Gry o dzikim zachodzie - TOP 10

Gry o dzikim zachodzie - TOP 10

Bartosz Dawidowski | 21.10.2016, 23:54

Rockstar zapowiedział Red Dead Redemption 2 we wspaniałym stylu, co oczywiście stało się katalizatorem dla westernowej manii u większości graczy. W tej sytuacji cotygodniowa topka mogła wyglądać tylko w jeden sposób. Zapraszamy do zapoznania się z rankingiem gier o dzikim zachodzie.

W tym tygodniu oczywiście robimy mały przegląd najlepszych westernowych produkcji. Przeoczyłem coś, źle poukładałem kolejność gier? Walcie śmiało ze swoich rewolwerów w naszej komentarzowej strzelnicy. Tymczasem, żeby nie przedłużać, zapraszam państwa do rankingu...

Dalsza część tekstu pod wideo

 


10. Wild Arms - gry o dzikim zachodzie

Wild Arms nie jest co prawda grą westernową sensu stricte, ale zawiera na tyle dużo motywów inspirowanych Dzikim Zachodem, że warto się jej bliżej przyjrzeć. Chusty, kapelusze, płaszcze, rewolwery, charakterystyczna architektura - Wild Arms jest bardziej westernowy, niż jakikolwiek inny japoński role-play. Tytuł oferuje nawet muzykę kojarzącą się z klasycznymi, włoskimi filmami w tej stylistyce. Szkoda, że w kolejnych odsłonach serii twórcy odeszli od tych "dzikich" korzeni, brnąc w coraz bardziej wątpliwej jakości fantasy.

Sprawdźcie koniecznie to klasyczne intro; jest naprawdę dobre :)

 


9. Oregon Trail II - gry o dzikim zachodzie

To z pewnością jeden z ciekawszych przykładów gier westernowych. Patentów z Oregon Trail można dopatrzyć się później np. w Banner Saga. Gracz w tej klasycznej pozycji również prowadzi karawanę i od jego decyzji (podejmowanych z poziomu prostych menusów) zależy czy jego podopieczni przeżyją podróż. Uważać trzeba nie tylko na bandytów, ale przede wszystkim na choroby takie jak cholera lub dyzenteria (inaczej: zabójcza sraczka). Gra ma poprzez swoje realistyczne zacięcie nawet walory edukacyjne i była oferowana dzieciakom w wielu amerykańskich szkołach, jako "interaktywna prezentacja" w trakcie lekcji historii. Oczywiście takie prezentacje najczęściej przemieniały się w turnieje bezlitosnych polowań na dziką zwierzynę (co gra przedstawiała w postaci prostej mini-gierki typu "celowniczek").

Druga odsłona serii Oregon Trail to znacznie wzbogacona wizualne wersja 8-bitowej produkcji z lat 80. Zasady zabawy zostały jednak praktycznie niezmienione.

 

 

8. Mad Dog McCree - gry o dzikim zachodzie

Chyba najbardziej pamiętny i najlepszy przykład gier FMV z wczesnych lat 90. Jak tylko na rynku pojawiły się odtwarzacze CD-ROMów na pecetach jak grzyby po deszczu wyrosły gry "filmowe". Zamiast grafiki stworzonej przez deweloperów studia posiłkowały się sekwencjami zwykłymi sekwencjami filmowymi. W większości przypadków taka metoda wywoływała nieprzyjemne efekty wyraźnych przejść między kolejnymi nakręconymi scenkami, ale w "celowniczku" Mad Dog rzecz wykonano naprawdę nieźle. Niestety gameplay nie był tak imponujący jak fenomenalna w swoim czasie oprawa graficzna.


 

7. Sunset Riders - gry o dzikim zachodzie

Na przełomie lat 80 i 90. Konami tworzyło naprawdę wspaniałe scrollowane strzelaniny (gry w stylu "run and gun"), w których można było bawić się wspólnie z innymi graczami. Jednym z takich bardzo udanych tytułów byli Sunset Riders, czyli tradycyjna strzelanina 2D, utrzymana w klimatach Dzikiego Zachodu. Tytuł został najpierw, w 1991 r., wydany na automaty, by niedługo później dorobić się świetnej konsolowej konwersji, która pozwalała na kooperację 4 osób. Ataki na rozpędzone pociągi, strzelaniny w saloonach, potyczki z kaktusami w tle - gra oferowała znakomitą oprawę graficzną, która nawet do dzisiaj zachowała pewną dozę atrakcyjności.

 

6. Oddworld: Stranger's Wrath - gry o dzikim zachodzie

Stranger’s Wrath to najlepszy przykład wykorzystania westernowego klimatu do kreacji fikcyjnego wirtualnego świata. W grze wcielamy się w Strangera, który jest swego rodzaju łowcą głów, zbierającym kasę za ściganie przestępców z listów gończych. Jedną z najciekawszych aspektów tej jajcarskiej strzelaniny jest amunicja, którą posługuje się tytułowy bohater. Gość strzela żywymi pociskami (m.in. pewnym rodzajem insektów), a każda z takich "kulek" ma odmienne działanie i wywołuje różne efekty przy celnych trafieniach.

 

5. Desperados: Wanted Dead Or Alive - gry o dzikim zachodzie

Gry westernowe kojarzą się najczęściej z trochę bezmyślnymi strzelaninami. Czasem zdarzają się jednak takie ciekawostki jak Oregon Trail albo Desperados, w których pociąganie za cyngiel znajduje się na drugim planie, a najważniejsze jest dobre główkowanie i strategia. W Desperados gracz musi, oglądając świat gry z perspektywy izometrycznej, przedrzeć się przez wszystkich przeciwników w stylu skradankowym. Akcja odbywa się w czasie rzeczywistym, ale przy bezpośredniej konfrontacji z przeważającymi siłami wrogów nie ma większych szans na sukces. Dlatego trzeba w tym westernie wykonanym w estetycznej grafice 2D stawiać przede wszystkim na stealth i cichą eliminację nieprzyjaciół wyposażonych w imponującą SI. Taka rozgrywka przypomina gameplay z Commandos: Behind Enemy Lines.

 

 

4. Red Dead Revolver - gry o dzikim zachodzie

Red Dead Revolver powstawał pierwotnie w wewnętrznym studiu Capcom. Skala produkcji okazała się jednak zbyt ambitna, czasochłonna, dlatego produkcja została zawieszona w 2002 roku. Na szczęście potencjał w tym niedokończonym dziele dostrzegł Rockstar, który wykupił prawa i wypracowaną zawartość od Capcomu. To był strzał w dziesiątkę, bo po kolejnych 2 latach cyzelowania tej sandboksowej gry okazało się, że Red Dead Revolver to swego rodzaju rewolucja w kategorii gier westernowych. Rockstar skierowało tytuł na tory :spaghetti westernu", dodając do całej formuły sporą ilość humoru i wykorzystało nawet kilka utworów ze znanych włoskich filmów o tej tematyce. Gra nie dysponowała jednak jeszcze sandboksowym środowiskiem, które stało się flagową atrakcją w grach Rocktar. Akcja w Red Dead Revolver odbywała się w ponad 20 etapach, które można było zaliczyć w ok. 8-10 godzin.

 

 

3. Call of Juarez: Bound in Blood/Gunslinger - gry o dzikim zachodzie

Polacy nie gęsi i swoje westerny mają! Udowodniło to studio Techland, które w 2009 r. stworzyło świetną strzelaninę FPP na PS3, X360 i PC. Bound in Blood było drugą odsłoną serii Call of Juarez (stanowiąc prequel), która poprawiła pierwowzór praktycznie we wszystkich aspektach. Gra zaoferowała oprócz dobrej mechaniki strzelania naprawdę niezłą, wiarygodną fabułę. Oprócz mocnej, choć krótkawej kampanii singleplayer, polskie studio zadbało również o możliwość sieciowej zabawy

Na uwagę zasługuje również kolejna odsłona serii, z podtytułem Gunslinger. Kwestią gustu jest, którą część Call of Juarez uznamy za lepszą (czynnikiem decydującym będzie fabuła, bo mechanika rozgrywki jest bardzo podobna w Gunslinger i Bound by Blood).

 

 

2. Gun - gry o dzikim zachodzie

Activision pozazdrościło chyba Take-Two świetnego Red Dead Revolver z 2004 roku, bo rok później na rynku pojawił się Gun, gra utrzymana w podobnej westernowej konwencji, która oferowała jednak w przeciwieństwie do gry Rockstar spory otwarty świat, a także ciekawy system reputacji w odwiedzanych osadach. Jeśli gracz za bardo namieszał w danym miasteczku to poziom "cierpliwości" mieszkańców spadał do zera, co powodowało, że do akcji wkraczali strażnicy prawa. W grze pojawiły się też hazardowe mini-gierki. Niestety produkcji zabrakło trochę dawki czarnego humoru i tego "czegoś', czym mogła pochwalić się gra Rockstar, ale mimo wszystko ta pozycja okazała się wartościowa dla osób szukających klimatycznych szpili z akcją na Dzikim Zachodzie. Na pewno można powiedzieć, że Gun stał się jedną z głównych inspiracji do powstania Red Dead Redemption, bo Rockstar udoskonalił praktycznie wszystkie pomysły z Gun w swoim westernowym hicie.

 

 

 

1. Red Dead Redemption - gry o dzikim zachodzie

Rockstar widząc jaki sandboksowy tytuł można zrobić w klimatach Dzikiego Zachodu na bazie Gun, postanowił rozwinąć swoją ustaloną już westernową markę. Podobnie jak w Gun firma postawiła na wielki, otwarty świat, przebijając znacząco propozycję Neversoft nie tylko pod względem graficznym, ale przede wszystkim gameplayowym. To bogactwo rozgrywki połączono ze znakomitą fabułą, na poziomie jakim próżno szukać w innych westernowych grach. Krytycy i gracze oszaleli na punkcie Red Dead Redemption, dzięki czemu RDR do dzisiaj może się poszczycić jedną z najwyższych średnich z ocen w historii cyfrowej rozrywki.

Na szczególną uwagę zasługuje też DLC "Undead Nightmare", które jest jednym z najlepszych i najbogatszych rozszerzeń, jakie kiedykolwiek widzieliśmy w grach wideo. W Undead Nightmare John Marston, główny bohater RDR stara się znaleźć lek na chorobę zmieniającą ludzi w żywe trupy. Wyszła z tego niezwykle klimatyczna i doskonale zrealizowana przygoda.

 

 

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper