Obejrzane - lipiec 2019 #365challenge (gość. Roland Ninja)

BLOG
589V
Obejrzane - lipiec 2019 #365challenge (gość. Roland Ninja)
dKc | 01.08.2019, 06:15
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Trochę o sequelach, kilka filmów oraz gość.

Miesiąc  temu: https://www.ppe.pl/blog/14947/13018/obejrzane-czerwiec-2019-365challenge-gosc-gomlin.html

Przełom lipca i sierpnia to przede wszystkim miesiąc festiwalowy. Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym oraz Nowe Horyzonty we Wrocławiu to dwa największe święta filmowe w roku. Mi niestety nie udało się wybrać na żaden z nich, ale tych co nie byli zachęcam - do zobaczenia są filmy nagradzane na festiwalach w Berlinale czy Cannes. Najciekawszym z nich wydaje się laureat Złotej Palmy "Parasite", którego w reszcie kin będzie można zobaczyć dopiero jesienią.

W zeszłym miesiącu temat z pierwszej strony spowodował duży odzew. Przyznam, że niektóre rzucały ciekawe światło na problem. Dziękuję komentującym i zachęcam do częstszych działań tego typu.

Sequel długoterminowy

Miesiąc temu wspomniałem o filmach dotyczących globalnego ocieplenia, a właściwie jednym filmie, któreg wówczas nie widziałem. Była to Niewygodna prawda. Okazało się, że w ciagu tych kilunastu lat od premiery filmu powstał sequel, który można obejrzeć na Netfliksie. Między pierwszą częścią, a drugą minęło niemal 10 lat. Czasem tak bywa, że niektóre serie są odgrzewane po dłuższym czasie. Zastanawiając się nad częstym ostatnio trendem przypominania widzom o starszych seriach doszedłem do wniosku, że taki powrót jest bardzo rzadko udany. Dalsze historie znanych opowieści filmowych to sequele, a czasem czekamy na nie 10,15, 20, a nawet więcej lat. Na potrzeby tego artykułu nazwę to sequelem długoterminowym. Z zapowiedzianych sequeli długoterminowych najgorętszym ostatnio wydaje się Top Gun: Maverick, a z naszego polskiego podwórka Psy 3 oraz Chłopaki nie płaczą 2. Powszechna opinia uważa, że sequele są zazwyczaj gorsze, choć znalazło by się parę tytułów podważających tą teorię, jednak nie będziemy się tym teraz zajmować. Starałem się odnaleźć w pamięci pewne kontynuacje, których istnienie wpłynęło na dobre dla całej serii i znalazłem dosłownie kilka (starałem się wykluczać rebooty, remastery oraz prequele):

Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy

Toy Story 3

Blade Runner 2048

Mad Max: Fury Road (choć tu kwestia jest sporna czy to aby na pewno jest sequel)

Na niektóre sequele trzeba czekać dłużej, na inne krócej. Amerykanie przerwę pomiędzy poszczególnymi częściami nazywają sequel gap. Na jaki sequel długoterminowy przyszło nam czekać najdłużej? Okazuje się, że prym wiodą tu bajki Disneya.

sequel Bambi (1942) - Bambi 2 (2006) - 63 lata

sequel Fantasii (1940) - Fantasia 2000 (1999) - 59 lat

sequel Kopciuszka (1940) - Kopciuszek 2 (2002) - 51 lat

sequel Wizard of Oz (1939) - Return to Oz (1985) - 43 lata

Jak to ma się do polskich realiów? Nie tak dawno temu powstał niesławny film Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć (2012). Był to przykład największego sequel gapa, jaki widzieli Polacy, bo na kontynuację przygód Hansa Klossa przyszło nam czekać ponad 43 lata! Jest to jednak dość niedokładny sequel, ponieważ oryginał nie był filmem, a serialem. Szukając największej przerwy między polskimi kontynuacjami (filmowymi) natrafimy na następujące filmy:

sequel Zezowate szczęście (1960) - Obywatel Piszczyk (1988) - 28 lat

sequel Misia (1980) - Ryś (2007) - 27 lat

sequel Galimatias 2 czyli Kogel-Mogel (1989) - Kogel Mogel 3 (2019) - 20 lat

Często bywa tak, że sequele długoterminowe bywają tak rozczarowujące, że wręcz mało kto wie o ich istnieniu. Przykłady kilku sequeli takie sequeli tak absurdalnych, że finalnie mało kto o nich pamięta to:

sequel Chinatown (1974) - Dwóch Jake'ów (1990) - 16 lat

sequel Titanica (1997) Camerona - Titanic 2 (2010) - 13 lat

Przeminęło z wiatrem (1939) - Scarlett - 54 lata

sequel Easy Rider (1969) - Easy Rider: The Ride Back (2012) - 43 lata

sequel Ptaków (1963) Hitchocka - Ptaki 2 (1994) - 30 lat

sequel Dnia niepododległości (1996) - Dzień niepodległości: Odrodzenie (2016) - 20 lat

Znalazłem grę

...filmową na urządzenia mobilne z Androidem, nazywa się  Guess The Movie Quiz. Polega ona na zgadywaniu tytułów filmów na podstawie obrazków. Można się sprawdzić oraz dowiedzieć się o paru tytułach, których się nie znało. Polecam.

Newsy

Duże emocje w tym miesiącu wzbudziły zapowiedzi nowych filmów i seriali o superbohaterach na Comic Conie (m.in. Watchmen na HBO).

Ogłoszono też aktorkę, która zagra Małą syrenkę, co spotkało się z krytyką w Internecie ze względu na jej kolor skóry.

Król Lew okazał się rozczarowaniem filmowym, ale reklama zrobiła swoje i nadal utrzymuje się na 1. miejscu w box office.

Avengers: Koniec gry wyprzedziło Avatara w Box office, co spowoduje, że przez długi czas zasiądzie na tronie. Pojawiają się głosy, że zapowiedziany Avatar 2 zrzuci z tronu Avengersów, jednak są przekrzykiwane przez stwierdzenia, że Avatar pierwszy miał technologię, a drugi nie będzie miał nic podobnego.

Przejdźmy do rzeczy. Oto lista filmów lipca

TOP 3 LIPCA

1. Niebo

2002, USA/Włochy, reż. Tom Tykwer

W moich podsumowaniach nie było okazji pisać o twórczości Krzysztofie Kieślowskiego, ale właśnie mam okazję. Krzysztof Kieślowski jest najwybitniejszym polskim reżyserem wszechczasów mając w swoim dorobku docenioną w Cannes trylogię Trzy Kolory, Przypadek przedstawiający temat alternatywnej rzeczywistość już w latach '80 czy Podwójne życie Weroniki. Oprócz fabuł kręcił również filmy dokumentalne oraz zasłynął z serii filmów telewizyjnych zatytułowanych Dekalog. Odszedł w roku 1996. Zostawił po sobie niezrealizowany scenariusz napisany wspólnie z Krzysztofem Piesiewiczem, który miał być początkiem tryptyku. Ekranizacji podjął się Tom Tykwer. Jak się okazuje w 2006 roku wyszedł drugi z nieukończonego tryptyku zatytułowany Piekło w reżyserii Danisa Tanovica. Fabularnie film Niebo wciąga już od pierwszych sekund. Akcja mimo częstego poetyckiego spokoju wciąga, a scenariusz, kadrowanie i symbolika skłaniają do refleksji. Absolutnie czuć ducha naszego polskiego przedwcześnie zmarłego geniusza. W rolach głównych Cate Blanchett i Giovanni Ribisi (znany z roli brata Pheobe z Przyjaciół).

2. Inni

2001,USA, reż. Alejandro Amenábar

Wspominałem zapewne o tym, że horrory nie są gatunkiem, za którym jakoś specjalnie przepadam, jednak śmiało mogę powiedzieć, że Inni są w moim TOP2 horrorów, jakie widziałem w tym roku. Niezła rola Nicole Kidman oraz klimat drugowojennej Anglii zamkniętej w ciasnej willi. Inni sa przykładem kina, które trzyma w fotelu i nie pozwala od siebie oderwać.

3. Czarnoksiężnik z Oz

1939, USA, reż. Victor Fleming

Ponadczasowy film familijny z elementami musicalu zaskakujący wykonaniem, ponadczasowym wykonaniem oraz aktorstwem, w którym Judy Garland gra pierwsze skrzypce (tej dojrzałej w pewnych aspektach już aktorce związywano ponoć piersi, żeby jej postać wyglądała na młodszą). Historię o Dorotce pewnie każdy zna, ale warto zaznajomić się z tą znamienną historią choćby ze względu na to, że do niej odwołują się inne dzieła kultury popularnej (np pierwszy Matrix)

 

 
  1. Niebo
  2. Inni
  3. Czarnoksiężnik z Oz
  4. Gracz
  5. Wściekły byk
  6. Paterson
  7. Wysyp żywych trupów
  8. Niewygodna prawda
  9. Sami swoi
  10. Malena
  11. Idealny mąż
  12. Fahrenheit 9/11
  13. Niewygodna prawda 2
  14. Fahrenhet 11/9
  15. Czas apokalipsy. Powrót
  16. Mission Impossible: Fallout
  17. Mad Max: Pod Kopułą Gromu
  18. Scoop. Gorący temat
  19. To jest już koniec
  20. Orbitowanie bez cukru
  21. Reprise
  22. Małe kobietki
  23. Czas, który pozostał
  24. Madeinusa

Gracz

1992, USA, reż. Robert Altman

Gratka dla miłośników kina. Dużo intertekstualności. "Złodzieje rowerów" De Sici, "M Morderca" Langa, "Dziwolągi" Toda Browninga... absolutnie masa odwołań do klasyki kina w opowieści, która dzieje się notabene w światku filmowym.

Wściekły byk

1980, USA, reż. Martin Scorsese

Martin Scorsese w szczytowej formie. W zestawieniu pisaliśmy już o bokserach borykających się z problemami osobistymi, z problemami finansowymi, ale nie mieliśmy jeszcze boksera, który boryka się z problemami psychicznymi. Taki jest "Wściekły byk". I dlatego jest taki ciekawy.

Paterson

2016, USA, reż. Jim Jarmusch

Jeden z najlepszych filmów Jarmuscha jakie widziałem, który według interpretacji opowiada o syndromie stresu pourazowego.

Wysyp żywych trupów

2004, Wielka Brytania, reż. Edgar Wright

Pierwszy film z trylogii Cornetto (oryg. The Three Flavours Cornetto), której nazwa wzięła się od lodów występujących w filmie. Nazwa Cornetto wzięła się od lodów, które pojawiają się na krótki moment w filmie. Sam reżyser w wywiadach stwierdza, że lody Cornetto były jego sposobem na kacu za jego czasów w college'u. Zapytany w jednym z wywiadów o to czy stworzy trylogię Cornetto odpowiedział, że jak najbardziej, tak jak u Krzysztofa Kieślowskiego to jest nasza trylogia trzech smaków Cornetto (Three Colours - Three Flavours). Całość była więc żartem, która przerodziła się w prawdziwą trylogię. W filmie jest zombie-dziecko oraz zabawne kłótnie na temat tego, żeby zombie nie nazywać zombie, temat charakterystyczny dla gier The Last of Us i Days Gone. 

Niewygodna prawda

2006, USA, reż. Davis Guggenheim

Al Gore kojarzy się głównie z tym, że wyśmiano go w serialu South Park i w sumie tylko z tym. Al Gore wystąpił jednak w dokumencie Niewygodna prawda wyróżnionym Oscarem w roku 2007 dotykającym problemu globalnego ocieplenia. Film tłumaczy w sposób zrozumiały czym jest globalne ocieplenie i w jaki sposób może zagrozić ludzkości. Jest nawet element, który dotyka Czarnobyla, nie bezpośrednio, ale zawsze. Film jest bardzo kontrowersyjny w swojej podstawie i dzieli ludzi: głównie na tych co wierzą w tezę postawioną w filmie i na tych co nie wierzą. Oprócz dyskusji na filmwebie czy imdb powstało wiele artykułów analizujących w których aspektach Al Gore w filmie mógł się mylić, a w których miał rację. Mając na uwadze, że od wielu lat nie możemy sie doczekać śniegu na gwiazdkę, a latem jest tyle stopni co w Afryce uważam ten film za dzieło obowiązkowe dla każdego.

Sami swoi
1967, Polska, reż. Sylwester Chęciński

Pierwsza część trylogii o Kargulu i Pawlaku. Muzyka Wojciecha Kilara.

Malena

2000, Włochy, reż. Giuseppe Tornatore

Życiowa roli Monici Belucci. Film egzotyczny pod względem kulturowym, bo obce są nam zachowania jak np komiczne i energiczne krzyki co chwila czy sjesta w porze popołudniowej. Film w paru momentach nawiązuje się do innych dzieł kinowych. Neorealizm włoski (do którego poniekąd nawiązuje netfliksowa Roma) to ważny kamień milowy w historii kina i nazwisko czołowego twórcy tego okresu, Dominica De Sici, jest tutaj wspominane w pewnym kontekście. Włosi jako mężczyźni są stereotypowo postrzegani jako maminsynki - uważają swoje mamy za najważniejsze i tutaj też mamy taki motyw. W interpretacjach filmu czyta się tylko o sytuacji tytułowej kobiety, jednak moim zdaniem film jest zupełnie o czym innym, niż wzdychaniu młodego chłopca do kobiety troszkę od niego starszej. Nikt nie wymienia tutaj czasów, w jakich odbywa się akcja filmu (czasy II wojny światowej). Nie mówi się także o tle, w którym postacie się pojawiają i znikają. Nie mówi się o stanowisku ojca. A te wszystkie rzeczy mają tu znaczenie.

 

Idealny mąż

1999, USA, reż. Oliver Parker

Idealny mąż, bądź Mąż idealny to komedia romantyczna dziejąca się w XIX wiecznej Anglii w której gra damska plejada gwiazd - Cate Blanchett, Julianne Moore i Minnie Driver (Buntownik z wyboru) na podstawie powieści Oscara Wilde'a w strukturze przypominający telenowelę albo romans Harlequina. Raczej kobietom.

Fahrenheit 9/11

2004, USA, reż. Michael Moore

Film dokumentalny sugerujący, że Osama Bin Laden jest bliskim kolegą George'a W. Busha. 

Niewygodna prawda 2

2017, USA, reż. Bonni Cohen, Jon Shenk

W 2016 w USA zmienił się prezydent. Donald Trump wcześniej był biznesmenem, który ma chłodny stosunek do Globalnego Ocieplenia. Wydaje się to idealny czas na nakręcenie sequela filmu o Alu Gorze i jego edukacji na temat Globalnego Ocieplenia. Nieco inaczej nakręcony, mniej przystępny niż jedynka, stawiający Indie w roli tego złego. Ważny, choć nieco gorszy.


 

Fahrenheit 11/9

2004, USA, reż. Michael Moore

Kontrowersyjny film o Donaldzie Trumpie. Zdaje się być mniej dopracowany, niż poprzednik o Bushu, ale również warty obejrzenia. Dodatkowo to może być pierwszy film, w którym zobaczycie piękną czarnoskórą kobietę.

Czas apokalipsy. Powrót

1979, USA, reż. Francis Ford Coppola

Jechałem kiedyś autobusem, w którym jeden z pasażerów głośno się zachowywał. Nie była to podejrzana okolica, ani nie była to noc. W dzień linią, którą zazwyczaj ludzie jeżdżą do pracy/z pracy podróżował ktoś ewidentnie szalony. Nikt absolutnie nikt, nie zwrócił mu uwagi. Dało mi to do myślenia. Czy nikomu to nie przeszkadzało? A może po prostu każdy chciał uniknąć konfrontacji z takim nieobliczalnym osobnikiem. Wyobraźmy sobie osobę, która zwraca mu uwagę - pewnie byłby to ktoś odważny, ale przede wszystkim bardziej szalony od niego. Zmieńmy temat - co sądzicie o władcach? Nie tylko o obecnych, politykach, ale historycznych - królach, cesarzach, dyktatorach... Myślę, że często przy okazji badania osób zarządzających innymi pojawia się motyw szaleństwa, bo mało który człowiek jest w stanie zapanować nad całością społeczeństwa. Mało który zrównoważony i ułożony człowiek potrafi rządzić innymi ludźmi. Wydana na początku obecnego wieku wersja Redux kultowego wojennego filmu Coppoli jest dłuższa o ponad półgodziny i bogatsza o kilka scen. Czy jest lepszy od Plutonu? To zależy. Widać tu mniej akcji, a więcej powiedziałbym nawet, że wątku kryminalnego czy polityki. Ponadto, dotyka i refleksji na tematy, o których pisałem na początku tego akapitu.

Mission Impossible: Fallout

2018, USA, reż. Christopher McQuarrie

Tom Cruise, Simon Pegg, Ving Rhames, Angela Basset, Alec Baldwin i przyszły Wiedźmin, Henry Cavill w kolejnej odsłonie misji niemożliwej. Pierwsza połowa filmu świetna, potem trochę gorzej i im dalej w fabułę tym absurdalniej, ale nadal to niezły akcyjniak. Mimo tego, że słabszy od poprzedników film zebrał wysokie noty, prawdopodobnie dzięki przesyceniu filmów o asdassuperbohaterach.

Mad Max: Pod Kopułą Gromu

1985, USA, reż. George Miller, George Ogilvie

Mad Max jest ciekawym uniwersum do którego jednak zbytniej wagi nie przywiązuję. Wspomniany film z Melem Gibsonem w roli głównej oraz Tiną Turner jest trzecim z kolei i mimo, że zbytnio nie pamiętam poprzednich dwóch to wyraźnie widać, że gdy powstaje n-ta część to całość idzie w stronę autoparodii. Oczywiście nie umywa się do najnowszej części Mad Maxa sprzed paru lat.

Scoop. Gorący temat

2006, USA, reż. Woody Allen

Film, w którym Scarlett Johansson kilka razy wspomina o tym, że właśnie uprawiała seks.

To już jest koniec

2016, Wielka Brytania, reż. Edgar Wright

Edgar Wright jest reżyserem jednego z najlepszych filmów akcji ostatnich lat, p.t. Baby Driver (do objerzenia na Netfliksie). Jest też reżyserem trylogii Cornetto. Ostatni z trylogii Cornetto film, który mógłbym spokojnie polecić większości użytkowników ppe. Powiem krótko: początek filmu jest bardzo nudny i dopiero w 30 minucie akcja zaczyna się rozkręcać. Interesujące są zabiegi, gdy losy bohaterów w filmie dotyczą jakiejś podzielnej rzeczy, a my wraz z bohaterami krok po kroku odkrywamy z nimi kolejne punkty fabuły. Takie coś tutaj jest, ale w pewnym momencie film przekształca sie w coś innego.
 

Orbitowanie bez cukru

1994, USA, reż. Ben Stiller

W amerykańskich bajkach kiedyś były takie momenty, że zakopywało się w butelce na 30 lat jakieś wehikuł czasu, żeby późniejsze pokolenia mogły zobaczyć jak się wtedy zyło. Orbitowanie bez cukru wydaje się właśnie takim wehikułem (co). Wcześniej w cyklu opisywałem "Beztroskie lata w Ridgemont High", które było zapisem młodzieży z lat '80, ten film jest podobny z tym, że akcja przesuwa się o 10 lat oraz mniejszy jest nacisk na seks, a większy na komedię romantyczną. Jest tutaj pierwowzór najśmieszniejszej sceny z Bruce'a Wszecmogącego. Winona Rider, Ben Stiller (który stanął też za kamerą) i Ethan Hawke w lekkiej komedii.

Reprise

2006, Norwegia, reż.

Był taki film Kiss Kiss Bang Bang charakteryzujący się najgorszym narratorem wszechczasów - mylił się plątał, wracał do wcześniejszych wydarzeń co dawało osobliwy, czasem niewygodny obraz historii. Filmowi Reprise: Od początku jeszcze raz najbliżej do tego filmu. O pisarzach. O chorobach psychicznych. Nierówny film. Ciekawe wątki przeplatają się z nudnymi, co w efekcie daje marny obraz całości.

Małe kobietki

1994, USA, reż. Gillian Armstrong

Christian Bale, Kirsten Dunst jeszcze jako dziecko, Winona Rider i Susan Sarandon w rolach głównych. To tyle. Dopiero w drugiej połowie filmu losy bohaterki zaczynają być ciekawe. Ciepły film, raczej dla dziewcząt.

Czas, który pozostał

2005, Francja, reż. Francois Ozon

Basen był lepszy.

Madeinusa

2006, Peru, reż. Claudia Llosa

Strasznie dziwny,  nudny, peruwiański film.

 

 

Co tu dużo ukrywać, to był najskromniejszy miesiąc, pewnie z powodu pogody, choć kilka ciekawych filmów się pojawiło. Do celu pozostało już niecałych 100 filmów. Zaprosiłem dziś gościa, który opowie o swoim ulubionym sequelu długoterminowym. Oddaję głos mojemu dobremu znajomemu, użytkownikowi Roland Ninja.

Sequele Długoterminowe, jak nazywa to kolega dKc, czy po prostu Sentymentalne Wielkie Powroty jak nazywam to ja, to często największa siła napędowa dzisiejszej kinematografii i całej rzeszy fanów, którzy latami czekają na powrót swoich ulubionych serii filmowych i aktorów, którzy wykreowali legendarne postacie. Mój "najstarszy" ziomek z PPE, poprosił abym udzielił się w temacie i opisał po krótce jeden z ulubionych wielkich powrotów, który na przestrzeni lat najbardziej zapadł mi w pamięć, a ja zamierzam wywiązać się z zadania w jak zwykle za długim tekście, którego nikt nie doczyta do końca.
BLADE RUNNER 2049 - Denis Villeneuve (2017)
 
Jeden z tych filmów na który zdecydowanie za długo czekaliśmy, ale jak w końcu się doczekaliśmy i to z takim efektem, że film ten tak samo jak oryginał już wszedł do kanonu najlepszych obrazów sci-fi i bardzo popularnego ostatnimi czasy gatunku cyberpunk.
 
Nie mam 40 lat plus, więc głupio byłoby tłumaczyć że na ten sequel czekałem ponad 30 lat jak prawdziwi fani, tacy jak np. mój ojciec, który nomen omen jest jednym z największych. Ja obejrzałem Blade Runnera gdzieś koło roku 1999 i film z marszu stał się jednym z mojego absolutnego Top 10 najlepszych filmów jakie w życiu oglądałem. Sugestywna, przytłaczająca wizja ponurej przyszłości jaka najprawdopodobniej nas czeka, w interpretacji geniuszu Ridleya Scotta, opierającego o się na dziele Philipa K. Dicka pt. "Czy Androidy śnią o elektrycznych Owcach", wywarła na mnie takie wrażenie, że mój nastoletni wtedy umysł długo nie mógł się pozbierać. Nie dość że scenariusz przełożył tą jakże trudną książkę na bardziej zrozumiały język, to jeszcze dzieło zostało dopełnione o świetne role Harrisona Forda i świętej pamięci Rutghera Hauera oraz przepiękną, ponadczasową ścieżkę dźwiękową napisaną przez prawdziwego, greckiego wirtuoza Vangelisa.
 
Dla mnie ten film to doskonały przykład ideału, który nie dość że porusza bardzo wyniosłe i poważne kwestie trans humanizmu, teorii istnienia, wiary czy szkodliwości postępu, to jeszcze prowadzony jest w tak enigmatyczny sposób że na finale nic do końca nie jest tak oczywiste jakby się wydawało. Właśnie z tego powodu wielu prawdziwych fanów, którzy mieli okazję oglądać ten film w czasach jego świetności (och jak ja im zazdroszczę;-) zostało z masą pytań na wiele długich lat i to jest właśnie najbardziej niesamowite, że po dokładnie 35 latach, dostali na nie odpowiedzi, ale i też mnóstwo nowych pytań!
Gdy dowiedziałem się że Ridley Scott w roli producenta, dał zielone światło dla sequela filmu, który no nie oszukujmy się, sequela wcale miał nie dostać, zacząłem fikać pod sufit, a gdy dodatkowo dowiedziałem się że obraz wyreżyseruje Denis Villeneuve, człowiek z wizją, autor takich filmów jak Sicario, Prissoners czy The Arrival, byłem wniebowzięty i przestałem się martwić o rozwój akcji.
Tak oto ja po 17 latach, a obok mnie tata po 35 latach, zasiedliśmy w kinie, aby obejrzeć sequel jednego z kamieni milowych sci-fi, absolutny wielki powrót, w powstanie którego wielu już zwątpiło.
 
Film okazał się tak samo dobry, jak nie lepszy w niektórych aspektach. Moim zdaniem to sequel wręcz idealny, który nie dość że przejął całkowicie ducha oryginału, bombardując fanów smaczkami praktycznie przez cały seans, to jeszcze wytworzył swoje silne JA, przekładające się na atmosferę, która stała się gęstsza i bardziej przytłaczająca niż w oryginale! Co za tym idzie film udowodnił że im dalej w mroczną przyszłość tym gorzej dla naszego spaczonego gatunku. Postęp technologiczny wcale nam nie pomoże i nie uleczy ze śmiertelnych chorób, biedni nadal będą biedni, a mocarni oligarchowie, stojący za największymi korporacjami, rządzącymi światem, nadal będą brać udział w niewidzialnej wojnie zbrojeń, nie zwracając uwagi na ofiary. Totalitaryzm, który miał być cieniem przyszłości, wraz z postępem przybiera na sile i zakuwa obywateli w kajdany, którzy albo wstępują do zbuntowanych bojówek, albo ukrywają się na pustkowiach, z dala od fałszywego blichtru miast przyszłości.
 
Wszystko to jest tak namacalne w Blade Runner 2049, że człowiek czuje się przez większość seansu tak samo zafascynowany wykreowanym obrazem i jego jakością, jak i przytłoczony wizją świata za te -dzieścia lat. A propos jakości czy to efektów specjalnych, czy to gry aktorskiej czy przede wszystkim oprawy dźwiękowej, wszystko stanęło na wysokości zadania! Ryan Gosling, który tym razem gra pierwsze skrzypce, ze swoim wyrazem kamiennej twarzy, wręcz idealnie wpasował się w rolę zimnego Androida, na pograniczu egzystencjalnego załamania nerwowego, spowodowanego tym kim jest i co musi robić jako łowca, dla tego chorego systemu sterującego ludzkością. Co najważniejsze w wielkich kinowych powrotach, wrócił też sam Harrison Ford w roli legendarnego Łowcy Androidów Ricka Deckarda, który w tej części jest zarzewiem konfliktu pomiędzy nowymi włodarzami korporacji produkującej androidy, a wspomnianymi cieniami z przeszłości, które wciąż oplatają mackami L.A. XXI wieku.
 
Przedstawienie relacji pomiędzy androidem nowej generacji, który poluje na swoich, a człowiekiem z przeszłości, który parał się tym samym fachem, to główny trzon całego obrazu. Zażyłość i wzajemne współczucie oraz fascynacja, które rodzą się pomiędzy dwoma łowcami, jest tym co nadaje temu filmowi status kultowego, bo Ford i Gosling wykreowali swoje postaci postacie wręcz po mistrzowsku, w takim stopniu że nowi i starzy fani uniwersum, polubili ich po równo, dumnie kibicując im w walce przeciwko żarłocznemu systemowi.
 
Tacy bohaterowie z krwi i kości, wpleceni w tak sugestywnie i pieczołowicie nakreślone realia? To po prostu nie mogło się nie udać! Los Angeles przyszłości z jednej strony jest pięknie, dostojne i kolorowe od błyskających ze szklanych wież neonów, a z drugiej pokazuje to co pod powierzchnią czyli cały syf, który spływa w dół po tych wyidealizowanych fasadach, wprost do slumsów w których tak jakby czas się zatrzymał i wszystko rządzi się swoimi prawami. Niesamowite jest poszanowanie oryginału przez twórców drugiej części, w takim stopniu że wiele elementów ubioru, konkretne pojazdy, reklamowe banery czy loga korporacji zostały wręcz żywcem przeniesione z filmu z roku 1982. Na prawdę dobra rzecz!
Prawdziwi fani mogą się tylko przyczepić do muzyki, która tym razem nie została skomponowana przez Vangelisa i w porównaniu z tymi legendarnymi brzmieniami, wypada trochę gorzej, co nie znaczy że jest słaba. Ot nowy soundtrack nadaję swojego, nowego specyficznego charakteru tej produkcji. Wszystkie industrialne brzmienia i bassowe "gięcie blachy" potrafi wrzucić "jeża na kark", jednakże najlepszym momentem filmu są sceny z epilogu w którym to nowe pytania dotyczące uniwersum, rodzą się w dźwiękach klasycznego utworu Vangelisa! Nawet jak to teraz piszę to łza stanęła mi w oku, a ciary rozpierzchły się po całym ciele, więc to coś znaczy!
 
Tak więc odpowiadając na pytanie, jaki tzw. długoterminowy sequel jest dla mnie najlepszy? Od razu bez wahania stwierdzam że właśnie Blade Runner 2049! Film po którego seansie byłem tak samo wstrząśnięty i podekscytowany zarazem, jak te 17 lat przed seansem, kiedy to jako jeszcze niedojrzały małolat oglądałem Blade Runner i wczuwałem się w ten niesamowity klimat, chłonąc piękną muzykę i przekaz, który jak parę innych dzieł sztuki współczesnej, wpłynął na kształtowanie mojego charakteru, którego jestem jak najbardziej świadom. 
 
Korzystając z okazji, niczym w typowym polskim teleturnieju, chciałbym podziękować mojemu Tacie, który wprowadził mnie w świat Elektronicznego Rocka, właśnie za sprawą geniuszu Vangelisa i przedstawił mi film, który tak mocno wpłynął na moje życie.
 
Dodatkowo dziękuję żonie za to że przybliżyła mi realia książkowego oryginału, który niegdyś przeczytała i że w trakcie seansu Blade Runner 2049, tak dzielnie zniosła to jak z emocji ściskałem jej rękę na finale filmu ;-)

Mam nadzieję, że jesteście jeszcze, bo mam do napisania jeszcze parę słów. Czy Wy znacie przykład jakiegoś udanego sequela długoterminowego? Podzielcie się w komentarzach. Dziękuję wszystkim i do zobaczenia za miesiąc. :)

Oceń bloga:
10

Komentarze (20)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper