Recenzja: Dragon Ball FighterZ (PS4)

Recenzja: Dragon Ball FighterZ (PS4)

Laughter | 28.01.2018, 17:19

Goku i spółka powracają w bardziej klasycznym wydaniu i formule dwuwymiarowej bijatyki Dragon Ball FighterZ. Nam pozostaje zbierać szczękę z podłogi i kolejny raz podziwiać talent ekipy z Arc System Works, która udowodniła, że na swoim fachu zna się jak mało kto.

Pierwsze chwile spędzone z Dragon Ball FighterZ to istna magia, która pokazuje, że mamy do czynienia z dziełem stworzonym przez fanów dla największych miłośników Smoczych Kul. Gra wygląda spektakularnie i pod wieloma względami – olśniewająco. Prześliczne efekty specjalne towarzyszące atakom, potężne wybuchy oraz dynamiczne ujęcia kamery sprawiają, że otrzymujemy seans bardziej widowiskowy niż pierwowzór w postaci anime. Zwłaszcza, że tytuł jest przesiąknięty ogromną ilością smaczków dla fanów. W grze możemy odwzorować najbardziej ikoniczne momenty, a część animacji została żywcem przeniesiona z kadrów serialu. Inne sceny wyglądają z kolei niczym kopia stron mangi. Na każdym kroku widać, że Arc System Works z wielkim szacunkiem podeszło do legendarnej marki i ożywiło ją w formie niesamowicie udanej bijatyki.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dragon Ball FighterZ #1

Studio pokusiło się o ciekawy zabieg i zrezygnowało z klasycznego menu. Zamiast tego trafiamy do lobby, po którym swobodnie chodzimy i wybieramy określone tryby poprzez udanie się w odpowiednie miejsce. To swoiste ujednolicenie trybu sieciowego z rozgrywką offline. Na szczęście mamy skróty w postaci podręcznego interfejsu i za jego pomocą możemy szybko wybierać warianty rozgrywki. Tych trochę jest i nie musicie się martwić o brak zawartości. Do dyspozycji mamy prosty samouczek tłumaczący podstawowe mechaniki, rozbudowany Trening, tryb Arcade w postaci trzech różnych drabinek z zestawem odmiennych wyzwań, lokalny tryb Versus oraz Turniej dla maksymalnie 16 uczestników. Nie zabrakło także fabuły, gdzie poznamy oryginalne wydarzenia oderwane od historii z mangi i anime. Nie jest to nic szczególnie ciekawego, ale warto poświęcić swój czas.

Tryb fabularny to idealne miejsce na rozpoczęcie zabawy. Stopniowo wprowadza w mechanikę walki i oferuje liczne porady. Został podzielony na trzy ścieżki, a każda z nich przedstawia wydarzenia z różnych perspektyw i o nieco zmienionym przebiegu. Przejście jednej z nich zajmie od dwóch do czterech godzin zabawy, więc trochę czasu nad tym spędzimy. Zwłaszcza, że tryb ten wprowadza proste elementy RPG, na czele z wbijaniem poziomów doświadczenia. Sama historia skupia się na postaci Android 21 i jej armii klonów, a my wcielamy się w duszę pozbawioną ciała. Jako eteryczny byt łączymy się ze znanymi bohaterami i pomagamy im przezwyciężyć zaistniały kryzys. Wojownicy są świadomi naszej obecności i często zwracają się bezpośrednio do nas. Nie jest to nic ambitnego i pod wieloma względami widać pójście na łatwiznę, aby na szybko sklecić coś, co ma zająć czas niedzielnym graczom. Mimo wszystko nie zabraknie zabawnych scen i odniesień do wydarzeń z anime, które działają na nostalgię.

Dragon Ball FighterZ #2

Skupmy się na systemie walki, bo to on jest najważniejszym elementem gry. Twórcy bardzo zgrabnie wybrnęli z zadania i pomimo wprowadzenia systemu auto-combo, mamy do czynienia z naprawdę złożoną grą. Nowicjusze mogą wciskać nieustannie jeden z trzech przycisków i postać sama zacznie przechodzić w prostą kombinację ataków. Nie myślcie jednak, że w ten sposób ugracie coś z bardziej doświadczonym graczem. Prostacka rozgrywka to tylko pozory, a weterani gatunku szybko zwrócą uwagę na głębie systemu czy bardzo złożone możliwości, jakie daje walka. Musicie wiedzieć, że stosując automatyczne combosy zadajecie znacznie mniej obrażeń i w wolniejszy sposób ładujecie pasek ataków specjalnych. Łatwo też pokarać przeciwnika za nadużywanie tej funkcji. Kluczem do zwycięstwa i poważnej gry będzie stosowanie jump-canceli, dashów, asyst i wyjątkowych umiejętności postaci oraz manualne wyprowadzanie combosów.

Mamy do czynienia z sytuacją bardzo podobną do serii Marvel vs. Capcom, z naciskiem na drugą i trzecią odsłonę cyklu. Gra jest potwornie widowiskowa i efekciarska, a co za tym idzie – pozwala na wyprowadzanie istnych cudów. Karkołomne kombinacje, gdzie najlepsi gracze szybko zamkną przeciwnika w długiej pętli i nie pozwolą mu się ruszyć pod nawałem szalonej ofensywy, staną się chlebem powszednim na turniejach. Defensywa również odgrywa istotną rolę. Nie mamy jednak możliwości przerwania wiązanki przeciwnika. Jeśli dacie się trafić przez ogarniętego gracza, to możecie być pewni, że przez dłuższy czas nie pozwoli Wam się uwolnić. Niestety, uważam to za minus. Obawiam się, że w przyszłości dojdzie do sytuacji, w których jedno uderzenie będzie równoznaczne ze śmiercią i oddaniem rundy. Pozostaje nam obrona, zbijanie ataków przeciwnika, kontra w postaci teleportu Vanish i parę innych sztuczek.

Dragon Ball FighterZ #3

System walki sprawia jednak ogromną frajdę i trudno się od niego oderwać. Szczególnie, gdy porzucimy auto-combo na rzecz manualnego wyprowadzania ciosów. Wówczas płynna, efektowna i szalenie szybka rozgrywka motywuje do eksperymentowania. Walki są nie tylko niezwykle przyjemne dla oka, ale i dostarczają mnóstwo zabawy. Duża w tym zasługa w ciekawej i różnorodnej obsady. Podstawowe mechaniki wyprowadza się podobnie każdą postacią (z paroma wyjątkami), ale ogólnie zawodnikami walczy się inaczej i trzeba brać pod uwagę ich mocne strony, wady oraz przydatność w roli asysty. Rozczarować może stosunkowa niewielka liczba postaci, gdzie na starcie mamy dostęp do dwudziestu jeden wojowników, a trzech kolejnych odblokujemy w trakcie przygody. Boli również mała liczba aren i przeciętna muzyka, która choć pasuje do charakteru gry, to nie robi większego wrażenia i trudno ją zapamiętać.

Arc System Works do tej pory tworzyło niszowe bijatyki, które nawet w okolicach premiery nie porażały ilością użytkowników w sieciowych lobby. Tym razem jest inaczej i serwery są pełne po brzegi. Niestety, wydaje mi się, że popyt przerósł umiejętności twórców i osoby odpowiadające za infrastrukturę sieciową. Dragon Ball FighterZ pomimo kilku testów beta nadal cierpi na problemy z systemem dobierania graczy. Matchmaking jest uciążliwy i w przypadku meczy prywatnych często nie działa. Sytuacja jest identyczna w przypadku walk na arenie, gdzie kilkunastu graczy stoi i po prostu czeka nieubłaganie długo aż w końcu połączy pojedynczych graczy.

Na szczęście walki rankingowe odbywają się, ale ich wyszukiwanie trwa dłużej niż się spodziewałem. Sprawdziłem, czy problem nie występuje wyłącznie u mnie i okazuje się, że na niedogodności cierpi wielu graczy. Bandai pracuje nad rozwiązaniem problemów, ale nie wiemy kiedy zostaną one wyeliminowane. Gdy już jednak dojdzie do walki to sam kod sieciowy działa bardzo zgrabnie. Kwestia opóźnienia wynikająca z grania przez sieć to często granica 2-3 klatek animacji. Ponarzekać muszę jednak na kulturę graczy. Zjawisko przegrywających uciekinierów występuje w każdej bijatyce, ale tutaj jest ono wyjątkowo uciążliwe, bo i gra nie kara odpowiednio za takie zachowanie. Reasumując - gra się ostatecznie przyjemnie, ale infrastruktura wymaga natychmiastowej łatki.

Jakie ostatecznie jest Dragon Ball FighterZ? Pod wieloma względami wyśmienite i potrafi skraść serca zarówno fanów poważnych bijatyk, jak i tych mniej doświadczonych graczy będących miłośnikami anime. Wydaje mi się jednak, że bardziej trafi do grona tej pierwszej grupy. Rozgrywka to przednia i potwornie emocjonująca zabawa w najczystszej postaci, gdzie szybko wpadamy w uzależniający syndrom jeszcze jednego pojedynku. Całe to efekciarstwo pozwala przymknąć oko na przesadzony system walki, który po prostu pozwala na zbyt wiele kosztem balansu. Taka już jednak struktura dwuwymiarowych bijatyk tego typu i ewentualne poważne problemy wyjdą w praniu dopiero za jakiś czas. Arc System Works spisało się na medal i udowodniło, że jak nikt inny potrafi okiełznać naturę Dragon Balla, przeradzając ją w diabelnie rajcującą i miłą dla oka bijatykę.

Dragon Ball FighterZ #4

Co ciekawe, z niezrozumiałych powodów wersja na PlayStation 4 pozbawiona jest języka polskiego. Nie uważam tego za niedogodność obniżającą końcową ocenę, ale warto o tym wspomnieć. Koniec końców nie jest to pozycja idealna, ale przyjemność z grania przyćmiewa niemal wszystkie niedogodności. Tytuł sprawdza się idealnie na długie, wielogodzinne sesje z maniaczeniem w treningu oraz jako typowo imprezowa gra na krótkie starcia ze znajomymi. Patrząc na całokształt, mamy do czynienia z jedną z najlepszych gier w historii Dragon Balla, a już na pewno z najbardziej dopieszczoną i przemyślaną bijatyką stworzoną w oparciu o tę markę. Nie sposób nie polecić tej gry fanom gatunku lub anime.

Grę do recenzji dostarczył polski dystrybutor - Cenega.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Dragon Ball FighterZ

Atuty

  • Wciągający i strasznie efekciarski system walki
  • Fenomenalna oprawa wizualna
  • Mnóstwo smaczków dla fanów
  • Przystępna, ale i głęboka rozgrywka
  • Różnorodne postacie

Wady

  • Mała liczba aren
  • System walki pozwala na zbyt wiele
  • "Problemy z trybami sieciowymi"
  • Brak polskiej wersji

Obłędnie wyglądająca i niesamowicie rajcująca bijatyka na mnóstwo godzin zabawy. Widowiskowy tytuł przepełniony sentymentem i stanowiący piękny hołd dla legendarnego Dragon Balla.

Laughter Strona autora
cropper