Lumo - recenzja gry

Lumo - recenzja gry

Mateusz Gołąb | 02.07.2016, 11:19

Ciekawy eksperyment byłego twórcy serii Crackdown pobudza do życia dawno zapomniane sentymenty. Jeżeli wychowaliście się w złotej erze gier komputerowych, to Lumo może przypaść wam do gustu.

Lumo to gra, której ciężko będzie odnaleźć się we współczesnym świecie. Twórca gry – Gareth Noyce – praktycznie podjął się próby wskrzeszenia wymarłego od wielu lat gatunku. Mowa tu o izometrycznych grach zręcznościowo-logicznych. Jeżeli pamiętacie bardzo stare Head Over Heels autorstwa Ocean Software, to od razu będziecie wiedzieli o czym mowa. Nie jestem jednak pewien, czy jest jeszcze miejsce na tego typu gry.

Dalsza część tekstu pod wideo

Przeszłość jest dziś

Początek tej produkcji nie nastraja pozytywnie. Wcielamy się w chłopca, który udaje się na jakiś zlot związany ze starymi komputerami, gdzie zostaje wessanydo jednej z gier. Grafika w tym momencie wygląda tragicznie i kojarzy się z tanimi prerenderowanymi przygodówkami 3D z lat 90. Na szczęście potem jest już nieco lepiej. Gdy wskoczymy w buty małego czarodzieja,by przemierzać tajemnicze lochy, mniej realistyczna oprawa znacznie ułatwia odbiór tego tytułu.

W Lumio pokonujemy kolejne, oddzielone od siebie krótkim ekranem ładowania (dlaczego?!) komnaty, rozwiązujemy zagadki logiczne oraz zbieramy różnorodne znajdźki. Muszę przyznać, że choć pierwsze chwile spędzone z grą były dla mnie bardzo trudne. To jednak po kilkunastu minutach uderzył mi do głowy sentyment i przypomniałem sobie jak w wieku kilku lat ogrywałem gry należące do tego gatunku na swoich pierwszych komputerkach. Szybko okazało się też, że zagadki są w sumie całkiem pomysłowe i Lumio potrafi bawić. Nie zmienia to jednak faktu, że poza starymi graczami, którzy mogą sięgnąć po ten tytuł, by przenieść się do czasów dzieciństwa, gra raczej nie znajdzie dla siebie odbiorcy. Przynajmniej nie w wersji PS4.

Izometryczne tajemnice

Zwiedzając tajemnicze korytarze bawiłem się całkiem nieźle. Gra co chwilę rzucała we mnie nową mechaniką, więc nie mogłem narzekać na nudę. A to musiałem w odpowiedniej kolejności stąpać po panelach, omijać śmiercionośne pułapki, czy też przemierzać trującą wodę manewrując na piłce. To tylko przykłady. Na da się, w przypadku tej gry, narzekać na różnorodność. 

Lumio jest wbrew pozorom dosyć długie jak na tego typu grę i poza trybem przygodowym zawiera również czasówkę z ograniczoną liczbą żyć, co z pewnością ucieszy fanów starych klasyków. Ponad 400 komnat zapewni nam sporo zabawy. Zbieracze wycisną z tego tytułu jeszcze dodatkową godzinkę lub dwie, bo twórcy postanowili poukrywać kilka różnorodnych rodzajów przedmiotów kolekcjonerskich. Począwszy od kaczuszek w trudno dostępnych miejscach, a na mapkach czekających na końcu zagadek skończywszy.

Cieszy fakt, że można wybrać jeden z trzech różnych rodzajów sterowania. Po tylu latach kompletnie nie leżało mi przemieszczanie się po odgórnie ustalonej siatce, więc osobiście trzymałem się bardziej swobodnego systemu. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Te małe problemy

Niestety, nie obyło się również bez dosyć uciążliwych problemów. Przede wszystkim leży cieniowanie i oświetlenie. Czemu jest to ważne? Ano dlatego, że wpływa na głębię tego, co widzimy na ekranie. Kiedy obserwujemy akcję z rzutu izometrycznego, nie mogąc obrócić kamery poza lekkim pchnięciem jej w jedną ze stron, to przy kiepsko układających się cieniach bardzo trudno odmierzyć odległości skoku. Jeżeli postanowicie sięgnąć po Lumio, to szykujcie się na mnóstwo frustrujących zgonów. Nie raz będzie wam się wydawać, że powinniście dać radę przeskoczyć daną przepaść, gdy tymczasem zabraknie dosłownie milimetrów.

Od czasu do czasu widziałem też drobne błędy graficzne, w postaci na przykład cienia, który zamiast wyświetlać się na platformie, pojawiał się na podłodze daleko pod nią. Zdarzają się także problemy z kolizją. Zdarzyło mi się zablokować bohatera pomiędzy skrzynkami.

Lumo to taki mały ukłon w stronę prawdziwych retro graczy. Szkoda tylko, że nie do końca dopracowany. Mimo wszystko, muszę przyznać, że takie granie na sentymentach wciągnęło mnie w zabawę, a same zagadki są bardzo pomysłowe i interesujące. Powrót złotej ery gier komputerowych? Raczej nie. Młodsi gracze się tu nie odnajdą. Gra zapewni jednak sposobność, by cofnąć się w czasie tym, którzy dorastali wraz z izometrycznymi platformówkami.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Lumo

Atuty

  • Miły sentymentalny powrót do przeszłości
  • Długość
  • Duża liczba ciekawych zagadek

Wady

  • Oprawa graficzna
  • Drobne ale znaczące błędy, który wywołują frustrację
  • Ładowanie pomiędzy ekranami

Lumio to gratka dla miłośników starych, izometrycznych platformówek z łamigłówkami. Młodsi gracze, raczej nie odnajdą się w tej mechanice. Jeżeli jednak jako dziecko zagrywałeś się w Head Over Heels, to warto dać szansę.
Graliśmy na: PS4

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper