Co robiliście w ten weekend #30

BLOG
400V
Co robiliście w ten weekend #30
Tomaszek88 | 04.02.2018, 15:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Trzeci raz wchodzę z serią na salony i mam nadzieję, że z nich szybko nie wyjdę. Problemy ze sprzętem
mam już za sobą. Całość pięknie już leży w domu i mogę w zupełnym spokoju znowu was męczyć tym nieszczęśnym pytaniem :P Zaczynajmy więc!

Witam was serdecznie okrągłym odcinku mojej serii. Odcinek będzie trochę wspominkowy. To święta, to sylwester, to ostatnie tygodnie czy nawet ostatni rok. 

Jak to ostatnimi czasy jest popularne, z końcem roku wiele osób robi swoje growe podsumowanie co oczywiście i ja uczynię. Patrząc na poprzedni rok, osobiście wiele na poletku growym nie działałem. Skupiałem się może na początku roku na platynach ale z biegiem czasu przeszło mi to kompletnie na rzecz gier które chciałem po prostu skończyć czy też ogrywać je bez konieczności męczenia trofek. Plan w zeszłym roku miałem ambitny. Minimum 12 platyn. Po bodaj 8 czy 9 odechciało mi się kompletnie. Zasługą tego stanu rzeczy była jedna gra która do dzisiaj wyrywa mi 80% mojego growego czasu. Mowa tutaj oczywiście o Fifie 18 ;)

Gry które szczególnie zaszłyły mi się w pamięci w poprzednim roku to wg. mnie klasa sama w sobie. Nie ma ich dużo ale bawiłem się przy nich fenomenalnie. Kolejność przypadkowa.

Pokemon Sun (N2DS) - Gra która wyrwała z mojego życia ponad 40h i robi to nadal. W mniejszym może stopniu ale jednak. Zmiany jakich doczekała się ta wersja były znaczne. Na początku straszyły aby po chwili przyciągnąć uwagę. Brak klasycznych GYMów to chyba najważniejsza zmiana. Zastąpiono je pięknie tzw Trialami polegającymi na wykonaniu określonych czynności aby na końcu stanąć oko w oko z potężną bestią.
Cały region wygląda na prawdę dobrze i cieszy oko. Alola inspirowana jest mocno Hawajami co czuć na dosłownie każdym kroku. Zrezygnowano również z klasycznych HMów za co twórcą należą się brawa. W poprzednichy edycjach mocno irytował fakt, że musimy tracić miejsce na atak który jest po prostu słaby. Ostatnią rzeczą która przyciąga uwagę jest możliwość użycia specjalnych ataków Z. Są to ataki potężne których możemy użyć tylko raz w walce. Animacja takich ataków jest niekiedy na prawdę dobra ale szybko można wyczuć, że są one przydługawe, a po pewnym czasie nudne. Całość jednak sprawdza się genialnie dlatego z czystym sumieniem mogę polecić każdemu kto jeszcze nie miał okazji ograć
tego zacnego tytułu.

inFAMOUS Second Son (PS4) - Można powiedzieć, że to wstyd iż nie ograłem tego tytułu szybciej. Trafił w moje łapy przy okazji oferty plusa i dość szybko okazało się, że jest to tytuł tag genialny w swojej klasie jak to tylko możliwe. Nasz wspomniany niesławny próbując uratować swoich przyjaciół, wybiera się w trudną i wymagającą wyprawę. Wykonując poszczególne misje zdobywa kolejne punkty które można rozdysponować w drzewku z mocami jak i poznaje nowe, co raz to ciekawsze ruchy, aby na końcu spuścić ostry łomot pewnej nieznośnej babie. Graficznie
miejscami gra powalała. Aż dziw bierze, że takie wodotryski udało się wyciągnąć w tak starej grze. Niektóre nowości nie mogę pochwalić się takimi widokami. Cały otwarty świat i ogromne możliwości sprawiły, że tytuł przyciągnął mnie na długie godziny do konsoli i sprawił, że bawiłem się wręcz fenomenalnie!

Alienation (PS4) - Można krzyknąć, że takich gier chcemy więcej! Prosta w założeniu gra która skupiała się głównie na przetrwaniu, eliminowaniu hord obcych i zbieraniu co raz to lepszych broni sprawiła, że na dość długi czas zatraciłem się przy tym tytule męcząc kolejne poziomy na co raz to wyższych poziomach, walcząc o kolejne rankingi czy po prostu dobrze się bawiąc. Ciężko opisać ten tytuł ponieważ jest tak cholernie prosty w założeniu i grywalny. Nie jest to tytuł dla każdego. Wiele osób znam które odbiły się dość mocno od niego na początku lub po prostu wbiły platynę i odpuściły go. 

Uncharted 4: Kres złodzieja (PS4) - Gra zachwalana przez wszystkich. Zbierająca oceny na poziomie 10/10. Każdy się zachwycał, tylko nie ja? Oczywiście pamiętacie pewnie moją mini reckę w formie bloga w której wyśmiewałem się z tytułu który dostał 10/10, a kwadratowe cytryny zostają ze mną do dzisiaj i wiecie co? Zdania nie zmieniam! Nadal uważam, że gra nie zasługuje na tak wysokie noty. Graficznie jest miejscami piękna ale są i miejsca w których grafika kuleje. Sama fabuła nie porywa, gameplay jest średni itd. W sumie nie będę pisał więcej bo mnie zjecie ale jak dla mnie ta gra to mocne rozczarowanie!

A co po za tym?

Namiętnie zagrywam się cały czas w FIFĘ 18. FUT rozwala system po prostu. Kolejne tygodnie mijają na zabawie z rynkiem transferowym, ogrywaniu kolejnych meczy czy namiętnym klepaniu SBC. Tak na prawdę to ostatnie jest cholernie uzależniające!! Zrobiłem 4 SBC lig, za które dostałem takie gwiazdy jak AL Soma, Casillas, Quaresma czy Moore. Kasy poszło od cholery ale nie narzekam.

W tym tyg również gnębią graczy SBC OTW. Najgorętsze transfery już za nami więc trzeba to jakoś uczcić. Szczerze mówiąc, to to co wydażyło się dosłownie w tą sobotę zniszczyło mi całkowicie system. Jak widzicie na screenie ze składu, na LS biega u mnie Eden Hazard. Jako, że nie mam dla niego dobrego zmiennika, postanowiłem zrobić względnie tanie SBC za Roberta Piresa. Dosłownie przy ostatnim SBC jakie mi zostało, kiedy to już kupowałem potrzebnych zawodników i zbierałem kasę aby ukończyć to zadanie, w międzyczasie robiłem SBC Henrikha Mkhitaryana.
Niespodziewanie z jednej z paczek wypadła mi karta o jakiej nawet nie śniłem. Widzę LS - Brazylia i w tym momencie pomyślałem o tym jak ta fifa jest zła i troluje graczy bo to przecież ni... Wypada PSG i już wiadomo kto to jest! Nie wygrałem co prawda życia oraz nie zakończyłem swojego szczęścia na tym trafie ponieważ niecały miesiąc temu wpadł mi TOTY Bonucci który pięknie za 700k się sprzedał ale zrobił się problem. 3 kapitalnych zawodników na LS? Kogo wybrać? Może sprzedać Hazarda albo Naymara? Ciężko powiedzieć mówiąc szczerze. Najpierw muszę ogarnąć jak się gra dwoma nowymi nabytkami, a później zdecyduję!

Do tego na blat weszło Gran Turismo Sport. Ogrywałem ten tytuł codziennie od jakiegoś czasu. W sumie towbijałem tylko te 40km dniowe i odstawiałem. Do wczoraj kiedy to wbiłem 20lvl i odblokowałem chyba najlepszy tor na świecie! Nurburgring bo o nim mowa, zatrząsł mną. Odpaliłem muzę, zasiadłem za sterami Corvetty i jazda. Okrążenie za okrążeniem. Świetna zabawa i walka z torem!  Swoją drogą gra wygląda niekiedy na prawdę ślicznie, a kumpel z pracy nawet dał się nabrać, że to zdjęcie przedstawia mój aktualny samochód :D

Znajomy myślał, że kupiłem nowy samochód :D

Jako, że miesiąc temu bawiliśmy się sylwestrowo, musiel udzielił mi obszernej relacji z tego wieczoru. Sam bym lepiej tego nie opisał.


Zapraszam do czytania!

 

Sylwester u Tomaszka88

 

Yo! Yo! Yooooo! Zeszły weekend minął mi w rytm zasuwania w robocie, nawet w sylwka siedziałem w robocie do 18. A pociąg do Wro miałem na 18:26, więc z robo musiałbym popierdzielać niczym Struś Pędziwiatr albo Speedy Gonzales na dworzec hehe :D Na szczęście dzień wcześniej wszystko miałem już obcykane. No prawie wszystko, bo zostało tylko dogadanie się z szefem odnośnie wypuszczenia mnie wcześniej z roboty, a tego mogłem tylko dokonać rano przed robotą. Udało się ugrać 15 minut przed końcem, więc na spokojnie zdążyłem na pociąg. Na miejscu się okazało, że pociąg do Wro ma 5-minutowe opóźnienie, więc przyszło mi czekać. Dawno nie jeździłem pociągami (ostatnio chyba z 3-4 lata temu :P ), więc szok mnie spotkał jak wsiadłem do pociągu, a tam było tak elegancko, że aż prawie kopara mi opadła na dół! ;D W drodze do Wro dostałem info od mojego niezawodnego gpsa – Dorotki odnośnie tego gdzie na dworcu głównym mam iść po bilet do Oławy, bo to tam miała miejsce impreza. Wysiadłem na dworcu i pognałem do kasy. Kupiłem bilet, poszedłem na odpowiedni peron i zaczęło się czekanie. Znowu :D Po tym jak wsiadłem do pociągu, to napisałem do Tomaszka, że jadę, ponieważ miał odebrać mnie z dworca. Wysiadłem, wyszedłem przed dworzec i po raz kolejny czekałem. Minuty mijały. Dobrze, że wtedy pisałem z Dorotką, bo przynajmniej ona umilała mi czas oczekiwania na Tomka w ten ciemny wieczór. Serio, stałem przed dworcem i czułem się trochę jak w Silent Hill. Brakowało tylko mgły. Taka cisza była, chociaż od czasu do czasu było słychać wybuchające petardy gdzieś w oddali. Nagle dostałem eskę, żebym wrócił na peron i poszedł schodami w prawo, bo on idzie od drugiej strony ;D Idąc tunelem nagle ujrzałem jakiegoś faceta z psem, a ten do mnie „Musiel? Siema!” W życiu bym nie pomyślał, że to Tomaszek ;D Przywitałem się i zaczęliśmy iść na miejsce gdzie trwa już impreza sylwestrowa. Po drodze trochę pogadaliśmy, aż dotarliśmy do celu.

 

Na wejściu oczywiście było głośno, bo to w końcu miała być impreza sylwestrowa. Przywitałem się z Agnieszką, która oczywiście pierwsze co się spytała Tomaszka, to o to kim jestem i skąd mnie zna. On oczywiście odparł, że z ppe. Zdjąłem plecak potem płaszcz i poszliśmy do kuchni. Tam przy stole niczym rycerze króla Artura siedziała ekipa 4 osób w składzie Paula – dziewczyna Tomka, Sandra – znana na ppe jako brooke, Agnieszka, która się ze mną wcześniej witała oraz Krzysiu i grali w planszówki. Paula zaproponowała mi coś do picia, to żeby nie zaczynać z wysokiego C poprosiłem o herbatę i był to wielki błąd, ponieważ nie wiedziałem, że Paula i Tomaszek mają takiego fioła na punkcie herbat. Serio, Paula pokazała mi różne rodzaje herbat, to oniemiałem. A ja chciałem najzwyklejszą, więc wyciągnęła Earl Grey i miała zrobić, ale nie doczekałem się tej herbaty. Paula jeśli będziesz to czytać to nic się nie stało, że nie zrobiłaś mi tej herbaty :) Później poszedłem do pokoju, a tam chłopaki ciorali w Fife, więc poczułem się jak wśród swoich mimo że Fife 18 widziałem na oczy pierwszy raz. Oczywiście się z nimi przywitałem, usiadłem i zacząłem obserwować ciekawy mecz. Po chwili skapnąłem się, że przecież mam tylko 5 % baterii w telefonie, a jak się rano pakowałem, to wziąłem wszystko prócz ładowarki (brawo ja ;D). Tak więc pierwsze o co spytałem Tomaszka, to o ładowarkę. Podłączyłem telefon do powerbanka, który znajdował się na parapecie i zostawiłem go by się naładował. Potem Tomek zaproponował mi coś do picia. Nalał mi trochę whisky i dalej patrzyłem na pasjonujący pojedynek. Po meczu chciałem sam spróbować. Zagrałem kilka meczów i wszystkie przegrałem, ale nie podłamałem się tym, bo przynajmniej było zabawnie. Po ostatnim meczu wbiła do nas Agnieszka i zakomunikowała, że to impreza sylwestrowa i jest trochę stypowo bez muzyki. Tak więc na tv zamiast gier wylądował Sylwester z Polsatem, a granie przenieśliśmy na mniejszy telewizor. Tak więc była muza i były gry :D Tym razem zamiast Fify poszło UFC od *kaszle kaszle* EA. Oczywiście byłem totalnym amatorem i była to moja pierwsza styczność z tą grą, więc wziąłem sobie Joanne Jędrzejczyk, bo tylko ją znam i o dziwo wygrałem. Może to bardziej zasługa tego, że wziąłem najlepszą zawodniczkę z tej kategorii, ale liczy się wygrana. Tomek przyszedł z kuchni i mówił, że chyba oni tam wywołują duchy, a się okazało, że grali w kolejną planszówkę hehe :D Później chciałem spróbować Sky Force Anniversary, które Tomek miał, ale wtem okazało się, że zaraz wybije północ. Tak więc ruszyliśmy do kuchni, a tam dylemat gdzie otwieramy szampana. W kuchni, w pokoju czy może na tarasie. Najbezpieczniejszą opcją był taras, więc każdy się ubrał i poszliśmy na taras, bo odliczanie dobiegło już praktycznie końca, a my jeszcze nie mamy polanego szampana ;D Szampan polany, to można pić. Wypiliśmy po lampce, popatrzyliśmy na petardy i wróciliśmy do środka. Wtem spojrzałem na telefon, a tam wiadomość od Daaka z życzeniami noworocznymi. Dzięki Daakula :) Postanowiłem zadzwonić do rodzinki i sprawdzić jak oni się bawią. W domu było w miarę spokojnie. Chwilę pogadałem, a potem wróciłem do imprezowiczów. Sylwester na Polsacie się skończył, więc zaczęło się poszukiwanie jakiś kanałów muzycznych. Trafiliśmy na Stars TV, a tam leciało top 100 party. O dziwo leciały same dobre nuty. Między innymi Haddaway, Bad Boys Blue, Michael Jackson, sporo starych dobrych utworów, więc zostawiliśmy, a na stoliku rozłożyliśmy Jenge i zaczęło się granie. Najpierw grało 3 Tomków. Potem dołączyła do nas Aga, która wpierw zrobiła fotkę naszej trójcy i z trzech graczy zrobiło się czterech. Oczywiście każdy był po jakimś trunku, więc zapowiadało się zabawnie i tak też było :D Ja i Aga mieliśmy po 2 przegrane, więc Tomek wpadł na pomysł, że jak ktoś z nas teraz zaliczy trzecią przegraną, to będzie musiał biegać na golasa po dworze ;D Tak więc nerwy były. Gdy zrobiło się naprawdę gorąco nadeszła moja kolej by wyciągać klocek. Byłem przekonany, że przegram, bo praktycznie nie było szans by jakikolwiek wyciągnąć bez skuchy, ale się udało (miałem wielkiego farta :D). Aga też była baaaardzo bliska, ale niestety wieża runęła i przegrała. Ale nie biegała na golasa, a jakby nawet miała, to jej chłopak Krzysiu powiedział, że wtedy nikt by nie mógł na nią patrzeć hahahaha :D Chłopaki się zmyli, a ja z Agą układaliśmy Jenge i zagraliśmy wewnętrzny pojedynek. Po dwóch przegranych przez Age rundach szykowaliśmy się do trzeciej. Podczas układania wieży, w tv leciała reklama Star Wars Battlefront II, a Aga zaczęła gadać o The Last Jedi i tak układaliśmy tą wieżę i gadaliśmy o Gwiezdnych Wojnach. Wieża ułożona, a my nadal gadaliśmy i gadaliśmy o różnych duperelach aż w końcu nie graliśmy, a wieża stała tak do następnego dnia ;D Dochodziła 4 nad ranem, część ekipy się zebrała spać, a na placu boju został kwartet w składzie: Ja, Aga, Tomek i Paula. Pytanie było co robimy. Ale wpierw wypiłem kielicha z Tomkiem za zdrowie nieobecnej Dorotki, bo obiecałem, że jak się nie zjawi, to wypiję jej zdrowie i dotrzymałem słowa :) Na stole w kuchni były rozłożone karty od gry, którą wcześniej znałem tylko z neta – Cards Against Humanity i do tej pory nie wiedziałem, że jest też wersja papierowa tego. Kto grał w to to wie, że przy tej grze jest kupa śmiechu i tak też było u nas. Usiedliśmy i zaczęło się granie. W pewnym momencie Paula stwierdziła, że można by było włączyć muzykę, chociaż tak by sobie przygrywała w tle. Zanim Tomek włączył muzykę, to minęło parę tur. Chodził tak i próbował włączyć by coś przygrywało. W końcu mu się udało i można było kontynuować granie. W pewnym momencie dostałem tak dwie mocne odpowiedzi na jedno pytanie, że aż nie mogłem ze śmiechu by je przeczytać. O dziwo nadal pamiętam to pytanie, a szło ono tak „W świecie zniszczonym przez ______. Jedynym ratunkiem dla ludzkości będzie _____.” Aga swoimi odpowiedziami zmiotła wszystkich, bo miała combo w postaci „Nazizm i Auschwitz”. Tak naprawdę odpowiedzi „:Nazizm” mogłaby użyć wcześniej, bo również by pasowało, ale zostawiła to na inną okazję i przyrąbała z mocnego ckma hahaha :D Zresztą sama stwierdziła „Nazizm jest odpowiedzią na wszystko”, więc no comment hahaha. Siedzieliśmy tak i graliśmy do 6 nad ranem. Wtedy padło hasło, że kończymy i idziemy spać. Oni poszli na górę, a mi została kanapa w pokoju i bardzo ciepły kocyk. Nastawiłem sobie budzik, przebrałem się w ubiór do spania i poszedłem w kime. Nie obudził mnie budzik, a sms od Dorotki. Była ciekawa jak udała się impreza. Sięgnąłem po telefon i odpisałem. Nagle usłyszałem, że ktoś schodzi ze schód, a to była Sandra. Szukała swojego telefonu, bo go gdzieś zostawiła. Więc jej chciałem pomóc w poszukiwaniach, ale nie udało nam się go znaleźć. Potem zszedł Tomek z Paulą i się okazało, że Sandra miała telefon przy łóżku, ale leżał on po drugiej stronie. Poszedłem trochę ogarnąć twarz i się przebrać. Tomek w tym momencie się pakował, ale się skapnął, że nie ma kostki od ładowarki. Szukał wszędzie i nie ma. Okazało się, że kostka była w tylnej kieszeni jego spodni, które miał na sobie (brawo Tomek :D). Paula zaproponowała do zjedzenia kurczaka, a że ja bardzo lubię kurczaka, to z chęcią zjadłem. W trakcie tego oczywiście niezawodna Dorotka ogarniała mi pociągi powrotne. Za co baaaaaardzo jej dziękuję :) Chociaż przed pójściem spać Paula również zerknęła na rozkład jazdy. Tak więc podziękowania powinienem skierować do obu pań hehe :D Tomaszek zbierał się do wyjazdu, więc pożegnałem się z nim i podziękował mi za przybycie. Później ja też się spakowałem i pożegnałem się z Paulą i Sandrą, bo Aga i Krzysiu nadal jeszcze spali, więc kazałem ich pozdrowić i ruszyłem na pociąg. Mimo, że byłem tam pierwszy raz, to doskonale pamiętałem drogę na dworzec. Tyle chyba styknie z relacji, bo i tak miało to być tylko „3 grosze”,a wyszło chyba nawet 3 złote hehe. Taki tam żarcik ode mnie, który pewnie nikogo nie rozbawi, ale co tam.

 

Pierwotnie miało być tak, że od Wrocławia miałem jechać z Dorotką, ale jak byłem w pracy w sylwka (zasuwałem od 9 do 18), to dostałem od niej smsa, że niestety nie może jechać z przyczyn osobistych :( Ale następnym razem to na pewno musimy jechać razem do Oławy. Będzie okazja, bo Tomek w czerwcu ma urodziny. Oby tym razem ja nie nawalił hehe :)

 

I to by było na tyle w tym odcinku! Na Koniec jeszcze zapraszam do oglądnięcia pięknej brameczki strzelonej przez Firmino ;)

 

Oceń bloga:
12

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper