Wild Hunt Live, czyli Wiedźmin zawładnął Chorzowem

Wild Hunt Live, czyli Wiedźmin zawładnął Chorzowem

Wojciech Gruszczyk | 16.09.2017, 12:30

Piłka była krótka. Roger powiedział „Percival”, ja odpowiedziałem „TAK!”. I właśnie w taki sposób po kilku tygodniach wylądowałem wśród publiczności chorzowskiego Centrum Kultury, gdzie ponownie mogłem uczestniczyć w wielkim, wiedźmińskim show!

W lutym 2017 roku miałem okazję pierwszy raz pojawić się na koncercie zespołu Percival. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, co mnie tak naprawdę czeka, ale tym razem postanowiłem się na to spotkanie zdecydowanie lepiej przygotować. Od kilku tygodni w każdej wolnej chwili w mojej konsoli kręcił się Dziki Gon. Była to bardzo przemyślana decyzja, która zdecydowanie zwiększyła doznania płynące z tego koncertu.

Dalsza część tekstu pod wideo

A musicie wiedzieć, że jest to niezwykłe wydarzenie. Zespół ponownie przywdział ludowe, słowiańskie stroje, wykorzystał kilka niezwykłych instrumentów i przez dokładnie 120 minut przeprowadził całą chorzowską publiczność przez tonę wspomnień z Wiedźminem w roli głównej. Z minuty na minutę, z piosenki na piosenkę przed moimi oczami pojawiały się obrazy, wszystkie misje z Geraltem, krajobrazy, a przede wszystkim wiele wymagających i piekielnie satysfakcjonujących pojedynków…

Pracę Percivala docenią wszyscy, nie tylko fani Wiedźmina (choć dla nich będzie to totalna rozkosz), bo ten występ to po prostu kawał dobrej muzyki – mocna perkusja, genialna gra na flecie, popis na lutni długoszyjkowej i śpiew… Śpiew, który potrafi oczarować, wywołać ciarki na plecach. Ponownie najbardziej czekałem na Pieśń Priscilli i ponownie się nie zawiodłem. Wybitne wykonanie zespołu sprawiło, że pisząc te słowa słucham „Wilczą Zamieć” i tylko czekam na sesję z Wiedźminem na kanapie. Już drugi raz przy pierwszych chwilach „Priscilli” dostrzegłem na sali wielkie poruszenie – fani Wiedźmina nie zawodzą! – co doskonale zauważył zespół i… To był jedyny moment, gdy dało się dostrzec małą tremę. Pierwszy, inauguracyjny koncert dał się we znaki, ale na szczęście nerwy udało się uspokoić już przy kolejnym utworze.

W tej wspominkowej podróży pomagają urywki z produkcji CD Projekt RED, które są puszczone na wielkim telebimie, a dodatkowo w całym show nie brakuje laserów i występów na żywo. Podczas pierwszego spotkania z Percivalem na scenie i obok słuchaczy pojawiły się dziewczyny z teatru Avatar, które ponownie upiększyły całe wydarzenie – tancerki niczym rasowe gimnastyczki wyginały się w rytm dźwięków, idealnie reagowały na kolejne brzmienia i ubarwiły cały występ. Niestety, teraz miałem okazję usiąść na balkonie (serdecznie nie polecam!), więc nie mogłem obserwować „kuszenia” wykonywanego przez dziewczyny, które niczym rasowe Panie Lasu wyciągały uczestników zabawy na scenę, zaczepiały wzrokiem, a od czasu do czasu potrafiły nawet złapać słuchacza za nogę…

Percival postanowił w tym miejscu pozytywnie zaskoczyć, bo obok wspomnianych tancerek, na wydarzenie zawitały dodatkowe postacie. Największym poruszeniem było pojawienie się na scenie wiedźmina oraz czarodziejki – choć trudno tutaj mówić o jakimkolwiek podobieństwie do Geralta (zamierzona sytuacja?), to jednak facet w świetny sposób po wypiciu kilku eliksirów zaczął tańczyć z mieczem, a jego ruchy zostały niczym żywo wyjęte z gry. Szacun! 

Nie trudno dostrzec całą koncepcję projektu, która została w świetny sposób przemyślana, dopracowana i sprawiła, że chociaż w trakcie wydarzenia pojawiło się tylko kilka nowych utworów, to i tak niemal z wywieszonym jęzorem słuchałem kolejnych piosenek… A od czasu do czasu zamykałem oczy i dawałem się ponieść chwili. Ponownie jak w lutym, każdy utwór został przez publiczność skwitowany mocnymi brawami, co w sumie nie dziwi. Percival wykonał genialną pracę, bo nawet jeśli nie zakochaliście się w uniwersum Sapkowskiego i nie spędziliście w grach CD Projektu RED setek godzin, to docenicie całe przedstawienie, a przede wszystkim muzykę. Bo to właśnie te utwory mogą sprawić, że jeśli nie po gry, to sięgniecie przynajmniej po książki.

Doceniam oczywiście stroje, tancerzy, oprawę świetlno-wizualną, ale są to tylko skromne dodatki do świetnej, nastrojowej i „wspominkowej” muzyki, dzięki której Percivala po prostu chce się słuchać. I w tym wypadku nawet najmniejszym problemem nie był fakt, że miałem już okazję uczestniczyć w koncercie z serii Wild Hunt Live. 15 września bawiłem się tak samo dobrze, jak za pierwszym razem, a nowe elementy (utwory, aranżacje, oprawa) są bardzo miłymi dodatkami. Właśnie z tego powodu mogę serdecznie polecić wszystkim graczom, fanom Wiedźmina, czy po prostu miłośnikom dobrej muzyki trasę zespołu Percival. To niecodzienna podróż, w której naprawdę warto uczestniczyć.

Tak prezentują się trasa WILD HUNT Percival + Teatr Avatar

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper