Na relaksie #1 Master Blaster Zero 2

BLOG
941V
Na relaksie #1 Master Blaster Zero 2
Vasco | 16.04.2019, 20:13
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć wszystkim! Chciałbym Was zaprosić do pierwszego wpisu w nowym (miejmy nadzieję) cyklu o grach wideo Na relaksie #1.  Postaram się, by teksty były krótkie, łatwe i przyjemne, czyli pewnie nic z moich starań nie wyniknie :)

Zaczniemy nietypowo od drugiej części w ‘serii’, mianowicie od Blaster Master Zero 2. Wydana niespodziewanie w marcu bieżącego roku na Switcha (w trakcie trwania jednego z Nintendo Direct ogłoszono, że produkcja jest już dostępna) gra to bezpośrednia kontynuacja Blaster Master Zero. Za obie części odpowiada Inti Creates- nie będę ukrywał, że jest to aktualnie jeden z moich ulubionych deweloperów. Chociaż rozgrywka nie różni się jakoś drastycznie od poprzedniczki. Dodano kilka usprawnień oraz ciekawych rozwiązań. Mamy tutaj bowiem do czynienia z nietypową platformówką z elementami eksploracji. Po głównej mapie poruszamy się METAL ATTACKER G-SOPHIA!!!!! ...uff, czyli czołgiem o niesamowitych możliwościach. Praktycznie w każdej chwili możemy wyskoczyć naszym ludkiem z pojazdu, jednak jesteśmy wtedy bardzo wrażliwi na ataki i upadki z wysokości (nawet niewielki zeskok może okazać się śmiertelny!). Dreptając na dwóch nogach, możemy wchodzić do jaskiń, gdzie widok przełącza się na ‘oko z góry’ (jak w starszych Zeldach).

FUN FACT!

Pierwsza część Blaster Master ukazała się dzięki deweloperowi SUNSOFT na NES-a w roku 1988 w Japonii jako Super Planetary War Records: Metafight i nie odniosła większego sukcesu na rodzimym rynku. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała na rynkach zagranicznych gdzie gra została znakomicie przyjęta i równie dobrze się sprzedała. Przy tłumaczeniu gry zmianom uległa nie tylko nazwa (chyba jednak wciąż preferuję tą oryginalną) ale również niejako ‘fabuła’ (czyli znana fanom pogoń za uciekającą żabą). Blaster Master doczekał się również przerobienia na powieść. Powstało także kilka kolejnych części gry na różne konsole (SNES, GBC czy nawet PSX). Inti Creates tworząc remake w postaci Blaster Master Zero czerpało inspirację zarówno z japońskiego oryginału, wydania amerykańskiego ja także powieści. BMZ2 natomiast to kolejna, nowa odsłona (mająca jednak kilka nawiązań do poprzednich produkcji). Sam mam specjalne miejsce w serduszku dla NES-owego oryginału ponieważ zagrywałem się w niego na ‘Pegasusie’, chociaż gry oczywiście nie ukończyłem ze względu na morderczy poziom trudności.

Jeśli ktoś posiada usługę Nintendo Online może pogierczyć w oryginał na Switchu

Tym razem jednak nie zwiedzamy wnętrza Ziemi, by zwalczać wrogie mutanty. Jason, główny bohater gry chce ocalić androida o imieniu Eve, której zadaniem jest wspieranie systemów czołgu. W tym celu wybieramy się razem z nimi w kosmos, zwiedzając nowe planety oraz planetoidy (ale nie tylko) rozsiane po kilku sektorach. Praktycznie na każdej z nich znajdziemy jakieś znajdźki, a to w postaci ulepszeń, nowych broni czy chociaż współrzędnych kolejnych miejscówek. Moim zdaniem wyszło to bardzo fajnie, planety są różnorodne i zachęcają do ich zwiedzania.

I wziuuu ku nowej kosmicznej przygodzie!

Fabularnie jest przyzwoicie, dla wielu będzie to naciągana historia, jednak ja lubię od czasu do czasu ‘łyknąć’ coś lżejszego. Fajnie, że spotykamy na swojej drodze innych pilotów Metal Attackerów. Szkoda jedynie, że nie jest nam dane nimi pokierować. Mnie akurat opowiedziana historia podpasowała i fajnie współgrała z gameplayem.

Zabrakło mi troszkę typowo wodnej planety. Może w trzeciej części patrząc, na umiejętności jednego z MA?

Jeśli zaś chodzi o rozgrywkę, muszę pochwalić sterowanie czołgiem, który bardzo przyjemnie się ‘prowadzi’. Również używanie jego dodatkowego uzbrojenia daje sporo frajdy, poczynając od rakiet, a kończąc na żywcem wyjętym z Dragon Balla Spirit Bomb (sic!). Fajnym pomysłem jest regeneracja paska odpowiedzialnego za specjale poprzez spadanie z wysokości- im z większego pułapu spadniemy, tym więcej energii zregenerujemy. Ulepszeniu uległa również walka samym Jasonem w jaskiniach, a to za sprawą systemu kontr, jakimi dysponuje nasz bohater. Nie dość, że wygląda to świetnie, to daje też sporo radości. Na plus muszę również zaliczyć walki z bossami.

Poniżej system Counter w akcji i pokaz moich umiejętności hehe ;) Dobrze wyprowadzone ataki dają naprawdę dużo frajdy:

FUN FACT!

Pierwsza część Blaster Master Zero doczekała się kilku gościnnych występów. Jako DLC pojawili się między innymi Gunvolt, Shantae a nawet Shovel Knight. Jestem ciekaw czy druga odsłona doczeka się podobnych niespodzianek?

Moje główne zarzuty co do BMZ2 tyczą się przede wszystkim dwóch rzeczy. Pierwsza to IMO troszkę sztucznie wydłużona końcówka gry poprzez, chociażby (delikatny spoiler) ‘boss rush’   który moim zdaniem jest reliktem przeszłości. Można było postarać się w to miejsce umieścić kolejną planetę. Druga sprawa to z braku lepszej nazwy ‘ostrzeżenia’ przed walką z bossem. Mówię tutaj o alarmie z napisem WARNING i nazwą bossa, który występuje przed każdą ważniejszą potyczką. O ile za pierwszym razem jest to fajny motyw, tak niestety w przypadku naszej porażki oglądamy go za każdym razem, gdy próbujemy ponownie. Niby drobnostka, jednak dla mnie dość irytująca.

W trakcie walki z jednym z bossów

Blaster Master Zero 2 nie należy do gier szczególnie trudnych, sam mistrzem platformówek nie jestem, a grę ukończyłem bez większych nerwów. Wiadomo, trafią się momenty szczególnie uciążliwe i możemy napotkać na skoki poziomu trudności, jednak nic, co mogłoby wywołać falę bluzgów u gracza. Podobnie potyczki z bossami, nie ma w nich z reguły większej filozofii poza rozkminieniem jakiegoś patentu czy wzoru zachowań. Dla mnie to akurat na plus, lecz osoby szukające wyzwań mogą czuć się zawiedzione. Przejście gry na full ze znalezieniem wszystkich znajdziek, odkryciem map i zrobienie ‘prawdziwego’ zakończenia zajęło mi 10,5h, czyli jak dla mnie idealny czas. Szkoda tylko, że nic nowego nie odblokowuje się po ukończeniu szpila. Możliwe, że dodatkowe bajery (może misje innymi czołgami?) pojawią się jako DLC. Po cichu liczę, że taka możliwość pojawi się w Blaster Master Zero 3,jeśli kiedykolwiek kontynuacja ujrzy światło dzienne:

Kosmos, pustka a nasz bohater pali gumę...

To by było na tyle, jeśli chodzi o pierwsze uderzenie. Nie chciałem za bardzo rozpisywać się na temat grafiki oraz muzyki, bo to rzecz mocno subiektywna, jeśli ktoś lubi retro klimaty, z pewnością jednak odnajdzie dużo radości w plumkaniu jakie usłyszymy w BMZ2. Wszelkie uwagi będą bardzo cenne, dajcie również znać czy chcielibyście poczytać o jakimś konkretnym tytule- może uda mi się go opisać kolejnym razem :)

Muzyczny zapożyczony bonus:

Stay tuned!

Oceń bloga:
14

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper