Recenzja gry: Halo: The Master Chief Collection

Recenzja gry: Halo: The Master Chief Collection

Wojciech Gruszczyk | 08.11.2014, 21:30

Master Chief jest legendą Microsoftu. Każdy tytuł z jego udziałem sprawia, że ludzie szaleją, kupują konsole i odliczają dni do wielkiej premiery. W przyszłym roku na rynku zadebiutuje piątka – pierwsza, wielka historia na Xboksie One ma zaprezentować prawdziwą jakość nowej generacji amerykańskiej korporacji. A jak tym razem możemy przygotować się do tego ogromnego wydarzenia? Odświeżając sobie cztery główne historie, w których Szef gra główne skrzypce. 

Cztery wielkie historie w jednym wielkim uniwersum

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Kolekcja Master Chiefa oferuje zainteresowanym cztery produkcje. Halo: Combat Evolved Anniversary, Halo 2: Anniversary, Halo 3 i Halo 4 już pod samym względem upchnięcia do jednej kolekcji czterech tak wielkich gier to wielki ukłon w stronę fanów, którzy kupując jeden zestaw mogą odświeżyć sobie pamięć i przygotować się na wielkie nadejście piątki.

 

 

Projekt został przemyślany od samego początku, dlatego po pierwszym włączeniu produkcji przywita Was rozbudowane menu, w którym znajdziecie wszystkie szczegóły dotyczące przygotowanych przyjemności. A tych jest tutaj naprawdę sporo ponieważ, już sama kampania oferuje 45 misji, na których ukończenie musimy przeznaczyć około 40 godzin. Czterdzieści godzin strzelania na najwyższym poziomie, poznawania epickich przygód, niemal wszystkie gry w 1080p i w 60 klatkach na sekundę. Jedynie Halo 2: Anniversary wyświetla obraz w 1328x1080, ale za to pozwala na dynamiczne przełączenie pomiędzy wersją klasyczną a odpicowaną – identycznie jak w przypadku Halo: Combat Evolved Anniversary. Efekt jest wyśmienity i niektórych dojrzałych wilków może chwycić za serducho, gdy po dziesięciu latach ponownie zobaczą znane lokacje w starych, klimatycznych barwach.

 

Gdy już przywołuję kultową dwójkę, nie mogę nie wspomnieć w trzech słowach o stworzonych na nowo wszystkich przerywnikach filmowych. Studio Blur miało trudne zadanie, ponieważ nie jest łatwo zmieniać cokolwiek w legendzie, ale bez zbędnej przesady mogę śmiało powiedzieć, że ich praca to najwyższa liga. Każdy film został zaprojektowany na nowo i teraz zachęca... A nawet zmusza do poznania tej historii ponownie. Śmiem nawet twierdzić, że w odpicowaną dwójkę po prostu trzeba zagrać.

 

Należy przy tym pamiętać, że wszystkie gry wyglądają bardzo dobrze – chociaż mamy do czynienia z serią, która rozpoczęła się ponad dekadę temu (Halo: Combat Evolved zadebiutowało na rynku w 2001 roku), to całość prezentuje naprawdę wysoki poziom. Nie jest to „nowa generacja”, ale wszystkie cztery produkcje są miłe dla oka – najstarsze pozycje zostały totalnie odrestaurowane, a trójka i czwórka potrzebowały tylko kilku mniejszych szlifów.

 

Pamiętajcie, że przytoczony wcześniej czas to rozgrywka na normalnym poziomie trudności, bez większego zagłębiania się w szczegóły, lizania ścian i wyszukiwania smaczków. Gdy zapragniecie zdobyć w tych wszystkich grach calaki – a tylko warto nadmienić, że dla łowców osiągnięć przygotowano 4500 punktów do zdobycia! – to zabawa przeciągnie się na setki godzin. Nie możecie przy tym wszystkim zapomnieć o kooperacji, bo przecież znajomi czekają aż wspólnymi siłami zmierzycie się z najtrudniejszymi zadaniami na legendarnym poziomie trudności.

 

 

 

Więcej, mocniej, bardziej

 

Deweloperzy nie oszczędzali i po podszykowaniu „podstawy” rozpoczęli uzupełnianie swojego dzieła dodatkowymi smaczkami. Każdą misję ze wszystkich produkcji możemy załączyć w dowolnym momencie – to ukłon w stronę bardziej doświadczonych śmiałków – i następnie odpalić czaszki, czyli dodatkowe utrudnienia lub ulepszenia. Osłony ładują się tylko w momencie, gdy walczymy z wrogiem wręcz, przeciwnicy mają więcej energii, rzucają więcej granatów, a za trafienie w głowę pojawia się wiwat – wszystkie nadprogramowe przeszkody i każdy kolejny poziom trudności sprawiają, że zdobywamy więcej punktów za wykonanie zadania. Zapytacie po co zdobywać punkty w kampanii? Żyjemy w czasach, w których nawet Master Chief chce się chwalić swoimi osiągami, dlatego twórcy przygotowali stosowne rankingi, w których porównamy wyniki znajomych (kto szybciej przeszedł zadanie, kto uzbierał więcej punktów). Tym razem to piękny ukłon w stronę wszystkich speedrunowców, którzy otrzymują idealne narzędzie do zmagań i raz na zawsze zakończy się dyskusja pod tytułem „kto najszybciej przeszedł Halo”.

 

Jeśli zmęczycie się standardowymi zadaniami, możecie zapoznać się ze specjalnymi playlistami, na których znajdziecie miedzygrowe misje. To tutaj w samotności lub kooperacji weźmiesz udział w zadaniach wyciągniętych z różnych odsłon produkcji, które są ze sobą w pewien sposób połączone. Nie jest to wielka innowacja a w zasadzie dodatek, ale miło że twórcy nawet w taki sposób chcieli wydłużyć nam przyjemność obcowania w tym uniwersum.

 

Po tych wszystkich ukończonych zadaniach możecie bez najmniejszego problemu wejść do Forge, gdzie przygotujecie swoje wariacje trybów, stworzycie nowe mapy, a później możecie zerknąć na wszystkie rozegrane spotkania, gdzie dostrzeżecie błędy i wyłapiecie wyśmienite akcje do specjalnych montaży. Ja nie jestem wielkim miłośnikiem tych miejsc, ale dobrze wspominam tryby stworzone przez znajomych i ich wyśmienite materiały – zabawa rozpocznie się dopiero po 11 listopada, gdy na serwerach pojawią się amatorzy takiej zabawy i ponownie zaoferują nam najróżniejsze smakołyki.

 

 

 

Statystyki, smaczki, punkciki, procenciki

 

Na samym początku tekstu napisałem o rozbudowanym menu i uwierzcie w moje elektroniczne słowa, że wielkość tego projektu trudno opisać. Po wejściu do opcji kariery możemy personalizować wygląd postaci do sieciowych starć, w ID gracza zmieniamy emblemat, jego kolor, awatar, znacznik klanu, id służbowe, a później wchodzimy do statystyk kariery, gdzie jesteśmy dosłownie przytłoczeni wszystkimi liczbami, osiągnięciami (te posiadają specjalne paski informujące nas o progresie), procentami, medalami. Tych ostatnich możemy we wszystkich grach zdobyć 256 i w specjalnym dostrzec zdobycze.

 

Ciekawą możliwością jest pomoc w zdobywaniu osiągnieć – wystarczy kliknąć na dane wyzwanie i jesteśmy automatycznie przenoszeni do misji, w której najłatwiej zdobyć osiągnięcie. To wymarzona innowacja dla łowców.

 

Po tym ogólnym przytłoczeniu wybieramy się do dodatków, gdzie zobaczycie Halo Channel oraz Halo Nightfall. W przypadku tego pierwszego mamy przyjemność ze specjalną aplikacją, która pozwoli nam na oglądanie materiałów, filmów, specjalnych spotkań profesjonalistów, a nawet będziemy uczestniczyć w dyskusjach z twórcami. Natomiast Nightfall to serial, który wprowadzi nas w „wielką piątkę”, a odcinki pojawią się dopiero po premierze produkcji. To również w tym miejscu przetestujemy Halo 5: Guardians, ponieważ już pod koniec grudnia odbędą się zaplanowane testy – warto wiedzieć, że wszyscy posiadacze kolekcji Master Chiefa otrzymają dostęp do bety.

 

 

Piękny początek ze skazą

 

Twórcy postanowili podzielić produkcję na dwie części i na płycie gracze otrzymają wyłącznie cztery historie. Dopiero po pobraniu niezbędnych plików otrzymacie dostęp do trybu sieciowego – nie jest to zły pomysł, ale przed rozgrywką należy pobrać aż 15GB. W dzisiejszych czasach nie jest to dużo, jednak przed premierą z łatką były bardzo wielkie problemy – ja sam pobrałem całą produkcję czterokrotnie, a dopiero przełączenie regionu na Wielką Brytanię i ponownie pobranie prawie 60GB pozwoliło mi w spokoju sprawdzić tryb sieciowy. Niestety, chociaż w tym miejscu jest wielki potencjał to poznamy go dopiero po premierze – z tego powodu postanowiliśmy się wstrzymać z ostateczną oceną pozycji. Nie chcemy wydawać wyroku przed zapoznaniem się z główną osią dzieła – chociaż kampanie są wyśmienite, mamy tutaj cztery kompletne historie, to jednak chcemy traktować to dzieło jako jedną, ogromną kolekcję. W tej sytuacji oceniamy aktualnie wyłącznie tryb singleplayer, a w ciągu tygodnia w tekście pojawi się aktualizacja, w której opiszę tryb sieciowy i podsumuję kolekcję.

 

Muszę tylko wspomnieć, że chociaż 15GB dodaje do gry głównie tryb sieciowy, to jednocześnie ulepsza cały projekt. Przed pobraniem aktualizacji w kilku fragmentach (najczęściej w pierwszej i drugiej odsłonie) gra potrafiła zwolnić lub wyrzucić do menu konsoli. Problemy zostały prawie we wszystkich miejscach zniwelowane po aktualizacji, ale warto o tym wiedzieć przed rozpoczęciem zabawy, gdy w tle będzie się pobierał day one patch.

 

Teraz jestem w stanie powiedzieć, że 343 Industries zaśmiało się konkurencji w twarz i zaprezentowało prawdziwy remaster. To nie tylko ulepszona grafika, poprawione dźwięki, a prawdziwe dzieło, które pokazuje jak powinny wyglądać odrestaurowane produkcje. Deweloperzy zawiesili tak wysoko poprzeczkę, że teraz wszyscy przyszli twórcy będą mieć ogromny problem, aby sprzedać nam kolejnego ledwo odsmażonego kotleta... Twórcy Halo ze starego mięska stworzyli danie godne pięciogwiazdkowej restauracji. A wiecie, co się będzie działo po tym jak serwery zaczną odpowiednio działać? Będzie magia. Magia w najlepszych barwach, w najlepszym klimacie, ziemia obiecana. 

 

[Aktualizacja recenzji] To nie tak miało wyglądać…

 

Mija kolejny tydzień od premiery kolekcji Master Chiefa. Ponownie próbuję załączyć grę w sieci i chociaż teraz spotkanie wyszukuje się dość szybko, po chwili zostaje wyrzucony z rozgrywki. Twórcy od początku starają się naprawić produkcję, ale ja osobiście nie mam zamiaru czekać dłużej. Pewnie w przeciągu kilku najbliższych tygodni wszystko będzie działać jeszcze lepiej, ale aktualnie wciąż są problemy z pozycją.

 

Jak w tej sytuacji czytać powyższy tekst? Wyłącznie jako opis kampanii i ogólnej zawartości kolekcji, bez trybu sieciowego, z którym nadal są problemy. Z tego powodu, jeśli liczycie na „stare dobre Halo i całonocną grę w Sieci” to wstrzymajcie się zakupem.

 

Mimo wszystko to świetna kolekcja dla miłośników fabuły – możecie tutaj zapoznać się z czterema historiami, zobaczyć dodatkowe materiały, chłonąć całe to uniwersum. Szkoda, że ten brylant ma tak wielką skazę i deweloperzy nadal nie potrafią poradzić sobie z problemami. Tak jak wspominam – jest już lepiej, ale do ideału daleka droga. Czasami rozegracie spokojne spotkanie, innym razem zostaniecie wyrzuceni na samym początku gry.

 

Mam wrażenie, że twórcy nie wykorzystali ogromnego potencjału płynącego z tej kolekcji i w pewien sposób zmarnowali niepowtarzalną okazję. Mogli przed „piątką” zjednoczyć wszystkich miłośników świata Master Chiefa, którzy pewnie z wielką radością zapoznaliby się z nową odsłoną… Tak to pozostają nam „TYLKO” świetne 4 kampanie, które dają nam „TYLKO” kilkadziesiąt godzin zabawy na najwyższym poziomie. Macie ochotę na tylko takie poznanie uniwersum? Bierzcie i grajcie! 

Źródło: własne

Ocena - recenzja gry Halo: The Master Chief Collection

Atuty

  • Cztery świetne historie
  • Wszystko piękne odpicowane
  • Genialne menu i statystyki
  • Mnóstwo rozgrywki!

Wady

  • Day One Patch (15GB) potrafi zmęczyć
  • Małe problemy z płynnością
  • Duże problemy z trybem sieciowym

W trakcie przygotowywania

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper