Recenzja gry: Lara Croft and the Temple of Osiris

Recenzja gry: Lara Croft and the Temple of Osiris

Adam Ginel | 09.12.2014, 12:14

Miłośnicy Tomb Raidera właśnie dostali kolejną odsłonę przygód Lary Croft. W Temple of Osiris ponętna pani archeolog wraca do swoich ulubionych zajęć, czyli plądrowania najeżonych pułapkami grobowców i rozwiązywania zagadek.

Tym razem Lara ląduje w Egipcie, gdzie poszukując magicznej laski Ozyrysa wplątuje się w konflikt starożytnych bogów. Setowi udało się wydostać z krainy umarłych, więc światu grozi niebezpieczeństwo. Jedynie wskrzeszenie opiekuna zmarłych może powstrzymać jego potępionego brata. Zadania oczywiście postanawia podjąć się panna Croft, jednak do walki nie staje sama. Pomagają jej żona Ozyrysa - Izyda, ich syn Horus oraz zmuszony do współpracy konkurent pani archeolog - Carter Bell.
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Już od pierwszych zapowiedzi twórcy podkreślali, że podobnie jak w przypadku pierwowzoru, czyli Gurdian of Light, Temple of Osiris będzie tytułem nastawionym na kooperację. Rzeczywiście tak jest. Przechodzenie gry w pojedynkę daje sporo frajdy, szczególnie miłośnikom samotnego poszukiwania skarbów, jednak dopiero gdy do zabawy przyłączy się więcej osób, produkcja Crystal Dynamics pokazuje pazur.

Dream Team

Jeśli postanowisz ukończyć grę samotnie, pokierujesz jedynie Larą, a pozostałe postacie będą niedostępne. Wówczas bohaterka ma pod ręką wszystko, czego potrzebuje, aby móc pokonać Seta: broń, linkę z hakiem i laskę Ozyrysa, pozwalającą uruchamiać rozmaite mechanizmy, odblokowywać przejścia, czy wreszcie strzelać magicznym promieniem. Warto jednak do walki z bogiem zła zaprosić przynajmniej jeszcze jedną osobę. A najlepiej stworzyć czteroosobową drużynę. Dopiero wtedy pokonywanie kolejnych poziomów daje prawdziwą satysfakcję. Każdy z członków ekipy, dzięki charakterystycznym dla siebie umiejętnościom, ma swoją rolę do spełnienia. Jeśli wybierzesz się do któregoś z grobowców w duecie z Horusem, to on będzie dzierżył magiczny kostur, jednak bez linki, którą Lara ma przy pasie, bóg słońca nie dostanie się na zbyt wysoko zawieszone półki, więc będziesz musiał go podciągnąć. W praktyce oznacza to, że aby móc pokonać level, będziecie musieli współpracować i wspólnie rozwiązywać zagadki. Wszystkie puzzle są ciekawie zaprojektowanie i zmuszają do myślenia. W przypadku Temple of Osiris kooperacja nie oznacza dwukrotnie większej ilości napotkanych wrogów, lecz zupełnie nowe wyzwania.
 
Do zabawy może przyłączyć się trójka znajomych siedzących na kanapie obok lub ktoś po drugiej stronie łącza. Znajdywanie gry zajmuje chwilkę, a co najważniejsze, jeśli to ktoś się do ciebie przyłączy, nie zostajesz przeniesiony do innego levelu, lecz kontynuujesz już rozpoczęty od ostatniego checkpointu. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest automatyczne wyrzucanie z gry postaci, które pozostają nieaktywne dłużej, niż kilkadziesiąt sekund. Jeśli komuś akurat zechce się zrobić sobie kawę, reszta nie będzie na niego czekała.

Główkowanie i strzelanie

Oglądając zwiastuny nieco się obawiałem, czy zamiast myśleć, nie będę musiał jak najszybciej pociągać za spust i eliminować hord stworów, jednak w Temple of Oiris twórcom udało się zachować idealny balans między akcją i przygodą. W trakcie gry wyślesz w zaświaty sporo przeciwników, jednak zdecydowany nacisk kładziony jest tu na rozwiązywanie zagadek i omijanie pułapek.
 
 
Puzzle wymagają główkowania, jednak nie oczekuj zbyt wiele. Najczęściej są to proste wyzwania polegające na aktywowaniu jakiejś dźwigni i dobiegnięciu do otwartego w ten sposób przejścia w odpowiednim czasie. Będziesz używał laski Ozyrysa, aby aktywować rozmaite mechanizmy, przetaczał kule, czy strzelał w przełączniki. Po przejściu gry czuję lekki niedosyt. Z kolei walka sprowadza się do jak najszybszego pokonania napierających wrogów. W przypadku kooperacji momentami wdziera się chaos, ponieważ ze względu na eksplozje i śmigające nad głowami pociski nie do końca widać, gdzie znajdują się kierowane przez graczy postacie. Szczególnie w starciach z bossami, którzy jak na złych bogów przystało są wielcy, brzydcy i niekoniecznie chcą znowu dać się przerobić na mumie. Każdy z nich wymaga innej strategii, lecz gdy już ją znajdziesz, walka najczęściej szybko kończy się twoim zwycięstwem.

Zapomniane skarby

Jak na Tomb Raidera przystało, w trakcie przygody czeka na ciebie masa skarbów do odnalezienia. Podstawą jest zbieranie drogocennych klejnotów, które z kolei dają dostęp do skrzyń kryjących rozmaite kosztowności, dzięki którym bohaterowie stają się silniejsi. Bonus do szybkości, ogniste lub lodowe pociski, regeneracja zdrowia i amunicji, itd. Skrzynie podzielono na cztery kategorie w zależności od unikalności skarbu, który zawierają. Im cenniejszy przedmiot, tym więcej klejnotów potrzebujesz. Oprócz grobowców samych bóstw, do splądrowania czekają też jaskinie wyzwań. Każda z nich wymaga rozwiązania określonej zagadki logicznej. W nagrodę otrzymujesz nową broń oraz ulepszenia zdrowia lub amunicji. Co ciekawe, w kooperacji ilość klejnotów nie ulega zwiększeniu, co z kolei oznacza, że każdy z graczy powinien zgarnąć ich jak najwięcej, zanim zrobi to ktoś inny.
 
Po ukończeniu gry pozostajesz w świątyni Ozyrysa i możesz ponownie spróbować przejść każdy level, starając się wykręcić jak najlepszy wynik. Każdy z poziomów stawia przed tobą rozmaite zadania, za wykonanie których czekają na końcu cenne nagrody. Musisz uzyskać jak najwyższy wynik punktowy, przejść grobowiec w jak najkrótszym czasie, podpalać pochodnie, czy wreszcie pokonać jakiś fragment w określony sposób. Ukończone poziomy odwiedzę ponownie, aby zaliczyć wszystkie wyzwania i spróbować je przejść w kooperacji inną postacią. Oprócz wspomnianych nagród motywatorem jest bez wątpienia system rankingowy, porównujący twoje dokonania z innymi graczami. 
 
 

Egipskie ciemności

Biorąc pod uwagę fakt, że gra trafiła jedynie na konsole nowej generacji, spodziewałem się zapierającej dech w piersi grafiki. Niestety, na tym polu ekipa Crystal Dynamics się nie popisała. Temple of Osiris powinna wyglądać lepiej. Owszem, levele są ładnie zaprojektowane, ale nie licz na to, że powalą cię na kolana swoim designem. Szczególny ból gałek ocznych da się odczuć w scenkach przerywnikowych, którym daleko do perfekcji. Na domiar złego, szczególnie w trakcie kooperacji, animacja potrafi solidnie chrupnąć, a postacie niektórych graczy w magiczny sposób wyrzucane są poza planszę, co jednocześnie uniemożliwia dalszą zabawę. Udźwiękowienie wypada znacznie lepiej. Przygrywająca w tle muzyka zmienia się w zależności od tego, co dzieje się na ekranie, odpowiednio budując atmosferę. Głosy podkładane poszczególnym postaciom mogłyby brzemieć nieco lepiej, jednak jest znośnie.
 
Ustawiona w rzucie izometrycznym kamera pokazuje rozgrywkę w różnym stopniu zbliżenia, w zależności od potrzeby. Niestety, gdy jest ona maksymalnie oddalona, sterowanie jest mało precyzyjne, ponieważ mało co widać. Bardzo brakuje ręcznego zoomu, który rozwiązałby ten problem.

Pakuj się i w drogę!

Niewiele jest gier, w których słowo "kooperacja" oznacza coś więcej, niż tylko przechodzenie tych samych poziomów z innymi graczami. Temple of Osiris udowadnia, że wspólna zabawa może oferować znacznie więcej. Jeśli masz zgraną paczkę znajomych, najnowsza produkcja Crystal Dynamics zaoferuje ci ogromne replayability, zachęcając do ponownego przechodzenia wszystkich poziomów i wykręcania jak najlepszych wyników. Przygodę w Egipcie będę wspominał bardzo miło i na pewno jeszcze nie raz wybiorę się do grobowca Ozyrysa. Tobie też to polecam.
Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Lara Croft and the Temple of Osiris

Atuty

  • Kooperacja
  • Replayability
  • Zagadki

Wady

  • Oprawa

Ponętna pani archeolog wraca do swoich ulubionych zajęć, czyli plądrowania najeżonych pułapkami grobowców i rozwiązywania zagadek. Czego więcej chcieć od Tomb Raidera?

Adam Ginel Strona autora
cropper