NBA 2K17 - recenzja gry

NBA 2K17 - recenzja gry

JaMaJ | 01.10.2016, 12:10

Czy po tylu latach bezustannego wzrostu formy NBA w końcu się zmęczyło? Osiadło na laurach? Ileż można usprawniać swój produkt, nie mając do tego odpowiedniej motywacji (czyt. brak konkurencji)? Okazuje się, że można - i to z dużym powodzeniem.

Pierwszy raz od czasu nowożytnego NBA 2K z 2010 roku nie doczekaliśmy się zmiany klawiszologii, a "jedynie" jej usprawnień. Cieszy to bardzo, bo zaimplementowany w zeszłorocznej wersji system trzech sposobów podawania sprawdzał się wyśmienicie, był bardzo intuicyjny, i cieszy niezmiernie fakt, że na tych fundamentach postanowiono budować dalej.

Dalsza część tekstu pod wideo

I KNOW THERE'S GONNA BE GOOD TIMES

Wysokie podania to nie tylko podania lobem w poprzek boiska, ale z bliższej odległości jest to po prostu podanie na wysokość głowy kolegi z drużyny, z kolei przytrzymanie klawisza powoduje jego bezpośrednie wejście pod kosz, a podanie nastąpi po zwolnieniu palca z przycisku. Podanie kozłem jest tym razem bardziej flashowe, zwinni zawodnicy wykorzystują tą broń do bezlitosnego rozmontowywania szyków obronnych. Korzystaniu z arsenału możliwości rozgrywania sprzyja lepsze zachowanie kontrolowanych przez SI kolegów. Bardziej "ogarniają" grę wychodząc naprzeciw naszym zamierzeniom - lepiej ustawiają się do podań, zmieniają krycie. Gra o wysoką piłkę, głównie przy zbiórkach, również uległa przemodelowaniu, tak jak zapowiedziano na tegorocznym GamesComie. Walka o zbiórki trwa w najlepsze, nie tak łatwo przejąć piłkę z tablicy. Ta często jest kontestowana, wybijana i staranie się o jej przejęcie przypomina teraz dużo bardziej prawdziwe boiskowe zmagania.

Rozgrywaniu sprzyja również otoczka na boisku - wyraźnie słychać teraz wskazówki trenera (już nie w formie przerywników), uwagi sędziego czy opinie zawodników. Komentarz jak zawsze jest celny i nie skupia się tylko na opisie potyczek z parkietu, ale poszerza wiedzę koszykarskich laików, serwując wyszukaną wiedzę ze świata NBA - odwołują się do spraw prywatnych, zmagań z poprzednich sezonów, historii drużyn. Technicznie też jest lepiej - loadingi są szybsze, a anulowanie filmowych wstawek sprawniejsze.

SPECIAL AFFAIR

Rozgrywka od pierwszego odpalenia tytułu sprawia wrażenie jeszcze bardziej symulacyjnej niż ostatnio. Rzuty z gry wykonujemy na kilka sposobów, gdzie w 2K16 wystarczyło wychylić gałkę w którąkolwiek ze stron - liczył się tylko timing jej odpuszczenia. Teraz wychylenie gałki pionowo do góry skutkuje bank shotem (rzut od tablicy), gałka w dół to klasyczny rzut na obręcz, przy czym każde niedokładne wychylenie gałki (na przykład trochę na ukos) skutkuje zmniejszeniem celności. To samo tyczy się rzutów osobistych - ponownie jest to więc rozwinięcie znanych pomysłów, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić. Z każdą poprzednią edycją gry musieliśmy poświęcać czas na przyswajanie nowej klawiszologii, oduczać się sprawdzonych zagrań, sposobu rozgrywania. Teraz spokojnie możemy zasiąść do tegorocznej edycji i szlifować skillsy nabyte rok temu. Szanuję ten wybór, bo faktycznie jest najlepszy - zrezygnowano z kombinowania face buttonów z triggerami (NBA 2K15), jak i przesadnie skomplikowanych zwodów, po których nie wiadomo było czego się spodziewać (NBA 2K14). Pozostawiono to, dzięki czemu rozgrywka najbardziej jarała. Przy tej braku rewolucji wystarczyła ewolucja byśmy uraczeni zostali najlepszą wirtualną koszykówką ever.

ME, MYSELF AND I

Pozostałe tryby, poza MyCareer i MyPlayer, pozostały z grubsza niezmienione. Zmiany są kosmetyczne i lekko usprawnione - jak dodanie nowych opcji kustomizacji ligi w MyLeague.
W MyCareer skupiono się w tym roku na historii gracza z perspektywy typowej dla gracza NBA, zamiast koncentrować się na jego życiu prywatnym. Mamy więc interakcje z kolegami z drużyny (zarówno skryptowane, jak i występujące podczas treningów), planowanie przyszłości w lidze, walczenie o kontrakty reklamowe, no i oczywiście wspinanie się na sam szczyt koszykarskiego Hall of Fame. Boli trochę brak importu własnego zawodnika z NBA 2K16 (coś, co można było zrobić przeskakując z 2K15 na 2K16), przez co - w sytuacji rodem z największych erpegów - możemy spędzić dobrą godzinę na tworzeniu zawodnika. I to jest kolejny element, który konkretnie dopasiono. Uprzednio wzrost zawodnika miał znaczenie czysto kosmetyczne i nie wiadomo tak naprawdę czy pozwalał łatwiej zbierać piłki, czy na tą zdolność wpływ miały tylko statystyki gracza. Teraz, w zależności od pozycji na której chcemy grać, wzrost oraz zasięg ramion pełnią kluczową rolę. Wyższy wzrost i większy zasięg ramion pozwalają łatwiej walczyć o górną piłkę, zmniejszają za to szybkość, zwinność i dokładność podań. Każda zmiana tych atrybutów ma swoje odzwierciedlenie w statystykach, co teraz jest dokładnie opisane, przez co możemy zdecydować czy na przykład chcąc być centrem, robimy wielkiego byka a'la Shaq, do którego strach podejść, czy może drobniejszego, ale zwinniejszego Gortata. Po wyborze pozycji możemy, co również jest nowością, wybrać specjalizację zawodnika, która zmienia maksymalny poziom statystyki, do której można ją upgrade'ować. Center z Glass Cleaner (wyższy poziom zbiórek, siła, paczki, obrona) czy shooting guard ze Slasherem (paczki, zwinność, rozgrywanie, rzucanie) - w NBA 2K17 możemy jeszcze dokładniej spersonalizować pod względem statystyk naszego grajka.

ACTIN' CRAZY

MyTEAM, MyLEAGUE, MyGM, Pro-AM, MyPARK, Blacktop - jak co roku trybów jest zatrzęsienie, każdy z nich to zabawa na dziesiątki godzin. Dość powiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych jest liga, w której ludzie grają tylko w MyGM - przejmujesz rolę głównego managera i rządzisz wszystkich - poza samym meczem. Wszystkim - od negocjacji kontraktów zaczynając, na cenach jedzenia na stadionie kończąc. Ludzie zarządzają klubem i nawet nie odpalają samych meczów - mind blown. Do tego, niejako na deser, muzyka, nad wyborem których pracowało kilkoro artystów. Nie uświadczymy już typowo hip-hopowych nutek z domieszką popu, a po prostu muzykę, przy której dobrze gra się w kosza, uprzyjemnia ćwiczenia w MyCareer i nie pozwala nudzić się w świetnie zlayoutowanych menusach gry.

Nie mam w tym roku do czego tak naprawdę się przyczepić. Jak wcześniej wspomniałem, szkoda że nie ma opcji importu danych z poprzedniej części. Byłoby co najmniej miło zostać nagrodzonym paroma punktami VP (służącymi do upgrade'owania gracz w MyCareer czy kupowania kart do MyTeam), za poświęcenie grze kilkuset godzin. To jedyna rzecz, której tak naprawdę mi brakuje. O ile rozgrywanie MyCareer co roku od początku rozumiem doskonale (całkowicie nowa fabuła), tak nie rozumiem czemu nie mogę na przykład kontynuować kariery menadżera w MyGM, bądź dołączyć do gry mojej ligi z NBA 2K16. O karty do MyTeam nie proszę, bo wiadomo - trzeba zarobić (lub kupić punkty VP za prawdziwe pieniądze) na nie na nowo, ale brak możliwości zgrania chociażby wyglądu zawodnika czy stworzonego przeze mnie boiska w poprzedniej części uważam za niedopatrzenie. Być może kiedyś doczekamy się jednej, jedynej wersji 2K, z corocznymi update'ami w formie DLC, w czasach kiedy mechanika gry zostanie zapieczętowana jako jedna i jedyna obowiązująca. To by było coś. Póki co jarajmy się tym, co mamy, bo naprawdę jest czym.

GOLD

Ta gra to w dalszym ciągu głębokie doświadczenie. Co roku nie mogę wyjść z podziwu dla kunsztu Visual Concepts, jak udaje przenieść im się feeling prawdziwych rozgrywek na poziom wirtualny. Rozbudowane tryby, płynna i intuicyjna rozgrywka, ogarnięte sterowanie - aż strach pomyśleć nad czym się teraz skupią i przy czym będę zbierał szczękę z podłogi w przyszłym roku. Ale póki co król gier sportowych jest jeden i ani myśli nawet ściągnąć nogi z tronu.

Wyobrażam sobie, że niektórzy mogą się krzywić na tak wysoką ocenę, szczególnie osoby nieprzepadające za grami sportowymi. Rzecz w tym, że ta gra jest naprawdę aż tak dobra - nawet z czysto technologicznego punktu widzenia. W ciągu kilkunastu godzin, które poświęciłem grze raptem dwa razy zdarzyły się glitche animacji - nic, co wpływałoby w jakikolwiek sposób na rozgrywkę. Podczas time outów kamera okazjonalnie lockuje się na jakimś nieistotnym elemencie. Poza tym - zero bugów, niedoróbek, krzywo wyświetlanych tekstur.

Gra jest też czysta w swojej formie. Nie atakowała setkami podrasowanych trailerów, szumnymi zapowiedziami i obietnicami z kapelusza. Developerzy znają wartość swoją i swojej produkcji i pozwalają jej samej obronić się jakością, nie hypem. Gdyby każdy dev tak podchodził do tematu swoich produkcji, uniknęlibyśmy w branży wielu rozczarowań. Wrócilibyśmy do oldschoolowych czasów, w których pierwszy kontakt z grą był niczym odpakowywanie prezentów po wigilijnej wieczerzy. Szanuję to jak cholera.

PS W 2K16 bardzo pokrzywdzono miniaturką wizerunek Gortata. W tym roku oberwało się Boshowi :)

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry NBA 2K17

Atuty

  • Rozwijanie sprawdzonych rozwiązań
  • Dokładniejsze rozgrywanie i płynniejsza gra w obronie
  • Rozbudowane tryby gry
  • MyPlayer jest bardziej "My"
  • Meczowa otoczka, udźwiękowienie
  • Klimat tryskający wszystkimi szczelinami

Wady

  • Brak kompatybilności z save'ami z 2K16

Genialne NBA stało się jeszcze bardzie... genialne! Masz dość przepychanek między Pro Evo a Fifą? Zrób im na złość i wybierz w tym roku największą grę sportową naszych czasów - jeżeli tylko nie masz awersji do koszykówki.
Graliśmy na: PS4

cropper