Graliśmy w Dragon Ball FighterZ - nadchodzi najlepsza bijatyka w historii serii!

Graliśmy w Dragon Ball FighterZ - nadchodzi najlepsza bijatyka w historii serii!

Igor Chrzanowski | 20.09.2017, 22:15

Dragon Ball jest idealnym materiałem na dużą, profesjonalną bijatykę turniejową, która mogłaby zawalczyć o palmę pierwszeństwa z największymi markami tego gatunku, lecz niestety przez długie lata nie dostaliśmy takiego materiału. Czy Dragon Ball FighterZ jest tym, na co tak długo czekamy? Ja już znam odpowiedź na to pytanie i zamierzam się nią z wami podzielić.

W miniony weekend odbyła się zamknięta beta wspomnianego tytułu, nad którym pracują chyba najlepsi specjaliści, z którymi Bandai Namco mogło nawiązać współpracę, czyli Arc System Works – deweloperów możecie kojarzyć z takich serii jak Guilty Gear oraz BlazBlue.

Dalsza część tekstu pod wideo

ASW podjęło tym razem nieco świeży dla siebie temat stworzenia gry o charakterze typowego 2D, odwzorowanego w środowisku 2,5D – co nie jest wcale aż tak prostym zagadnieniem, gdyż studio ma unikalną dla siebie kreskę, którą ciężko jest przenieść na modele 3D, aby nie zepsuć tego stylu.

Na szczęście Japończycy podołali i śmiało mogę napisać, że DB FighterZ wygląda wprost obłędnie!Gdy przed chwilą przeglądałem własne screeny z gry, wciąż byłem pod wrażeniem tego, jak pięknie się to prezentuje, a walcząc z innymi graczami, wprost czułem się jakbym uczestniczył w kultowym anime.

Na gigantyczny plus zasługuje również to, że bazowa wersja językowa serwuje nam oryginalne japońskie głosy postaci z angielskimi napisami, więc najwięksi miłośnicy cyklu będą w siódmym niebie, gdy będą słuchać głosu Goku, Vegety, Friezy czy Cella wgniatających w glebę swoich przeciwników. Przejdźmy zatem do tego, co zaproszone osoby mogły przetestować podczas udostępnionej bety.

Arc rzuciło nam na pożarcie aż 11 zawodników i 5 kultowych aren. Do stawki załapali się oczywiście wszyscy Saiyanie, legendarne trio antagonistów, 16, 18, a także Piccolo i Krilan. Gracz dobierając sobie zespół złożony z aż trzech wojowników, mógł także wybrać im jeden z pięciu wariantów kolorystycznych (aby zminimalizować ryzyko pomyłek kto gra kim) oraz ustawić, która z lokacji będzie im przypisana. Tutaj do wyboru była pustynia z inwazji Saiyan, Cell Game Arena, Arena Mistrzostw Świata, miasto oraz okolice statku Friezy na Namek.

Połączenie bardzo dobrej muzyki, fantastycznie odwzorowanych scenerii znanych z Dragon Ball Z, a także absolutnie perfekcyjnie narysowanych postaci, sprawiało że moje małe serducho fanboy'a przepełnione było szczęściem. Lecz dopiero kilka sekund po rozpoczęciu swojego pierwszego pojedynku zdałem sobie sprawę z tego, jak dobre jest nadchodzące dzieło Arc System Works.

Co do tego, że autorzy GG i BB znają się na rzeczy, nikt chyba nie powinien mieć żadnych wątpliwości, dlatego też spodziewałem się, że system walki w Dragon Ball FighterZ będzie stał na najwyższym możliwym poziomie. Nie byłem jednak gotów na to, że sprawia on tak niesamowicie wiele frajdy, a ekipa ASW dosłownie perfekcyjnie połączyła swój styl tworzenia bijatyk z uniwersum Smoczych Kul.

Całość polega na tym, że naprzeciwko siebie stają dwie drużyny złożone z 3 wojaków każda i mają maksymalnie 300 sekund na to, aby posłać rywali na tamten świat. Zasady są więc banalnie proste. Interfejs składa się z pasków zdrowia, licznika czasowego, wskaźnika opóźnienia na serwerze oraz poziom mocy, który osiągnął nasz zespół. Gra ma również bardzo bogatą i skomplikowaną klawiszologię, która to zagospodarowała dosłownie wszystkie możliwe przyciski, jakie możecie dojrzeć na swoich padach.

Plusem jest to, że ustawienia ruchów możemy sobie dowolnie konfigurować, co pozwala na dobranie sobie dokładnie takiego ustawienia, które będzie najbardziej odpowiadało naszej intuicji. Najlepiej jednak grało będzie się tym osobom, które posiadają profesjonalne arcade sticki. Zakres ciosów naszych postaci obejmuje trzy ataki podstawowe o różnej sile, uderzenie specjalne, kultowe już znikanie, doskok i odskok umiejscowione pod jednym przyciskiem, dolatywanie naładowane mocą, ładowanie KI oraz wezwanie obu pomocników.

Sam system walki jest bardzo wymagający, co odczułem niezwykle mocno przez pierwszą godzinę kontaktu z grą. Brak samouczka i combo-listy z becie sprawiał, że wszystkiego musiałem się porażka po porażce uczyć samodzielnie, testując przy tym różne ustawienia klawiszy i działanie poszczególnych ruchów, czy też tworzenie kombinacji. Jak to mówią, Dragon Ball FighterZ spełnia jeden bardzo ważny warunek – jest łatwe do podstawowego opanowania, lecz zarazem wymagać będzie setek godzin treningów, by w 100% opanować to, co skryło w grze Arc System Works.

Kluczem do wygranej jest tu odpowiednie manewrowanie dostępnymi ciosami bazowymi, które co rusz należy mieszać z umiejętnościami specjalnymi. Wiadomo, że najważniejsza w uniwersum DBZ jest energia KI i poziom, jaki osiąga jej posiadacz – bez niej można jedynie pomarzyć o zwycięstwie. Dlatego też poprzez atakowanie, ładowanie się bądź blokady uderzeń możemy podnieść poziom mocy z 0 do 7 pasków. Użycie każdej umiejętności zużywa co najmniej jeden z nich, co tyczy się nawet błyskawicznych przejść teleportacyjnych.

Jeśli będziecie odpowiednio wyszkoleni zrobicie ze swoich wrogów miazgę i nie dacie im nawet na sekundę wstać, jeśli jednak traficie na godnych siebie rywali, wtedy zabawa rozkręci się na dobre, a wasze emocje będzie słychać nawet na Dworcu Centralnym. Dla mnie, jako dla dosyć sporego fana przygód Goku i spółki, niesamowitą frajdą było oglądanie tego co wyczynia się na ekranie telewizora.

Jeśli takie nazwy jak Masenko, Kienzan, Kaio-ken, Taiyo-ken, czy też Galick-gun mówią wam więcej niż „o, chińskie bajeczki”, doskonale będziecie wiedzieli jaką radochę sprawiają pojedynki w Dragon Ball FighterZ. Dodatkowo muszę przyznać, że jak na jedną z pierwszych faz beta-testów, serwery gry działają bardzo dobrze. Opóźnienie w walce wynosiło średnio od 3-6 klatek na sekundę, robiąc mi psikusa tylko raz skokiem do 19 klatek, co już było odczuwalne, lecz tylko chwilowo.

I wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze... Nawet jakbym bardzo chciał się tu do czegoś przyczepić, to nie mam do czego. Nawet system powtórek pozwala widzom na podgląd tego jakie harce wykonują padem oglądani zawodnicy, komentować zmagania specjalnymi naklejkami, a nawet robić pauzy i klatka po klatce analizować nagraną sytuację. No i ten uroczy hub! Jak na razie zapowiada się najlepsza bijatyka w całej historii serii i najlepszy tytuł tej klasy na 2018 rok. A już na pewno za kilka lat będzie podbijała rankingi „best fighting games” aktualnej generacji.

Poniżej znajdziecie krótki zapis rozgrywki z omówionej bety.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper