Graliśmy w The Karters. Polacy tworzą swojego Mario Kart i gra nie zawodzi

Graliśmy w The Karters. Polacy tworzą swojego Mario Kart i gra nie zawodzi

Wojciech Gruszczyk | 27.08.2016, 09:00

W Kolonii nie mieliśmy za dużo wolnego czasu, ale czekając na jeden z pokazów natknąłem się na Polaków z Cmoar Studio. Twórcy z wielką pasją opowiedzieli mi o swojej produkcji, która przy pierwszym spotkaniu przypomniała mi najlepsze chwile z ostatnim Mario Kart. Może i Katowiczanie nie tworzą gry z takim rozmachem jak Nintendo, ale w ten tytuł gra się bardzo przyjemnie. 

12,2 km dzieli moje mieszkanie od Cmoar Studio, ale dopiero jakieś 1010 km od domu udało mi się zagrać w The Karters! Pierwsze spotkanie z produkcją to bardzo duże, pozytywnie zaskoczenie. Autorzy z Katowic wspominają, że podczas przygotowań inspirują się Crash Team Racing i w sumie odczuwa się to od samego początku. W gameplayu bez problemu odnajduję również inspiracje ostatnimi odsłonami Mario Kart i choć obie wymienione serie były tworzone z większym rozmachem (czytaj budżetem), to i tak produkcja Polaków nie ma się czego wstydzić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Założenia produkcji są łatwe do przewidzenia. Wskakujemy w skórę jednego z kilku przygotowanych bohaterów i musimy ukończyć wyścig na pierwszym miejscu, w trakcie rywalizacji korzystając ze znalezionych gadżetów, które wpływają na szybkość naszego wozu lub pozwalają atakować przeciwników. Proste? Jasne, ale właśnie w takiej prostocie siła, bo autorzy wzorując się na najlepszych robią to bardzo dobrze. W grze nie wystarczy wciskać gazu do dechy i z zamkniętymi oczami pokonywać kolejne zakręty. Deweloperzy zmuszają graczy do częstego, niemal stałego wchodzenia w poślizgi, dzięki którym bryczka może przyspieszyć. Znajomość map jest również bezcenna, bo dzięki licznie rozłożonym przyspieszającym taśmom, skrótom, czy też wspomnianym power-upom zyskujemy niezbędną przewagę.

Na targach miałem okazję przejechać kilka wyścigów i grało się szczególnie przyjemnie. Może i brakuje budżetu Nintendo, to jednak i tak tworzone są wyścigi, na których można zawiesić oko. Pozytywne wrażenie zrobiła na mnie oprawa oraz prezentacja bohaterów – ekipa przedstawiła kilka ładnych i różnorodnych lokacji, które pasują do przygotowanej gry, a jednoczenie zadbano o unikalnych kierowców. Postacie posiadają własne animacje, które wpisują się w pomysł wielobarwnych, animowanych potyczek w mechanicznych potworach.

 

Oczywiście przed deweloperami jeszcze daleka droga, ale zespół ma pomysł na zapełnienie luki – nie ukrywajmy, ale tego typu wyścigów wciąż brakuje. Wkrótce gra wskoczy do Wczesnego Dostępu na Steam, następnie zainteresowani sprawdzą 5 unikalnych bohaterów, 4 lokacje, kampanię, tryb sieciowy, rozgrywkę na jednej kanapie i arenę. Ten ostatni wariant zabawy zapowiada się naprawdę ciekawie, ale twórcy nadal kończą prace nad miejscówką najeżoną wymyślnym orężem. Mam jednak nadzieję, że ekipa na ostatniej prostej zajmie się skromnych podkręceniem szybkości samochodów, które po prostu mogą prędzej pokonywać kolejne zakręty. To oczywiście sprawa dość umowna, ale bardzo dobrze ten element rozwiązali wspomniani już w tekście Japończycy, którzy oferują rywalizację na kilku poziomach dynamiki. Mnie zawsze nudzi najłatwiejszy poziom, więc od początku staram się walczyć dynamiczniejszymi autkami.

Aktualnie tytuł zmierza wyłącznie na komputery osobiste, ale twórcy bardzo przychylnie patrzą w stronę konsol. Po odpowiednim przyjęciu na PC, studio zajmie się przygotowaniem stosownej wersji na kolejne platformy. Rozmawiając z zespołem odniosłem wrażenie, że podjęto już nawet pierwsze przymiarki w kierunku PlayStation 4 i Xboksa One.

W dniu premiery gra otrzyma około 10-12 bohaterów, 12-16 map, 4 areny oraz sporo broni i ten zestaw może zapewnić sporo nieprzespanych nocy. Zaznaczam, że Katowiczanie nie stworzą produkcji na miarę ostatnich potyczek wąsatego Mariana, ale mają pomysł, możliwości i umiejętności, by przygotować solidne wyścigi, do których będzie się powracać, bo zapewniają sporo frajdy nie tylko mistrzom zakrętów. 

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper