Assetto Corsa - recenzja gry

Assetto Corsa - recenzja gry

Wojciech Gruszczyk | 29.08.2016, 20:17

W ostatnich latach świat zachwyca się wymagającymi produkcjami From Software. Seria Dark Souls charakteryzuje się wyjątkowo wyśrubowanym poziomem trudności, który mimo wszystko nie zniechęca do rozgrywki. Giniemy, staramy się, próbujemy, znowu dostajemy manto i właśnie tak jest w Asseetto Corsa. Może tutaj nikt nie umiera, nie trzeba biegać za duszami, ale każdy kolejny wyścig to wyjątkowa próba siły, bo podobnie jak podczas walki z gigantami, w produkcji Kunos Simulazioni wystarczy jeden zły ruch, by rozpocząć trudną zabawę od początku. Włosi stworzyli potwora. 

Odwołanie do serii Dark Souls nie jest przypadkowe. Przy każdym kolejnym wyścigu, podczas każdego kolejnego zakrętu czułem, że biorę udział w wymagającej batalii, z której tylko przy idealnym opanowaniu wszystkich aspektów rozgrywki wyjdę zwycięsko. Assetto Corsa na dobry początek zadaje graczowi ostrego kopa w głowę, bez skrupułów przydusza go, a następnie śmieje się z każdego najmniejszego błędu. Jeśli przetrwasz pierwsze boje, nie połamiesz płyty, będziesz bawił się świetnie, bo gra Włochów nie zniechęca, a zachęca do przełamywania barier. Warto się męczyć, bo tutaj zwycięstwo w najważniejszych wyścigach smakuje niczym najdroższy szampan z piersi najpiękniejszej modelki. Pojechałem.

Dalsza część tekstu pod wideo

To nie jest gra dla niedzielnych kierowców

W pierwszym akapicie tekstu zdradziłem najmocniejszy element produkcji, porównałem wyścigi do RPG-a akcji, wspomniałem o cyckach i zapowiedziałem, że gra skopie Wasze tyłki… Ktoś to jeszcze czyta? Siadajcie więc wygodnie, bo teraz będzie z górki. W ostatnich latach miałem okazję zagrać we wszystkie czołowe samochodówki, ale dopiero Assetto Corsa pokazała mi prawdziwą sztukę symulacji. Nie jest to przypadek, ponieważ Kunos Simulazioni to ekipa, która specjalizuje się w tworzeniu symulatorów. Zespół do perfekcji opanował tworzenie modeli, na których ćwiczą profesjonalni kierowcy. Inżynierowie pomagali zawodowcom w podnoszeniu umiejętności i dopiero po pewnym czasie postanowili zaprezentować swoją pracę szerokiej publiczności. Tą grupą są oczywiście gracze, którzy mogą zasiąść w odpicowanych samochodach, ale nie jest to produkcja dla niedzielnych kierowców, sympatyków bezproblemowej rozgrywki.

Niech ten tekst będzie przestrogą, bo Włosi nie przygotowali gry dla wszystkich fanów wyścigów, a wyłącznie dla osób znających się na czterech kółkach. Studio nie uczy tutaj wchodzenia w zakręty, nie pokazuje podstaw wykorzystywania najmocniejszych stron odpicowanych samochodów, tutaj wszystko robimy na własną rękę… Podobnie jak w przypadku wspomnianej pozycji Japończyków. Nawet idąc po linii najmniejszego oporu – włączając automatyczną skrzynię biegów, automatyczne sprzęgło i przegazowanie, optymalną linię jazdy, kontrolę trakcji, ABS, kontrolę stabilności, czy też wyłączając uszkodzenia mechaniczne, zużycie opon i paliwa, wciąż produkcja nie wybacza najmniejszych błędów. Na pewno dużym pozytywem są tutaj kierowani przez sztuczną inteligencję przeciwnicy, ponieważ rywale nie boją się zaatakować, wymuszają na nas najmniejsze błędy i nie ściągają nogi z gazu.

Hardcore rozpoczyna się dosłownie od pierwszego etapu kariery. Tryb został podzielony na kategorie, w których znajduje się od 4 do 8 wydarzeń, a za każdy przejazd zdobywamy medale, które następnie pozwalają awansować do kolejnego etapu zabawy. Trudno tutaj o nudę, bo od samego początku musimy się wykazać sporymi umiejętnościami, a na domiar złego poziom trudności wciąż rośnie – za każdym razem walka jest wymagająca, a nagroda umowna. Deweloperzy nie tracili czasu na długie wstawki prezentujące ucieszonego kierowcę, a nawet nie zgarniamy nowych samochodów do garażowej kolekcji. W trakcie rozgrywki nie zdobywamy gotówki na nowe bryki, więc jedyną gratyfikacją za zdobyte złoto jest… Radość i uśmiech na twarzy. Tego znajdziecie tutaj pod dostatkiem, ale niektórym może brakować dodatkowych bodźców do zabawy.

Graj więcej, wygrywaj częściej, wskakuj w znane bryki

Deweloperzy spędzili sporo czasu na przygotowaniu różnych trybów rozgrywki. Obok wspomnianej kariery w grze występują jeszcze zawody specjalne oraz duża kategoria nazwana Wyścigi. Ja najchętniej sprawdzałem ten pierwszy wariant zabawy, w którym mamy ustalony samochód, wyznaczoną trasę i musimy wykonać powierzone zadanie. Wyzwania są identyczne do tych z kariery, ale liczba poszczególnych wariantów prezentuje się naprawdę nieźle. Sporo tutaj pouczającej zabawy, bo gracz w Assetto Corsa musi z każdego wyścigu wyciągnąć mnóstwo lekcji – powtarzanie w kółko tego samego przejazdu to standard, bo wystarczy jeden głupi manewr i rywale zyskują olbrzymią przewagę. Ta sytuacja potrafi mocno zirytować, bo na późniejszych etapach zabawy, przy długich wydarzeniach nie trudno o porażkę na dosłownie ostatniej prostej.

Nie inaczej jest w trybie sieciowym, w którym jednocześnie może uczestniczyć 16 zawodników. Tutaj jednak zawsze możemy liczyć na pomyłkę innego gracza, dzięki której można odrobić nawet kilkanaście cennych sekund. Rozgrywka oczywiście nie zawodzi, jednak z doświadczenia wiem, że najlepiej podchodzić do włoskich wyścigów ze zgraną ekipą lub umawiać się na forach zrzeszających fanów takiej zabawy. Ta symulacja zasługuje na poważne potraktowanie, więc nie wypada wpadać samochodem „na pałę” w rywali, którzy właśnie wchodzą w zakręt. Uczestnicy wyścigu muszą uznawać zasady fair play, bo tylko wtedy gra ma sens.

We wspomnianej kategorii „Wyścigi” możemy jeszcze wziąć udział w treningach, szybkich oraz weekendowych wyścigach, hotlapach, próbach czasowych oraz drifcie. Każdy wariant zabawy przygotowuje kierowcę do kariery i w sumie dla mnie poszczególne tryby były czymś na wzór obszernych poradników, dzięki którym mogłem poradzić sobie z kolejnymi fragmentami kariery. Deweloperzy pozwalają graczom na pełną swobodę, więc bez problem wybieramy samochody oraz trasy. 

A właśnie wspominając o brykach na pewno warto naskrobać nieco więcej. Twórcy przygotowali na start 93 samochody i nie ukrywajmy – nie jest to zawrotna liczba. Do dyspozycji zawodników oddano samochody wielu znanych koncernów pokroju Ferrari, Lamborghini, Lotusa, Audi, BMW, Chevrolet, Alfa Romeo, McLaren, Mercedes-Benz, Pagani, Praga, Nissan, czy też Shelby. Przekrój pojazdów prezentuje się skromnie, ale musicie wiedzieć, że w Assetto Corsa każda maszyna ma duszę. Włosi przywieźli do swojej siedziby każdego demona, dokładnie go przetestowali, sprawdzili parametry i przenieśli najdrobniejsze detale do produkcji. Z tego powodu auta prowadzi się inaczej i te różnice faktycznie czuć. Możemy oczywiście dodatkowo zabawić się w mechanika, pozmieniać kilka parametrów, ale do tego trzeba mieć już smykałkę. Nie możemy zapomnieć, że autorzy przez lata zajmowali się właśnie tym – kreowali modele, na których uczyli się profesjonalni kierowcy – i zebrane doświadczenie dostrzega się przy pierwszym wyścigu.

Każdy centymetr, każda dziura, każde wgniecenie

W temacie miejscówek też nie jesteśmy specjalnie rozpieszczani, jednak deweloperzy kolejny raz celowali w jakość, a nie ilość. 12 różnych lokacji, które dają nam 29 możliwych wariantów tras – musicie jednak wiedzieć, że deweloperzy wykorzystali do przygotowania miejsc specjalną technikę skanowania laserowego prawdziwych torów i w konsekwencji Nurburgringa, Silverstone, Vallelunga, Nordschleife, Monza, czy też Brands Hatch zostały oddane z wyjątkową dbałością o najmniejsze szczegóły. Podczas rozgrywki dokładnie czujemy zagniecenia pozostawione przez inne samochody, każdy wybój wpływa na zachowanie pojazdu, a nawet w trakcie rywalizacji odczuwamy nierówność terenu i o takich detalach podczas jazdy trzeba pamiętać. W Assetto Corsa nawet tory determinują zmagania, więc chcąc osiągnąć jak najlepszy czas musimy dosłownie uczyć się wykorzystywać nie tylko najlepsze strony pojazdów, ale również miejsc.

Na wygląd samochodów oraz miejsc nie można narzekać, jednak nie jest to najwyższa aktualnie dostępna liga. Wyraźnie widać, że studio skupiając się na symulacji odrobinę zaniedbało grafikę, która choć nie zawodzi, to nie wybiega  ponad przeciętność. Wyraźnie brakuje tutaj dynamicznie zmiennych warunków atmosferycznych oraz jazdy w nocy – oba elementy są już standardem i na pewno nocy wyścig po Silverstone w trakcie ulewnego deszczu byłby wyjątkowym doznaniem… Trudno mi trochę wyobrazić sobie poziom trudności w takich warunkach, ale na pewno chciałbym tego spróbować. Nie można przy tym w jakimkolwiek momencie narzekać na udźwiękowienie, bo autorzy mając wszystkie bryki na swoim terenie, zadbali o przesłuchanie każdego silnika i wrzucenie nagrań do gry.

Przed premierą Assetto Corsy na konsolach słyszałem wiele opinii, według których ten tytuł nie nadaje się do gry na padzie. Eksperci wypowiadali się na temat „jedynej słusznej rozgrywki, czyli kierownicy” i nie do końca mogę zgodzić się z tymi wypowiedziami. Tak, na kierownicy wyścigi są zdecydowanie przyjemniejsze, mamy lepszą kontrolę nad pojazdem i większe możliwości, ale… Czy nie jest tak w każdym symulatorze? Włosi jednocześnie nie zapomnieli o bardziej powszechnych kontrolerach i bez problemu opanujecie metalowe demony z padem w łapie. Choć może zwrot „bez problemu” jest tutaj trochę nie na miejscu, bo niezależnie od wybranej opcji i tak rozgrywka jest wyjątkowo wymagająca. Zalecam też nie szarżować i nie wyłączać na starcie wszystkich asysty, bo zderzenie z rzeczywistością będzie bardzo bolesne. Produkcja Kunos Simulazioni uczy korzystania z ułatwień i czasami warto zapomnieć o dumie.

[ciekawostka]

Jedyny taki tytuł na rynku

Przed premierą włoskiego symulatora wiedziałem, że nie będzie łatwo… Ale nikt nie przygotował mnie na tak trudną grę. Od pierwszego przejazdu w głowie kłębiły mi się porównania ze wspomnianą na początku tekstu serią Dark Souls. Tutaj podobnie jak w przypadku dzieł From Software zwycięstwo jest często okupione hektolitrami wylanego potu, wyrzuceniem z siebie tony przekleństw i kilku aktom rozpaczy. Ale niezależnie od wyścigu – za każdym razem satysfakcja ze zwycięstwa jest wprost przeogromna. Świetnym uczuciem jest również uczenie się gry, bo im dłużej śmigałem po torach, tym miałem świadomość, że robię postępy. Nie jest to oczywiście tytuł idealny – liczba samochodów kuleje, brakuje dynamicznych warunków atmosferycznych i jazdy w nocy – ale pod względem symulacji nie ma aktualnie na rynku lepszej produkcji. Mam nawet pewną świadomość, że przez długi czas nie otrzymamy tytułu, który będzie mógł konkurować na tym polu z Kunos Simulazioni. Włosi są mistrzami w swoim fachu i choć brakuje im doświadczenia w kreowaniu gier, to jednak w tworzeniu symulacji wyznaczają standardy. Gra od pasjonatów dla pasjonatów. 

 

Gra testowana na padzie i kierownicy Thrustmaster T300 Ferrari.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Assetto Corsa

Atuty

  • Poziom trudności zwala z nóg
  • Symulacja na najwyższym poziomie
  • Dbałość o najmniejsze detale w samochodach
  • Trasy pokazują pazury
  • Dostępne tryby

Wady

  • Liczba samochodów nie zachwyca
  • Brakuje jazdy w nocy i podczas deszczu
  • Niedostępna dla początkujących
  • Brak faktycznej nagrody za podjęte trudy

Ewenement na rynku. Symulacja z krwi i kości, która wymusza na zawodniku uczenia się wszystkiego. Tutaj nie ma miejsca na przypadek – jesteś mistrzem lub jesteś zerem.
Graliśmy na: PS4

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper