10 najgorszych wyścigów

10 najgorszych wyścigów

Bartosz Dawidowski | 29.04.2017, 03:08

Gran Turismo Sport prezentuje się wyśmienicie a premiera ma nastąpić w najbliższych miesiącach. Na horyzoncie majaczy już również nowa Forza Motorsport, która zostanie ujawniona w trakcie wielkiego show Microsoftu na początku targów E3 2017. Rozpieszczanie fani wyścigów nie mają zatem na co narzekać. Nie zawsze jednak bywało w branży tak słodko jak obecnie.

Zwykle emocjonujemy się wyścigami AAA, które obecnie coraz częściej mają symulacyjne zacięcie (lub opcje pozwalające na wyłączenie rozmaitych "wspomagaczy"). Dzisiaj jednak wykonamy małą woltę i wcielimy się w hejterów. Hejterów piętnujących najbardziej żenujące przykłady gier wyścigowych w historii przemysłu gier wideo. Włączcie zatem wycieraczki i wybierzcie zamknięty obieg powietrza, bo na drogę wylała swoją zawartość szambiarka.

Dalsza część tekstu pod wideo

1. Big Rigs: Over the Road Racing

Wg wielu osób Big Rigs to nie tylko najgorsze wyścigi w historii gier, ale w ogóle najbardziej niedopracowana i niegrywalna produkcja ze wszystkich gatunków. Już sam pomysł kierowania wielkim TIRem budzi pewne wątpliwości. Koncepcja sterowania wielką ciężarówką nie jest tu jednak zasadniczym problemem. W grze pojawiły się miliony baboli: okropna fizyka, nieistniejąca detekcja kolizji (ciężarówka dosłownie przenika przez wszystkie budynki i drzewa), makabryczne bugi, oprawa audio, przy której wykonuje się pranie mózgu w Korei Północnej, kiepska grafika i brak zróżnicowania opcji gameplayowych. Jazda w tym tworze nie zapewnia choćby krztyny satysfakcji. Włączyć to można tylko dla śmiechu albo sprezentować znajomemu, jeśli chcecie się go pozbyć z waszego życia.

2. Action Girlz Racing

Jeśli Sonic R był kompromitacją, to nie wiem jak nazwać tę marną podróbkę Mario Kart? Bublem, crapem, żenadą? W zasadzie każde z tych określeń pasuje do Action Girlz Racing. IGN wlepił temu flegmatycznemu potworkowi z Wii, przy którym można zasnąć po 5 minutach rozgrywki, ocenę niższą niż 1/10. I wcale mnie to nie dziwi...

3. M&M's Kart Racing

Na konsolach pojawiło się wiele znakomitych gier z gokartami w rolach głównych (wspomnieć tu trzeba chociażby Mario Kart lub świetnie Crash Team Racing). Ale M&M's Cart Racing? To niestety tylko kiepska próba odcinania kuponów od sukcesu innych arcade'owych racerów.

4. The Zoo Race

Paskudna gra, ale przemawia za nią chociaż jeden element: oryginalny pomysł na rozgrywkę. Jak na gry wyścigowe koncepcja zabawy jest tu faktycznie niezwykle oryginalna. W The Zoo Race wcielamy się w... zwierzęta (np. w wieprza lub w konia), które ścigają się na kiepsko zaprojektowanych trasach. Jeśli kiedykolwiek marzyliście, by wcielić się w galopującego nosorożca, to znaleźliście swoją mekkę.

5. Crazy Frog Racer

Uwielbiam dwusuwowe pierdopędy i ubolewam nad tym, że Unia Europejska wykosiła ostatnie pojazdy z takimi silnikami z oficjalnych sieci sprzedaży. Ale Crazy Frog? Ludzie, ten song daje raka. Tak jak idiotyczna gra z żabą w roli głównej. Zero fizyki, zero miodu, zero prędkości. Maksimum kwasu.

6. Mercedes-Benz World Racing

Do dzisiaj pamiętam hype, jaki był budowany wokół premiery World Racing w okolicach 2003 roku. Niestety gra okazała się okropnym bublem. Obiecywane 100 samochodów ze stajni Merceders-Benz to w większości marne wariacje na temat tego samego modelu wozu. "Zapierająca dech w piersi grafika" to z kolei framerate na nieakceptowalnym poziomie. "Realistyczna symulacja" to wisienka na torcie marketingowych kłamstw, w które opakowywano ten szajs.

7. Ford Street Racing

Ford Street Racing to przykład tego, że nie szata zdobi człowieka (a właściwie racera). Gra miała naprawdę świetną grafikę w momencie premiery, ale gameplay był straszliwie prymitywny. Tylko 3 tryby zabawy nie rozbudzały ciekawości graczy. W dodatku wszystkie z 18 samochodów dostępnych w Ford Street Racing posiadały automatyczną skrzynię biegów. SI było niemożebnie tępe a kraksy nie miały praktycznie żadnego wpływu na osiąganie gorszych wyników. Gra była tak niedopracowana w momencie premiery, że wydawca nie rozsyłał jej w ogóle do redakcji branżowych magazynów. Wszystko w nadziei na to, że w ten sposób łatwiej będzie naciągnąć nieświadomych kiepskiej jakości gry konsumentów.

8. Sonic R

Biedny niebieski jeżozwierz. Nie dość, że nie idzie mu w ostatniej dekadzie w platformówkach, to gostek nie miał szczęścia nawet w tytułach wyścigowych. Sonic R był próbą stworzenia przez Segę gry na miarę Mario Kart, z uwielbianymi przez graczy ikonicznymi postaciami. Wyszła z tego rzadka kupa. Największym jej grzechem jest mizerna prędkość rozgrywki. Po "ponadźwiękowym" jeżu można by się spodziewać większej dynamiki.

9. Test Drive Off-Road

Test Drive był kiedyś fajną marką. "Kiedyś" to niestety słowo kluczowe w tym przypadku. Na PlayStation pojawiła się jedna z najgorszych gier wyścigowych w historii (a właściwie rajdowych) i było nią Test Drive Off Road. Jedną z największych pomyłek deweloperów tego gónwna było zapewnienie zbyt małego promienia dorysowywania się obiektów, co sprawia, że trasa pojawi a się praktycznie przed maską pojazdu. W czasach gdy na rynku występowało Gran Turismo czy Ridge Racer takie niechlujstwo było niedopuszczalne.

10. Fast & Furious: Showdown

Szybcy się Wściekli i zapragnęli skatować graczy swoimi wyścigami. O ile grafika w Fast & Furious: Showdown była całkiem dobra, to produkcja okazała się tylko ślicznie pomalowaną wydmuszką. Nie znajdziecie tu uczucia pędu, porządnej fizyki czy choćby odpowiednich reakcji przy kolizjach.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper