Recenzja gry: Assassin’s Creed Liberation HD

Recenzja gry: Assassin’s Creed Liberation HD

Roger Żochowski | 01.02.2014, 14:28

Gdy spojrzymy na serię Assassin's Creed ciężko uwierzyć, że wystartowała ona na obecnej generacji konsol. Przez kilka lat na rynku ukazało się ponad 10 odsłon na różne platformy, w tym Assassin's Creed III: Liberation na PS Vita. Czy gra stworzona z myślą o handheldach jest w stanie konkurować z częściami znanymi ze stacjonarnych systemów? 

Odpowiedź jest bardzo prosta - nie. Nie oznacza to jednak, że przygody Aveline to tytuł, którym nie warto się zainteresować, o czym może świadczyć fakt, że pisząc tę recenzję mam już za sobą wbitą platynę i przeświadczenie o tym, że nie był to stracony czas.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Śladami templariuszy

Fabuła Assassin's Creed Liberation HD nie została tknięta i prezentuje się identycznie jak w pierwowzorze na PS Vita. Akcja gry osadzona została w Luizjanie w drugiej połowie XVIII wieku i w dużym uproszczeniu opowiada ponownie o walce bractwa Asasynów z Templariuszami.  Gracze po raz pierwszy mają okazję wcielić się kobitę-asasyna, niejaką Aveline de Grandpre. Dziewczę to niezwykle urocze i zgrabne, ale jednocześnie drapieżne i niebezpieczne. Wychowywana na damę przez ojca i macochę prowadzi podwójne życie - z jednej strony kokietuje okolicznych przedsiębiorców z drugiej działa w przebraniu jako cichy zabójca ratując niewolników i tropiąc wroga.

 

Podobnie jak w Black Flag gracze nie poruszają się już w skórze Desmonda (w Liberation nawet na chwilę nie trafiamy do współczesności) lecz całość funkcjonuje jako symulacja historyczna stworzona przez Abstergo Entertainment. Animus jest po prostu wykorzystywany do komercyjnych celów. W grze można zresztą zobaczyć dwa zakończenia - fałszywe, przygotowane niejako przez pracowników Abstergo, oraz prawdziwe, na które trafimy podążając śladami pewnego hakera hasającego w systemie. Trzeba jednak przyznać, że cała intryga, zwroty akcji i badanie losów porywanych masowo niewolników, stoją na nieco niższym poziomie niż ma to miejsce na stacjonarnych odsłonach. Niektóre wątki wydają się bardzo naciągane, a charaktery postaci zostały zbyt słabo nakreślone. Dużo tu nielogicznych przeskoków, wielu rzeczy musimy się domyślać, jak choćby to w jaki sposób Aveline dołączyła do bractwa Asasynów. Dla fanów smaczkiem może być fakt, że na swojej drodze spotkamy samego Connora z Assassin's Creed 3, walcząc u jego boku z zastępami wroga. 



 

Kobieta o trzech "twarzach"

Największą zmianą w stosunku do innych odsłon przygód skrytobójcy jest fakt, że Aveline może się przebierać, co poniekąd wpływa na gameplay. Jako dystyngowana dama potrafi zauroczyć niektórych osobników, wejść bez wzbudzania alarmu do prawie wszystkich rejonów miasta, czy w końcu wykańczać niepostrzeżenie wrogów za pomocą parasola z trucizną. Są jednak i wady popylania w sukni  - dama nie potrafi się wspinać, skakać po dachach i nie może korzystać z większości uzbrojenia. Z kolei w roli niewolnicy zakradniemy się do niektórych posesji i łatwiej niż Asasynka wtopimy w tłum. W stroju cichego zabójcy Aveline staje się maszyną do zabijania w pełnym rynsztunku, ale musi wówczas uważać na każdym kroku na patrolujących teren strażników. Stroje można zmieniać tylko w wybranych miejscach po ówczesnym zakupie lokali. Niestety poza momentami, w których wymaga tego gra, nie ma sensu męczyć się w skórze damy. Odniosłem wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał drzemiący w tym pomyśle.

 

Misje to standard jeśli chodzi o serię Assassin's Creed. Śledzimy nasze cele, dokonujemy cichych zabójstw, bierzemy udział w napadach na różnego rodzaju konwoje, czy po prostu infiltrujemy kolejne przybytki. Całe szczęście podsłuchiwanie rozmów zepchnięto na margines, gdyż opcja ta w serii kompletnie mi się już przejadła. W zestawie znalazło się kilka perełek jak choćby ochrona ładunku tratwy przebijającej się przez bagna, podczas której skaczemy po drzewach likwidując kolejne cele na brzegach, czy misje w trybach detektywa gdzie musimy szukać kolejnych wskazówek i śladów.




Sam system walki niewiele różni się od tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich częściach. W dalszym ciągu cała zabawa opiera się na kontrach wyprowadzanych w odpowiednim momencie. Najlepiej prezentują się podwójne zabójstwa, gdy dwóch wywali chce nas jednocześnie zaatakować. Aveline z gracją kocicy zaczyna wówczas swój balet śmierci masakrując na różne finezyjne sposoby swoje ofiary. Musicie bowiem wiedzieć, że dziewczyna  dysponuje całkiem pokaźnym arsenałem  - szabla, topór, ukryte ostrza, pistolet, strzałki z trucizną, bomby dymne. Jest w czym wybierać. Niezwykle przydatny okazuje się także bat. Można nim bić wrogów, przyciągać do siebie, a nawet powiesić na nim ofiarę jeśli znajdziemy odpowiedni element otoczenia.

 

Zmiany na gorsze i lepsze

Warto w tym momencie wspomnieć o zmianach jakie zaszły w edycji HD. Całkiem nieźle zrealizowany patent grupowych zabójstw (Chain Kills), który na Vicie odpalaliśmy zaznaczać cele na ekranie dotykowym, w wersji na duże konsole wymaga wciśnięcia spustu i kilku funkcyjnych przycisków, co nie do końca jest intuicyjne. Zmieniono nieco struktury misji, część zadań opcjonalnych potrzebnych do pełnej synchronizacji wyleciała lub została wcielona do głównych celów, dzięki czemu łatwiej jest ukończyć wszystko na 100%. Ponadto w edycji HD dodano możliwość gwizdania z ukrycia, co jeszcze bardziej upraszcza ukończenie części misji. Zmieniono też niektóre trofea jak choćby konieczność poruszania się po mieście określoną ilość minut w skórze danej persony. Znacznie lepiej prezentują się także zagadki, które na Vicie wymagały zabawy z żyroskopem. Były one prawdziwym wrzodem na tyłku i wywoływały ogromną frustrację. W wersji HD zamiast wyginać konsole wystarczy odpowiednio manipulować spustami, co wypada znacznie lepiej. Tylny ekran dotykowy  w PS Vita był też wykorzystywany do kradzieży kieszonkowej - teraz robimy to oczywiście przyciskami.

 

Szkoda, że autorzy gry mimo wszystko nie wykorzystali dwóch dodatkowych spustów, jakie dają konsole stacjonarne i nie wzbogacili sterowania o ruchy znane z Black Flag. Nie pokuszono się też o wprowadzenie opcji Fast Travel pomiędzy punktami widokowymi, przez co za każdym razem musimy biegać z punktu do punktu na piechotę. Przenosić możemy się jedynie pomiędzy trzema obszarami - Nowym Orleanem, bagnistą Luizjaną i pewnym obozem w słonecznym Meksyku. Na chwilę trafimy też do ośnieżonego Nowego Jorku, ale jest to tylko krótki i liniowy epizod. Dodajmy, że zdobywanie punktów widokowych nie odkrywa wszystkich zakamarków i znajdziek, więc czeka nas mozolne badanie zaciemnionych fragmentów mapy, co w przypadku braku szybkiej podróży jest nieporozumieniem. 




 

Z wersji na duże konsole wycięto tryb multiplayer, co akurat mnie specjalnie nie zmartwiło, bo w Asasynach sprawdzam go tylko z dziennikarskiego obowiązku. Nie sposób nie wspomnieć też o poprawionej oprawie graficznej. Tytuł śmiga na silniku Assassin's Creed 3, jednak trzeba sobie jasno napisać, że graficznie nie dorównuje przygodom Connora, nie wspominając o całej masie bugów i problemach z detekcją kolizji. Elementy otoczenia często dorysowują się na naszych oczach, postacie składają się z mniejszej ilości polygonów, a animacja potrafi czasem chrupnąć. Niemniej jednak w porównaniu do Vity różnica jest spora. Na uwagę zasługują lepsze wykonanie twarzy, mniej oszczędna kolorystyka (widać to zwłaszcza po bagnach), większe przywiązanie do detali czy znacznie lepsze tekstury. Są momenty jak np. przebijanie się przez Nowy Orlean o zachodzie słońca, czy wspinaczka na ogromną latarnię morską, które potrafią zauroczyć. Jednak są to tylko momenty.  

 

Tutaj liczy się kasa

Liberation HD najlepiej sprawdza się na polu opcjonalnych zadań, nad którymi możemy spędzić długie godziny. Poza zbieraniem skrzynek z kasą w grze kradniemy jajka aligatorów (wcześniej trzeba ukatrupić strzegącego je gada), zbieramy grzyby wspinając się po drzewach, kolekcjonujemy statuetki Majów, czy kolejne karty z dziennika prawdziwej matki Aveline. Do tego każda z person, za które może się przebierać nasza czekoladowa niewiasta, ma własne zadania do wykonania. Dama kradnie klejnoty oczarowując swoim wdziękiem konkretnych osobników, Asasynka kolekcjonuje monety zabijając wybrane cele, z kolei niewolnica kradnie plecione laleczki VooDoo. Do tego dochodzą misje podoczne w których uzdrawiamy chorych na szaleńczą gorączkę mieszkańców Luizjany (wpierw trzeba im obić pysk a następnie wcisnąć lekarstwo do gardła), uwalniamy niewolników, likwidujemy konkurencyjnych handlarzy (dzięki czemu kolejne sklepy stają przed nami otworem), czy w końcu pomagamy pewnemu kapitanowi w odzyskaniu jego reputacji. A to wciąż nie wszystko - wersja HD doczekała się pakietu nowych misji dla każdej z person. Bawimy się w nich w detektywa, wykonujemy zabójstwa na zlecenie i zgłębiamy wiedzę na temat życia w Nowym Orleanie.





Ponownie też wciągnęła mnie jak bagno w Luizjanie mini-gierka, w której inwestujemy pieniądze w kolejne statki (kilka typów różniących się statystykami) i wysyłamy je w różne rejony świata w celach zarobkowych. W jednym miejscu jest zapotrzebowanie na kawę i broń, w innym na bawełnę, a w jeszcze innym największy zbyt mają owoce cytrusowe i wino. Kierując nasze statki w odpowiednie miejsca z odpowiednim towarem możemy zarobić ogromną kasę. Oczywiście na szlakach jesteśmy narażeni na sztormy czy ataki piratów, więc to również trzeba brać pod uwagę. Zarobione pieniądze wydajemy na nową broń (toporki, miecze, maczety, pistolety), gadżety pozwalające nosić większy ekwipunek, nakrycia głowy oraz stroje dla naszych person. Najwięcej pieniędzy pójdzie jednak na kieszonkowe zegarki, które można zakupić u jednego szmuglera.

 

Niestety jak to Assasyn gra jest na tyle prosta, że możemy ją ukończyć bez inwestowania w lepszy ekwipunek i nawet 100% synchronizacji w misjach nie stanowi tu większego problemu. Jeśli więc graliście na PS Vita możecie sobie darować podróż do Nowego Orleanu, bo nowości nie ma tu znowu tak dużo. Ja spędziłem z Aveline bardzo miłe chwile, jednak muszę z ręką na sercu przyznać, że jest to jedna z najsłabszych odsłon serii. Pamiętajcie jednak, że najsłabsza nie oznacza słaba, bo tytuł poniżej pewnego poziomu po prostu nie schodzi.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Assassin's Creed III: Liberation HD

Atuty

  • Mimo wszystko system przebrań
  • Dodatkowe misje i funkcje w wersji HD
  • Sporo do kolekcjonowania
  • Mini-gierka, w której zarządzamy flotą

Wady

  • Dość przewidywalna i mało porywająca fabuła
  • Brak fast-travel i elementów sprawdzonych w Black Flag
  • Wpadki techniczne i bugi
  • Spaprane punkty widokowe

Jeśli nie grałeś na Vicie i jesteś fanem serii - łykaj śmiało. Reszta powinna zastanowić się nad zakupem dwa razy.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper