Recenzja gry: Super Mario Maker

Recenzja gry: Super Mario Maker

Roger Żochowski | 16.09.2015, 17:32

Jak dziś pamiętam rysowane na kartkach papieru w kratkę plansze do Mario. Zainspirowany przygodami Mariana na Pegasusie tworzyłem całe światy używając długopisu, kolorowych kredek i linijki. Nawet nie śmiałem marzyć o tym, że za kilkanaście lat będę mógł to zrobić w specjalnym edytorze ożywiając swoje małe dzieła na ekranie telewizora. 

Zanim przejdę do omawiania poszczególnych elementów Mario Makera, musicie zdać sobie sprawę z tego, że nie jest to gra dla każdego. Tak wiem, brzmi jak banał, ale jest to bardzo specyficzna produkcja. Już samo słowo "gra" należy wziąć tu lekko w nawias. Mój dobry znajomy, który zakupił Makera, jest nim bardzo zawiedziony. Liczył bowiem na kolejną odsłonę Mario z klasycznym singleplayerem, tymczasem dostał przede wszystkim świetny edytor do tworzenia plansz i możliwość interakcji z innymi graczami. To nie jest LittleBigPlanet, w którym edytor służy jako jeden z elementów składowych. Tutaj zabawa w designera jest sercem gry i wokół niej wszystko się tak naprawdę kręci.

Dalsza część tekstu pod wideo

Siła wyobraźni

Bez obaw jednak. Jeśli przeraża Was myśl o skomplikowanej procedurze tworzenia światów (pamięta ktoś RPG Makera?), to możecie odetchnąć. Interfejs jest mega-wygodny. Wszystko podano nam jak na tacy, a budowanie kolejnych plansz jest intuicyjne i przejrzyste. Nawet samouczek i filmy instruktażowe zaprojektowano w taki sposób, by średnio rozgarnięty konstruktor szybko załapał wszelkie niuanse. Sterowanie za pomocą gamepada sprawdza się fenomenalnie - wszystko jest dużo bardziej przejrzyste i łatwiejsze w opanowaniu niż choćby w serii LiitleBigPlanet. Kopiowanie, usuwanie, powiększanie, przeciąganie elementów z inwentarza - w ciągu kilkunastu minut opanujecie podstawy. Edytor poziomów podzielony jest na swoistą siatkę z kwadratów, gdzie po prostu wstawiamy różne obiekty -  bloki, monety, grzybki, przeciwników itd. Warto eksperymentować i np. chować w znakach zapytania wrogów, dodać Bowserowi skrzydełka, czy umieścić go w clowncarze. Zobaczyć jak niekonwencjonalne zmiany wpływają na gameplay. Wiele elementów, easter eggów czy smaczków trzeba odkryć samemu. Dotknijcie choćby na ekranie tytułowym poszczególnych literek logo. Albo spróbujcie wykasować postać Mario za pomocą gumki, pomacać stylusem ślicznotkę prowadzącą tutoriale czy przeciągnąć jakiś efekt dźwiękowy na ustawionego na planszy Koopa. Możemy też dla przykładu ukryć dzwięki na planszy czemu towarzyszyły będą różne efekty w tle jak spadające kamienie, strzelające konfetti czy... tańczące panienki rodem z karnawału. Warto więc uruchomić wyobraźnię i kombinować.  

Sprawa jest o tyle ułatwiona, że na samym początku gry do naszej dyspozycji oddana  jest niewielka część elementów i narzędzi. Wraz z kolejnymi dniami gra odkrywa przez nami nowe opcje, dzięki czemu z każdym aspektem możemy się na spokojnie zapoznać. Bez wrzucania na głęboką wodę w setki wyskakujących ikonek. Na starcie możemy zapomnieć o stawianiu ruchomych platform, edytowaniu dźwięków, decydowaniu o szybkości przesuwania się ekranu, tworzeniu sub-plansz (wskakiwanie do rur), możliwości dosiadania Yoshiego czy choćby całej masie motywów tematycznych. Na początku odblokowywanie nowych elementów szło stanowczo zbyt wolno. Zwłaszcza dla osób, które chciały od razu przystąpić do tworzenia na pełnym gazie. Oczywiście można posłużyć się opcją przestawienia dni w zegarze konsoli, ale lepiej było po prostu dać bardziej wymagającym graczom alternatywną ścieżkę odblokowywania poszczególnych narzędzi. Sprawę poprawił patch, dzięki któremu nowe elementy odblokowujemy co 15 minut. Wszystkich elementów jest łącznie 60, co daje całą masę możliwości. Zwłaszcza, że w Mario Makerze mamy tak naprawdę kilka gier w jednej. 

Mulitplatformowe menu

Plansze możemy tworzyć wykorzystując elementy i mechanikę  z różnych odsłon serii. Tych 8-bitowych (Super Mario Bros., Super Mario Bros. 3), 16-bitowych (Super Mario World), oraz jednej z najnowszych odsłon cyklu (New Super Mario Bros. U). Każda kolejna odblokowana gra to nowe możliwości w kreatorze. Nie wiedzieć tylko czemu autorzy gry zrezygnowali z dołączenia do pakietu Super Mario Bros 2. Brakuje nie tylko plansz, ale również wielu ikonicznych obiektów czy przeciwników z tejże odsłony.  

Co by jednak nie pisać - przełączanie się pomiędzy poszczególnymi grami w edytorze następuje błyskawicznie przy pozostawieniu na planszy już zbudowanych elementów. Mamy jednak opcje nie tylko zmiany stylistyki związanej z poszczególną odsłoną serii, ale także motywem w tle. Plansze w zamku, lodowe, podniebne, podwodne, w nawiedzonym domu. Każda z nich oferuje nieco inną fizykę. Pod wodą poruszamy się zupełnie inaczej niż po lodowych blokach, na których Mario się ślizga. Przejście pomiędzy tworzeniem a testowaniem planszy również przebiega bardzo szybko. Możemy skorzystać z różnych dodatkowych linii pomocniczych, które podpowiedzą co poprawić, gdzie dodać platformę czy windę. I jak wspomniałem wcześniej – wszystko to jest mega-intuicyjne i zrozumiałe. 

Gdy już stworzymy nasze małe arcydzieło, możemy je zapisać w jednym ze slotów tworząc całe światy. Jednak najlepszym wyjściem jest podzielenie się własną twórczością z innymi graczami. Wgrywanie plansz na serwer odbywa się błyskawicznie i pozwala poznać opinie innych graczy. Możemy podejrzeć ile osób ukończyło nasz poziom, jak został oceniony (w gwiazdkach) czy ile razy do niego podchodzono. Jeśli zostaniemy dobrze ocenieni trafimy do różnego rodzaju rankingów. Najwyżej ocenione arcydzieła potrafią naprawdę miło zaskoczyć. Co powiecie na 8-bitową wersję Mario Kart? Zeldę? Donkey Konga? MegaMana? Splatoona? Im więcej poświęcicie na zabawę w edytorze, tym lepsze plansze stworzycie. Wykorzystując mechanikę poszczególnych części można pokusić się o zaprojektowanie strzelanki, horroru, gry logicznej, swoistych wyścigów, a nawet puzzli! Za każdym razem gdy zachwyciła mnie jakaś plansza wracałem do edytora i starałem się poeksperymentować czerpiąc inspiracje z pomysłów innych graczy. 

Rysa na diamencie

Mario Maker nie jest tak rozbudowane jak LittleBigPlanet, ale ta pozorna prostota ma swój urok. Ja w przyszłości przywitałbym z otwartymi ramionami rozbudowane opcje związane z edycją dźwięku (tych jest stanowczo za mało), możliwość tworzenia pionowych plansz (teraz mocno ograniczona), czy zaawansowaną edycję wyglądu naszego bohatera. Szkoda też, że nie ma opcji stawiania checkpointów na planszy. Każda śmierć to konieczność rozpoczęcia zabawy od nowa. Mamy więc tylko jedno życie. Przydałaby się także możliwość zmiany palety kolorów poszczególnych elementów, czy przenoszenia do gry swoich zdjęć. Zwróciłem też uwagę na to, że gra narzuca nam różne limity. Bowserów na planszy może być tylko maksymalnie trzech, z kolei zwykłych przeciwników - 100. Pomarudziłbym jeszcze na kilka rzeczy, bo jednak czuć nieco ograniczoną swobodę w kreowaniu plansz, ale z racji tego, że jest to dopiero pierwsza część (miejmy nadzieję) nowej serii, przymknę na to oko. 

Poza tworzeniem i testowaniem plansz innych graczy, Nintendo przygotowało także dwa tryby, które można nazwać singlowymi.  "10 Mario Challenge" pozwala nam po raz kolejny ruszyć na ratunek Peach. Do ogrania jest kampania składająca się z 8 plansz, ale trzeba liczyć się z tym, że mamy na to tylko 10 żyć. Łącznie takich tworów stworzonych przez Nintendo jest 68, Deweloper pokazuje między innymi jak można bawić się mechaniką czy jak zmienić znane nam ze starych gier poziomy w coś zupełnie nowego. Z kolei w trybie "100 Mario Challenge" mamy świetny patent - gra automatycznie miksuje plansze zrobione przez graczy i generuje świat składający się z ośmiu etapów. Jeśli dany poziom jest za trudny możemy go pominąć i wygenerować od nowa.

Zabawa jest przy tym przednia, bo nigdy tak naprawdę nie wiemy, jaki twór wylosuje nam gra. I tutaj ważna uwaga – aby nasz etap znalazł się na serwerze, wpierw sami musimy go przejść. Nie ma więc mowy o wylosowaniu czegoś co nie działa. I trzeba przyznać, że niektóre światy stworzone przez graczy są naprawdę hardkorowe. Podobnie jak w Soulsach jest możliwość pozostawiania różnych pomocnych komunikatów (a nawet obrazków), na planszach tworzonych przez społeczność. Świetna sprawa. Ponadto dzięki figurkom amiboo możemy też zdobyć nowe stroje. Zmiana Mariana w Sonica, Pac-Mana, Samus, Pikachu czy MegaMana (z własnymi animacjami i samplami dźwiękowymi), otwiera zupełnie nowe możliwości. Szkoda tylko, że kostiumy możemy zmieniać tylko w 8-bitowych odsłonach.    

Super Mario Maker to świetne narzędzie dla wszystkich fanów uniwersum. Testowanie, tworzenie i dzielenie się swoim contentem ze społecznością sprawia sporo frajdy. Nie jest to oczywiście gra bez wad, W niektórych momentach czuć narzucone ograniczenia, ale nie przeszkadza to jakoś specjalnie w dobrej zabawie. Przy odpowiednim wsparciu społeczności i samego Nintendo gra będzie żyła latami, na co osobiście bardzo mocno liczę. 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Super Mario Maker

Atuty

  • Tworzenie plansz sprawia masę frajdy
  • Intuicyjny interfejs
  • Nostalgiczny powrót do czasów Pegasusa
  • Integracja ze społecznością graczy
  • Cztery odsłony Mario w jednej grze
  • Tryb 10 Mario Challenge
  • Masa contentu

Wady

  • Brak kilku opcji kustomizacji
  • Absencja Super Mario Bros. 2

Nostalgiczna podróż do świata Mario, spełniająca dziecięce marzenia. Fani uniwersum będą zachwyceni, ale muszą wziąć namiar na to, że to przede wszystkim edytor.
Graliśmy na: Wii U

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper