Green Game: Time Swapper - recenzja gry

Green Game: Time Swapper - recenzja gry

Kryspin Kras | 23.04.2016, 09:00

Małe Krakowskie studio iFun4all pod koniec 2015 roku stworzyło grę. Czerwoną grę, dokładnie rzecz biorąc, gdyż ich pierwszy tytuł, wydany na Steam, AppStore oraz PS Vita, nazywał się Red Game Without A Great Name. Sama gra była ciekawą zręcznościówką, idealnie pasującą na krótkie sesje na smartfonie.  Studio idąc za ciosem wydało opisywany poniżej Green Game: TimeSwapper.

W czerwonej grze musieliśmy sterować mechanicznym ptakiem, teleportując go do wskazanego miejsca, tak by udało się go doprowadzić do końca jednej z sześćdziesięciu plansz. Niby nic trudnego, ale hasło reklamowe tego tytułu brzmiało „FLY, DIE, RETRY!”, a to nie nastrajało na lekką i przyjemną grę. Coś w tym jest, gdyż plansze były naszpikowane różnorakimi przeszkodami, pułapkami, kolcami i szczodrze porozrzucanymi narzędziami mordu zamieniającymi naszego ptaszka w kupę złomu. Przy okazji, cała gra charakteryzowała się monotonnym, czerwono-czarnym ubarwieniem (stąd tytuł gry) oraz nużącą po pewnym czasie muzyką. Dlaczego tyle wspominam o poprzedniej grze iFun4all? Bo Green Game jest bardzo do poprzednika podobny.

Dalsza część tekstu pod wideo

Najważniejszą różnicą między grą Zieloną a Czerwoną jest fakt, że w Green Game nie mamy bezpośredniej kontroli nad mecha-ptakiem. Nasz bohater po złapaniu przez szalonego naukowca i wymianie pigmentu z czerwonego na zielony zyskał umiejętność manipulacji czasem, ale stracił możliwość kontroli swojego lotu, przez co bezmyślnie leci przed siebie nie zważając na otoczenie. Wiąże się z tym najważniejsza i w sumie jedyna mechanika gry, czyli „manipulacja czasem”. Szkoda, że z faktyczną zmianą czasu ta gra ma niewiele wspólnego.

Green Game to gra logiczno-zręcznościowa, w której musimy manipulować przeszkodami i dmuchawami w taki sposób, by nasza postać bezpiecznie dotarła do końca poziomu. Wentylatorami operujemy, włączając je lub zmieniając kąt nachylenia przesuwając palcem po ekranie naszej konsoli na lewo i prawo, poruszając ciągle widoczną zielonkawą wskazówką zegara. Przeszkody również reagują na ruch wskazówek, zależnie od jej ustawienia zmieniając swoją pozycję bądź swoją egzystencję, która znika po odpowiednim ustawieniu czasu. Prawie każdy obiekt w grze zdolny do interakcji z graczem, ma narysowaną na sobie małą, żółtą wskazówkę informującą w jakim położeniu musimy przestawić nasz zegar tak, by dany przedmiot zaczął działać. Nie wiem, czy nie doczytałem w trakcie gry o tych symbolach na przeszkodach, czy zwyczajnie ich nie widziałem, ale zauważyłem je dopiero gdzieś w połowie gry, wcześniejsze przechodziłem bez tej pomocy. Przedmioty, które działają cały czas, albo po prostu się obracają, podobnego wskaźnika nie mają i musimy sami odkryć, w którą stronę dmuchawa czy morderczy wiatrak będą się kręcić wraz z ruchem wskazówki. Samo dotarcie do mety danej planszy nie jest specjalnie wymagające, schody pojawiają się, gdy chcemy zebrać po drodze trzy koła zębate, swoiste znajdźki porozstawiane na poziomach. Ich zebranie nie daje nam absolutnie nic oprócz poczucia satysfakcji i trofea, a sam przestałem je zbierać kilka poziomów przed końcem gry. Dlaczego? Sama gra stała się na tyle frustrująca i nużąca, że miałem jej już serdecznie dość.

Sterowanie -  niby to tylko poruszanie palcem po ekranie na prawo i lewo, ale należy pamiętać, że tak naprawdę przesuwamy wskazówkę zegara, która porusza się nieznośnie wolno. Dodatkowo momentami bywa albo zbyt czuła, albo zupełnie niewrażliwa na nasze działania, co w newralgicznych sytuacjach jest silnie niewskazane i najczęściej z tego powodu umieramy. W pewnym momencie gry pojawiają się obszary, na których czas płynie wolniej, lub szybciej ,co przenosi się tylko i wyłącznie na szybkość poruszania się naszej wskazówki. Muszę wspominać, że ani trochę to nie pomaga i irytujące już sterowanie staje się jeszcze bardziej denerwujące? Nie lepiej i prościej było przerzucić to sterowanie na analoga bądź d-pada? Wiem, że to gra stricte smartfonowa a Vita również ma ekran dotykowy, ale można było to rozwiązać znacznie lepiej.

Green Game uraczy nas 50 różnymi poziomami pełnymi pułapek i audiowizualną męką. Gra nie bez powodu nazywa się „zieloną”. O ile w Red Game, cały świat był spowity w czerwieni i czerni, tak tutaj mamy odcienie zielonego z mrocznym kolorem otchłani kosmicznej. Przez całą grę nie zmienia się otoczenie, nie zmieniają się przeszkody, nie zmienia się nic. Oprawa wizualna może się podobać, bo ma swój urok, ale ciągle jesteśmy raczeni tym samym monotematycznym i po pewnym czasie męczącym środowiskiem. Na dodatek na ekranie ciągle widzimy prześwitującą zieloną wskazówkę zegara, która mocno psuje odbiór oprawy graficznej. Nie będę narzekał na sam design poziomów, gdyż  jest on zrobiony z pomysłem. Co jakiś czas gra rzuca nam nowym pomysłem dając nam wspomniane obszary gdzie czas płynie wolniej/szybciej, kuleczkę, która zwalnia naszego ptaka, dającą czasową nieśmiertelność czy teleporty, które musimy wcześniej aktywować przez odpowiednie ustawienie wskazówki. Poziom trudności rośnie na początku powoli, by mniej więcej w połowie poszybować ostro do góry, zwłaszcza w kwestii zebrania trzech trybów. Umierać będziemy często, zdecydowanie za często i nie do końca z naszej winy. Bo albo nie zdążymy przesunąć wskazówki, albo hiperczułe na ruch tejże wiatraki nas zabiją w momencie kolizji. Ewentualnie to my umrzemy z nudów, gdyż nasz ptak porusza się niezwykle wolno i nie ma żadnej opcji, by go przyśpieszyć.

Z głośników wydobywa się całkiem sympatyczny soul, który pasuje do spokojnego charakteru gry. Pochwaliłbym muzykę, która jest naprawdę niezła, ale... Problem w tym, że tych utworów nie jest jakoś specjalnie dużo i zapętlone dźwięki po pewnym czasie zaczynają nużyć i irytować.

Największym zarzutem wobec Green Game to brak jakiegokolwiek szlifu. Nie jest to bardzo zła gra, ale zdecydowanie nie powinna zostać wydana w takiej formie, zwłaszcza na PS Vitę. Męczy monotonna grafika, irytuje niedokładność sterowania, nadwrażliwe przeszkody, wolno poruszający się bohater czy długie loadingi między poziomami. Fajna muzyka wychodzi nam bokiem z powodu powtarzalności, a gra wielokrotnie z nas drwi wysyłając prosto w pułapkę. Dodatkowo cały motyw manipulacji czasem to zwykły chwyt marketingowy i pic na wodę. Dlaczego w grze o podtytule „TimeSwapper” nie możemy cofnąć delikatnie czasu po porażce? Dlaczego nie możemy przyśpieszyć jego przepływu, by nasza postać poruszała się szybciej? Dlaczego nie możemy go na chwilę zatrzymać, by zastanowić się jaki ruch wykonać? Z tym ostatnim może przesadziłem, bo gra straciłaby na swoim zręcznościowym charakterze, ale pozostałe rzeczy? Zamiast tego dostajemy brzydką wskazówkę na całym ekranie, którą sobie możemy poruszać i manipulować otoczeniem. Jak dla mnie, niewiele to ma wspólnego z bawieniem się czasem.

Czekam na Blue Game, bo nie wątpię, że taka gra się pojawi. Mam nadzieję tylko, że iFun4all postara się bardziej przy swojej nowej grze. Pomysł na tę serię jest naprawdę fajny i gdyby całość sensownie ulepszyć i doszlifować, to mogłaby powstać z tego całkiem solidna dawka zręcznościowo-logicznej rozgrywki. W obecnej sytuacji niestety jednak jest kiepsko.

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Green Game: TimeSwapper

Atuty

  • Design poziomów
  • Muzyka, do czasu
  • Oprawa, do czasu

Wady

  • Monotonna grafika
  • Męcząca muzyka
  • Sterowanie
  • Wolny bohater
  • Gdzie ta manipulacja czasem?

Słaba, zielona gra o czarnym ptaku. Gdyby nie toporne sterowanie i wady gameplayowe, tytuł mógłby się spodobać. W obecnej formie - nie polecam.
Graliśmy na: PS Vita

Kryspin Kras Strona autora
cropper