Knack 2 - recenzja gry

Knack 2 - recenzja gry

Michał Włodarczyk | 05.09.2017, 09:01

Zapowiedź Knack 2 podczas PlayStation Experience 2016 było chyba jeszcze większą niespodzianką niż ujawnienie sequela The Last of Us na tej samej konferencji. Bo czy ktokolwiek przypuszczał, że Shu Yoshida wyda zgodę na realizację gry, której poprzednia odsłona przyniosła Sony tyle negatywnego PR-u?

Tymczasem niespełna trzy lata po wydaniu kontrowersyjnej "startówki" na PlayStation 4, pełnoprawna kontynuacja Knacka wylądowała na sklepowych półkach. Warto w tym miejscu przypomnieć, że oryginał zadebiutował w listopadzie 2013 roku i sprzedał się bardzo dobrze, jednak na recenzentach pozytywnego wrażenia nie zrobił, czego dowodzi średnia ocen na poziomie 54% według Metacritic. Produkcja Japan Studio, któremu przewodził legendarny Mark Cerny (Crash Bandicoot, Spyro the Dragon), zebrała solidne lanie m.in. za prostą i powtarzalną rozgrywkę, przeciętną oprawę graficzną i napisany na kolanie scenariusz. Do poprawy było więc naprawdę sporo, my jednak zacznijmy od podstaw, czyli od gatunku, jaki Knack 2 reprezentuje.

Dalsza część tekstu pod wideo

God of War dla najmłodszych

Zarówno oryginał, jak i "dwójkę" branżowe media określają mianem platformera 3D, tymczasem Knack II nie jest rasową platformówką! Porównywanie tej pozycji do takich klasyków, jak trójwymiarowe odsłony Super Mario, dylogia Banjo-Kazooie czy Jak & Daxter, to duży błąd. Japońska produkcja to przygodowa gra akcji, wypełniona walką, zagadkami, elementami platformowymi oraz sekwencjami QTE, pełnymi garściami czerpiąca z konwencji... God of War. Podobnie jak w przygodach Kratosa, rozgrywka zbudowana została wokół wyjątkowych umiejętności głównego bohatera, a czynności, jakich podejmujemy się najczęściej, to właśnie walka, skakanie i rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek logicznych, urozmaicona o kilka sekcji opracowanych na nieco innych zasadach. Efekt końcowy trudno jest zestawić z podobnymi tytułami, gdyż takowych na współczesnym rynku po prostu nie ma. Co jednak w tym wszystkim najważniejsze, Knack 2 jest grą pod każdym względem lepszą od pierwowzoru, dedykowaną zarówno doświadczonym graczom, dzieciom, jak i całym rodzinom. "Nasza kolejna gra jest pozycją dla wszystkich" - jak widać Shuhei Yoshida nie skłamał, zapowiadając "dwójkę" na grudniowej imprezie Sony. Nie zrozumcie mnie jednak źle - kontynuacja przygód sympatycznego stworka nie ma szans w rywalizacji o branżowe nagrody za rok 2017, nie pobije sprzedażowych rekordów, żadna płaszczyzna rozgrywki nie stoi na wybitnym poziomie, a sam Knack to raczej słaby materiał na maskotkę. Mimo wszystko producentowi udało się dostarczyć solidną produkcję, za którą zażyczył sobie 2/3 ceny przeciętnej nowości. Biorąc pod uwagę jakość i treść wydawnictwa - propozycja jak najbardziej uczciwa.

A kim lub czym w ogóle jest Knack? To niepozorny, jednocześnie bohaterski, nadludzko silny, a przy tym elokwentny stwór, którego ciało zbudowane jest z reliktów - starożytnych, geometrycznych obiektów posiadających tajemniczą moc, co sprawia, że są one jednocześnie znakomitym, niewyczerpalnym źródłem energii, które ludzkość nauczyła się z powodzeniem wykorzystywać. Od zwycięstwa nad Gundaharem i uratowania świata przed inwazją Goblinów minęło niewiele czasu, jednak na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie. Tym razem ludzkość podporządkować chcą sobie Wyższe Gobliny, starożytna rasa wielkich wynalazców, którzy wieki temu gnębili potomków Adama i Ewy. Młodzieniec imieniem Lucas, jego wujek oraz piękna Ava wyruszają w podróż, by odkryć przyczynę agresji tych istot. Historia rozpoczyna się w momencie ataku armii robotów na miasto Newheaven, po czym cofamy się w czasie kilka tygodni wcześniej, by dowiedzieć się, jak do tego doszło. Za scenariusz sequela nie odpowiada już tylko Mark Cerny, lecz także Marianne Krawczyk, pracownica Santa Monica Studio, mająca na swoim koncie m.in. nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej za skrypt do God of War II. Nowa przygoda Knacka nie ma w tym elemencie startu do największych osiągnięć studia Pixar, tak pod względem jakości skryptu, jak i prezentacji, lecz w ogólnym rozrachunku otrzymaliśmy dobrze napisaną, wciągającą historię o przyjaźni, odwadze i zdradzie, którą śledzi się jak dobry serial animowany. I to całkiem długi serial, gdyż ukończenie wątku fabularnego na standardowym poziomie wyzwania zajmuje co najmniej trzynaście-czternaście godzin. Jak na współczesne standardy i nie tylko - wynik bardzo satysfakcjonujący.

Knack 2.0

Grę rozpisano na piętnaście rozdziałów, z których każdy rozgrywa się w odmiennej stylistycznie lokacji. Niszczone przez roboty miasto przyszłości, wioska mnichów, ośnieżone góry, dżungla, lasy, kopalnie, starożytne twierdze - na brak różnorodności nie można narzekać. Co łączy wszystkie lokacje, to korytarzowa konstrukcja, pozwalająca niekiedy na skoki w bok w celu odszukania znajdźki, jak również podyktowana gameplayową konwencją "nieregularność". Praktycznie w każdym levelu naprzemiennie występują miejsca, w których gra testuje naszą zręczność w sekcjach platformowych, sprawdza spostrzegawczość gracza przy okazji łamigłówek, jednak najczęściej kieruje bohatera do kill-roomów, gdzie czeka nas walka z grupą przeciwników. Poszczególne elementy rozgrywki wykonano dobrze, choć nie da się ukryć, że powstały na gameplayowych fundamentach "jedynki". System walki został znacznie rozwinięty. Poza podstawowymi ciosami, czyli uderzeniami pięścią, kopniakiem, upadkiem na brzuch czy "biczem", Knack nauczył się używać bumerangu, potężnego sierpowego, zasypywać adwersarzy gradem ciosów i puentując serię szlagów falą uderzeniową. W przewidzianych przez autorów momentach postać potrafi osiągnąć stan furii, niszcząc ogromny kryształ, a następnie miażdżyć wrogów na wiele sposobów. Czasami do szkieletu protagonisty przyłączają się fragmenty metalu lub lodu, wzbogacając repertuar ataków, jak również dając nowe możliwości przy rozwiązywaniu puzzli (np. pozwalając tworzyć lodowego bądź metalowego "klona"). Rozbudowano aspekt platformowy, przybliżając pod tym względem grę do gatunkowych standardów (solidna mechanika skoku, wiele rodzajów platform i przeszkód). Trójwymiarowego skakania oraz prostych zagadek jest zdecydowanie więcej niż wcześniej, są także odpowiednio zróżnicowane.

Niezależnie od tego, jaką czynność wykonujemy, najważniejszym aspektem mechaniki jest umiejętność Knacka do dzielenia swojego ciała na setki małych reliktów i błyskawiczne odbudowywanie go z powrotem (przycisk R1). I chociaż po trzech rozdziałach zauważamy, iż schemat ten obowiązywać będzie już do końca gry (duża miejscówka - duży Knack, wąskie przejścia - mały Knack), o nudzie nie ma mowy, gdyż deweloper dołożył wiele starań, by urozmaicić zabawę. W specyficznych momentach, które w innej grze byłyby cutscenkami, bierzemy udział w efektownym festiwalu Quick Time Events, nasza postać zasiada niekiedy za sterami czołgu, ogromnego mecha bojowego czy działa, opracowano kilka prostych sekwencji skradankowych, jak również cztery-pięć starć z bossami. Wszystkie umiejętności możemy wzmacniać w czterech kategoriach wykorzystując zdobywane po drodze kryształy, tworzyć gadżety z poukrywanych części (np. urządzenie zamieniające nadmiar kryształu tworzącego tarczę w walutę czy skaner pokazujący poziom zdrowia adwersarzy) oraz tworzyć alternatywnego Knacka (m.in. bardzo szybkiego, zbudowanego z błękitnego kryształu). Dla samotników, poza mięsistą kampanią i możliwością odwiedzania wcześniej zaliczonych rozdziałów z poziomu mapy świata, czekają próby czasowe oraz Koloseum, jednakże "dwójka" rozwija skrzydła przede wszystkim w trybie dla dwóch graczy, na kanapie oraz online. W duecie raźniej tym bardziej, że nawet na standardowym poziomie trudności przeciwnicy nie padają jak muchy, w dodatku kilka jednostek stosuje wredną taktykę, odskakując po zadaniu dużych obrażeń, co utrudnia wykonanie kontry. Z felerów wskazałbym przede wszystkim na niemożność manipulowania kamerą (uniki przypisano pod prawy analog, niczym w GoW), przez co wirtualny obiektyw nie zawsze działa jak powinien.

Knack 2 - to się dzieje!

Kontynuacja Knacka nie jest najładniejszą grą roku ani nawet miesiąca, mimo to określenie "dwójki" mianem gry brzydkiej byłoby przesadą. Gra działa w wysokiej rozdzielczości, nie straszy aliasingiem, bohaterowie są dobrze animowani (zwłaszcza efektownie rozpadający się tytułowy stworek), "miękkie" oświetlenie i przyjemna kolorystyka również dodają swoje pięć groszy. Zastrzeżenia mam do strony artystycznej, gdyż wygląd świata i zmieszkujących je postaci wydaje się generyczny, zaś sam Knack nie jest ani milusiński, ani charyzmatyczny. Gra działa za to płynnie w trzydziestu klatkach na sekundę na standardowym modelu konsoli (z możliwością "odblokowania" framerate'u w opcjach), a na PS4 Pro celuje w 60fps. Na plus zapisuję również ścieżkę muzyczną z udziałem orkiestry oraz porządnie wykonaną polską wersję językową (pełny dubbing).

Knack 2 stał się obiektem żartów zaraz po zapowiedzi, jednak pierwsze playtesty i opinie dziennikarzy pozwalały żywić nadzieję, że otrzymamy tytuł co najmniej przyzwoity. I Japan Studio dostarczyło. Z racji przyjętej konwencji, mechaniki oraz grupy docelowej pewnego poziomu przeskoczyć się nie dało, jednak w ogólnym rozrachunku "dwójka" to solidna, długa i efektowna wariacja na temat God of War dla młodszych graczy i ich rodziców. Czyli dla wszystkich.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Knack 2

Atuty

  • Gra dla każdego
  • Zróżnicowana rozgrywka, czas zabawy
  • Mnóstwo usprawnień względem oryginału
  • Kooperacja dla dwóch graczy
  • Schludne wykonanie, oprawa audio
  • Cena jak na grę AA przystało

Wady

  • Ograniczenia mechaniki
  • Problemy z kamerą
  • Design świata i postaci
  • Mała ilość znajdziek

Knack 2 grą roku nie zostanie, ale do miana crapa również bardzo mu daleko. Solidna pozycja dla całej rodziny.
Graliśmy na: PS4

Michał Włodarczyk Strona autora
cropper