Recenzja gry: Football Manager Classic 2014

Recenzja gry: Football Manager Classic 2014

Paweł Myśliwiec | 26.04.2014, 19:19

Od lat przeklinałem, że konsole nigdy nie doczekały się menedżera piłki nożnej z prawdziwego zdarzenia. Byłem w stanie to zrozumieć, bo iście excelowa formuła takich gier trudna byłaby do ogarnięcia na padzie. Wyobraźcie więc sobie moją radość, gdy na ubiegłorocznym gamescomie zapowiedziano pojawienie się legendy piłkarskich managerów – Football Managera – na konsolach. Co prawda tylko na PS Vita, ale lepszy rydz niż nic.

Idea była zacna – wziąć gotowy tryb Classic z PC-towej wersji Football Managera i… przenieść go na handhelda Sony. Ów tryb nadawał się do tego doskonale, bo już od momentu pojawienia się 2 lata temu w edycji komputerowej, zyskał wielką popularność. Od „normalnej” wersji różniło go kilka wyciętych mechanizmów, które i tak były głównie zarezerwowane dla hardkorowych fanów tabelek i cyferek (grzebanie w treningu, rozbudowane finanse). Dzięki temu do lamusa odeszła konieczność przekopywania się przez dziesiątki ekranów, aby rozegrać jeden mecz. Classic sprawił, że życie wirtualnego menedżera stało się prostsze i łatwiejsze, a przychylne opinie zapewne miały znaczenie, aby tryb ten wrzucić w konsolowe tryby.
Dalsza część tekstu pod wideo
 
 
Marzenia się spełniają
 
Pomysł na Football Managera był prosty – stworzyć grę, która pozwoli nam w komputerowym świecie zabawić się w managera. A że, choćby w naszym kraju, na piłce wszyscy się znają, to teoretycznie niszowa gra zyskała spory sukces, bo nie brakowało osób, które chciały zasmakować sukcesu w Lidze Mistrzów np. naszymi krajowymi zespołami. Choćby sukces miał być tylko wirtualny. Namiastkę tego mamy m.in. w Fifie, ale jednak poziom odwzorowania szczegółów jest w Football Managerze znacznie wyższy i opakowany w tysiące dodatkowych zmiennych.
 
Legia w Lidze Mistrzów? Póki co początek sezonu, ale w FM-ie wszystko jest możliwe. 
 
Wybaczcie to przydługie ględzenie, ale dla konsolowej braci Football Manager jest raczej nieznanym tytułem (poza epizodami na PSP), stąd moje zapędy, aby przynajmniej w kilku słowach przybliżyć Wam sens gry i jej swoisty fenomen. Fenomen, z którym za bary miał się wziąć sprzęt Sony. 
 
W świecie liczb
 
Jak można grać w coś, w czym nie steruje się żadną postacią? Odwieczne pytanie ludzi, którzy z politowaniem patrzyli na osoby z pasją analizujące tony cyfr, przesuwające suwaki i zabawne kółka na wirtualnym boisku. A wszystko po to, aby potem śledzić symulację meczu. Uwierzcie, że można się wkręcić w taką zabawę, bo dla maniaków cyferek to prawdziwy raj. Football Manager Classic 2014 to 51 dostępnych krajów, spośród których możemy wybrać 3, które będą na bieżąco symulowane. Dodajmy do tego, że jeden kraj to kilka szczebli rozgrywek, więc wybór lig jest duży (w Polsce co prawda tylko dwa poziomy – Ekstraklasa i I liga, ale już w Anglii – 6).
 
​Gwiazdki obrazują szybkość gry - przy 3 ligach jeszcze jest znośnie. Przy 10 klasach rozgrywek pokazuje 1,5 gwiazdki. 
 
Po wyborze interesujących nas państw, przychodzi czas na decyzję odnośnie klubu, którym chcemy kierować. Pierwszy zgrzyt w porównaniu do wersji PC (a tych uniknąć się nie da, gdy mówimy o bliźniaczym trybie) – brak możliwości dodania własnych strojów czy herbów (co można zrobić na PC), które, ze względu na licencje, nie są dostępne we wszystkich ligach. Graficzny smaczek, bez którego da się żyć, ale zawsze to milej dla oka. Drugi zgrzyt jest gorszy – odpalenie gry, trwa piekielnie długo. Załadowanie zestawu 3 krajów na leciwym laptopie z 4 GB RAM-u zajmuje 30 sekund. PS Vita potrzebuje na to… 3,5 minuty. Problem ten niestety nie dotyczy tylko samego startu, a całej późniejszej symulacji z uwzględnieniem zwłaszcza samego meczu. Bez dwóch zdań jest to główna bolączka edycji konsolowej, która wypacza nieco sens szybkiej i wygodnej przenośnej rozgrywki. Bo i z ową wygodą nie jest zbyt kolorowo.
 
Poza narzekaniem na szybkość, cała reszta jest już najwyższych lotów. Odwzorowanie statystyk zawodników, aktualność składów, dane zespołów, sztaby szkoleniowe - można wymieniać bez końca. FM to prawdziwa kopalnia wiedzy dla osób, które interesują się całą piłkarską otoczką. Symulacja rozgrywki podzielona jest na kolejne dni, w trakcie których spływają do nas różne informacje: postępy naszych zawodników na treningach, transfery, kontuzje, relacje z mediami. W tym samym czasie możemy dokonywać transferów, rozgrywać mecze sparingowe czy zwalniać/zatrudniać współpracowników. Wszystko jak w prawdziwym, menedżerskim życiu. 
 
Odchudzamy palce
 
Ekrany opisujące kolejne części gry są czytelne, a w połączeniu z bardzo dobrą polską lokalizacją nie ma problemu, aby wszystko wygodnie odczytać i nawet bez znajomości tematu szybko połapać się w kolejnych zestawach cyferek. Problem pojawia się dopiero w momencie, gdy zaczynamy nawigować między kolejnymi planszami. O dziwo, największa zaleta FM-a, czyli ilość danych, staje się tutaj przekleństwem, bo upchanie wszystkiego na ekranie graniczyło z cudem, a że nic nie wyrzucono, to i niestety cudu nie było. Klikanie w niektóre ikonki wymaga zegarmistrzowskiej wprawy (albo zgrabnych palców), a że jej nieodzownym elementem jest cierpliwość, to z potencjalnie łatwiej i przyjemnej rozgrywki wpadamy w sidła niemiłosiernej dłubaniny, która może przyprawić o frustrację. Sytuację nieco ratuje rozsuwane menu dostępne pod R2 (gdzie znajdziecie... kolejne ikonki), ale jego ciągłe rozwijanie, potrafi znużyć. 
 
Ustawienie zawodników to z jednej strony bolączka związana ze składem, z drugiej... z nawigacją. Sytuację ratuje przycisk L2, który pozwala na przesuwanie zawodników palcem.
 
Przeprawa z uciążliwą nawigacją w połączeniu z zamulającą symulacją meczów, sprawia, że momentami odechciewa się grać. Rozegranie całego sezonu na handheldzie Sony wymaga cierpliwości, chyba że umownie potraktuje się niektóre opcje i po prostu będzie się klikało "od meczu do meczu" (tyle że wypacza to sens samej rozgrywki). Opcją, która ratuje nieco sytuację, jest cross-save. Patent umożliwia zapisywanie stanu gry w chmurze i przenoszenie go między wersją komputerową a PS Vita. Jedyny problem - aby z opcji korzystać, trzeba mieć wersję PC Football Managera, a to już dodatkowy koszt. Z dziennikarskiego obowiązku dodam, iż mamy również możliwość zmierzenia się z Wyzwaniami, ale to wciąż te same motywy w tej samej otoczce, jedynie z narzuconymi wytycznymi. 
 
 
Po czasie spędzonym z konsolową edycją Football Managera mam ciągle mieszane odczucia. Znając grę z PC-ta, wiem, że na PS Vita trudno było rozwiązać kwestię sterowania, zachowując wszystkie elementy trybu Classic. Z drugiej strony można dywagować, czy nie lepiej było coś jeszcze uszczknąć, aby rozgrywka była wygodniejsza. Plus oczywiście kwestia optymalizacji, bo jednak pamięć kieszonsolki nie ma startu nawet do wiekowych komputerów, a w produkcji, gdzie to RAM „ciągnie” płynność gry, jest to istotna sprawa - ot, ktoś nie pomyślał o odpowiedniej optymalizacji. Mimo wszystko taki typ rozgrywki wymaga od nas pewnej dozy cierpliwości, więc tak naprawdę kwestią przyzwyczajenia pozostaje to, czy uda się nam opanować początkowe narzekania. Jeśli nie – cóż, gra zabierze Wam kilka godzin życia i nie będzie to mile spędzony czas. Jeśli jednak dacie jej szansę, to możecie wpaść w sidła menedżerskiego świata, który potrafi dostarczyć mnóstwa frajdy.
Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Football Manager Classic 2014

Atuty

  • ogromny wybór dostępnych lig
  • świetne odwzorowanie statystyk zawodników
  • komputerowy Football Manager w konsolowym świecie
  • polska lokalizacja
  • cross-save (tylko gdy jest wersja na PC)

Wady

  • niewygodna nawigacja
  • przydługie wgrywanie się meczów
  • tryb 3D potrafi przycinać

Idea była szczytna - dać konsolowej braci najlepszego PC-towego menedżera piłki nożnej. Pomysł zacny, z wykonaniem gorzej, bo przenośne granie wymaga cierpliwości i precyzji w sterowaniu. Mimo wszystko dla fanów cyferek i tabelek jazda obowiązkowa.

Paweł Myśliwiec Strona autora
Z grami związany od najmłodszych lat, kiedy to w jego ręce wpadł sprzęt o jakże wyrazistej nazwie Rambo. Fan wszelkiego rodzaju gier ekonomicznych, a ponad wszystko menedżerów piłkarskich. Na PPE od wielu lat zajmuje się sprawami technicznymi, reklamami i przeróżnymi sprawami, których nie widać gołym okiem. 
cropper