Jesteś super!

BLOG
503V
dKc | 09.04.2015, 11:51
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie lubię czytać tekstów branżowych autorstwa osób, które podpisują się imieniem i nazwiskiem. Wolę teksty osób, które podpisują się nickami.

Nie przeszkodziło mi to jednak w przeczytaniu artykułu o tym Czego uczą gry? autorstwa Tomasza Kreczmara z ostatniego PSX Extreme. Artykuł w wielu miejscach moim zdaniem naciągany (nawet na shoucie Ojciec sarkastycznie mówił, że gry uczą tego, że jak się schowasz za barierką to Ci się odnowi życie, zatem problem raka rozwiązany), bo wywleka się tematy takie jak nauka podstaw Fizyki za pomocą gry Portal, czy nauka empatii podczas gry w Lemmingi. Tekst wynosi na wyżyny nasze  hobby, jakby był nie wiadomo czym. Owszem, to świetnie zważywszy na fakt, że w takim Egzorcyście gry pokazywane są jako narzędzie Szatana, a w jakiejś innej gazecie feministki szaleją, że gry wideo pokazują za dużo cycków. Takie teksty powinny powstawać, jednak uważam, że autor w tym tekście trochę przesadził. W pewnym momencie autor porusza kwestię poziomu trudności.


Poziom trudności rozgrywki zwykle zmienia się falowo, czyli gra czasem jest wyjątkowo łatwa, potem przeciętna, potem bardzo trudna i z powrotem. W efekcie porażka – i następujący po niej sukces – są niezwykle silnymi mechanizmami motywującymi, bowiem przegrana nie prowadzi do gniewu czy smutku (choć gracz przez chwilę może je odczuwać), wzbudza natomiast zainteresowanie, a nawet radość. Doświadczających niepowodzenia graczy szybko motywuje chęć uzyskania kolejnej wygranej. Można wręcz rzecz, iż są oni „nieprzejednanymi optymistami” pewnym osiągnięcia sukcesu – prędzej czy poźniej”


Ja, niczym rasowy pismak – przyczepię się do jednego słowa – pewność. Pewność siebie. I opiszę je w kontekście moich ostatnich przemyśleń. Twierdzę bowiem, że gry wideo bardziej niż inne media wpajają graczom, że są ważni, przez co są pewniejsi siebie, przez co są bardziej pewni swoich opinii, które szeroko głoszą np za pośrednictwem portali branżowych takich jak ten.

Gram sobie ostatnio w Syndicate (spoko gra – 7/10) i w pewnym momencie ekran gaśnie a ja widzę taki napis:

Gra jest grą FPP, czyli z pierwszej osoby, czyli immersja jest duża, czyli nieźle wcielamy się w głównego bohatera. I widzimy napis, że jesteśmy przyszłością. Wtem, przypomniało mi się ile razy to ja już ratowałem świat. Ile razy tak wiele było ode mnie zależne. Mass Effect – cały wszechświat. Battlefield, Call of Duty – przyszłość USA. Heavenly Sword. Uncharted. Gears of War... Gry ciągle wpajają graczom, że są potrzebni, że są ważni. I potem taki gracz wchodzi na jakiś portal, np na ppe i pewny swojego zdania (bo jego zdanie przecież się liczy – właśnie uratował świat) głosi swoje poglądy. Czy są poprawne czy nie – nieważne, ważne, że to gracz mówi, bo jego zdanie jest najważniejsze. W końcu uratował świat...

Jak myślicie jest tak? Że co, że niby nie?... E tam, na pewno się mylicie, to JA mam rację.

Jesteś super graczu, za Twoją wytrwałość w ratowaniu świata (światów?) przesyłam Ci filmik:

Oceń bloga:
12

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper