Obejrzane - czerwiec 2019 #365challenge (gość. Gomlin)

BLOG
1310V
Obejrzane - czerwiec 2019 #365challenge (gość. Gomlin)
dKc | 01.07.2019, 06:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Podobno wpisy o oglądaniu filmów #nikogo.

Ale to nic! Dalej będę pisał tak, jak dotychczas!

Miesiąc temu: https://www.ppe.pl/blog/14947/12910/obejrzane-maj-2019-ten-o-m-365challenge.html

Witam w podsumowaniu czerwca #365challenge. Przypominam, że to wyzwanie polega na obejrzeniu 365 filmów w ciągu roku. Czerwiec oprócz początku wakacji to przede wszystkim miesiąc E3, w którym mimo nieobecności Sony trochę filmowości się wkradło. W tym wydaniu o rolach przylegających do aktora, o ekranizacjach lektur i książek, o tworzeniu filmów, o dystrybucji, będzie też gość.

Jak wyjść z roli?

E3 było trochę filmowe. Mowa tu przede wszystkim o pojawieniu się Keanu Reevesa podczas prezentacji naszej rodzimej gry Cuberpunk 2077, który wzbudził ogromne emocje, których sam zainteresowany się nie spodziewał ("you're breathtaking!"). Skąd właściwie znamy tego aktora? Dlaczego to taka ikona cyberpunka? Jak powszechnie wiadomo, oprócz postaci Johna Wicka, Keanu to przede wszystkim pamiętny Neo z Matrixa. I mimo, że od jego roli mijają już dwie dekady to nadal niektórym ze streamerów oglądających E3 przy okazji zobaczenia Keanu wymknęło się "O, Neo". Łatka przyległa na dobre, czasem nawet tak, że widząc aktora nie nazywamy go nazwiskiem a określamy go rolą z jakiej najbardziej go pamiętamy. I tutaj chcę zatrzymać się na chwilę. Keanu Reeves jest akurat przykładem aktora, który praktycznie pozbył się swojej łatki wybrańca z trylogii Wachowskich, choć jak widać nie do końca. Spotyka to też innych aktorów. Johny Depp będzie zawsze Jackiem Sparrowem, Arnold Scharzenegger mimo, że grał Conana czy Herkulesa na zawsze pozostanie Terminatorem, Sylvester Stallone Johnem Rambo, a każda z gwiazd Avengers pozostanie już raczej filmowym odzwierciedleniem herosa z komiksu (Hemsworth zostanie Thorem, a Robert Downey Jr - Iron Manem). Nie każdy urodził się niestety Christianem Balem. Ostatnio świat obiegła wiadomość, że Robert Pattison zagra nowego Batmana. Robert znany jest głównie z roli romansu o wampirach - sagi Zmierzch. Niewiele osób wie jednak, że od tamtego czasu dobierał sobie same ambitniejsze role. Najmocniejszą jak dla mnie łatką jest jednak mentor Neo - Morfeusz... to znaczy Laurence Fishbourne, czyli Morfeusz z Matrixa (zresztą w tym miesiącu pojawi się jeden film z jego rolą), którego w kinie popularnym widzimy dość rzadko. Większość z wymienionych aktorów cechuje się tym, że grają głównie w filmach sensacyjnych i to właśnie łatka gatunku trzyma się aktorów najdłużej (Jim Carrey, Daniel Ratcliffe). Podobnie zresztą jest na naszym podwórku - Andrzej Grabowski mimo paru ciekawych ról na koncie, ciągle wciela się w rolę Ferdynanda Kiepskiego nie dając o sobie zapomnieć, aczkolwiek Piotr Cyrwus, czyli taksówkarz, "Ryś z Klanu" zrezygnował z tej roli, by potem wcielić się w mafioza z jednej z reklam, które swego czasu można było obejrzeć na YouTubie (pewnie nadal można) i w tytułowego Fanatyka, ekranizacji słynnej pasty z wykopu (swoją drogą, od czasu wycofania się Showmaxa z Polski, filmu "Fanatyk" nie można obejrzeć, bo Showmax posiadał do niego prawa).  O ile metamorfoza jest główną osią praktycznie każdego scenariusza tak jeśli chodzi o aktorów metamorfozy zdarzają się stosunkowo rzadko...

Co oglądałem

Chciałbym polecić serię na AMC o najlepszych reżyserach Hollywood, nazywająca się Najlepsi reżyserzy Hollywood.;) Przed kamerą siedzą takie osobistości jak Kenneth Branagh, Paul Verhoeven czy nawet Francis Ford Coppola i opowiadają o swojej genezie, ciekawostkach z planów czy ulubionych filmach.

O Innuitach

Kino to potężna dziedzina. Przy produkcji większych dzieł pracuje wiele osób: aktorzy, reżyser, producent, zdjęciowiec, scenarzysta itd. Każdy ma swoją rolę w produkcji dzieła filmowego. Są jednak sytuacje, w których ekipa pracująca zmienia się i jednego dnia reżyser jest zdjęciowcem, a innego zdjęciowcem jest scenarzysta, i tak dalej... Innuici to rdzenny lud zamieszkający obszary arktyczne, w której nie ma struktury wertykalnej znanej z naszych kapitalistycznych krajów. Jest za to struktura horyzontalna, w której każdy z członków plemienia zajmuje się konkretną rzeczą raz na jakiś czas. Istnieje ekipa filmowa, która stworzyła film Atanrjuat, biegacz (2001) o perypetiach mieszkańców takiego ludu, kręcąc film w taki sposób w jaki żyją ci ludzie, czyli poprzez kolektywną pracę. W ekipie nie ma konkretnie ustalonego reżysera, nikt nie jest pierwszym, drugim czy czwartym asystentem, nie ma szefa ekipy. Wszyscy tworzą wspólnie. Kolektywna praca została pokazana w filmie, jednocześnie będąc nakręconą w ten sam sposób. Kino to potężna dziedzina, a przykłady takie jak ten pokazują różnorodność dostępnych historii nie tylko pod katem opowiadania, ale i tworzenia. W takich chwilach możemy poczuć się trochę skonsternowani idąc do kina na kolejną część Avengers.

Idźcie do kina w trzecim tygodniu

Skoro już przy chodzeniu do kina jesteśmy to chciałbym się podzielić jedną ważną informacją. Kiedy mówi się o pieniądzach w filmie myśli się głównie o producentach, którzy wykładają pieniądze na film. Ale to też dystrybucja. Film do kin nie może wejść ot tak sam z siebie. Zajmują się tym dystrybutorzy, którzy zawierają (często restrykcyjne) umowy z kinami. Najbardziej restrykcyjny dla kina jest tydzień otwarcia. Dystrybutorzy wtedy zabierają 90% przychodów z biletów. Wraz z kolejnymi tygodniach kwota ta maleje, aż do poziomu 30%, więc teoretycznie, żeby nasze ulubione kino nie upadło powinniśmy chodzić na upragniony film jak najpóźniej. Albo inwestować w karty typu Cinema City Unlimited. Ja tam jestem przeciwnikiem i twierdzę, że się nie opłaca, ale wy kupujcie jak chcecie. Nie powinno Was dziwić również dlaczego w multipleksach (trzy lub więcej sal kinowych) i megapleksach (ponad 16 sal; z tego co wiem jest tylko jedno takie kino w Polsce, we Wrocławiu) są stoiska z jedzeniem, popcornem i przekąskami. Przychody z nich to zazwyczaj 70% ogólnych przychodów kina. Jest jeszcze jedna kwestia, która bardzo mnie zaskoczyła, okazuje się, że od dawna film zarabia najbardziej, gdy zostanie wydany w formie do obejrzenia w domu (na DVD, Blu-ray, w streamingu, a kiedyś na wideo). Popularny ostatnio wyścig Avatara i Avengers w box-offisie zdaje się w tym wypadku trochę tracić na znaczeniu.

Teraz przejdźmy do podsumowania czerwca. Cieszy mnie dobór screenów do filmów z podium, gdyż nie zdradzają one z fabuły praktycznie nic, a wręcz wprowadzają w błąd. :)

TOP 3 CZERWCA

1. Manneken Pis (1995)

Belgia, reż. Frank van Passel

Ta niepozorna opowieść jest najlepszym belgijskim filmem, jaki nakręcono w latach 90. Prosta opowieść o miłości i seksie, podczas której nawet przez sekundę nie zobaczymy cycków. Pani motornicza i chłopak z domu dziecka pewnego dnia spotykają się w tramwaju - do czego to doprowadzi? Ciepły, poruszający i piękny. Do tego krótki i genialny w swojej prostocie, ale nie prostacki. Historia, w której normalność styka się z niesamowitością, a energiczność z opanowaniem. W opisach pojawiają się porównania seansu do obcowania z poezją i ciężko z tym dyskutować. Piękny film.

2. Borgman (2013)

Holandia, reż. Alex van Warmerdam

O filmie dowiedziałem się z wpisu użytkownika Matador (u którego zresztą zostawiłem interpretację tego filmu, polecam zajrzeć tam po seansie), który stwierdził, że ciężko zdefiniować gatunek tego dzieła. Seans był tak intensywny, że co prawda da się jasno opisać fabułę, ale emocje związane ze śledzeniem historii to głównie szok. Szok, którego źródło (podobnie jak u bohaterów filmu) trudno tak naprawdę określić. Oburzenie wśród widzów wzbudził fakt, że podczas festiwalu w Cannes Złotą Palmę zdobył nie Borgman, a Drzewo życia (które zostanie w tym wpisie jeszcze wspomniane) i to powinno wystarczyć za rekomendację.

3. 400 batów (1959)

Francja, reż. François Truffaut

Przedstawiciel francuskiej nowej fali, François Truffaut jest reżyserem najlepszego francuskiego filmu science fiction - Fahrenheit 451 (powstał nawet jego remake) i myślę, że to właśnie on, a nie Godard jest ulubionym reżyserem widowni z tego okresu. Do tego dodajmy fakt, że za swój aurorytet reżyser uważał Hitchocka (co widać w sposobie opowiadania tej historii). Nowa fala to nurt powstały w połowie XX wieku we Francji stworzony głównie przez krytyków filmowych, m.in. Truffauta właśnie, wśród założeń, którego były: obsadzanie w rolach naturszczyków, pokazanie obrazu jak najbardziej bliskiemu życiu codziennemu, "kinofilia", używanie kamer ręcznych zamiast przemysłowych, większy nacisk na improwizację oraz większa swoboda w opowiadaniu historii. Mówi się, że Nowa Fala miała większy wpływ na kino światowe, niż francuskie. 400 batów jest debiutem reżysera i nieraz uznawanym za szczytowe dokonanie jego dorobku. Jeśli przypadło Wam do gustu opisywane dzieło, możecie sięgnąć po dwa inne znamienne dla nurtu tytuły: "Do utraty tchu" Jean-Luc Godarda oraz "Hiroszima, moja miłość" Alana Resnaisa.

 

Pełne notowanie:

  1. Manneken Pis
  2. Borgman
  3. 400 batów
  4. Rzeka tajemnic
  5. Metropolis
  6. Contratiempo
  7. Rozmowa
  8. Dowód
  9. Bezwypadkowa okazja
  10. Top Gun
  11. Człowiek ringu
  12. Cienka czerwona linia
  13. 8 mila
  14. Wieczór gier
  15. Bohemian Rhapsody
  16. Dziecko
  17. Wyspa psów
  18. Hamlet
  19. Narodziny gwiazdy
  20. Ballada o Busterze Scruggs'ie
  21. Monachium
  22. Przyjemniaczek
  23. Oskar i pani Róża
  24. Quo Vadis
  25. Jak chłopaki
  26. Richard Linklater, spełnione marzenia
  27. Mamo, kocham cię
  28. Zbrodnia i kara
  29. Hamlet!
  30. Pokémon. Detektyw Pikachu
  31. Nootropy - pigułki geniuszu
  32. Dzielnica!
  33. Globalne ocieplenie na chłodno

Rzeka Tajemnic (2003)

USA, reż. Clint Eastwood

Świetny film wciągający już od pierwszych minut. Trochę dyskusyjna końcówka, jednak i tak jest bardzo dobrze jak na hollywoodzki film. Budżet produkcji według imdb wynosił około 20 milionów dolarów. To zabawne porównując go do budżetu Quo Vadis, najdroższego polskiego filmu. Świetna obsada: Tim Robbins, Kevin Bacon, Sean Penn, Laurence Fishbourne. Za kamerą: Clint Eastwood, którego filmy trzymają pewien poziom.

Metropolis (1927)

Niemcy, reż. Fritz Lang

Kiedy w USA tworzono pierwszy dźwiękowy film tymczasem w Niemczech ostatnie tchnienie wydawał film niemy w postaci epickiego kamienia milowego stworzonego w nurcie ekspresjonizmu niemieckiego. Ekspresjonizm jak wiemy skupia się na przesadnym pokazywaniu emocji, i to widać w tym filmie - postacie wytrzeszczają się, śmieją, cieszą, smucą, płaczą, straszą, a to wszystko w konwencji filmu science fiction o futurystycznym, tytułowym mieście. Film do dziś zalicza się do kanonu filmów SF. Istnieją różne wersje tego filmu. Niedługo po premierze film skrócono i od tego czasu uważano, że pewna część filmu zaginęła, aż do 2008 roku, kiedy to w Buenos Aires została odnaleziona potencjalnie pełna wersja filmu, jednak w bardzo złym stanie i w obecnej, dłuższej, dwuipółgodzinnej wersji klatki o wysokiej jakości przeplatają się z tymi o słabej, wyciągniętej z pierwotnej 16-milimetrowej taśmy.

 

Contratiempo (2016)

Hiszpania, reż. Oriol Paulo

Od momentu, gdy dowiedziałem się, że pierwszy wielki serial Netfliksa House of Cards powstał na bazie badania rynku i wymieszania wszystkich elementów, które wywołują w widzach pozytywne odczucia patrzę na produkcje tej platformy nieco inaczej. Filmy z Netfliksa zdają się mieć kilka wspólnych wartości, które wyrastają z serialowych tradycji:  ładnie zaprojektowane kadry, przejrzyste zdjęcia, mała subtelność w sposobie opowiadania historii. Większe nazwiska jak Cuaron czy bracia Coen działają jak magnes na widownię, brylując podczas czołówki oraz napisów końcowych, a ich właściciele są zasypywani ciężarówkami pieniędzy i dużą swobodą w tworzeniu produkcji. Nie idzie to jednak w parze z wysoką wartością artystyczną. Filmy takie ogląda się dobrze, jednak brakuje im pewnej iskry, czegoś głębszego i przeciętnego przedstawiciela tego nurtu można podsumować słowem "fajny". Na sczęście Contratiempo nie jest filmem, który wyprodukował Netflix i tylko część z wymienionych rzeczy można tam znaleźć. Tytułowe komplikacje nie pojawiają się tylko w treści historii, ale i w sposobie jej opowiadania. Hiszpańska opowieść posługuje się szkatułkowością znaną z "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Hasa oraz innymi ciekawymi chwytami scenariuszowymi. To jedno z tych dzieł, które z początku są co najwyżej przeciętne, ale po zapoznaniu się z całością zmieniają nasz ogląd na całość. Z pewnością byłby wyżej w zestawieniu, gdyby rozwinięcie było ciekawsze. Warto obejrzeć do samego końca.

Rozmowa (1974)

USA, reż. Francis Ford Coppola

Francis Ford Coppola podczas wywiadu jawił się jako skromny reżyser, który oprócz kilku wielkich dzieł amerykańskiego kina miał chęć stworzyć też film, który w całości byłby nakręcony z jednego ujęcia, mowa o filmie Ten od serca. Finalnie, nie został tak nakręcony i sceny są widocznie od siebie odcięte, a sam reżyser ze smutkiem opowiada, że nie udało mu się tego nakręcić w ten sposób w jaki by chciał.  Z chęcią oglądamy filmy, które pokazują nam nowe spojrzenie na rzeczy na temat których mamy mgliste wyobrażeniem i ostani sukces serialu "Czarnobyl" jest na to najlepszym dowodem. Lokując Rozmowę w osi czasowej filmów dostrzeżemy, że powstała trzy lata przed pierwszymi Gwiezdnymi Wojnami i okazuje się, że już wtedy temat podsłuchów był aktualny. Nie będzie to chyba dużą przesadę, jeśli stwierdzimy, że The Conversation Coppoli należy do jednych z pierwszych filmów szpiegowskich. Genialna rola Gene'a Hackmana. No i ta ścieżka dźwiękowa... W końcowym akcie dostrzegłem jeszcze parę podobieństw do finału filmu Fight Club tak jakby był inspirowany Rozmową.

Dowód (2005)
USA, reż. John Madden
Film, w którym twist mamy juz w piątej minucie. Niesamowite. Najlepsza rola Gwyneth Paltrow. Nadal uważam, że Jake Gyllenhaal jest stworzony do roli Jokera i dopóki DC odkłada decyzję o zatrudnieniu go to robi sobie ogromną krzywdę. Mam taką samą zaparzarkę do kawy co Gwyneth w tym filmie to też na plus. Ale poważnie, jej kreacja potrafi wzbudzić potężną dozę empatii nawet pomimo kilku jej braków. Jeśli podobał Wam się Piękny umysł to jest film dla Was.

Bezwypadkowa okazja (2016)

Polska, reż. Aleksander Grzebalski, Krzysztof Róg

Film nagrany dla tvn turbo traktujący o sytuacji polskiego rynku wtórnego samochodów osobowych. Mam wątpliwości na ile jest to film dokumentalny, a na ile dokumentalizowany, bo w tvn turbo po moim kilkugodzinnym kontakcie to dość dziwna stacja. W opisywanym filmie pojawiają się handlarze okłamujący petentów w żywe oczy, a w innym programie o złodziejach występuje ktoś, kto był złodziejem. Pojawia się pytanie: dlaczego? Wyszedł wcześniej z więzienia za to, że ujawni parę złodziejskich sztuczek czy może to po prostu aktor? Tak czy siak, "Bezwypadkowa okazja" to świetny materiał, który powinien otworzyć oczy wielu osobom, przede wszystkim tym szukającym auta używanego. Na osobach obeznanym w temacie nie zrobi wrażenia, lecz nowicjusze mogą poczuć się zszokowani. Film pokazuje cały proces - od kupna samochodu zza granicy, poprzez próbę sprzedaży na giełdzie samochodowej innym handlarzom, blacharkę, lakierowanie, aż po wystawienie auta na serwisie ogłoszeniowym i sprzedaż. Po drodze poznajemy możliwe kruczki, przekręty związane z przemysłem motoryzacyjnym w Polsce, a to wszystko na scenariuszu jednego uszkodzonego auta. Poza dwoma głównymi bohaterami, czyli: handlarzem, nazwijmy go amatorem i jego mentorem w filmie poznajemy opinie zwykłych obywateli biorących udział w sondach ulicznych, handlarzy, ubezpieczycieli, policjantów, a nawet... matematyka. Polecam każdemu kto choć trochę interesuje się motoryzacją w Polsce.

Top Gun (1986)

USA, reż. Tony Scott

Tony Scott jest jednym z najbardziej niedocenianych reżyserów Hollywood. Film Top Gun jest wizytówką Toma Cruise'a, ale gdyby nie Tony Scott dzieło o pilotach amerykańskich myśliwców nie byłoby tym czym jest teraz. Prywatnie brat Ridleya Scotta, posiadał swój unikalny styl. Tworzył kino głównie sensacyjne, jego filmy traktują o wyjątkowych jednostkach wybitnych, a w scenariuszu często wprowadzona jest nietrywialna, zawiła intryga polityczna, bądź kryminalna. Do tego jego dzieła, zwłaszcza te powstałe po roku 2000 używają filtrów wizualnych oraz sztuczek montażowych w taki sposób, że pozornie statyczna scena może wybrzmieć bardzo dynamicznie (reżyserował też teledyski). To reżyser dzieł takich jak Wróg publiczny (z Willem Smithem), Ostatni skaut (najlepszy film z Brucem Willisem), Deja Vu, Karmazynowy Przypływ, Metro strachu (oryg. The Taking of Pelham 1 2 3) czy jego najbardziej lubiany wśród widowni, lecz niedoceniony przez krytyków film Człowiek w ogniu (obecnie #101 miejsce na filmwebie, a kiedyś był nawet w pierwszej dwudziestce i #400 na imdb). Jest też reżyserem filmu Prawdziwy romans, do którego scenariusz napisał Quentin Tarantino. No i przede wszystkim nakręcił kamień milowy w postaci Top Guna. Gdyby nie Top Gun prawdopodobnie nie mielibyśmy wątku pilota z Tomem Hardym w Dunkierce, a utwór Take my breath away towarzyszący wątkowi romantycznemu jest czymś pięknym. Skoro juz przy wątku romantycznym jesteśmy to dodam jedną rzecz. Jakiś czas temu opisywałem względnie nowy film Annapolis, w którym był wątek uczucia kadeta do kobiety z zarządu, który wydawał mi się czymś ciekawym. Okazuje się, że ten wątek jest przepisany właśnie z Top Guna i pojawił się w kinie już dwie dekady wcześniej. Można dyskutować, że Jordana Brewser jest ładniejsza od Kelly McGillis, ale fakt faktem, że to taki sam wątek. W filmie grają jeszcze Anthony Edwards i Val Kilmer. Tony Scott odszedł kilka lat temu popełniając samobójstwo, jednak jego dorobek filmowy wskazuje na coś innego. Nie miał raka, jak opisał w liście pożegnalnym. Czy to na pewno było samobójstwo? Na to pytanie nie uzyskamy teraz odpowiedzi, jednak fakt jego śmierci jest jedną z najtragiczniejszych i najsmutniejszych wieści współczesnego kina. Niech spoczywa w pokoju.

Człowiek ringu (2005)

USA, reż. Ron Howard

Crowe gra tutaj swoje, to akurat nic zaskakującego, Renee Zelweger też gra panikującą blondynkę i kolor włosów to niewiele zmienia, natomiat Paul Giamatii to klasa sama w sobie, pokazuje swój prawdziwy talent aktorski i gra zupełnie co innego, niż rola z "Bezdroży". Film podejmuje polemikę z pytaniem "A co gdyby Bokser był kimś biednym?". Pytanie niewyobrażalne znając dzisiejsze podejście do sportowców-celebrytów, ale w czasach kryzysu różnie bywało. Ron Howard to ikona hollywoodzkich, ciepłych filmów. Ma również plecy co oznacza, że żadne nagrody amerykańskiej Akadii Filmowej go nie ominą. Wiadomo zatem czego się spodziewać po "Cinderella Man".

Cienka, czerwona linia (1998)

USA, reż. Terrence Malick

Film pod kątem efektów specjalnych i zdjęć się nie zestarzał - piekło wojny pokazane jest jasno i przejrzyście. Głos z off'u będący imitacją myśli głównych bohaterów może niektórych drażnić i przywodzić na myśl przestarzałe już dziś dzieła Hitchcooka, ale można do nich przywyknąć i przy odpowiednim podejściu widzimy jakim atutem tego filmu one są. Plejada gwiazd: James Caveziel, Woody Harrelson, Sean Penn, Nick Nolte, John Travolta, Adrien Brody, John Cusack, John C. Reilly i jedno nazwisko dla którego warto obejrzeć do końca. Zwłaszcza Sean Penn pokazał się jako utalentowany aktor. Wcześniej unikałem filmów z jego udziałem, ale po ostatnich paru kreacjach (Beztroskie lata w Ridgemont High, Rzeka tajemnic) jawi się on jako aktor grający nie tylko role upośledzonych, ale i twardzieli kina akcji, jak w Cienkiej, czerwonej linii właśnie. Warto zwrócić uwagę na reżysera - Terrence Malick stworzył także nagrodzony Złotą Palmą film Drzewo życia, a w tym roku był nominowany w konkursie głównym również w Cannes za film A Hidden Life, wspominanym zresztą już w tym wpisie.

 

8 mila (2002)

USA, reż. Curtis Hanson

Ciekawie się ogląda Eminema w autobiograficznej opowieści po tylu latach... Inspirujące. Inny warty uwagi film reżysera 8 Mili to Tajemnice Los Angeles.

Wieczór gier (2018)

USA, reż. Mark Perez

Komedia, od której ciężko się oderwać stojąca na poziomie magnetyczności Maczety zabija albo Jay i Cichego Boba, którzy kontratakują. Wymienię teraz parę nazwisk i ostrzegam, że samo ich brzmienie jest porażające. Pierwsze skrzypce tu Jason Bateman - główny bohater serialu Ozark, Kyle Chandler znany z serialu Zdarzyło się jutro oraz Rachel McAdams (znana głównie z komedii romantycznych). Struktura tego serialu kojarzy mi się trochę z filmu Date Night z Tiną Fey, więc jeśli komuś spodobał się ten film spodoba mu się i Game Night.

Bohemian Rhapsody (2018)

USA, reż. Bryan Singer

Biografia Freddy'ego Mercurego i zespołu, która zdaje się zaczynać modę na biografię muzyków. W kinach jest Rocketman, w międzyczasie powstaje biografia Stonesów, a w dobie popularności "najntisów" czekam na biografię Prodigy. Mówią, że Rocketman (biografia Eltona Johna) lepszy. Mi tam się podobało. Fanem Queen nigdy nie byłem. Świetna rola Remiego Maleka, którego gracze mogą kojarzyć z horroru Until Dawn z Playstation 4 oraz serialu Mr Robot. Bryan Singer jest kojarzony głównie z serią X-men, choć nie tylko, bo również z klasyka "Podejrzani" z Kevinem Spaceyem.

Dziecko (2005)
Belgia, reż. Jean-Luc i Pierre Durdenne

Zanim bracia Durdenne dostali Złotą Palmę w Cannes za reżyserie filmu "Młody Ahmed" wyreżyserowali film, który zdobył Złotą Palmę w konkursie głównym. "Dziecko" jest dokonaniem braci Durdenne słynących z bardzo dużych przybliżeń, kręcenia z ręki w klimacie a la fabularnym. Film "Dziecko" jest jednym z ich najbardziej ich docenianych dzieł, który przedstawia dość... specyficzne relacje rodzinne.

Wyspa psów (2018)

USA, reż. Wes Anderson

Animowany film stop-motion, w którym świetnie zachowano zachowania psów. Wes Anderson w formie. W klimacie "Talented Mr Fox", jego animacji stworzonej kilka lat wcześniej.

 

Hamlet (1996)

Wlk Brytania/USA, reż. Kenneth Branagh

Najdłuższy film jaki widziałem w tym roku i jedna z dwóch ekranizacji "Hamleta" Szekspira. Ponad czterogodzinno i dwuminutowa ekranizacja Hamleta w reżyserii Kennetha Branagha, w której rolę Hamleta gra...on sam. Bardzo dobre aktorstwo i dużo długich scen, bez cięć. Kostiumy, scenografia i kadry pokazujące przepiękne, kolorowe wnętrza zamku w tak charakterystyczny znany z Brytyjczyków sposób. W ostatnich pół godzinach filmu pojawia się mocne nazwisko. Dlaczego warto obejrzeć Hamleta nie znając oryginału? Żeby się dowiedzieć jaka jest rola czaszki w historii oraz kiedy pada kultowe "być albo nie być". Można się zdziwić.

Narodziny gwiazdy (2017)

USA, też. bradley Cooper

Lady Gaga i Bradley Cooper grają w drugim remake'u A Star is Born w reżyserii Bradleya Coopera. Duet ponoć ma wrócić jeszcze przed ekran. Pozostaje czekać, bo nie tylko piosenka Shallow jest przepiękna, ale i cały film można uznać za udany. W filmie pojawia się scena z roznegliżowaną Lady Gagą.

Ballada o Busterze Scruggs'ie (2018)

USA, reż. Ethan i Joel Coen

Ballada autorstwa braci Coen stworzona dla Netfliksa złozona z kilku nowel, których akcja dzieje się na Dzikim Zachodzie.

Monachium (2005)

USA, reż. Steven Spielberg

Spielberg jest przykładem reżysera, który dorobił się na blockbusterach tak bardzo, że może sobie pozwolić na reżyserowanie zarówno blockbusterów, jak i kina ambitniejszego. Film o zamachach podczas olimpiady w Monachium jest bardziej tym drugim, choć pojawia się tu też kilka scen akcji. Wiele razy do tego filmu podchodziłem, jednak warto w pewnym momencie sie skupić i dać mu szansę, żeby się rozkręcił. Dynamika tego filmu polega głównie na oddaleniach i przybliżeniach z planu ogólnego do detalu. Kiedy postacie idą, mamy zoom out, który dodaje scenie, w której nic się nie dzieje nieco więcej akcji. Aktorsko mamy tu prawdziwą mozaikę kulturową. Przez ekran przewijają się m.in. Anglik David Craig (ze szkockim akcentem, zanim został Bondem), Francuzi Mathieu Kassovitz (Nino z "Amelii") i Mathieu Amalric (główna rola w świetnym filmie "Motyl i skafander") , Niemiec Mortiz Bleibtreu (znany z niemickiego "Eksperymentu"), oraz Australijczyk Geoffrey Rush (znany z opisywanego w cyklu, docenionego "Konesera"). Główna rolę gra tu Eric Bana, Australijczyk, ale znany głównie z amerykańskich głośnych filmów, jak pierwszy Hulk na przykład. Filmowi zarzucane jest drewniane aktorstwo, jednak to tak jakby zarzucać drewniane aktorstwo w filmie science fiction (nic specjalnego). Czerwiec pojawia się w filmie. Autorem zdjęć nasz rodak Janusz Kamiński. Fanom kina szpiegowskiego.

Przyjemniaczek (1997)

USA, reż. Sammo Kam-Bo Hung

Przyjemny film akcji z Jackie Chanem. Dużo product placemantu, np scena walki na podłodze z puszek do Pepsi.

Oskar i pani Róża (2009)

Francja, reż. Eric-Emmanuel Schmitt

Wzruszający francuski film o przyjaźni chłopca i dojrzałej kobiety. Zwłaszcza ona sprawia, że ten film ogląda się bardzo dobrze. Tło jakim są przesadnie przerysowane postacie jest tak charakterystyczne dla francuskich filmów. Do tego dodajmy piekne, kolorowe kadry, również charakterystyczne dla ich kina.


Quo Vadis (2001)

Polska, reż. Jerzy Kawalerowicz

Najdroższy film w historii polskiej kinematografii jest kontrowersyjnym dziełem, jeśli chodzi o odbiór. Swego czasu w pewnym studenckim miesięczniku widziałem ranking polskich superprodukcji oraz ich zysków i strat. Najbardziej dochodowymi filmami były dzieła takie jak Ogniem i mieczem Hoffmana czy Pan Tadeusz Wajdy. W pierwszym wypadku przychody sięgały nawet kilkunastu milionów złotych. W drugim - kilku, przy odpowiednio niskim wkładzie finansowym. Quo Vadis było wspomniane jako produkcja najdroższa (ok. 20 milionów, choć niektóre źródła podają nawet 90 milionów), ale też taka, która zarobiła o milion złotych mniej, niż była warto. Warto obejrzeć, żeby poznać się z tą ważną dla Polski historią. Bogusław Linda we wcale nie tak egzotycznej dla niego roli, piękne zdjęcia i kadry oraz scenografia, w której widać  budżet są atutami filmu, ale po przeciwnej stronie stają rzeczy takie jak: nierówna historia, momentami drewniane aktorstwo czy efekty wizualne, którym czegoś jednak brakuje, udźwiękowienie. Również postać Ursusa (grana przez polskiego judoke Rafała Kubackiego), którą zapamiętałem z hucznych zapowiedzi jako nadczłowieka nie spełniła moich oczekiwań, bo o jego potędze dowiadujemy się z rozmowy osób trzecich. Podobnie zresztą jest z kilkoma innymi wątkami. Tak jakby zabrakło, i tak dużego już, budżetu. Na filmwebie jest zaniżona ocena, zapewne dlatego, że wiele osób zmuszono do oglądania ze względu na klasowe wycieczki.

Jak chłopaki (2017)

Francja, reż. Julien Hallard

Był taki film Disneya o koszykarzach Glory Road. Ten francuski film to jest to samo tylko o dziewczynach, może z minimalnie większą dawką seksu.

Richard Linklater, spełnione marzenia

USA, reż. Louis Black, Karen Bernstein

Richard Linklater to reżyser znany przede wszystkim z trylogii Before... (najlepsze filmy romantyczne w historii przypadające do gustu bez przesadnego sentymentalizmu) oraz Boyhood, kręconego przez 12 lat. W obydwu filmach grał Ethan Hawke i obydwa dotyczą czasu. Ale jak się okazuje wyreżyserował też takie filmy jak Szkoła Rocka z gościem, który teraz podaje się za youtubera większego niż PewDewPie czy A Scanner Darkly, cell-shadingowa animacja na bazie prozy Philipa K. Dicka. Jest zatem wszechstronnym reżyserem, który jednocześnie nie odbiegał w filmach od swojej wizji reżyserskiej. Wspomniany dokument przybliża sylwetkę tego twórcy. Linklater ma w tym filmie koszulkę "JANUS(Z) FILMS"

Zbrodnia i kara (1998)
USA, reż. Joseph Sargent

Ekranizacja powieści Dostojewskiego.

Mamo, kocham cię (2007)

Łotwa, reż. Janis Nords

Jakiś czas temu naszło mnie, że chciałbym obejrzeć łotewski film. Okazuje się, że kino to dość skąpe i mało znane, ale wybór padł na "Mamo, kocham cię". Zastanawialiście się jakim dzieckiem musi być dziecko samotnej matki pracującej na pogotowiu? A może znacie kogoś takiego? A może sami tacy jesteście? Film trochę przypominający "Niemiłość" Zwiacingiewa. Sam chłopiec, który jest głównym bohaterem jest chłopcem z trudnym dzieciństwem. Dość szokujący i dający do myślenia.


Hamlet (1990)

USA, reż. Franco Zeffirelli

Gorsza ekranizacja Hamleta, ale krótsza. W roli Hamleta Mel Gibson, a Ofelii - Helena Bonham Carter. Zupełnie inna, szara, zamkowa sceneria, niż w filmie Branagh'a.

Pokémon. Detektyw Pikachu (2019)

USA, reż. Rob Letterman

Gratka dla fanów Pokemonów. Na ekranie pojawiają się słodkie stworzonka z wielu generacji. Ale finalnie film jest jak jakaś prześliczna dziewczyna: cała para pójdzie w wizualia, ale jednak nie ma w tym jakiejś głębi i na dłuższą metę to nic zajmującego.

Nootropy - pigułki geniuszu (2018)

USA, reż. Ann Shin

"Smart Drugs" to teoretycznie dokument o lekach, które mogłyby ulepszać działanie ludzkiej koncentracji i inteligencji, ale w praktycznie to opowieść o narkomanach i bezsensownej pogoni za pieniądzem, ze smutnym podsumowaniem. Bohaterem filmu jest Nikolas Badminton, osoba będąca z zawodu futurystą, która podróżuje dużo po świecie (ok. 50 lotów rocznie), ale wyłącznie w celach służbowych odwiedzając kolejne konferencje. Można znaleźć jego prelekcje na Internecie. Interesując się jego życiem odwiedziłem jego kanał YouTube'owy i odetchnąłem z ulgą, że w jego życiu coś się jednak zmieniło. Zostańcie przy kawie, spędźcie czas z rodziną i idźcie na spacer.

Dzielnica! (2004)

Węgry, reż. Gauder Aron

FIlm animowany dla dorosłych. Kreska podobna trochę jak w naszym rodzimym serialu "Włatcy Móch". Nie jest to najlepszy film, ale i nie najgorszy. Sentymentalna podróż w przeszłość, powrót do lat, w których głównymi tematami byli Britney Spears, Osama Bin Laden czy George W. Bush Jr.


Globalne ocieplenie na chłodno (2010)

Cool It (2010)

Dania/USA, reż. Ondi Timoren

Tytuł oryg. "Cool It (2010)". Myślałem, że dowiem sie czegos o globalnym ociepleniu, a otrzymałem tylko krytykę filmu Niewygodna prawda. Bohaterem jest Bjorn Lomborg, autor książki "Sceptyczny ekolog". Nie trafiła do mnie argumentacja zawarta w tym filmie. Przytoczę tu pewną rozmowę. "Mamy pomysł na rozwiązanie problemu odpadów z elektrowni atomowych!" . Prowadzący pyta czy to zadziała. "Dopóki nie zbudujemy takiego reaktora to się nie dowiemy". Ogólnie, bardzo dziwne przesłanie i propozycje, które można porównać do polityki Korwina - niby przemyślane, niby dobre, ale tak kontrowersyjne, tak dziwne i tak niepewne, że jest jakaś siła, która powstrzymuje ludzi przed pójściem za tym człowiekiem. Podobnie ma się sytuacja z Bjornem i pomysłami zawartymi w tym filmie. Jedyne co się dowiedziałem z tego filmu: warto raz na miesiąc wyłączyć prąd na godzinę, wspomożemy tym ziemię, ale pamiętajmy, żeby nie zapalać wtedy żadnych świeczek, bo dwie świeczki niwelują naszą godzinną oszczędność prądu. Ale film o tym nie mówi - mówi jedynie, że wyłączanie prądu na godzinę jest złe, bo "wielu z nas zapala wtedy świeczki".:)

 

 

Atrakcje w tym wpisie się nie kończą, bo zostało jeszcze napisać podsumowanie miesiąca, krótkie przemyślenie, plany no i wypowiedź gościa.

Chciałem jakiś czas temu obejrzeć jakiś łotewski film. I udało się trafić na w miarę przystepny i nowy. Przekazywał sobą coś, chociaż nie było to nic wybitnego, a wręcz raczej coś co się widziało w kinie, nawet polskim dość często.

W tym miesiącu skończyłem oglądać serial Czarnobyl i mimo tego, że serial uważam za TOP 1 seriali 2019 (za rogiem kolejne sezony Orange is the new black oraz Stranger Things, ale nie sądzę by to przebili) jedna scena, a właściwie jedno ujęcie mnie oburzyło. Po procesie podsumowującym wszystko co się wydarzyło podczas katastrofy z ust jednego z bohaterów padają słowa, które parafrazując brzmią "Ukrywana prawda, wkrótce wyjdzie na jaw", po czym widzimy coś takiego:

Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać postaci Myszki Miki, czyli ikony amerykańskiego przemysłu filmowego powstałego w ustroju demokratycznym (innym niż ZSRR). Zawarcie tej sceny jakby chce nam dać jasno do zrozumienia, że tylko Amerykanie są zdolni do pokazania prawdy. Moim zdaniem scena zbyt buńczuczna, przekraczająca granice dobrego smaku i nic dziwnego, że Rosjanie zapowiedzieli stworzenie historii, w której to CIA jest winne. Szczerze mówiąc mimo absurdalnego brzmienia, sam jestem trochę ciekaw co z tego wyniknie.

Przyznam, że seans Czarnobyla wywarł na mnie takie wrażenie, że zacząłem się zastanawiać o ilu poważnych sprawach teraz nie wiemy. Nie trzeba być specjalnie bystrym, żeby zauważyć, że temperatura jest ostatnio bardzo wysoka (ponoć najwyższa od 200 lat), więc zacząłem się zastanawiać nad Efektem Cieplarnianym, w efekcie czego gdy zobaczyłem film w telewizji o tym temacie od razu się nim zainteresowałem. Niestety nie był to udany strzał.


Oprócz wspomnianych premier serialowych, Toy Story 4 wchodzi do kin niedługo. Zostało przyjęte bardzo ciepło w USA. Szykuje się hit. Być może sprawdzę to na własnej skórze. W najbliższych dniach nadciągają festiwale, m.in. Dwa Brzegi i być może uda mi się niektóre odwiedzić.

W tym miesiącu zaznajomiłem się z historią Hamleta, a także poznałem losy bohaterów Quo Vadis oraz Raskolnikowa z klasycznego powieści Dostojewskiego. W związku z tym zacząłem się zastanawiać ile jest takich ekranizacji, które można obejrzeć i warto znać. Zapytałem o to mojego dzisiejszego gościa, Gomlina znanego z coweekendowego kącika kulturalnego. Oddajmy mu głos.

Witam serdecznie i dziękuje dKc za zaproszenie mnie do tego zacnego bloga. Zadanie jakie sobie postawił ten użytkownik to nie lada wyzwanie i trzymam kciuki, że mu się uda.

 

Tematem przewodnim jest ulubiona ekranizacja powieści.

Niestety temat trafił na człowieka, który nie zabłyśnie niczym oryginalnym. Z racji tego, że czytam głównie fantastykę, to nie będzie zaskoczeniem, jeżeli na mojego faworyta wytypuję Władcę Pierścieni. I mam tutaj na myśli trylogię LotR, a samego Hobbita oddelegowuję na bok, bo chociaż zrobiony jest z rozmachem, to jednak wiele mu brakuje do trylogii.

W kwestii filmów jestem przeciętnym zjadaczem chleba, także żaden ze mnie kinoman. Stąd moje prywatne stwierdzenie, że WP jest najlepiej zekranizowaną produkcją powieści fantasy z jaką się spotkałem w moim filmowym doświadczeniu.

Trylogia ma na karku już naprawdę ładnych kilkanaście lat, a mimo to wciąż potrafi zachwycać. Peter Jackson idealnie wyważył ilość efektów specjalnych wykonanych komputerowo i tych tradycyjnych (Hobbit według mnie został zmasakrowany przez ilość wplecionego CGI). Dodajmy do tego powalająco dobrą muzykę, idealnie wprowadzającą nastrój Tolkienowskiego świata. Przyznam szczerze, że to jeden z nielicznych filmów, który miał taki wpływ na mój osobisty odbiór książkowego pierwowzoru. Po obejrzeniu trylogii (oczywiście w wersji rozszerzonej) wróciłem do literatury i przebrnąłem ponownie przez tą niesamowitą opowieść mając słuchawki na uszach wraz z tymi klimatycznymi kawałkami ścieżki dźwiękowej filmu.         

Mam wrażenie, że bitwa o Helmowy Jar (Dwie Wieże)  w połączeniu z ostateczną bitwą (Powrót Króla) to najlepiej przedstawione i wykreowane na dużym ekranie wydarzenia z jakimi się spotkałem w książkach. Mógłbym powiedzieć, że czytając pierwszy raz ten tytuł, to właśnie tak sobie mniej więcej przedstawiałem w głowie. Myślę, że od siebie nic bym nie dodał i nic bym nie ując z przedstawionych scen.

Nie można też nie wspomnieć o idealnie dobranej obsadzie aktorskiej. Role są tutaj świetnie odegrane i tyczy się to zarówno pierwszo- jak i tych drugoplanowych. Kreacja i kostiumy bohaterów to już prawdziwy majstersztyk. Nie ma kiczu, wszystko pięknie oddaje baśniowy wręcz klimat powieści.

Moimi ulubionymi bohaterami książkowymi są: Aragorn, Gandalf oraz Gimli. I z ręką na sercu mogę przyznać, że dokładnie te same postaci najbardziej skradły moje serce w filmie.  

Wiadomo oczywiście, że książkowe dzieło zawsze będzie lepsze niż film. Film nigdy nie jest w stanie idealnie przenieść każdej strony na ekran, zawsze są wycięte różne fragmenty, które jedni uznają za mało znaczące, inni za niezbędne by dopiąć całości historii. I mimo, że WP nie ustrzegł się pominięcia wielu ciekawych wątków to i tak chylę czoła za świetnie poprowadzoną narrację. Nie czytając książki, a tylko oglądając dzieło Jacksona widz zostaje naprawdę dobrze wprowadzony w świat wykreowany przez Tolkiena, a co więcej nie pogubi się mimo rozmachu jakim może się poszczycić produkcja.

To by było na tyle ode mnie. Tak jak wspomniałem, żaden ze mnie kinoman, w związku z tym chętnie zapoznam się co inni mają do powiedzenia w tym temacie.

Słowem wyjaśnienia - pytanie dotyczyło filmu, a ja się uczepiłem trylogii. Jest tak dlatego, że uważam ją za jedno wielkie dzieło i nie wyobrażam sobie rozdzielania filmu na 3 części i analizowanie każdej z osobna.

Na koniec, jeszcze raz chciałbym podziękować za to zaproszenie i pozdrowić wszystkich czytających i śledzących tego bloga!

Gom.

Dzięki Gomlin za rozbudowaną wypowiedź na temat tej kultowej epopei.

Podsumowanie

Obecnie licznik obejrzanych stoi przy 247 (co daje jeszcze 118 do celu) i nie zamierza zwalniać! Obejrzanych zostało 33 filmów. Było kilka ekranizacji lektur (cztery ekranizacje trzech lektur), skąd zresztą pomysł na pytanie dla gościa, ale było też szokująco dużo filmów dokumentalnych (aż 4). Wszak filmy oglądamy czasem, żeby dowiedzieć się czegoś nowego.

Być może część z Was zauważyła, że rzadko na podium są amerykańskie filmy. Z prostego powodu: myślę, że kino amerykańskie jest tak powszechne i popularne, że trzeba dać szansę też innym krajom, dlatego kiny z innych stron świata na starcie mają o kilka oczek wyższe noty:) A tak poważnie, składają się na to inne czynniki - np to, że poza USA trudniej tworzyć filmy czy to, że strukturalnie są one inne od tych znany z fabryki snów a przez to są bardziej atrakcyjne dla widza w swojej egzotyczności. Do zobaczenia za miesiąc!

Oceń bloga:
13

Komentarze (16)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper