Mario Tennis Aces - recenzja

BLOG RECENZJA GRY
1074V
Mario Tennis Aces - recenzja
Pharaun | 15.10.2018, 22:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mario wraz z ekipą ponownie gości ekskluzywnie na Switchu. Tym razem jednak poczciwy wąsacz nie skacze po kupach-trupach (jakkolwiek to brzmi) w pościgu za Bowserem i porwaną księżniczką Peach. W tej odsłonie gramy w tenisa!

Nie jest to pierwszy raz, kiedy hydraulik biega po kortach, ale ja mam z tym tenisowym spin-offem do czynienia po raz pierwszy, więc nie będę odnosił się do poprzednich części.

Podstawowym trybem dla jednego gracza w Mario Tennis Aces jest Adventure. Jest to krótki scenariusz fabularny, w którym poruszamy się po planszy-mapie, po drodze wykanując różne tenisowe wyzwania, walcząc z bossami i tym podobne. Fabuła, jak to w serii gier z Marianem, nie jest szczególnie rozbudowana: na wyspie Kingdom of Bask rozgrywa się turniej tenisowy. Pod koniec mistrzostw na korcie pojawiają się Wario i Waluigi opętani przez legendarną rakietą tenisową, Lucien. Ta przejmuję kontrolę także nad Luigim, który jej dotknął, a następnie wraz z nim znika. Mario i Toad wyruszają wgłąb wyspy, postanawiając go odszukać.

Zwiedzamy 5 różnych miejsc – las, nawiedzoną posiadłość, morze, górski szczyt, wulkaniczną wyspę. By odblokować dalszy etap gry, w każdej z tych lokacji musimy po kolei podchodzić do tenisowych wyzwań. Te są różne – odbijanie piłki w ruchome bądź nieruchome cele na czas, mecze z różnymi 'przeszkadzajkami', takimi jak piłko-żerne rośliny Piranha Plants lub biegające za Marianem mechy-kamikaze. Jest jeszcze kilka innych, ale generalnie nie ma zbyt dużej różnorodności, co więcej, większość z tych gier jest dosyć irytująca ze względu na wygórowany poziom trudności. A trzeba podchodzić do nich po kilka razy - dlatego, że za ukończenie ich dostajemy nowe rakiety i zdobywamy poziomy doświadczenia (co wiąże się z ulepszaniem statystyk), a to wszystko jest konieczne by dać sobie radę później, bo im dalej w przysłowiowy las, tym trudniej.

Ogólnie cały tryb jest dosyć ubogi – wątek fabularny ukończymy w kilka godzin, a na dobrą sprawę nic tu specjalnej radochy nam nie sprawia. Największym plusem są walki z bossami, czekającymi na nas na końcu każdego etapu. Tutaj programiści wykazali się niezłą pomysłowością, pojedynki są ciekawe i stanowią fajne wyzwanie. Ale ponownie – za mało tego.

Prawdziwą radość z gry odczujemy w pozostałych trybach, rozgrywając standardowe mecze tenisowe. Mamy do wyboru turniej, gdzie pokonując oponentów wspinamy się po drabince, walcząc o tytuł mistrza. Możemy tu grać tylko na kortach stadionowych, a zasady są z góry ustalone. Jest też Free Play, w którym to od nas zależy gdzie gramy, jak długo i w ile osób. Ostatni tryb to sezonowe wyzwania – Co-op challenges, za wykonywanie których dostajemy określone nagrody (np. czapka dla któregoś z zawodników). Wyzwania te trwają tylko przez określony czas. Do wszystkich wyżej wymienionych możemy podchodzić samemu, ze znajomymi przy jednej konsoli oraz przez sieć.

Teraz słów klilka o mechanice rozgrywki, która jest... zaskakująco miodna! Nigdy fanem tenisa nie byłem, nigdy też nie grałem w żaden tytuł z tym sportem związany. Okazało się, że odbijanie żółtej (zielonej?) piłki może być hipnotyzująco wciągające, a wzbogacone o postaci z Marianowego świata to już w ogóle bajka! Mario Tennis Aces to jedna z tych gier, do których może podejść każdy i dobrze się bawić, ale żeby być naprawdę dobrym, trzeba sporo i często trenować. Sterowanie jest stosunkowo proste – lewym analogiem biegamy po korcie, prawym ustalamy kierunek odbijanej piłki, a za odbicie odpowiadają 4 główne przyciski, jednak każdy z nich jest trochę inny – podkręcenie, ścin i tak dalej. Istotne jest, że im dłużej przytrzymamy dany przycisk przed odbiciem, tym mocniej przywalimy, a także tym bardziej naładuje nam się pasek specjalnej super-umiejętności, bo takie też tutaj są – w końcu to gra z bohaterami Nintendo, więc realizmu nie ma się co doszukiwać. Specjalne uderzenie, choć potężne, także da się zablokować – albo po prostu, korzystając ze swojego refleksu, albo trochę sobie obronę ułatwiając, spowalniając czas. Dla entuzjastów bardziej standrdowego podejścia do tenisa – każdy z trybów ma opcję 'simple mode', gdzie gramy bez tych fajerwerków. Rozgrywkę urozmaicają także zawodnicy, których na tę chwilę jest 20 (październik 2018), a póki co z każdym miesiącem dodawani są kolejni. Każdy z nich ma inny styl gry – jedni są wolniejsi, ale bardzo mocno uderzają, inni z kolei są słabi w defnsywie, ale świetnie podkręcają piłki i tym podobne. Warto wspomnieć także o 10 kortach, które różnią się nie tylko wyglądem. Na piaskowym boisku przy ruinach świątyni piłka odbija się znacznie niżej i wolniej niż na przykład na stadionie.

Od strony wizualnej i dźwiękowej nie ma się do czego przyczepić. Tak jak nas Nintendo przyzwyczaiło – jest ładnie i kolorowo, a wszystko działa płynnie. Nie najlepiej jest za to z rozgrywką sieciową. Czasami musiałem czekać na znalezienie oponenta ładnych kilka minut. Poza tym zdarzają się przypadki z beznadziejnym pingiem, co całkowicie niszczy rozgrywkę, ale to już raczej kwestia danego gracza i jego połączenia internetowego.

Ciekawostką, choć niezbyt udaną, jest tryb Swing, gdzie machamy joy conem zamiast używać standardowego sterowania. Niestety nie działa to zbyt dobrze, jest nieprecyzyjnie i zdecydowanie lepiej gra się konwencjonalnym sposobem.

Mario Tennis Aces to wielce wciągający tytuł, od którego ciężko się oderwać. Zapewnia masę frajdy zarówno entuzjastom single-playerowych potyczek przeciwko SI, jak i fanom zabawy wieloosobowej – czy to na jednej kanapie, czy przez sieć. Szkoda, że tryb fabularny został potraktowany dość po macoszemu, ale w końcu to tylko gra sportowa.

Oceń bloga:
0

Atuty

  • uzależniająca rozgrywka
  • easy to learn, hard to master
  • różnorodność (style gry, korty, postacie)

Wady

  • krótki i niezbyt udany tryb fabularny
  • rozgrywka online nie zawsze działa tak jak powinna

Pharaun

Mario Tennis Aces to kolejna gra od Nintendo, która idealnie nadaje się na imprezy, ale zapewni także masę zabawy graczom nastawionym na rozgrywkę w pojedynkę.

7,5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper