Negatyw 2017 Udany rok dla branży? Nie dla mnie...

BLOG
393V
Negatyw 2017 Udany rok dla branży? Nie dla mnie...
zenzifreak | 23.01.2018, 00:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

                   Plebiscyty na największy growy zawód roku nie były wstanie zaspokoić moich potrzeb wylania żalu na kilka głośnych gier które wpadając do napędu mojej konsoli utworzyły deprymujące do granic możliwości półroczne super Combo, po którym myślałem że się nie pozbieram.. Będzie mocno  subiektywnie i z brakiem poszanowania zasady mówiącej o tym, że o gustach się nie rozmawia. Negatyw roku 2017.

                    Mój staż gracza to   24  lata. Wiedziałem że to jest to od pierwszego zagrania lat 7. W tym czasie dużo grałem, o grach czytałem, chłonąłem je i doświadczałem z niemałą przyjemnością i niesłabnącym zaangażowaniem. Jeszcze do niedawna byłem pewien, że doskonale wiem co lubię i żaden nietrafiony zakup mi nie grozi. ;) 

THE LAST GUARDIAN

                   Nie napiszę że byłem jakoś specjalnie podjarany  nowym tworem Famito Uedy ,chociaż  Ico wprost ubóstwiałem  a z kumplem potrafiliśmy wyprowadzić Yordę z posępnego zamczyska dwukrotnie w ciągu jednej nocki. Za każdym razem jak debile gapiliśmy się na liście świetnie zrealizowanych drzew albo na wodę  w lokacji Windmill.  Coś jednak z tyłu głowy mi mówiło: Stary to się może nie udać. Ty nienawidzisz gier w których trzeba się opiekować jakimkolwiek z góry narzuconym SI(za wyjątkiem ICO:).  Chłopek nie szedł i nie skakał tam gdzie mu kazałem. Trico to już w ogóle mnie nie słuchał . Zacinałem się co chwile nie wiedząc o jakiejś jego zdolności.Czułem się jak tępak i chyba odzwyczaiłem się od gier z zagadkami. Sterowanie było Totalnie nieresponsywne i w konsekwencji  odrzuciło mnie od tej gry. Stwierdziłem że nie dam sobą pomiatać i sprzedałem dziada. Zamiast tego kupiłem...

YAKUZA 0

                 Recenzje zwiastowały prawdziwy wysyp zajefajności. Wspaniała rozbudowana fabuła, super miodny gameplay , 60fps, ładna grafika i klimat wylewający się z ekranu. Niestety z tych wszystkich rzeczy tylko historia Kyriu  była ciekawa, chociaż przez te 10 h które spędziłem z grą była równocześnie bardzo rozwleczona.  Pod względem rozgrywki i oprawy AV gra okazała się bardzo niszowa i sprawiła na mnie wrażenie  niskobudżetowej. Bardzo blisko osadzona głębia ostrości, totalnie płaskie tekstury i animacja biegu głównego bohatera sprzed dwóch dekad. Nie jest tak że gra mnie odrzuciła z miejsca.Podobał mi się system walki, ale brak dubbingu w dialogach misji pobocznych skutkował u mnie ciągłym przewijaniem tekstu a aktywności poboczne totalnie mogłyby dla mnie nie istnieć.  Czułem że  marnuje na nie swój cenny  czas. Gra wylądowała w skupie wymieniona na...

FINAL FANTASY XV

               Tutaj było już znacznie lepiej. Spodobało mi się zachodnie podejście twórców do konstrukcji świata w piętnastce. Nie mogłem tylko zrozumieć jak można było nie dodać opcji szybkiej podróży w tak dużym otwartym świecie. Do gry raczej kiedyś wrócę  chyba  że odwiodą mnie on niej jakieś ciekawe premiery albo zapomnę lub nie będę miał czasu bo w między czasie wyjdzie PS5 ;). 

NIOH

                Wprost pochłonęła mnie ta gra. Bajeczny klimat, bardzo angażujący poziom trudności i chęć ubicia bossa przy którym poddałem się w demku poskutkowały moim przepadnięcie w świecie Nioh na ładnych parę godzin. Uwielbiam w grach wszelkiego rodzaju włócznie i na takiej właśnie broni się skupiłem. Był to dla mnie istny balet. Za sprawą świetnego systemu walki miałem ochotę poznać tę grę od podszewki.   Pragnienie to zapędziło minie jednak w kozi róg.  Lizałem  ściany i brałem każdą najmniejszą misje poboczną jaką tylko podtykała mi gra.  Poskutkowało to nabiciem ok 30 godzin gry a jak się okazało przeszedłem w tym czasie ok 30 procent misji głównych. Grając w ten sposób bardzo mocno uwydatnia się największa wada Nioh. Recykling . Jak po  30h gry napotykasz tych samy przeciwników a system walki powoli zaczyna cię nużyć... . Ręce opadają i grac się nie chce. Jak ktoś nie poluje na platynę to nie polecam takiej taktyki na Nioha. Skupiając się tylko i wyłącznie na misjach głównych grania i tak jest po kokardę.Skończyło się na tym że Sprzedałem czwartą z kolei grę i poprzez swoje uwielbienie do części pierwszej (nie bijcie mnie) kupiłem na premierę...

ŚRÓDZIEMIE CIEŃ WOJNY

                     Początek był dla mnie dosyć obiecujący.Jak mnie kumpel z pracy zapytał jak tam nowe Środziemie odpowiedziałem, że jeśli podobała ci się jedynka to będziesz kontent. Po tygodniu pytanie znowu padło a ja zwymyślałem grę od czci i wiary. Cień wojny z każdą kolejną mapą był dla mnie coraz bardziej schematyczny. Ogólnie nie przypadł mi do gustu kierunek rozwoju jaki obrano przy produkcji tej gry. Podzielenie jej na tzw mini sandboxy (określenie dziwne i sprzeczne jak dla mnie) było jedną z najgorszych gamedesignerskich decyzji z jakimi miałem do czynienia. Zamiast poczucia wolności i ekscytującej eksploracji wspaniałego Tolkienowskiego świata dostaliśmy klaustrofobiczne mapy które sprawiają wrażenie następujących po sobie małych dodatków do Cienia Mordoru. Błędnie wg mnie założono że należy się skupić na rozwoju systemu nemezis i jemu   podporządkowano cały gamedesign. Zamiast jednej wielkiej mapy z mocarną Armią której szeregi przenikamy i pustoszymy, dostaliśmy kilka małych pipidówek .  Wraz z lądowaniem w każdym  nowym obszarze od początku musimy przesłuchiwać kapusiów, zabijać kapitanów, przybocznych itd itd. Przypominam że w poprzedniej części były dwie mapy i dwie  armie, więc schemat nie zdążył się przejeść. Grając w Cień Mordoru byłem pod wielkim wrażeniem tej produkcji i tak sobie zasypiając po wieczornej sesji marzyłem, że twórcy zaszaleją w następnej części i przeniosą akcję gry do np. Rivendel i okolic. Sródziemie blask Rivendel. Any one? ;) Moglibyśmy grać żywym Kelebrimborem w czasach z przed wykucia pierścienia.Poco było iść  w stronę tower defense, lootboxów, kosmetycznych zmian  w systemie walki i profanacji czcigodnego uniwersum?(pytanie retoryczne:) Szkoda. Mogło być pięknie. W konsekwencji  płytkę sprzedałem i kupiłem Assassins Creed origins który mnie urzekł i gram do dziś.

            

.             Po tym combo które przecież trwało ładnych parę miesięcy pomyślałem nawet że dopadł mnie kryzys gracza. Na szczęście alarm okazał się fałszywy. Taki wniosek mnie tylko naszedł, gdy zauważyłem że w tym zestawieniu umieściłem głównie japońskie produkcje, że  developing z KKW chyba dopiero wstaje z kolan i ten proces będzie jeszcze jakiś czas trwał.Nie dotyczy to oczywiście wszystkich produkcji. Nie bijcie mnie. Nie grałem jeszcze w parę głośnych produkcji (Nier Automata, Persona 5) ale myślę że jeszcze trochę brakuje do doskonałości a gry Japończyków nieco odstają technicznie od zachodnich produkcji. Mam nadzieję że nie obraziłem niczyich uczuć religijnych i nikt nie musiał udać się do lekarza lub farmaceuty. Zaznaczam że żadnej z tych gier nie odważyłem się wystawić oceny, ale w sumie to może powinienem. Nie kisiłbym tych wypocin w głowie i nie musiał popełniać tego tekstu.;)

 

 PS. To mój pierwszy wpis więc litości.:)

Oceń bloga:
7

Komentarze (23)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper