Moje 3 grosze - Filmy #2

BLOG
637V
Moje 3 grosze - Filmy #2
Look-e | 06.05.2014, 23:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejne mini-recenzje mojego autorstwa. Tym razem bardzo komiksowo:

  • 300: Początek Imperium,
  • Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz,
  • Niesamowity Spider-man 2

Sezon blocbusterów w tym roku zaczął się niezwykle szybko. Trudno aż nadrobić zaległości. Oto moje zdanie na temat trzech ostatnich filmów jakie miałem okazje obejrzeć na dużym ekranie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

  • 300: Początek Imperium

 

Gdy kilka lat temu usłyszałem o planowanej kontynuacji filmu 300 moje przemyślenia na ten temat mogły być tylko jedne – To szczyt chamstwa, głupoty i chciwości! Toż to najbardziej niepotrzebny sequel ostatnich lat! Ale… No właśnie… Studio sypnęło groszem Frankowi Millerowi czyli Ojcu komiksowego pierwowzorowi, by ten machnął kolejny komiks, który był by bazą dla filmu. I tak świat dostał komiks pt Xerxes.

Myli się ten, który myśli że to tytułowy Kserkses jest tutaj głównym bohaterem całości. Tak naprawdę poznajemy historię greckiego generała Temistoklesa, który próbuje zjednoczyć Grecję, idąc na bitwę, która (ma nadzieję) zmieni bieg wojny. Kserkses ma kilka scen w których gra pierwsze skrzypce (geneza), ale tak naprawdę jest w filmie postacią drugoplanową. Czyżby szykowano go na kolejny sequel? Cała fabuła dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych. Przed historyczną i legendarną wręcz walką 300 Spartan, w trakcie i po walce. Tytuł zobowiązuję więc i jest masa odniesień do dzielnych Spartan, choć chodzi tutaj raczej o symboliczne znaczenie ich bitwy i punkt odniesienia.

Jak można się było spodziewać, postaci Temistoklesa (Sullivan Stapleton) trudno było dorównać charyzmie Leonidasowi z 300 (co nie dziwi wcale). Temistokles to bardziej strateg, polityk, bardziej obmyślający plan niż mówiący, przez co trudno go polubić. W końcu to nie wykrzykujący kolejne one-lineary Gerard Butler. Spektakl skradł tu główny bad-ass, czyli Artemizja (Eva Green). O dziwo to podwładna Kserksesa gra tu pierwsze skrzypce i robi to brawurowo.

 

 

Kogo obchodzi wszystko powyższe. Pewnie i tak większość leci do kina na ostrą jatkę, a tej tutaj nie brakuje. Bitwy przeniesione na morze, żeby nieco je odróżnić od tych z jedynki. Nie brakuje tutaj finezji i pomysłowości starć, jak i wulgarności (ręka, noga, mózg na… statku). W mojej pamięci zapisze się na pewno scena seksu nakręcona i zagrana niczym w porządnej jatce.

O ile jedynka wyglądała niczym żywy komiks, tak tutaj film przypomina bardziej grę. Grę co to Ryse: Son of Rome się zwie. Czy to źle? Zależy dla kogo. Ja wolałem stylistykę oryginału.

Szczerze to jakoś nie mam serca narzekać na ten film. Dla mnie i większości znanych mi osób logiczne było że film nie będzie dorastał do pięt pierwszym 300. Tak też się stało, wiec zawiedzionym być nie mogłem hehe. Jednakże bardzo dobrze się bawiłem mimo żadnych miłych oczekiwań. Stąd ta ocena.

I tak. To jest najbardziej niepotrzebny sequel ostatnich lat. Dobry sequel.

 

OCENA: 7 / 10

________________________________________________________________

 

 

  • Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz

 

 

Na drugą część Kapitana Hamburgera jarałem się jak szczerbaty na suchary. Już pierwszy zwiastun wchodził z butami w moje gusta. Nie dosyć że jestem maniakiem komiksowych tworów to do tego dorzucili odczuwalny klimat thrillerów szpiegowskich, które lubiłem zagryźć sobie od czasu do czasu.

Drugi Kap to całkiem inne kino od Pierwszego Starcia. Tamten film to kino nowej przygody w stylu Indiany Jones’a. Dwójka to jak wyżej napisałem film akcji połączony z thrillerem szpiegowskim, a nawet wręcz politycznym. Więc jeżeli jedynka nie przypadła ci do gustu to dwójka ma wszelkie zadatki by to uczynić.

Fabularnie Zimowy Żołnierz  to mały miazgun. Kapitan nadal współpracuje z S.H.I.E.L.D., choć nie pochwala działań organizacji. W tej nie dzieję się za dobrze – a mianowicie gnije od środka. Dla Kapa wszystko wywraca się do góry nogami po zamachu na… Aż taki wredny nie jestem ;p Wiedzcie jedno: takich przetasowań dawno nie widziałem W pewnym momencie kompletnie nie wiadomo komu zaufać. I to nawet postaciom które znamy. Scenariusz to szczyt Marvelowskich produkcji i cos czuję że długo nikt mu nie dorówna.

 

 

Akcja, czyli słowo klucz w superbohaterskich filmach poraża pomysłowością, finezją, rozmachem i świetnymi zdjęciami. Wtóruje jej bardzo dobra i dynamiczna muzyka autorstwa Henry’ego Jackmana. To chyba najlepszy OST z filmów Marvel Studios (Taking a Stand – miodzio). Aktorsko jest KAPITAlnie. Chris Evans to urodzony Kap. Nie ma już śladu po rozbrykanym i szpanerskim Human Torch z F4. Reszta równie dobrze się spisała.

 Grzechem nie wspomnieć by było o tytułowym Zimowym Żołnierzu (Sebastian Stan). Przed seansem ta postać wydawała mi się bezpłciowa i nieciekawa. Rzeczywistość zmieniła moje poglądy. Choć o dziwo zimowy gość nie pojawia się zbyt często, to każdy jego występ jest dużą dostawą adrenaliny. Jedyny mój komentarz i rada zarazem dla bohaterów spektaklu mógł być jedne: Spierdalajcie! Efekt potęguje aura tajemniczości i legend wokół antyherosa.

KA:ZŻ to morze świeżych pomysłów w gatunku z masą smaczków dla fanów obrazkowych historii i odniesień to dzisiejszego świata. Co najciekawsze trudno ocenić czy to do czego dążą tutejsi źli panowie jest złe. To już każdy musi sobie sam przemyśłeć jakiego wyboru by dokonał. Na dzień dzisiejszy dla mnie to najlepszy film wprost od MARVELa. Sorry Avengers.

 

OCENA:  9 /10

_______________________________________________________________

 

 

  • Niesamowity Spider-man 2

 

 

Pierwszy The Amazing Spider-man pozostawił po sobie równie niesamowity niedosyt jak jego tytuł. Z jednej strony dobrze zagrany ze świetnym wątkiem romantycznym i nie gorszymi dialogami; z drugiej skopany, walący po jajach wątek genezy Spider-mana i masa mniej lub bardziej udanych zmian względem kanonu oraz nie podjeżdżające do trylogii Raimiego sceny akcji. Do tego dodać trzeba jeszcze ściemnione zwiastuny z masą wyciętego stuffu, który zapowiadał całkiem inny film. Po takich zabiegach człowiek nie dziwi się dlaczego Sam Rami nie chciał dalej współpracować z Sony Pictures. Tak było wtedy, ale jak jest teraz?

Zacznę od moich ulubionych: zmian względem oryginału. Oczywiście że są, ale mimo wszystko ku mojej uciesze, ból dupy już mniejszy. Dalej ukochane zwiastuny, czyli promocja filmu, która zasługuje na Oskara w kategorii Ściemnianie widzów (nie gorzej niż przy jedynce). Nie dość że znów kilka scen z trailerów nie pojawiło się w filmie ( z czego jedna ze śledzeniem Parkera przez Oscorp wydawała się bardzo ważna dla fabuły), to hiciorem jest reklamowanie trzech przeciwników Pajęczaka, co jest mocno naciągane.

 

 

Głównym bad-assem jest tutaj niejaki Człowiek-Dubstep aKa Electro (Jamie Foxx). Postać po przemianie konkretnie współgra z elektroniczną muzą, zaś jego głos to niezły bas. Fajny patent. Niestety postać ta nie pasuję wcale do interpretacji pająka Marca Webba. Bo ile relacje całej reszty postaci wydają się bardzo naturalne, żywe i jak najbardziej realistyczne, tak Electro/Max Dillon jest postacią jakby z innej bajki. Konkretnie przerysowany, stereotypowy naukowiec, jakby z jakiejś slapstickowej komedii. DubstepMan nadrabia na szczęście w scenach akcji. Wszystko skwierczy, błyska, świeci w rytm muzyki Hansa Zimmera i spółki (muzyka całkiem przyjemna, chociaż daleko jej do dokonań Zimmera u konkurencji). Efekty specjalne w tych „spotkaniach” mogą wydawać się niczym gra komputerowa, ale przy tej postaci trudno tego uniknąć.

Dalej mamy Green Gremlina aka Goblina, czyli Harrego ‘’emo’’ Osborna. Jednego z wielkich nieobecnych jedynki. Dane DeHaan nie wydawał się odpowiedni do tej roli, ale wywiązał się w powierzonej mu roli pierwszoligowo. Zdecydowanie ten facet namiesza jeszcze w Holiłudzie. Jedyne zastrzeżenie można mieć do fabularnej strony jego postaci – zbyt szybkie tempo wszystkich przemian.

I ten trzeci, czyli nieobecny Nosożerec aKa Rhino (Paul Giamatti). Tak naprawdę to nie chcę rzucić spoilerem, ale nie ma co o nim pisać.

Drugi Spider-man Webba to film na poziomie jedynki, wiec jeżeli tamten film ci się nie podobał, to jest nikła szansa że temu się uda. Film nadal wydaję się mieć bardziej serialowe podejście do tematu niż filmowe, nadal ma świetny wątek romantyczny i perfekcyjnie nakreślone relacje Petera i spółki. Nadal powiela też błędy pierwowzoru. Sceny akcji nieco podniosły poziom, choć tak naprawdę tylko na walce z Zielonym serducho zaczęło mi mocniej bić. Na plus wypisać też należy odejście od udawanej mroczności pierwszaka. Trudno wyrokować co się dalej urodzi ze Spidera.

Osobiście życzę sobie w końcu Johna J. Jamesona, większego skupienia na przeciwniku pająka, no i co już logiczne, Mary Jane. A już na pewno żeby Sony przestało ściemniać i nie wpieprzało się w produkcję. Wtedy będzie niesamowicie, a teraz jest mniej-więcej tak samo.

PS. Daje plusiwo do oceny bo ból dupy nie stwierdzony.

 

OCENA: 7,5 / 10

_________________________________________________________________

 

 

PS. Przy okazji zapraszam do odwiedzenia moich wpisów z serii Komiksy na ekranie (seriale - flmy - gry), Gry na ekranie (seriale i filmy), gdyż są na bieżąco aktualizowane (trailery itp.)

Oceń bloga:
11

Najlepszy z tych filmów to:

300: Początek Imperium
30%
Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
30%
Niesamowity Spider-man 2
30%
Pokaż wyniki Głosów: 30

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper