Na relaksie #10 Monster Hunter Rise

BLOG
307V
Na relaksie #10 Monster Hunter Rise
Vasco | 18.05.2021, 15:46
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Hej, dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami dotychczasowymi wrażeniami z Monster Hunter Rise. Zapraszam!

Jako że od czasu premiery minęło trochę czasu a i kilkadziesiąt godzin udało się pograć czas na krótkie podsumowanie. Jeśli miałbym określić wrażenia z gry jednym zdaniem powiedziałbym że MH Rise to świetna gra, ale średni Monster Hunter. Z jednej strony jest to bowiem nie tylko znakomicie wyglądająca i brzmiąca pozycja, która dobrze działa (ten brak wczytywania w lokacjach czy szybkich przejściach między poszczególnymi obszarami w wiosce robi różnicę), ale także wprowadzająca dużo nowych elementów do rozgrywki (poruszanie się na psie, skakanie na wirebugach i ataki przy ich użyciu, ujeżdżanie ogromnych bestii). Dodano kilka nowych, świetnych potworów, powróciło sporo 'starych' a i dla tych z World znalazło się miejsce. Z drugiej jednak strony... Najłatwiej będzie mi wymienić te rzeczy które tak średnio przypadły mi do gustu:

 

-Niektóre rzeczy są uproszczone aż za bardzo, np. dużym zaskoczeniem było dla mnie to że już nie mamy hot/cold drinków potrzebnych na niektórych mapach. Nie wiem skąd taka decyzja ale ogólnie już od czasów World gdzie dostaliśmy namiot znikła gdzieś ta cała otoczka szykowania się na łowy. Ja rozumiem że ktoś mógł czuć frustrację bo musiał zaczynać quest od nowa jak zapomniał jakiś przedmiotów, ale teraz poszliśmy za bardzo w drugą stronę. Śmiem twierdzić że dobre przygotowanie to była znacząca rzecz wpływająca na powodzenie łowów. Teraz pozostaje tylko wspomnienie;

 

-Nie do końca jestem przekonany do balansu jeśli chodzi o ozdoby. Żeby wyprodukować niektóre potrzebna jest absurdalna ilość bardzo rzadkich części z potworów. Niektóre umiejętności (jak np. guard up) niepotrzebnie moim zdaniem dostały poziomy, do tego nagle stały się ozdobami na dwa sloty. Podobnie z produkcją talizmanów, jak trafiliśmy na save z złą tabelą mogliśmy w kółko zapętlać te same rezultaty;

 

-w odsłonie Generations i Generations Ultimate esencją grania był dla mnie Multiplayer. Gracze często rozmawiali ze sobą w hubie, dużą popularnością cieszyły się pokoje 'turns' gdzie każdy po kolei wybierał questa którego chciał zrobić... Tutaj tego w ogóle nie czuję (zresztą już w World i wysyłaniem flary było podobnie). Już nie wspominając o tym że w GenU kiedy grało się w multi to wciąż było polowanie, czułem że w drużynie zrobię to szybciej (a i często zabawniej i efektowniej) niż solo. W Rise multi nie przypomina mi polowania tylko jakiś dziwny gang-bang na biednym zwierzęciu i to przy użyciu zwierząt, bo teraz możemy zabrać naszych towarzyszy na łowy (jednego kota albo psa). Rozgrywki nie ułatwia fakt że wszystkiemu towarzyszą mocne efekty graficzne (rozbłyski itp.) które bardzo utrudniają czytelność rozgrywki. Dobrze to widać jak ktoś używa np. LBG z amunicją przebijającą. Szczerze to czasami wolałem odpalić grę solo żeby 'sprawdzić' się z potworem, bo grając w multi uzyskujemy praktycznie te same czasy a ryzyko porażki jest większe. Oczywiście mówię tutaj o graniu z losowymi osobami, bo co innego jak mamy zgraną ekipę- wtedy to pewnie wygląda zupełnie inaczej.

 

Mam też kilka typowo subiektywnych zarzutów, jak to że nie miałem ani razu uczucia że chcę wykuć jakiś oręż albo zbroję bo fajnie wygląda, czy też to że znowu na końcu liczy się jedynie attack boost/critical boost i wymaksowane affinity, natomiast elemental gra drugie skrzypce- a wystarczyłoby dać możliwość nadawania potworom statusów blight za pomocą broni i już by zyskały na użyteczności. Kolejna sprawa to to że zupełnie nie czuję niektórych broni. Jestem pewien że gdybym odpalił teraz GenU i uzbroił się w Charge Blade albo Lance pamięć mięśniowa zrobiłaby swoje i bez problemu mógłbym z marszu wejść w każdego questa. Tutaj próbowałem nimi powalczyć ale osiąganie czasów o połowę gorszych sprowadziło mnie na ziemię. Wstyd się przyznać ale w pewnym momencie (w okolicach HR6) splamiłem swój honor wojownika (hehe) i przerzuciłem się na bronie dystansowe. LBG to w sumie 'easy mode', podobnie HBG gdzie niektórzy koszą tą bronią naprawdę mocne czasy. Fajnie grało mi się też łukiem, tutaj jednak jest moc ale też większe niebezpieczeństwo bo musimy być bliżej naszego celu. Ostatnio jednak staram się wrócić do czegoś co daje szansę potworowi z którym walczymy ;)

Czytałem dużo opinii zarówno nowych graczy jak i weteranów serii. Wiele osób które kiedyś miały problem żeby wkręcić się w serię Monster Hunter twierdzą że Rise sprawił im miłą niespodziankę bo 'próg wejścia' jest o wiele bardziej przyjazny mniej obeznanym graczom. Weterani jak zwykle narzekają ale i tak grają. Mnie póki co do Rise jakoś mocno nie ciągnie (i to nie ze względu na brak zawartości, bo tego na kilkadziesiąt godzin starczy, jednak nie rwę się do gry tak jak np. do podstawki Generations) i szczerze powiedziawszy z niecierpliwością czekam na Monster Hunter Stories 2. Nie chcę powiedzieć że na Rise się zawiodłem, bo cieszę się że dostaliśmy kolejną przenośną odsłonę. Czy jednak te wszystkie wprowadzone zmiany to jest kierunek w którym seria powinna zmierzać, czy to jest to czego chcą fani? Mam wrażenie że powoli wytraca to wszystko co czyniło ją unikatową i na końcu stanie się czymś zupełnie innym- z pewnością z ogromną ilością nowych użytkowników, starym wyjadaczom zaś pozostaną jedynie poprzednie odsłony.

 

Stay Tuned!

Oceń bloga:
5

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper