Masz więcej, więc jesteś lepszy

BLOG O GRZE
1822V
Masz więcej, więc jesteś lepszy
dKc | 06.02.2016, 09:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po ponad 50 godzinach (należy odliczyć 6 godzin, na które zostawiłem Wii U włączone w nocy, żeby sondy produkowały mi pieniążki) spędzonych w Xenoblade Chronicles X  w końcu dotarłem do finału, ale jeszcze przed finałem był w grze moment, który bardzo dał mi do myślenia. Zapraszam do przeczytania wszystkich pięciu posiadaczy Wii U w Polsce.

UWAGA! Tekst może zawierać śladowe ilości spoilerów. Czytacie na własną odpowiedzialność.

Najciekawszym i najwięcej dającym mi do myślenia był rozdział 11, w którym motywacja złego była dość ciekawa, żeby nie powiedzieć zaskakująca. Z początku wydawała mi się debilna, ale po głębszym zastanowieniu miało to nawet ręce i nogi. Przynajmniej wg mojej interpretacji faktów z gry (he, fakty z gry – jak to brzmi). Jak z fabuły XCX wiadomo, Ziemia została zniszczona, a wszyscy ludzie odlecieli na planetę Mira w celu osiedlenia się. Dopiero przy końcu opowieści mówi się nam wprost, że to przecież nie byli wszyscy ludzie tylko część. No dobra, ale jacy to byli konkretnie ludzie? – możecie zapytać. Gdyby logicznie pomyśleć i zatrzymać się przed przeczytaniem kolejnego zdania odpowiedź byłaby prosta. W pierwszej kolejności ratowani była warstwa społeczna, którzy mają pieniądze. Nie, nie kobiety i dzieci jak to było w Titanicu. ;) Chociaż można nawet powiedzieć, że ci ludzie sami siebie ratowali (bo mogli, mieli wiedzę/materiały etc.). Wiadomo, najpierw na statki ewakuacyjne wskakują „ci ważniejsi” – władza, ludzie wykształceni i wojsko, bo te 3 frakcje wydają się mieć najwięcej pieniędzy. Co to oznacza dla przeciętnego obywatela zarabiającego poniżej średniej krajowej? Pożegnanie się z życiem.

No chyba, że zaciągniesz się do woja – wtedy jest dla Ciebie szansa. Nie muszę chyba mówić, że „przedfinałowy antagonista” jest przedstawicielem właśnie tego nurtu.  Chce on ratować rodzinę przed śmiercią, zatem przystępuje do projektu, który polega na wyruszeniu w kosmos i szukaniu Lifehold Core’a – w skrócie urządzenia przedłużającego nasz ludzki gatunek. Niestety, jego żona i dzieci zostają na Ziemi. Mija trochę czasu zanim przestaje nosić w sobie ból po utracie bliskich i w pewnym momencie coś w nim pęka, nagle ten ból uzewnętrznia. Uznaje, że to nie ma sensu, że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem. Że „ci ważniejsi” myślą tylko o sobie za nic mając przeciętnych ludzi jak jego rodzina, która dla niego z kolei była czymś najważniejszym. Mamy więc dwie grupy: rządzących i podwładnych (pomijam grupę przejściową do której można zaliczyć tego gościa).

Te dwie, nazwijmy to, grupy społeczne w filozofii Nietzschego nazywane były ‘nadludźmi’ i ‘podludźmi’. Może to głupie, ale pan tracący rodzinę i żałujący, że wszyscy nie mieli „po  równo” (i chce, żeby wszyscy po równo jednak mieli) kojarzy mi się z komunizmem, który jest wszędzie wyśmiewany, a nawet jest uznawany za zagrożenie (Chiny) – zawsze to jest coś złego. Czy na pewno brak podziału na lepszych i gorszych jest zły? Pewnie większość powie, że tak, bo średnia ludzi czytających ten tekst to 30 lat, a sam fakt posiadania konsoli jest pewnym przejawem luksusu (bo komputer jest konieczny, a gry to tak tylko przy okazji), na który sami sobie ciężko zapracowali. Ale gdy na szalę wkracza ludzkie życie czy sprawa nadal jest taka prosta? Czy można się bawić w Boga? Tak, wiem, zaraz większość ateistów zripostuje pytając ‘w kogo?’, ale nawet jeśli, to czy w obliczy zagłady nadal mamy prawo do selekcji w stylu „najsilniejszy przetrwa”? Ludzie będący przedstawicielami pierwszej grupy załapali się na przeżycie. Reszta została. Nawet jeśli uważacie, że to całe zamieszanie z słabszymi ginącymi jest bezsensowne (bo zakładacie, że bylibyście na tej lepszej pozycji) to pomyślcie – gdyby taka sytuacja miałaby miejsce, a wy byście byli w tej grupie, która byłaby na lepszej pozycji musielibyście się pożegnać na zawsze ze słabszymi jednostkami, które darzyliście pewną sympatią – np. ze swoją babcią czy kimś biedniejszym, ale mającym ciekawe cechy charakteru/poczucie humoru. Gdyby na ziemi zostali sami ludzie, którzy mają wysokie ego sytuacja mogłaby nie być ciekawa i świat (czy następca świata) mógłby się zamienić w prawdziwą dżunglę.

Sprzeciwienie się najpotężniejszym ludziom wymaga ogromnego samozaparcia i jest godne podziwu. Jednakże, tak jak pisałem na początku - zemsta na wszystkich wydaje się być zbyt radykalna, choć trzeba przyznać, że motywacja głównego bohatera tego wpisu jest dość ciekawym i osobliwym uzasadnieniem, które wydaje się mieć jakiś sens… Kończę już, bo starałem się w tym wpisie dać jak najmniej dygresji i trzymać się jednego tematu.

Ten rozdział dał mi najwięcej do myślenia, ale nie opisywałem ostatniego rozdziału, w którym końcówka była po prostu ciężka, stawiając inne pytania, a nawet to co napisałem wyżej stawiając w innym świetle. Potem gra próbowała jakoś udobruchać gracza przez pokazywanie kosmitek seksowniejszych niż Liara T’Soni z Mass Effekta i nawet momentami się to udawało. Niezły emocjonalny rollercoaster.

PS. Jeśli ktoś chce jak najszybciej poznać całą fabułę własnoręcznie mogę uzupełnić wpis o parę rzeczy ułatwiających grindowanie. W razie czego dawajcie znać.

Oceń bloga:
19

Czy chcesz zagrać w Xenoblade Chronicles X na Wii U?

Tak
225%
Nie, bo już gram/grałem
225%
Nie
225%
Pokaż wyniki Głosów: 225

Komentarze (32)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper