Krwawa brutalność z Wii

BLOG RECENZJA GRY
797V
Krwawa brutalność z Wii
Bioter | 29.06.2013, 23:47
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Był czas kiedy w głowach co niektórych rodziła się wizja brutalnych mordów dokonywanych przy pomocy Wiilota. Dlaczego o tym piszę ? Bo MadWorld…

Wydany tylko i wyłącznie na Nintendo Wii „MadWorld” jest grą brutalną, bardzo brutalną a przy tym robi nie mały użytek z ruchowego kontrolera Wii. To ogromny plus, gdyż ciekawszym jest np. rozrywanie przeciwników „własnymi rękoma”, niż gdybyśmy mieli to robić byle kombinacją przycisków.

Ale o co chodzi ? Dlaczego musimy zabijać? Pewna wyspa została zamieniona w „arenę gladiatorów”… i to tyle ile powinienem napisać o fabule gry, reszty dowiedzie się z samej gry. No dobra powiem jeszcze, że nie jest ona najwyższych lotów, aczkolwiek ma fajne momenty w postaci tekstów głównego bohatera. Jack to prawdziwy badass wielokrotnie podkreślający, że też jest tym…złym.


 

Co się tyczy zaś samej rozgrywki to opiera się ona levelach dzielonych zazwyczaj na trzy części:  wyrzynkę, pewną „brutalną konkurencję sportową” oraz walkę z bossem. A ze gra dzieje się w pewnym zamkniętym mieście to jej dzielnice będzie sukcesywnie zwiedzać.

Wyrzynka to zwyczajne zabijanie hord wrogów, polega na brutalnych zakończeniach żywotów pałętających się po arenie przeciwników. Oczywiście im brutalniej tym lepiej, większość morderstw popełnimy przy pomocy piły łańcuchowej ale gra oferuje nam też okazyjne machanie innymi broniami, między innymi kijem bejsbolowym czy widłami.

Sterowanie odbywa się metodą tradycyjno-ruchową. Ruch Postacią popełniamy przy pomocy gałki analogowej, a ciosy pięściami wyprowadzamy wciskając przycisk „A”, ale co tam pięści kiedy największą frajdę i tak daje wojowanie różnymi przyrządami. W tym celu radośnie machamy Wiimotem, co jakiś czas ładując silniejsze ataki przytrzymując „B”. Własnoręczne rozcinanie szeregowych złoczyńców z całą pewnością daje frajdę. Ale to inne wspomniane do tej pory rzeczy to nie jedyne metody na pozbawianie życia ludzi w tej grze. Co cieszy gra korzysta w tym celu też z ciekawie zaprojektowanego otoczenia. Okazyjne wbijemy w delikwenta znak drogowy, a to wrzucimy go akwarium z piraniami, jeszcze innym razem nabijemy go na kolce lub nawet poślemy na księżyc. Warto pamiętać, że im dosadniejsze wykończenia tym więcej punktów zdobywamy, a warto wiedzieć że odpowiednia ich ilość jest niezbędna do ukończenia levelu.

 

Przejdę teraz do wspomnianych wcześniej „krwawych sportów” nazywanych tutaj „Bloodbath Challenge”. Od razu powiem, że jest to według mnie najciekawsza część leveli, szczególnie kiedy staramy się uzyskać jak najwięcej punktów. Konkurencje to głównie wariacje takich rzeczy jak lotki, golf czy odpalanie fajerwerków. Przy czym lotkami są ludzie, ich głowy robią za piłeczki golfowe, w niebo posyłamy właśnie pałętających się łachudrów.

Czas każdej konkurencji jest niestety bardzo ograniczony, a szkoda.

 

Osobnym tematem są bossowie. Z jednej strony zasługują  na głośny poklask bo tak pokręconej ekipy trudno szukać w innych miejscach. Bossowie może i są przerysowani ale właśnie to nadaje im tego niepowtarzalnego charakteru. Co ciekawe wprawne oko od razu wyhaczy u nich wyraźne inspiracje szeroko pojętą kulturą. Frankenstein czy Sagat na motorze to tylko przykłady. Szefowie poziomów to z jednej strony fajna ekipa. Co więc zawiodło? Zawiodło to, że większość z nich mimo że często nawet i groźnie wyglądają to są przy tym cieniasami. I owszem walka oparta o ataki i liczne uniki(machnięcie nunchakiem) może być ciekawa ale na nic to kiedy po przejrzeniu przeciwnika zwycięstwo jest już w sumie pewne.

 

Inną sprawą jest QTE, które pojawią się dość często w każdym z etapów każdego levelu. Jak wiadomo wśród corowych graczy nie jest to na ogół element cieszący się u nich wielką sympatią. Jednak tutaj podobnie jak bossowie ma to swoją dobrą i złą stronę.

Od pozytywnej strony QTE pokazuje się podczas wszelakich wykończeń dokonywanych na bliskich śmierci oponentach. Raz że nie jest to obligatoryjne a dwa że zamiast wciskania sekwencji przycisków symulujemy ruch piły czy innego narzędzia mordu, ewentualnie rąk kiedy chcemy np. rozerwać kogoś na pół. I tak właśnie w przypadku deathmatchów sprawdza się to znakomicie. Głównie dlatego że finiszerów jest ileś i do tego są i takie korzystające z elementów otoczenia. Złe oblicze Quick Time Event pokazuje w czasie walk z bossami, a wszystko rozbija się o powtarzalność. Owszem jeśli wygramy QTE to wtedy nasz przeciwnik dostanie ostre manto, ale… niestety twórcy gry przewidzieli w tym celu dla każdego bossa po jednej sekwencji animacji. I jeszcze kiedy taki „pojedynek” zdarzy się raz czy dwa w czasie walki to nie ma problemu. Ale kiedy zdarza się więcej razy to jest to wówczas zwyczajnie nudne i wywołuje uczucie zdenerwowania. A gdyby tak było kilka różnych animacji, od razu byłoby ciekawiej.

 

 

Warto wspomnieć też pokrótce o specjalnych levelach, w których jeździmy motocyklem. Miało to zapewne urozmaicić zabawę ale coś poszło nie tak i efekcie dostaliśmy nudne przejazdy prosto przed siebie z obijaniem co rusz podjeżdżających adwersarzy. Zdecydowanie najgorszy element gry.

 

 

 

Oprawa Audiowizualna:

Zacznę od muzyki, będzie krótko, gdyż dzięki temu że czytasz to w Internecie nie musze się za dużo o tym rozpisywać. Muzyka należy do tych mocniejszych i doskonale pasuje do tego co dzieje się na ekranie. Owszem nie każdemu musi podpasować, bo jest dość specyficzna.

Mi pasuje więc zaliczam ją na plus. Najlepiej przesłuchać przykładowy utwór:

 

 

Jeśli chodzi o grafikę to jak chyba każdy zdążył zauważyć, że jest ona całkiem nie typowa. Komiksowy czarno biały styl dopieszczony czerwienią krwi inspirowany po części Sin City jest na pewno ciekawy. Nie jest to co prawda piękno na miarę Okami ale mimo, że i czasem oprawa MadWorld robi się i nudna  to jednak jest ona plusem i skutecznie zasłania braki Wii w temacie mocy, nawet graficzni onaniści powinni bez problemu grać.

 

Idąc na podsumowanie warto jeszcze raz podkreślić brutalność, która jest ogromna ale… jakoś nie gorszy. Tak właśnie, dzięki zastosowaniu przerysowane klimatu i komiksowej oprawie nie ma mowy o żadnych odpychaczach. Granie w golfa głowami ludzi zostało sprowadzone w tej grze do zabawnej groteski aniżeli ohydnej brutalności. Zastanawia mnie czy MadWorld z takimi akcjami przeszedł by w bardziej realnej grafice. Koniec końców dostaliśmy dobrego i co ważne miodnego beat 'em up’a. Gra nie ustrzegła się pewnych niedociągnięć i niestety mogłaby być jednak dłuższa to mimo jest to nadal produkt przy którym mogę rzec: „Zabijanie jeszcze nigdy nie było tak radosne”.

 

 

Oceń bloga:
1

Atuty

  • Pokręcona ekipa Bossów
  • Bloodbath Challenge
  • Brutalność
  • Oprawa
  • Eksterminacja przeciwników
  • Postawa Jack’a

Wady

  • Na ogół za słabi bossowie
  • Levele z motocyklem
  • za krótka
Bioter

Bioter

Iście brutalny i przyjemny beat 'em up. Oprawiany groteskowym i przerysowanym klimatem.

8,0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper