Graliśmy w Super Mario Odyssey – to będzie kolejny hit na Nintendo Switch

Graliśmy w Super Mario Odyssey – to będzie kolejny hit na Nintendo Switch

Wojciech Gruszczyk | 29.08.2017, 20:02

Najlepsza gra na Nintendo Switch, najbardziej oczekiwana gra targów, najlepsza gra dla rodzin, najlepsza gra akcji i oczywiście najlepsza gra Gamescom 2017. Super Mario Odyssey ponownie nie bierze jeńców i o tej produkcji w 2017 będzie bardzo głośno. Japończycy tworzą kolejną perełkę.

Nintendo przygotowało się na imprezę w Kolonii wzorowo. Firma nie tylko zdecydowała się na stworzenie ogromnej strefy dla wszystkich odwiedzających, a dodatkowo zorganizowała sporą przestrzeń dla prasy, w której zainteresowani mogli sprawdzić nadchodzące produkcje.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po rejestracji, bez większego zastanowienia pognałem na stoisko z Super Mario Odyssey i w sumie… Kobieta prezentująca tytuł musiała mnie dosłownie odciągać od konsoli tłumacząc, że „inni też chcą spróbować”. Bez owijania w bawełnę i męczenia klawiatury, Marian w tym roku ponownie zawładnie naszymi konsolami, wolnym czasem, a pewnie nawet zniszczy kilka małżeństw.

Trudno tak naprawdę wytłumaczyć, gdzie znajduje się ta cała magia. To dopracowana, świetnie zrealizowana i na swój sposób kompletna propozycja. Najnowsza przygoda wąsatego hydraulika nie zaoferuje wybitnej historii (znowu ratujemy księżniczkę), ale gameplay został ubarwiony o znaczący element (magiczna czapa), dzięki któremu całość robi piorunujące wrażenie.

Na pokazie mogłem wypróbować dwie miejscówki – miasto (należy pomóc pani burmistrz zorganizować ekipę muzyków) oraz pustynię (trzeba pomóc okolicznym mieszkańcom poradzić sobie z chłodem) – i w obu przypadkach zostałem oczarowany rozgrywką. Tutaj nie jest potrzebny wielki poradnik, chwytasz w łapy Joy-Cony, biegasz, zbierasz monety, walczysz z napotkanymi przeciwnikami, rozwiązujesz zadania, a całość działa bezproblemowo i dzięki temu czerpiesz garściami z czystej przyjemności. Świetnie działa nowa mechanika kapelusza, którym teraz Mario rzuca w przeciwników i może nimi sterować – przejmujemy kontrolę nad nadlatującą w naszą stronę rakietą i możemy dostać się do wcześniej niedostępnej lokacji lub po prostu uniknąć ataku innych oponentów.

Muszę przy tym przyznać, że spędzając z tytułem ponad dwa kwadranse nie potrafię przekonać się do wizji Mario w mieście, ale autorzy potrafili nawet w taką miejscówkę wrzucić genialne rozwiązania, dzięki którym znany bohater czuje się w grze niczym ryba w wodzie. Skacząc po kolejnych dachach, unikając pocisków, korzystając z szybkiej podróży po liniach energetycznych – tutaj od początku do końca gracz ma świadomość, że każde miejsce zostało dopracowane z uwzględnieniem najdrobniejszych szczegółów.

Genialnie prezentuje się mechanika znajdująca się na pustyni, gdzie bohater może „wejść w mur” i kontynuować rozgrywkę w dwóch wymiarach – element znany z innych produkcji, ale tutaj sprawdza się w 101% i płynne przejście z 2D do 3D i 3D do 2D wypada wyśmienicie. Twórcy w prosty sposób oferują klasyczną rozgrywkę, którą pokochaliśmy lata temu, a teraz możemy ponownie odkrywać. I to właśnie takie dodatki sprawiły, że choć ukończenie poszczególnych lokacji nie powinno zająć więcej niż 15 minut, to ja wciąż chciałem biegać i szukać ciekawych rozwiązań ukrytych na pustyni oraz w mieście.

Dobrym przykładem takiej „znajdźki” jest odwzorowanie przez protagonistę koła namalowanego na piasku – naszym zadaniem jest odwzorowanie linii z pamięci, a punkty otrzymujemy po wymalowaniu całego okręgu. Proste? Niby tak, ale zabawa jest naprawdę pozytywnym dodatkiem do głównego zadania.

To wszystko działa płynnie, jest przyjemne, a rozwiązania potrafią zachwycić. I w zasadzie trudno mi wyobrazić sobie, by produkcja Japończyków nie osiągnęła zawrotnego sukcesu. Dla posiadaczy Nintendo Switchów będzie to gra obowiązkowa, a jestem nawet przekonany, że tytuł sprawi, że z nową platformą Big N zapozna się wielu nowych graczy. „Przełącznik” rozkręcał się długo, ale to właśnie ta platforma już teraz może pochwalić się The Legend of Zelda: Breath of the Wild, a wkrótce oczaruje graczy za pomocą Super Mario Odyssey… Czego chcieć więcej?  

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper