Dramy wokół gier 2016
Rok się kończy, a mnie naszło dziś pewne spostrzeżenie. Każda z gier, które ostatnio wychodzą muszą mieć wokół siebie jakąś dramę, z czymś nam się kojarzy. Czy gry, które wyszły ostatnio, zwłaszcza te w które nie graliśmy zapamiętamy z samego gameplayu czy może z czegoś innego? Proponuję taką zabawę - widzisz tytuł i mówisz co Ci (Ci piszemy z dużej) sie pierwszego z nią kojarzy. W tym roku wyszło kilka giereczek. Za co je zapamiętamy? Zobaczmy.
The Witness - wyszło bez zabezpieczeń na PC
Rise of the Tomb Raider - "poczekam parę miesięcy to wyjdzie na PS4"
Layers of Fear - polski horror
Street Fighter V - wyszło bez kampanii
Superhot - krótkie
Far Cry Primal - to samo co w poprzednich Far Cry'ach
Dirt Rally - gra w której nie da się ukończyć jako pierwszy
Ratchet & Clank - zaskakujący, tani reboot ze słabym filmem
Star Fox Zero - grafa jak na Super Nintendo
Battleborn - ludzie chcieli Borderlands, a wyszło cos w co nikt nei gra
Doom - oldschoolowe, niby nic nadzwyczajnego, ale oceny świetne. Do tego tanio.
Overwatch - zadek
Mirror's Edge Catalyst - strzałki
Mighty No. 9 - Megaman, który nie wyszedł
Inside - gra od twórców Limbo
Pokémon Go - ludzie się zabijali, żeby łapać pokemony
No Man's Sky - gra o czymś innym niż zapowiedzieli
Deus Ex: Mankind Divided - fabuła nie spełnia oczekiwań po HR
Mafia 3 - wtórne misje
Watch Dogs 2 - wagina
Dishonored 2 - problemy na PC
Forza Horizon 3 - problemy na PC
Final Fantasy 15 - patch naprawiający cutscenki.
O co tu chodzi? Czy naprawdę gra musi wokół siebie mieć dramę, żeby ludzie chcieli ja kupić? Większość z tych tytułów budzi raczej negatywne skojarzenia, ale i tak gry (zwłaszcza te, w które się nie grało) kojarzone są zazwyczaj z kampanii reklamowych i hype'u wokół nich zamiast sam. A Ty jakie masz skojarzenia z tymi grami?
