PixelJunk Racers 2nd Lap

BLOG RECENZJA GRY
480V
PixelJunk Racers 2nd Lap
Sephirothek | 23.11.2014, 19:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Trzy przyciski, kumpel i piwo

Sprzedaż w mln egzemplarzy: brak danych

Średnia na Metacritic: 66/100

Wyścigowa oś czasu:

Colin McRae: DiRTPixelJunk: Racers – Stuntman: Ignition

 

Miała nadejść burza. Gęste chmury kłębiły się nad państwem next-genów, spragnieni wrażeń wstrzymali oddech. A wyszło jak zawsze. DriveClub, samozwańczy mesjasz gatunku, okazał się najgorszą medialną wpadką Sony chyba od czasów pamiętnego ataku hakerskiego na PSN. Horizon 2 wybrało zbyt bezpieczną ścieżkę. The Crew, delikatnie opóźnione, ogrywane podczas licznych betatestów nawet przez niżej podpisanego, nie zaskoczy już niczym prócz wielkością mapy. Project C.A.R.S. wycofało się na przyszły rok. Cóż zatem pozostało do wyboru fanom wyścigów, jeżeli nie odpalenie zasłużonych sprzętów siódmej generacji? Cóż zatem innego, niż – w moim przypadku - kontynuowanie Historii?

 

Wracamy do roku 2007. Nim, na wzór zaślepionych pielgrzymów, dotrzemy do miejsc rzeczywiście istotnych dla dziejów (na przykład czarnej owcy rodziny Need for SpeedProstreet), wartych dokładnej analizy, trzeba jeszcze zaliczyć kilka pomniejszych przystanków.

 

Przymiotnik „mały” w ogóle do dzisiejszego tematu pasuje. Pierwsza inkarnacja pomysłowej serii studia Q-Games, mającej w założeniach tworzenie prostych, przyjemnych, ascetycznych wizualnie, acz innowacyjnych tytulików, to nic innego, jak kolejny po Calling All Cars! (tfu!) okołowyścigowy indyk. Choć wtedy ten ornitologiczny termin nie był jeszcze tak nadużywany. Gra bez tektury, mówiliśmy, dystrybucja cyfrowa. I to bez nienawiści. Nienawiść na zawsze powiąże się z grami indie dopiero po wirtualnych cyrografach pod nazwami PlayStation Plus i Xbox Live Gold. W roku 2007 cyfrową zawartość witaliśmy z otwartymi ramionami, rozumiejąc, iż „oto idzie nowe”, a minigry urozmaicą naszą grową biografię. Zdrowe podejście, które chciałbym dalej kultywować.

 

O co chodzi jakby? Racers przypomina połączenie oldschoolowej serii Micro Machines z elektronicznymi torami samochodzikowymi wczesnych wspomnień reprezentantów pokoleń lat dziewięćdziesiątych. Kamera osiada nad trasą, po której zasuwa kilkadziesiąt miniaturowych pojazdów – jeden z nich, odróżniony kolorem, należy do gracza. W adekwatnym do charakteru produkcji, czyli łopatologicznym trybie pucharkowym sprostać należy określonym warunkom krótkich wyzwań – i akurat klasyczny wyścig pojawia się zdecydowanie najrzadziej. „Pożeranie” innych samochodzików, konieczność ich wymijania przy nieustannie rosnącej prędkości, siedzenie na ogonie, ucieczka od śmiertelnych pocisków – pomysłów jest sporo. Na tyle sporo, by tę dwu- czy trzygodzinną „kampanię” wciągnąć nosem niczym kreskę na imprezie Jordana Belforta. Chętni wrażeń mogą powyższy czas pomnożyć w zależności od posiadanego skilla, gdyż „wyzłotkowanie” wszystkiego potrafi wzbogacić o kilka sadomasochistycznych doświadczeń.

 

Prawdziwa zabawa powinna zacząć się dopiero na bardziej obciążonej kanapie. Multiplayer wspierający do czterech graczy, absolutny młyn na ekranie, łatwe do przyswojenia zasady wszelkich wyzwań – toż mamy tutaj idealny, niemal pobrany z filozofii Nintendo przykład tytułu „towarzyskiego”. Zagra i niekonsolowy kumpel, i mama, i wujek Andrzej z wąsem na zakrapianych zlotach rodzinnych, bowiem do ogarnięcia będą mieli zaledwie trzy przyciski pada: gaz, lewo, prawo. Ty, jako osoba, która rozprawiła się z trybem mistrzostw (to niezbędne dla odblokowania wszystkich atrakcji), co najwyżej dla niepoznaki zaliczysz kilka razy lamerski dzwon, żeby dać im trochę przewagi. Dobra zabawa przede wszystkim.

 

PixelJunk Racers dostępne jest dzisiaj jedynie w edycji 2nd Lap, wzbogaconej o zalążki trybu sieciowego (z czeluści Internetu pobiera się duchy innych graczy), nowe wyzwania oraz zestaw trofików, całkiem trudny swoją drogą. Czego by chcieć więcej od takiego pakietu? Jak na tytuł z dystrybucji cyfrowej, reklamowany bez ściemy jako „minigra”, Racers spełnia określone wymagania. To przyjemny, krótki szpil, czasem wymagający, czasem losowy jak polska pogoda, w którym bez niedzielnego fuksa nic nie wskórasz. Odskocznia między wysokobudżetowymi hitami? W sam raz. A może też i zachęta do sprawdzenia reszty projektu PixelJunk; wszak Eden czy Shooter to naprawdę zacne pozycje.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - przystępność
  • - frajda

Wady

  • - losowość niektórych wyzwań. Niekiedy bez odrobiny szczęścia będziesz powtarzał zadanie w kółko
Sephirothek

Adam Piechota

Uzależniający mikrus i dobry wybór do kanapowej alkosesji w gronie znajomych

7,0

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper