Psychologia gracza, Rocksteady i złamany bohater

BLOG O GRZE
474V
Psychologia gracza, Rocksteady i złamany bohater
Nemesis US | 08.04.2019, 13:40

Ostatnie 10 lat na rynku spowodowało prawdziwy renesans wśród gier z superbohaterami znanymi z komiksów czy seriali. Dawniej mogliśmy pomarzyć o czymś takim. Wiele zmieniła trylogia Batman: Arkham od Rocksteady. Jednak nie będzie to wywód o tym jakie te gry są świetne i ile nowości wniosły. To bardziej osobliwy tekst, traktujący o psychice i kontekście w jakim przedstawiono samego Batmana, jego krucjatę i jednocześnie największe przekleństwo.

Batman: Arkham Knight jest dla mnie do dziś najlepszym tytułem traktującym nie tylko o samym Mrocznym Rycerzu. Także o superbohaterach w ogóle. I choć wydany we wrześniu ur. na wyłączność dla konsoli Sony Marvel's Spider-Man jest produkcja niezwykle ambitną i dopracowaną tak Arkham Knight wciąż pozostaje numerem jeden. Pomimo prawie 4 lat od premiery gra wciąż robi ogromne wrażenie dzięki kapitalnemu wykonaniu, rozbudowanej rozgrywce i sposobie przedstawienia wciąż tych samych bohaterów w zupełnie nowym świetle. Dla studia cała sytuacja zapewne okazała się nie lada wyzwaniem. Teoretycznie, każdy ze złoczyńców pojawiający się w głównej osi fabularnej całego Arkhamverse nie mógł być do końca powtarzalny. Czy Dwie Twarze czy Pingwin czy nawet Nigma. To jednak postacie w Arkham Knight pełniące role raczej drugoplanowe ponieważ ich obecność wydaje się być całkowicie opcjonalna nie tylko z punktu widzenia rozgrywki (zadania poboczne) ale także samego głównego wątku. Rocksteady w AK postanowiło ostatecznie pokazać jak można złamać Batmana, przedstawić jego obsesję i ukazać postać Nietoperza jako oddzielny byt coś w rodzaju wewnętrznego demona, który raz zarazem zaczyna pochłaniać Bruce'a Wayne'a. To także świadectwo czegoś w rodzaju więzi z odwiecznym wrogiem udowadniające, że Batman nie istnieje bez Jokera i odwrotnie. 

Trzecim bohaterem Arkham Knight jest samo Gotham. Rocksteady świetnie połączyło gotycką architekturę z nowoczesnymi zabudowaniami. I choć miasto wydaje się pogrążone w totalnym chaosie to jednak on sam w sobie jest tym razem poukładany. Taka sprzeczność wydaje się być celowym zabiegiem i jednocześnie pokazuje odbiorcy, że jedynym prawdziwym wyznawcą takiego stanu rzeczy jest właśnie Joker. Uwięziony tym razem w psychice Batmana staje się nie tylko prześladowcą ale też ideologią samą w sobie. Wystarczy w trakcie gry dostać się na najwyższe punkty w mieście aby za chwilę posłuchać monologów Pana J. Kwestionują nie tylko obecną sytuację w Gotham ale także słychać w nich bezradność złoczyńcy wynikającą z faktu, że wyraźnie widać już brak ingerencji ze strony mistrza zbrodni. ScareCrow choć przedstawiony w grze kapitalnie jest przeciwieństwem Jokera w swoich poczynaniach. Gotham pod okupacją jest podzielone na kasty. Od przestępców toczących zamieszki na ulicach po gangi super-złoczyńców i w końcu milicję Rycerza Arkham i samego Stracha na Wróble. To taki umowny chaos gdzie jednak każda jednostka musi znać swoje miejsce. 

Postać Jokera i Batmana to w Arkham Knight jedna osobowość. Nie ma już tutaj tak naprawdę miejsca dla Bruce'a Wayne'a. To wyzwanie psychologiczne dla głównego bohatera. Facet wydaje się błyskawicznie szukać rozwiązania z każdej sytuacji, świetnie sobie radzi z kolejnymi przeszkodami i zachowuje przy tym umowny spokój. No właśnie, umowny. Poddany toksynie Crane'a zmaga się ze swoim największym strachem, czyli samym sobą. Powoli staje się taki jak Joker i traci kontrolę nad rozwojem wydarzeń. Widać jak bardzo twórcy próbują złamać legendę. Oczywistym jest to, że Batman poradzi sobie z każdym fizycznym zagrożeniem i Arkham Knight pod tym względem nawet nie stara się niczego specjalnie naginać. Za to najmocniejszy punkt całej gry to właśnie psychika bohatera jakim stal się Wayne.

Mroczny Rycerz został poddany ostatecznej próbie. Jednocześnie jest ratunkiem i zagładą dla samego siebie. Bruce Wayne przestaje już powoli istnieć bo jak pokazuje nam koniec gry wraz z Batmanem odchodzi także Wayne chociaż miały być to zawsze dwie oddzielne osobowości. Idea z upływem lat stała się obsesją a mroczna natura Batmana w finalnej odsłonie trylogii tylko to potwierdza. Ta gra jest jednocześnie czymś w rodzaju takiego trochę akademickiego wykładu o tym jak bycie superbohaterem i człowiekiem w jednym jest skomplikowane w kwestii tego co dzieje się w głowie. To dlatego zawsze będę zdania, że Batman: Arkham Knight jest zdecydowania moją ulubioną grą z serii Arkhamverse. Na każdym kroku podejmuje psychologiczne zagadnienia i ciągle wystawianie na próbę oraz demonstruje jak ważnym czynnikiem jest relacja Batmana z Jokerem, która od zawsze była skomplikowana choć mogła się wydawać szalenie oczywista. Brawo, Rocksteady. Minęły prawie cztery lata od premiery a to wciąż świetny tytuł. Sprawdźcie sami. A na koniec posłuchajcie sobie tej kultowej piosenki Franka Sinatry, która doskonale wpasowuje się w ogólny kontekst gry i jednocześnie otwiera całą historię.

 

Oceń bloga:
9

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper