En jak Nintendo

BLOG
432V
elfias | 15.01.2014, 08:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

"Ciężko czasem pojąć dlaczego kupujemy rzeczy których nie potrzebujemy, za pieniądze których nie mamy od ludzi których nie lubimy za to ze są bogaci"

Czy to kara za Pegasusa? Tak japońskie szefostwo zapamiętało nasz kraj? Tak ich boli ten milion podrobionych NES'ow na naszym podwórku? Może to wina "polskiego" dystrybutora, bo w końcu Stadlbauerem roztrwonił fundusze przeznaczone na promocje marki Nintendo w naszym kraju w niedorzeczny sposób-dawać reklamy telewizyjne w najdroższym czasie antenowym można ewentualnie w krajach które chcą już tylko zwiększyć sprzedaż i to przed Bożym Narodzeniem, a nie w kraju którym jest tak znikoma liczba nintendowców. Wystarczyło przecież przeznaczyć powierzone złotówki na reklamy w prasie, necie, organizować eventy itp.

 

Może to wina nas samych? Trudno mówić o jakiejkolwiek winie bo każdy kupuje to co chce i tak kształtuje się stosunek popyt/podaż. Rynek jest taki jakich mamy konsumentów...? Postaram się tę tezę lekko nagiąć bo o obaleniu nie może być mowy .

 

Rewelacyjny rozwój polskiego oddziału Sony, oraz świetny oddziału Microsoftu pozwoliły na nowo zdefiniować kim jest polski gracz konsolowy .

Cofnę się jeszcze troszkę do czasu panowania na naszym rynku "polskiego NES'a".

Popularność tej konsoli wynikała z niskiej ceny, tanich gier i łatwego do nich dostępu-jeden spacer na bazar z niewielką gotówką i kolejne noce zarwane,a kineskopy wypalone-jak to grozili rodzice. Jak na nasze warunki, konsole i gry schodziły jak dobre tanie wino, dobre bo smaczne i tanie. Hegemonia Pegasusa trwała długo, zbyt długo - nie doczekaliśmy się podróbki SNES'a, a w każdym razie nie pojawił się na półkach sklepowych/bazarowych Pegasus z cyferką 2.

Nagle w domach zaczęło pojawiać się magiczne szare pudełko od Sony. Dla przeciętnego biednego polaka przeskok z grafiki 8 bitowej na 32 w grafice 3D był nie do opisania. Sprzęt już nie był tak tani w zakupie, ale na bazarze można było kupować gierki tanio,a może nawet jeszcze taniej niż na Pegasusa. Nintendo64 oferowało oczywiście jeszcze lepsze doznania wizualne niż PlayStation, ale niemożliwe do przerobienia znalazło swój dom jedynie w bogatszych domach, u maniaków i w salonach gier. Chłopaki z podwórka - „szczęśliwi” posiadacze N64 szybko przesiadali się na sprzęcik Sony widząc jak tanio można grać .

 

Dzisiaj Sony, Microsoft, EA, Activision itd. mają rozwinięty tzw. agresywny marketing i to oni decydują co kupuje przeciętny Kowalski. PlayStation i Xbox stoją w tysiącach polskich domostw, a wymienione korporacje spokojnie mogą sobie u nas inwestować pieniążki na promocje, wszystko i tak szybko się zwróci i to z oczekiwaną nawiązką. Wystarczającym przykładem jest premiera GTA5 - gra bardzo dobra,ale głupawka przedpremierowa to mały absurd. Znam kolesi którzy biegną po swoją kopię bo podobno to jakaś fajna gra...

Spójrzmy na sukces komercyjny co najwyżej średniackiego Aliens:Colonial Marines. Ciężko czasem pojąć dlaczego kupujemy rzeczy których nie potrzebujemy, za pieniądze których nie mamy od ludzi których nie lubimy za to ze są bogaci,a nie powinni bo ciągną od nas złocisze jak tłuste ciele anorektyczną krowę. Nie chodzi mi nawet o realna jakość danej gry czy to od Niny czy innego wydawcy, ale o świadomy wybór bez PR'owego przymusu.

 

Nintendowska świadomość jest w Polsce zbyt mała by mówić o jakimkolwiek sukcesie.

Nintendo nie zasiało ziarenka szesnastu bitów w naszym kraju, przespało jedną generację konsol pozwalając konkurencji zadomowić się na dobre.


Jaka konkluzja? Ano taka że polski fan gier Nintendo jest konsumentem świadomym, nie naoglądał się w tv, prasie czy necie reklam Zeldy czy innego Metroida. Po zobaczeniu spotu Activision nie biegnie zaraz kupić najnowszego "kał o druty" bo średnio go to interesuje. Oczywiście jedno nie wyklucza drugiego, wszak można posiadać kilka platform, ale czy przypadkiem nie stajemy się ofiarami hype'u? Podczas gdy "reklama dźwignią handlu" polski fan gier Ninny pozostaje konsumentem „ograniczonym” na którego wpływ nie mają reklamy gier...bo ich po prostu nie ma na jego konsolę.

 

Celowo pomijam obecne niedoskonałości zarówno w konstrukcji Wii U jak i polityce Niny. Staram się naświetlić brak trzeciego gracza na naszym rynku, a tym samym w świadomości rodaków.

Na naszym growym poligonie trudno będzie przebić się przez dwóch dominatorów, a raczej trzech bo polski gracz pecetówy trzyma się tronu nadzwyczaj mocno.

 

Pamiętacie jak nas otoczenie postrzegało kilkanaście lat temu? Czyż posiadacze konsol Nintendo nie są aktualnie równie elitarni?

Wbrew pozorom nie jestem fanbojem tego producenta, gram na kilku platformach i próbuje świadomie wybierać tytuły którym poświęcę swój cenny czas. Żyjemy w czasach łatwej dostępności do wszelkich treści. Musimy selekcjonować w zasadzie wszystko - gry, muzykę, filmy, kanały telewizyjne itd. Muszę znaleźć czas na to, a nawet więcej-żona, córka, praca, a i trawnik sam się skosić nie chce. Świadomość tego jak wielu walczy by nam odebrać cenne minuty jest przytłaczająca, ale to my decydujemy. Walczy Sony, walczy Microsoft, nie walczy Nintendo. Polski konsolowiec aby poszerzyć sobie perspektywę naszego hobby musi o Nintendo zadbać sam, a wszystko po to aby doświadczyć pełnego spektrum doznań.

 

Jesteś zbyt łatwym celem marketingowym - wyraź troszeczkę zrozumienia wobec fana gier Nintendo, on nie ma podanego deseru na złotej tacy. Ciężki jest żywot polskiego nintendowca.

 

                        Mój powyższy tekst został opublikowany w 195 numerze PE pod tytułem "Polski Nintendowiec"

Oceń bloga:
11

Komentarze (10)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper