Resogun

BLOG RECENZJA GRY
569V
Resogun
Sephirothek | 24.12.2013, 13:01
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

"Czarny koń" nowej generacji? Raczej pstrokata, tęczowa hybryda pegaza z jednorożcem.

Biorąc pod uwagę rozmiary startowej biblioteki tytułów na PlayStation 4, które podsumowałbym słowem „dopuszczalne”, gdyż zaplecze to w miarę uniwersalne, bazujące na sprawdzonych markach i potrafiące zamydlić oczy przynajmniej do końca roku (potem będzie gorzej), świetnym ruchem było oddanie „Plusowcom” Resogun, najmłodszego dziecka studia Housemarque, czyli twórców, zaryzykujmy że „kultowego”, Super Stardust HD. Szpil zgarnął komplet wysokich not i skutecznie odciągnął spragnionych nowej jakości graczy od kolejnych „Assassinów” (bawię się stereotypami, enta odsłona taśmociągu Ubi wyszła naprawdę zacnie), „NfS-ów” czy „Battlefieldów”. Paradoksalnie, jako gra utrzymana w stylistyce retro, prosty, arcade’owy dzbaneczek miodu, pokazała więcej „next-gena” niż kosztujące miliony monet popkulturowe behemoty.

 

O oprawie graficznej recenzowanego tytułu szeroko rozpisuję się naprawdę rzadko; musi być albo kosmicznie dobra, albo boleśnie nieprzyzwoita. Przy tytułach przeznaczonych nowej cegle Sony należy jednak robić wyjątek. Wszak każdego to interesuje, nawet jeśli któryś kozak publicznie twierdzi, iż „grafika doesn’t matter at all”, a konsolę kupił właściwie tylko po to, aby za nowe Assassin’s Creed zapłacić sto złotych więcej. Jesteśmy łasi na lepszą oprawę, zdążyliśmy skostnieć już poprzednimi systemami, pragniemy bajeranckich efektów i ociekających deszczem twarzy w Killzone: Shadow Fall. I wcale to nie oznacza, że gdy trafimy na tytuł brzydszy, lecz genialny, nie ocenimy go w serduchu wyżej od Crysis 4. Ale od czasu do czasu fajnie jest odrobinę powzdychać do czegoś, co za pięć lat nazwiemy z ironicznym uśmiechem „potworkiem”. Na widok Resogun niewiele osób pomyli następną generację konsol z obecnie umierającą; wysoka rozdziałka i stałe sześćdziesiąt klatek na sekundę w połączeniu z setkami (sic!) ruchomych, kolorowych do roztopu gałek ocznych obiektów na ekranie, a do tego… gadający pad, informujący gracza o sytuacji na ekranie spomiędzy jego palców. Na początku idzie się wystraszyć, choć motyw to przedni i liczę, że twórcy nie zapomną o nim tak szybko, jak o żyroskopach na PS3. Słowem – miodzik.

 

Formuła zabawy jest – zgodnie z duchem arcade – prosta jak budowa cepa. Na sferycznych arenach (w liczbie pięciu) porusza się Twój malutki stateczek (trzy o różnych statystykach do wyboru) oraz tysiące stateczków o nastawieniu wrogim i rychłej śmierci wywróżonej w horoskopie, które przyjdzie Ci zniszczyć. W wolnej chwili musisz uwalniać przedstawicieli rasy ludzkiej (choć zielonych), łapać biedaków i lawirując między pociskami odstawiać do nielicznych portali. Gdy kończy Ci się grunt pod nogami, warto pamiętać o kilku asach w rękawie, jakie przygotowali twórcy – krótkim przyspieszeniu, przy którym niszczysz wszystko na swojej drodze; hipernapędzie (tutejszym bullet-time) i bombie wyczyszczającej całą planszę. Dzięki powyższym bajerom jesteś panem sytuacji, możesz wyjść cało z nawet najbardziej zafajdanej pułapki – wystarczy to zrozumieć i zachować zimną krew. Na końcu każdego poziomu czeka, rzecz jasna, gigantyczny boss. I choć dwaj pierwsi pękają jak wujek przy stole wigilijnym, tak trzej pozostali dadzą się we znaki Twojej kolekcji trofików, a i kreatywny design wywołuje banana na twarzy. Moja druga połówka zaliczyła istny „szczękopad” przy ostatniej konfrontacji na drugim od góry poziomie trudności. Swoją drogą, choć udawałem, iż wszystko jest pod kontrolą i wygrałem z palcem w uchu, sam do końca nie miałem pojęcia, co działo się na ekranie lub jakim cudem w ogóle przeżyłem.

 

Resogun jest pozycją krótką i nierozbudowaną. Całość zalicza się w godzinkę, a główna zabawa polega raczej na uzyskiwaniu doktoratu z gatunku shoot ’em upów, pobijaniu rekordów i nieskrępowanej zabawie, gdyż akcja ustaje tutaj wyłącznie podczas ładowania następnego poziomu. Z tego powodu skierowana jest do węższego typu odbiorców, którym lata osiemdziesiąte obce lub wrogie nie są. W przeciwnym wypadku gracza bardzo szybko ogarnie znużenie i nawet sieciowa kooperacja nie uratuje pliku przed wywaleniem z HDD, a kupionego impulsywnie abonamentu przed wysypem pełnych żarliwego „hejtu” komentarzy w Internecie. Jeżeli idea Resogun nie przemawia do Ciebie, nie masz wciąż wykupionego Plusa i nie interesuje Cię takowy w przypadku PS3 – na razie lepiej poczekać (Contrast? Nikt o tym za chwilę nie będzie pamiętał). Chyba że chciałbyś zwyczajnie pomłócić online w jakąś inną grę. Ale to już temat zupełnie innej wagi, przeznaczony do gorzkiej dyskusji, której wolałbym nie rozpoczynać.

 

Rzeczywiście „czarny koń” tytułów startowych? Zdecydowanie tak. Zaszedł użytkowników od flanki i, jeżeli tylko trafił na odpowiednią osobę, bardzo pozytywnie zaskoczył. Od razu także wskoczył sobie do swojej niszy, gdzie będzie dybał, karmiony najpewniej płatnymi dodatkami, na kolejnych zwolenników prastarego gatunku. Wracam do Resogun często w przerwach między Rivals, Black Flag i stosem zaległości z poprzedniej generacji, wsysa mnie na dwie intensywne godziny, po czym wracam do przerwanego molocha. Jak dla mnie – perfekcyjny wybór na pierwszą darowiznę w Plusie na nowej konsoli. Jeżeli ktoś patrzy na średnią ocen, porównuje do ulubionych dużych marek i nie dowierza, musi pamiętać – to inna liga. Jako „indyczek” Resogun pachnie świeżo krojonymi pomarańczami, jest soczysty i satysfakcjonujący. Do zbioru ważniejszych tekstów o nieporównywalnie większym oddziaływaniu na środowisko graczy dorzucam własną, cichą rekomendację.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • - nieprzerwana, miodna akcja
  • - bajerancka oprawa
  • - komunikaty z pada

Wady

  • - nie dla wszystkich
  • - chciałoby się więcej zawartości
Sephirothek

Adam Piechota

Wystarczy obejrzeć kilka screenshotów, aby wiedzieć, czy jest to pozycja dla Ciebie, czy lepiej nie marnować transferu. Jak na bonusowy czasoumilacz i tytuł "gratisowy", Resogun wypada zacnie.

8,0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper