Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Igor Chrzanowski | 26.10.2019, 14:00

Children of Morta jest jednym z największych pozytywnych zaskoczeń tego roku i podobnie jak w zeszłym roku Dead Cells, może okazać się czarnym koniem rynku gier niezależnych.

W dzisiejszych czasach coraz więcej twórców gier decyduje się na zaserwowanie nam niezwykle rozbudowanych światów z tysiącami znajdziek do odkrycia i dziesiątkami bohaterów do poznania. W natłoku tak rozdmuchanych premier dobrze jest wiedzieć, że wciąż tworzone są gry mające zdecydowanie bardziej kameralny charakter, który mimo wszystko również potrafi przykuć do ekranu na kilkadziesiąt godzin.

Dalsza część tekstu pod wideo

Witaj w rodzinie! 

Children of Morta w baśniowy i zarazem literacki sposób przedstawia nam losy rodziny Bergsonów, która zamieszkuje okolice tytułowej góry Morta. Nasi bohaterowie należą do bardzo walecznego rodu, gdzie chęć do bitki krzepi się już od najmłodszych lat - każdy jego członek ma unikalne predyspozycje i preferuje inny rodzaj starć. Na samym początku mamy okazję poznać głowę całej rodziny, dzielnego męża dzierżącego miecz i tarczę imieniem John. To właśnie od jego przerażającego znaleziska zaczyna się nasza przygoda i nieustanna walka z tak zwanym Zepsuciem.

Okazuje się bowiem, że z nieznanego źródła pobliską krainę zaczyna zalewać mroczna magiczna siła, która zmienia wiele zwykłych istot w ich złe wersje, powoduje bardzo poważne i śmiertelne choroby, a nawet sprowadza złe istoty z innego wymiaru. Śmiało można jednak powiedzieć, że całe to Zepsucie nie jest jedynym ważnym aktorem tej opowieści, albowiem równie ważne co rozwikłanie jego zagadki okazuje się kwestia rodzinnych więzi Bergsonów i tego co ich zarówno łączy jak i dzieli. W trakcie swojej wędrówki będziemy mieli możliwość zagrania jako aż sześcioro członków wspomnianej rodziny, których to rzecz jasna będziemy odblokowywać stopniowo.

Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Po tym jak w lochach przetestujemy możliwości Johna, do wojaczki rwać się zacznie jego najmłodszy syn Kevin - młodzieniec wyposażony jest w dwa ostre niczym brzytwa sztylety, którymi ciachać będzie wrogów niczym zawodowiec. W przeciwieństwie do swego ojca Kevin nie posiada żadnych umiejętności obronnych, a jedyną metodą na uniknięcie obrażeń w jego przypadku jest stosowanie dużej liczby uników. Dalej w naszej wyprawie pojawi się urocza dama imieniem Linda. 

Jej szlachetne serce jest idealną przeciwwagą dla narwanych mężczyzn dominujących w tej rodzinie, a jej strzeleckie umiejętności zachwycą każdego, kto preferuje walkę na dłuższe dystanse. Gdy zaś myślałem już, że Children of Morta jest kolejnym typowym "erpegiem", gdzie dalej w kolejce czekać na mnie będą oklepane do bólu schematy wojowników, ku mojemu zaskoczeniu w historii pojawił się Mark - mistrz sztuk walk! 

Aby ruszyć dalej, zgiń

Kolejną bardzo pozytywnie zaskakującą sprawą w dziele Dead Mage jest sposób narracji. W tradycyjnych grach zawsze bywa tak, że aby poznać dalsze losy naszych bohaterów musimy odnosić sukcesy i przechodzić coraz to trudniejsze, bardziej skomplikowane poziomy. Tutaj zaś fabuła praktycznie zawsze rusza naprzód - niezależnie od tego czy przejdziemy dany poziom, czy zginiemy w ostatniej walce z bossem, czy też padniemy jak najgorszy leszcz od pierwszego przeciwnika. Deweloperzy doskonale rozumieją to, że każdy gracz ma inny poziom umiejętności, ale za to każdy chciałby doświadczyć historii jaką dla nas napisali.

Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Oczywiście zdarza się tak, że kluczowe kwestie wymagają od nas wykonania konkretnego zadania, jednakże wszystko jest dopasowane tak, abyśmy nie trafiali na długotrwałe przeszkody. Przykład? W pewnym momencie musimy udać się do lochów, aby znaleźć tam zioła dla rannego wilczątka. Gra nie mówi nam absolutnie nic więcej, przez co z początku można czuć się nieco zagubionym, jednakże już za 2-3 następnym podejściem do aktualnej lokacji, natrafiamy na jeden z oddzielonych niebieską barierą pokoi fabularnych, gdzie znajdujemy potrzebne składniki. Nie ma w tym żadnej wyższej filozofii - po prostu jeśli eksplorujemy każdy zakamarek każdego piętra dungeona, w końcu dopisze nam szczęście i znajdziemy to czego szukamy - a nierzadko nawet i coś więcej.

Rozwój naszej rodziny bowiem podzielony został na dwie niezależne od siebie mechaniki, które poniekąd łączą swoje działania w taki sposób, że zyskują na tym absolutnie wszyscy.

Babciu, podrzuć runę

Tak jak na porządne RPG przystało, każdy z naszych bohaterów zdobywa podczas walki cenne punkty doświadczenia, dzięki którym podnosi się jego poziom. Jak się możecie domyślać każdy taki skok daje nam 1 punkt umiejętności, jaki możemy wydać na nauczenie się nowej cechy dedykowanej poszczególnej postaci, a co za tym idzie, od czasu do czasu odblokować ważną cechę rodową - te mają pozytywny wpływ na pozostałych członków rodziny. Aby jednak nie było nam zbyt łatwo i abyśmy nie grali wyłącznie naszą jedną, ulubioną postacią, deweloperzy zaimplementowali ciekawy system kary. 

Gdy męczymy daną personę zbyt długo zaczyna na nią działać magia Zepsucia, która nakłada na nią kolosalnie wielkie efekty negatywne - na przykład obniża zdrowie aż o 50% na start, gdybyśmy dalej chcieli dręczyć chorego. Zredukowanie działania Zepsucia trwa aż kilka walk, więc w tym czasie musimy uzbroić się w cierpliwość i wejść do lochu jako ktoś inny. Dzięki temu możemy poznać każdego członka rodu Bergsonów i odblokować znacznie więcej cech rodzinnych. To jest jednak zaledwie pierwsza strona tegoż medalu, a w naszym domostwie wujek Ben i niezawodna babcia nieustannie pracują nad nowymi ulepszeniami dla dzielnej młodzieży.

Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Doświadczony wujaszek dostarcza nam lepsze uzbrojenie - choć postacie wciąż noszą teoretycznie to samo, dzięki działalności Bena możemy zwiększyć swój pancerz, podstawowe obrażenia, szansę na unik, prędkość poruszania się i kilka innych przydatnych cech. W znajdującym się naprzeciwko pokoju babci możemy zaś nauczyć się jak lepiej korzystać z run jakie znajdujemy w lochach podczas każdej wyprawy - te zaś dają nam między innymi więcej zdrowia, czy też szczęścia tymczasowe wsparcie pomocnych duszków. Oczywiście nikt nie robi tego za darmo i aby pozwolić sobie na takie ulepszenia musimy sypnąć krewnym trochę grosza.

Pająki, demony i inne maszkary 

Żadna porządna gra RPG, która stawia tak duży nacisk na walkę, nie poradzi sobie na rynku gdy będzie oferowała nudnych i niewymagających przeciwników. Na szczęście o to w Children od Morta możecie być spokojni. Ekipa Dead Mage włożyła sporo wysiłku w to, aby każdy z dużych dungeonów zaoferował nam inny rodzaj wyzwania oraz świeży typ przeciwników. Ponadto każdy z nich podzielony został na kilka pomniejszych sekcji, które stopniowo wprowadzają nas w tajniki danego regionu i z odpowiednim umiarem dawkują emocje.

Dzięki temu nigdy nie spotkacie się z poczuciem przytłoczenia nadmiarem informacji, a im niżej będziecie schodzić, tym bardziej wzrastać będzie w was chęć do podjęcia kolejnej próby przejścia danego lochu. Sam bestiariusz obfituje we wszelkiego rodzaju pełzające ohydztwa, szamanów strzelających kulkami mocy, mrocznych druidów przyzywających demony z innego świata, wielkie jak trzech rosłych mężów trolle, ghoule oraz inne mniej lub bardziej przerażające stworki. 

Children of Morta - recenzja gry. Rodzinna przygoda

Jeśli zaś chodzi o warstwę audiowizualną, tutaj śmiało można rzec, iż deweloperzy z Dead Mage odrobili pracę domową, choć miejscami podjęli kilka niezbyt trafnych decyzji artystycznych. Dużym problemem gry jest swego rodzaju czytelność - często przeciwnicy miewają kolorystykę podobną do tej w jakiej skąpana została cała mapka, przez co od czasu do czasu będziecie musieli odrobinę wytężyć wzrok.

Słaba czytelność daje w kość także tym, którzy chcą po drodze poniszczyć wszystkie wazony, dzbanki i inne tego typu obiekty, z których może wypaść coś fajnego - elementy te zlewają się z podłożem i nie są należycie "odcięte" od tła. Muzykę w Children of Morta można zaś zaliczyć do jednych z najprzyjemniejszych soundtracków tego roku - delikatne ambientowe brzmienia świetnie komponują się z surową oprawą artystyczną, a chwile wytchnienia umilą wam wesołe melodyjki idealnie pasujące do kolorowej palety barw domu Bergsonów i jego najbliższej okolicy.

Jedni powiedzieli by, że produkcja wydana przez 11 bit studios jest swego rodzaju "rodzinnym" Diablo, jednak moim zdaniem tej produkcji znacznie bliżej charakterem do gier typu Dead Cells, czy też Enter the Gungeon. Zdecydowanie warto jest przyjąć wszelkie zaproszenia do rodziny Bergsonów, ponieważ spędzicie w jej gronie dziesiątki godzin pełnych świetnej zabawy!

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Children of Morta

Atuty

  • Świetny system walki
  • Członkowie rodziny Bergsonów
  • Sposób prowadzenia fabuły
  • Odpowiedni balans rozgrywki
  • Świetna muzyka
  • Estetyczny piksel-art

Wady

  • Słaba czytelność kolorystyczna
  • Niezbyt ciekawy projekt lochów

Children of Morta to fantastyczna, niesamowicie wciągająca przygoda. Rodziny Bergsonów nie da się nie lubić, a gdy spędzicie z nimi trochę czasu, staniecie się jej prawowitym członkiem.
Graliśmy na: PS4

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper