KINO: Mad Max: Na drodze gniewu – recenzja 2.0

BLOG
545V
KINO: Mad Max: Na drodze gniewu – recenzja 2.0
Look-e | 31.05.2015, 15:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Zapraszam do przeczytania recenzji Mad Max: Na drodze gniewu.

Wraz z tą recenzją mój dział recenzencki wchodzi na nowe tory. Jakie zmiany zaszły? Wejdź i daj znać czy podążam dobrym tropem.

30 lat minęło od ostatniej przejażdżki szalonego Maxa po bezdrożach. 30 długich lat po których trudno by było wielu się podnieść. Max szaleje mimo wszystko. Ba! Szaleje mocniej niż kiedykolwiek!

 


Ciekawostka 1

Trochę liczb nie zaszkodzi. Zdjęcia do filmu trwały 6 miesięcy. W trakcie kręcenia zdjęć liczba członków ekipy wahała się pomiędzy 1200 a 1700 osób. Nakręcono 480 godzin materiału, z których reżyser Goerge Miller wyselekcjonował 2 godziny składające się na dzisiejszy film. To, czyli post-produkcja trwała prawie 2 lata.


 

Nigdy nie byłem fanem trylogii Mad Max. Filmy zobaczyłem, bo wstyd było nie znać obiektu kultu mas. Lubię klimaty post-apokaliptyczne, tymczasem świat Mad Maxa nie wywierał na mnie większego wrażenia. Rozumiem czym ludzie się zachwycają, ale mnie ta surowość nie pożarła. Tak było wtedy…

Dziś Fury Road zmienił mój stosunek do tej serii. Do poprzedników nie ciągnęła mnie przede wszystkim konstrukcja scenariusza, który był z założenia prosty i nierozbudowany. Byłem w błędzie uznając to za wadę. Uświadomiłem sobie to przy seansie Fury Road.

Brak tutaj zbędnych dialogów. Jest ich minimum. Sam główny bohater mówi tutaj tyle co kot napłakał. Nikt nikomu się nie tłumaczy czemu postępuje tak czy inaczej. Widz sam musi się domyślać jak skonstruowany jest ten świat. Na swoim przykładzie piszę Wam że Miller podąża dobrą drogą. Ta prostota, nieskomplikowanie oczarowała mnie dzisiaj. Może wtedy jeszcze nie dorosłem do tej wizji post-apo. A może MM:FR to po prostu dużo lepsze kino niż oryginalna trylogia. Reżyser chciał by ta historia była opowieścią uniwersalną. By każdy, nie ważne gdzie i jak, mógł ją zrozumieć oglądając nawet w nieznanym sobie języku czy bez dźwięku. I dopiął swego. W mainstreamie dana scena jest opisana mnóstwem dialogów, tutaj wystarczy obraz.

 


Ciekawostka 2

Reżyser zdecydował się na kręcenie w terenie z ucharakteryzowanymi aktorami (a tych było ponad tysiąc licząc ze statystami!) by nadać filmowi jak największy realizm. W efekcie tylko około 20% efektów specjalnych wygenerowano komputerowo.


 

Oglądanie nowej przygody Mad Maxa to istne szaleństwo . Szaleństwo wizualne, bo obrazy które maluje przed oczami Goerge Miller wypalają gałki oczne. Wszechobecna pustynia, maszyny i tłum ludzi. Obraz ma tak nasycone barwy że ma się chęć wyrwać go i powiesić na ścianie. W ruchu wygląda to przepięknie, widowiskowo i surowo za razem.

Gdy akcja pompuje adrenalinę i narasta ten wojenny chaos, autor widowiska ani o jotę nie zwalnia tempa. Jedyne co może uratować cię od tego szaleństwa to zejście na tamten świat. Tyle że ten film nie pozwoli ci zająć się sobą. Ta wojna Cię pożrę.

Jakieś  90% filmu składa się na jeden wielki pościg (postój tez będzie, więc chwile odsapniecie). Multum pojazdów jakie biorą udział w widowisku może przytłoczyć. Słychać rechot silników, krzyków. Co rusz mają miejsce zderzenia, strzelaniny, bijatyki, eksplozje. Miller rzuca pomysłami jak z kałacha. Niech ten fakt urozmaiconej rozwałki podkreśli fakt, że na jednym z pojazdów przygrywa sobie radośnie  (i morderczo) ekipa muzyczna – gitarzysta radośnie strzelający z końca gitary płomieniami, a za nim bębniarze zagrzewający do walki kolejnych kierowców. Żeby nie było że zajebiste jak by nie było pomysły kończą się na akcji to wspomnę np. o kobietach dojonych jak krowy czy Maksie będącym żywą kroplówką dla jednego z Trepów - antybohaterów.

 


Ciekawostka 3

Max Rockatansky miał powrócić na ekrany już na początku nowego millenium. Kolejne wybryki Mela Gibsona, przenosiny pod dachy kolejnych wytwórni, kwestie budżetowe, aż w końcu wiek samego Mela Gibsona zniweczyły plany dotyczące tamtej wersji kontynuacji.


 

Trzy dekady to szmat czasu. Tak długi okres posuchy w temacie filmowej serii mógł przejawić się w sposobie przedstawienia historii. Reżyser mógł streścić nam poprzednie filmy - kim jest bohater, jakie były jego losy i dlaczego jest taki, a nie inny. Tymczasem Goerge Miller nie zawraca sobie tym głowy. Jest Świat po apokalipsie i jest Max. Tyle według niego wystarczy dla nowego w temacie widza. Nie wiem czy zbesztać czy pochwalić taką praktykę. Max’a co jakiś czas dopadają demony przyszłości. Nowicjusz nie będzie wiedział dlaczego tak się dzieję. Max nie jest zbyt wylewny i nie da tej odpowiedzi. Chcę przetrwać to piekło i nikt go nie obchodzi, prócz niego samego ( a może tylko mu tak się wydaje?). Tak jakby reżyser chciał powiedzieć – „Jeżeli chcesz poznać Maxa, obejrzyj poprzednie filmy”.

Zaś sam Max, czyli Tom Hardy wydaję się jedynym po Melu Gibsonie człowiekiem nadającym się do tej roli. Max w jego roli jest samowystarczalnym bytem, dzikusem ale wydaje się bardziej ludzki niż tłumy poddanych czarnego charakteru. Max oszalał, ale świat w którym żyje również. Wydaję się być samolubny przez swoje doświadczenia, ale to tylko pozory. Nie jest też zbyt wylewny. W trakcie seansu wypowiada ledwo kilka zdań. Gra ciałem i mimiką. I robi to świetnie.

Nie tylko Max jest głównym bohaterem spektaklu. Obok niego siedzi Charlize Theron (Furiosa), która w wielu momentach wręcz wywala go z siodła pierwszeństwa. Kobieta silna, na skraju załamania, z nadzieją w oczach. Szalony Max wydaję się jej aniołem i diabłem stróżem jednocześnie, choć i tutaj role się odwracają.

 


Ciekawostka 4

Przed zdjęciami do MM:FR Goerge Miller deklarował że powstaną jednocześnie dwie części Mad Maxa. Piąty film cyklu miał nosić podtytuł „Furiosa” – jest to imię bohaterki z Fury Road. Warner Bros. zrewidował poglądy Millera i dał zielone światło (czyt. kasę) na jeden film. Kwestie kontynuacji nie są oczywiście zamknięte. Fury Road zdobywa rewelacyjne recenzje, jednakże nie jest królem box-office’u. Tom Hardy podpisał kontrakt na występ w 3 kolejnych filmach z serii (jeżeli powstaną). Sequel w postaci Mad Max: Furiosa może nie dojść do skutku, gdyż Charlize Theron (Furiosa) nie mile wspomina pracę na planie – 6 miesięcy w suchym, piaszczystym klimacie z dala od rodziny nie jest sielanką. Aktorka może nie chcieć powtórzyć swojej roli z Fury Road. Z ostatnich słów Millera że film może nosić również inny podtytuł – Wasteland.


 

Dalej mamy masę Trepów (prym wiedzie nieco komiczny Nux –Nicholas Hunt) i ekipa kobieca, a na tronie z napisem Czarny Charakter siedzi Hugh Keays-Byrne jako Wieczny Joe – uroczo przerysowany obrzydliwy typ z jeżącym włosy na karku głosem.

 

Szaleństwu przygrywa w tle nie tylko ekipa bębniarzy z gitarzystą, ale przede wszystkim idealnie wkomponowana w całą akcję ścieżka dźwiękowa autorstwa Toma Holkenborga (Junkie XL) – próbka na dole wpisu. W tym roku ścisła czołówka soundtracków.

 


Ciekawostka 5

Na Blu-Ray maja pojawić się dwie wersje reżyserskie filmu Mad Max: Fury Road. Pierwsza wersja ma różnić się od kinowej… brakiem kolorów. Ma zostać podana w czerni i bieli. Miller twierdzi że wizja świata po upadku cywilizacji robi największe wrażenie, kiedy pozbawiona jest kolorów. Studio nie pozwoliło na tak ‘artystyczne’ podejście do filmu, więc reżyser spotęgował nasycenie barw w kinowej wersji dla spotęgowania efektu. Kolejną wersją filmu ma być wersja niema wypełniona soundtrackiem i muzyką klasyczną.


 

Mad Max: Na drodze gniewu to pretendent do miana filmu akcji roku 2015. Faworyt większości (i mój) Avengers: Czas Ultrona został strącony z tego stołka, bo Max jest po prostu zaskakujący, prosty, a przy tym widowiskowy i emocjonujący. Krew w żyłach płynie szybciej niczym po doładowaniu nitro w furach z ekranu. Emocje sięgają zenitu. Na drodze gniewu spotkacie błogi stan spełnienia.

 

OCENA: 9 /10

 

 


  • Próbka ścieżki dżwiękowej:

 

  • Zwiastun:

 

 


HYDE PARK

Jak widzicie mój dział recenzji filmowych (i innych w przyszłości) doczekał się zmian. Recenzja „poprzecinana” jest ciekawostkami, a na koniec każdy może się przekonać jak brzmi Mad Max na ścieżce dźwiękowej i jak wygląda na zwiastunie. Dajcie znać czy podoba się wam tego typu recenzja 2.0 ;]

Oceń bloga:
10

Która forma recenzji lepsza?

Recenzja 2.0
24%
Klasyczna recenzja
24%
Pokaż wyniki Głosów: 24

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper