Forza Horizon 3 - recenzja gry

Forza Horizon 3 - recenzja gry

Wojciech Gruszczyk | 27.09.2016, 20:44

Do niedawna Australia kojarzyła mi się głównie z kangurami, miśkami koala, wielkimi pająkami i wyjątkowo niebezpiecznymi wężami, ale po spędzeniu na ostatnim festiwalu wielu długich godzin wiem jedno… Ten kontynent to wyjątkowo piękne miejsce, które idealnie nadaje się na długie, niemal nieograniczone wyścigi. PlayGround Games ponownie udowadnia, że nie ma sobie równych w zręcznościowych ścigałkach stale prezentując równy, a zarazem bardzo wysoki poziom. Klasa!  

W 2010 roku w Wielkiej Brytanii powstało studio zrzeszające wielu znanych i doświadczonych deweloperów, którzy przez lata zajmowali się tworzeniem gier wyścigowych na wiele platform. Pewnie jeszcze nikt wtedy nawet nie przypuszczał, że zbiorowisko talentów z Codemasters, Bizarre Creations, Criterion Games, Ubisoft Reflections, Slightly Mad Studios, czy też z Sony Liverpool w przeciągu zaledwie kilku lat wyrośnie na czołową ekipę pokazującą konkurencji gdzie jej miejsce. Festiwal w Australii zawiesza wysoko poprzeczkę udowadniając, że Microsoft ma w swoich szeregach dwa niezwykłe zespoły, które wspólnymi siłami mogą wyznaczać standardy… W sumie oni nie mogą, oni już to robią.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kiedyś czyściłem im felgi, a teraz tworzę dla nich zawody

Zaledwie 2 lata temu zachwycałem się piękną imprezą umiejscowioną na południu Europy, choć tym razem PlayGround Games porzuciło Stary Kontynent. Deweloperzy spakowali manatki, rozkręcili wszystkie samochody i przybyli do wyjątkowej Australii. Ten kontynent do niedawna kojarzył mi się wyłącznie z pustkowiami i ciekawymi zwierzętami, ale Brytyjczycy w zaledwie kilka minut rozkochali mnie w tej krainie.

Forza Horizon 3 zaprasza nas na festiwal jakiego jeszcze nie było. Tym razem nie jesteśmy wyłącznie kierowcą walczącym o rankingi, punkty i nowe samochody. Na trzecim przystanku w imprezowej karierze stajemy się organizatorem wydarzenia, więc na początku dostosowujemy swój awatar, wybieramy pseudonim i rozpoczynamy rozhulaniem wydarzenia, jakiego kangury jeszcze nie widziały. Coraz większy szum na australijskich połaciach skutkuje nie tylko nagrodami w postaci specjalistycznej dla tej serii waluty, lecz przede wszystkim szacunem i popularnością. Coraz to więcej fanów z całego świata przyjeżdża na nasz show, więc my możemy rozwijać festiwal, tworzyć kolejne miejscówki lub ulepszać te posiadane. Brzmi dobrze? Przez pierwsze godziny jest jeszcze lepiej. Do naszej dyspozycji studio oddało możliwość wybierania samochodów, pory dnia, pogody, a nawet włączania ulubionej muzyki, by po chwili wskoczyć do wyścigu i pognać przez wyborną scenerię. Dodatkowo możemy przygotowywać specjalne wyzwania nazwane „Listą Życzeń”, gdzie zmuszamy uczestników zabawy do spełnienia wyznaczonych celów. W tym miejscu nie brakuje miejsca na małe i większe szaleństwa (ukończysz trasę bez zniszczeń lub zdobywając zawrotną sumę punktów za drift?), ale za każdym razem musimy na początku sprawdzić misję na własnej skórze. Nie jest to w żaden sposób rewolucja i po pierwszych godzinach korzystałem wyłącznie z utartych schematów, czyli tych przygotowanych przez deweloperów, ale na pewno znajdą się chętni na długie i mozolne kreowanie własnej zawartości. Deweloperzy wpadli na naprawdę sympatyczny pomysł z obsadzeniem gracza w spodniach organizatora i szkoda jedynie, że zabawa zdecydowanie za wolno się rozkręca. Na początku jesteśmy prowadzeni dosłownie za rączkę przez kolejne etapy zabawy, wciąż słyszymy porady i dopiero po przydługim wstępie dostajemy oczekiwany luz.

Przygotowany system ma jednak jeden wielki pozytywny wydźwięk – pozwala graczowi poczuć jeszcze większą swobodę, dzięki której faktycznie trudno się w Australii nudzić. W sumie słowo „nuda” nie powinno nigdy padać mówiąc o tej produkcji, bo gra to czysta, nieskrępowana, pozbawiona niemal wszystkich ograniczeń frajda. Ponownie w głównej mierze naszym zadaniem jest dotarcie z punku A do punku B, a po drodze musimy przejeżdżać przez wyznaczone portale, ale jak to zrobimy, którą drogą pojedziemy, ile drzew po drodze zniszczymy? Wszystko zależy od naszej zachcianki. A uwierzcie mi na słowo, już dawno nie spotkałem się z tak wyśmienicie stworzonym systemem jazdy… W sumie ostatni raz tak dobrze za kółkiem w zręcznościówce czułem się we wspomnianym wcześniej 2014 roku. Tak, trzeci festiwal nie różni się pod wieloma względami od swojego poprzednika, ale nie jest to w żadnym stopniu obelga, bo w obu przypadkach otrzymujemy fantastycznie przygotowany system jazdy, który po prostu zachęca do rozgrywki, do ścinania zakrętów, do walki w kolejnych okrążeniach. Nie jest to oczywiście przypadek, bo właśnie na to liczyli deweloperzy – tytuł nie jest specjalnie wymagający bez wspomnianych igraszek. Ba! To raczej bardzo przemyślana strategia Brytyjczyków, którzy na wstępie nie zmuszają do specjalnego męczenia, nawet nadal zachęcają do wykorzystywania cofnięcia czasu, bo w ich produkcji najważniejsza jest przyjemność. I właśnie tego tutaj nie brakuje. Standardowo, jeśli zapragniecie większych wyzwań, włączacie ustawienia, przesuwacie wszystkie suwaczki, wyłączacie wszystkie asysty, podkręcacie poziom trudności i… Zaczynają pojawiać się problemy. Uwielbiam serię Horizon właśnie za możliwość wyboru, bo gdy mam ochotę, to gnam po lokacjach bez większego skrępowania ścinając zakręty, wsłuchując się w opowieści domowników, a gdy nadchodzi wieczór, to mogę zaszaleć…

W produkcji obok typowych wyścigów nie brakuje oczywiście dodatkowych atrakcji. Najbardziej cenię sobie pokazowe wydarzenia, w których ścigamy się przykładowo z pociągiem – to nadal totalnie wyreżyserowane eventy, ale właśnie w tym tkwi ich siła, bo podczas zabawy trudno nawet o głębszy oddech. Ponadto kampanię można przejść wspólnie ze znajomymi – zapraszając zainteresowanych na poszczególne eventy - a całość działa wyjątkowo sprawnie. W trakcie jazdy wyszukujemy fotoradary, dzięki którym bijemy rekordy, później wyskakujemy na specjalnych rampach i zaliczamy jak najlepszy wynik w skoku, wyzywamy nadjeżdżające samochody do rywalizacji, bierzemy udział w sieciowych wyścigach, niszczymy wyznaczone znaki drogowe, szukamy ukrytych samochodów, czy po prostu męczymy opony podczas driftowych wyzwań. Akurat pod względem zawartości już w przypadku poprzedniego festiwalu nie mogliśmy narzekać, a tutaj jest równie dobrze.

Oczywiście ponownie do głosu dochodzą drivatary, dzięki którym na trasach pojawiają się nasi znajomi. Mam przy tym wrażenie, że autorzy kolejny raz postanowili odrobinę pogrzebać w inteligencji „sztucznych rywali” i zawodnicy są teraz agresywniejsi. Zawsze mogę tę sytuację tłumaczyć jazdą moich kumpli – w końcu to od nich jest pobierany wzorzec zachowania na trasie – ale niezależnie od powodów tej sytuacji, podczas jazdy jest po prostu lepiej. Autorzy nawet w tym miejscu postanowili wykorzystać element budowania festiwalu i drivatary pozwalają nam teraz zdobywać dodatkowych fanów.

Najpiękniejsze miejsce na Ziemi… Lub przynajmniej najbardziej zróżnicowane

Jestem przekonany, że ekipa zajmująca się wybraniem miejsca na kolejny festiwal musiała przylecieć do Australii i nie chciała już stamtąd wrócić. Jeśli choć w małym procencie ten kontynent prezentuje dawkę wrażeń, jaka została zaserwowana w Forza Horizon 3, to miejsce idealnie nadaje się do przygotowywania takich imprez.

Na początku myślałem, że podczas wyścigów będę jeździł po niemal identycznych terenach pokrytych piaskiem i okazjonalnie wpadnę do małego lasku, ale autorzy potrafią zachwycić. Mapa trzeciej imprezy jest dwukrotnie większa od tej ze Starego Kontynentu, ale mam wrażenie, że przy tym zdecydowanie lepiej przygotowana. Tutaj wyścig rozpoczynamy w małym miasteczku, po chwili zjeżdżamy z drogi, wpadamy do zielonego lasu deszczowego, wyjeżdżamy z niego i wpadamy na wielką pustynią, by po chwili przyjechać nad wodę i ponownie wrócić na zieloną polanę… Bajka! Ogromnym plusem przygotowanej krainy jest jej różnorodność, która nie jest sztuczna, bo płynnie – czasami niemal niezauważalnie – przejeżdżamy przez wszystkie dostępne elementy krajobrazu. Wspominając o miejscówkach nie mogę nie wspomnieć o grafice, bo ekipa z Wielkiej Brytanii ponownie zaprezentowała najwyższą jakość. Forza Horizon 3 to najładniejsze dostępne wyścigi w otwartym świecie, które nawet w najmniejszym stopniu nie oddają swojego piękna na zdjęciach. Wielokrotnie łapałem się na tym, że miałem po prostu ochotę przystanąć, popatrzeć na oddaloną kilka kilometrów polanę i podziwiać zachód słońca. Studio zajęło się dopracowaniem do granic możliwości oprawy, ale aktualnie takich przyjemności doświadczą nieliczni – Xbox One S, odpowiedni telewizor z HDR i można poczuć ogromną różnicę… Po takiej ekstazie barw trudno powrócić do szarej rzeczywistości i zwykłego 1080p. Autorzy spędzili wiele długich godzin na dopieszczeniu kolorów i australijskich okolic. Ta gra wygląda po prostu pięknie. Dodajmy do tego porządny soundtrack, który w sumie sami ustalamy – jako organizator festiwalu mamy dostęp do muzyki, więc od początku nie tylko jesteśmy atakowani wyjątkowymi lokacjami, ale jeszcze słyszymy dobre, znane i lubiane utwory, które zachęcają do rozgrywki.

Wracając jeszcze na sekundę do samej budowy miejscówek, to mogę jedynie w jednym aspekcie pomarudzić. Studio ponownie nie jest do końca konsekwentne w tworzeniu „barier” i czasami możemy wpaść na niezniszczalne drzewo lub płotek… Takie zderzenie z solidną rzeczywistością potrafi człowieka mocno wkurzyć. Na szczęście zawsze można „przewinąć” akcję.  

Szybkich samochodów tutaj nie brakuje. A katalog potrafi zachwycić

Deweloperzy zaszaleli również przygotowując garaż, bo do naszej dyspozycji oddano ponad 350 wozów. Oczywiście nie od razu Rzym zbudowano, więc nie możemy od początku wskoczyć w każde auto – niektóre musimy odnaleźć, inne zdobyć – ale w trakcie rozgrywki nawet przez chwilę nie czułem znużenia przez zbyt długie prowadzenie jednego pojazdu. Stale otrzymujemy okazję wskoczenia w nową brykę, sprawdzamy kolejne samochody i w taki sposób nasza kolekcja wciąż rośnie. Gra to prawdziwa fiesta różnorodności, bo twórcy nie skupili się na jednym, utartym modelu, a oferują pełną paletę przyjemności – od terenówek, supercarów, największych klasyków motoryzacji, po najzwyklejsze osobówki, elektryki, czy też głośno zapowiadane buggy. Dla każdego coś dobrego, a nie możemy zapomnieć o możliwości dostosowania wszystkich wehikułów. Mniej obyci z częściami gracze mogą po prostu wrzucić pod maskę proponowane elementy i ponownie oddać się błogiemu pokonywaniu kilometrów, ale jeśli lubicie grzebać pod maską, to dostosujecie maszynę pod własne preferencje w najdrobniejszych detalach.

Pod względem odpicowania wizualnej strony samochodów, ponownie możemy tworzyć najróżniejsze wzory lub po prostu wybrać propozycje innych graczy. Ja zdecydowanie bardziej polecam tę drugą opcję, bo już teraz na liście nie brakuje małych arcydzieł. Ponownie jednak w grze nie uświadczymy rozbudowanego tuningu, dzięki któremu moglibyśmy nadać brykom dodatkowego charakteru. Studio nie zajęło się również modelem zniszczeń, który ponownie nie zachwyca. To raczej kosmetyka polegająca na zadrapaniu auta i minimalnym wgnieceniu kilku elementów. Mocne uderzenie odczujemy podczas jazdy – oczywiście w sytuacji włączonej opcji w ustawieniach – ale nie liczcie na efektowne wizualne smaczki. Do gry powrócił dom aukcyjny, dzięki któremu możemy sprzedać spersonalizowane auta – jest to na pewno dobra opcja dla graczy, którzy nie zamierzają tracić czasu na zabawę w ulepszenia oraz upiększenia demonów prędkości.

[ciekawostka]

Dobra impreza, bo ja ją zorganizowałem

Forza Horizon 3 to kolejny wyśmienity projekt PlayGround Games. Deweloperzy starają się rozwinąć wykreowaną kilka lat temu koncepcję, ale i tak najważniejszy człon pozostaje niezmienny – to nadal wybornie satysfakcjonujące i przyjemne wyścigi. Australia potrafi zachwycić w każdym najmniejszym stopniu, liczba samochodów nie zawodzi, oprawa potrafi zawrócić w głowie, a samo tworzenie wydarzeń to miła alternatywa. Nie wszystko wypadło idealnie, bo autorzy zaserwowali graczom przydługi wstęp, ponownie nie otrzymujemy większej swobody w wizualnym tuningu, trudno zniszczyć maszyny, a metalowe drzewka przeszkadzają w zabawie, ale szczerze? Gra może i nie rewolucjonizuje przyjętej przez Brytyjczyków koncepcji, ale potwierdza, że ekipa to mistrzowie w swoim fachu. Do niedawna Horizon był tylko dodatkiem do Motorsportu, ale to właśnie Australia potwierdza, że oba projekty w idealny sposób ze sobą współpracują i dopełniają się na rynku wydawniczym. Grać, kupować, jeździć, chłonąć, grzebać pod maską, sprzedawać odpicowane fury i szykować się na kolejne atrakcje. Tylko uważajcie na kangury! 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Forza Horizon 3

Atuty

  • Fenomenalne zróżnicowanie Australii
  • Spory zestaw pięknych samochodów
  • Rozgrywka to mistrzostwo zręcznościowej zabawy
  • Rola organizatora to miła alternatywa
  • Możliwość zaproszenia do zabawy znajomych
  • Graficzny orgazm dla fanów pięknych widoków
  • Sporo zawartości

Wady

  • Przydługie trzymanie za rączkę
  • Niektóre bariery przeszkadzają
  • Znikomy system wizualnych zniszczeń
  • Wizualny tuning nadal nie prezentuje oczekiwanej jakości

Kolejny wyśmienity festiwal. PlayGround Games nie zawiodło, a deweloperzy potwierdzili wielką klasę. Teraz tylko zastanawia mnie jedno… W jakim zakątku globu odbędzie się impreza w 2018 roku?
Graliśmy na: XONE

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper