Top 10 najlepszych survival (i nie tylko) horrorów

Top 10 najlepszych survival (i nie tylko) horrorów

Mateusz Gołąb | 22.01.2016, 17:00

Za nami premiera odświeżonej wersji Resident Evil Zero. Z tej okazji zdecydowaliśmy się przybliżyć wam 10 naszych ulubionych survival horrorów.

Zapewne zdziwi was nieobecność produkcji pokroju Dead Space. Podczas burzy mózgów w sprawie tej topki doszliśmy jednak do wniosku, że będziemy kierować się grami, które zapadły nam w pamięć ze względu na gęstą atmosferę, a nie szybkie straszaki. Przypominamy także, że jest to jedynie nasze subiektywne zdanie i każdy ma prawo się z nim nie zgadzać, a własne typy, tradycyjnie, wyrażajcie w komentarzach pod tekstem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Edit: Nomenklatura, nomenklatura... Gatunki nie są niestety, albo wręcz przeciwnie, zero-jedynkowe. Survival horror może być elementem przygodówki, jeżeli bohaterowie za sprawą swoich wyborów mogą umrzeć. Dlaczego za jeden z pierwszych survival horrorów uznaje się "Sweet Home" mimo tego, że w gruncie rzeczy jest j-RPGiem? Przecież nie ma tam sterowania a'la czołg i rozwiązywania zagadek. Dlaczego nazywać w ten sposób Obcego, skoro jest widok z pierwszej osoby, zamiast trzecioosobowego? Może w takim razie powinniśmy się ograniczyć jedynie do gier ze statyczną kamerą i rozdrabniać jeszcze bardziej? Adventure horror? 3rd person horror? 1st person horror? Szkoda zachodu. 

Dla dobrego samopoczucia osób urażonych dodajemy jednak stosowny nawias w tytule artykułu.


10. Nanashi no Game

„Gra bez nazywa”, bo tak tłumaczy się ten tytuł, trafia na dziesiąte miejsce naszej listy, ze względu na ciekawe wykorzystanie mechaniki platformy, na której się ukazała. Fabularnie nie jest zbyt odkrywczo. Ot, założenia z książki „The Ring”, tylko zamiast nawiedzonej kasety mamy nawiedzoną grę. Nanashi no Game wyróżnia się jednak niezwykle ciekawą mechaniką łączącą w sobie eksplorację trójwymiarowego „świata rzeczywistego” z elementami 8-bitowej, objętej klątwą, gry jRPG. W rozgrywkę bardzo ciekawie wpleciono funkcje konsoli Nintendo DS, co jeszcze lepiej zaimplementowany w wypuszczonym kilka lat później sequelu Nanashi no Game: Me. 


9. Resident Evil 2

Przez wielu graczy to właśnie druga odsłona zombiaczej serii autorstwa Mikamiego uznawana jest za kamień milowy w serii. Gra udoskonalała elementy rozgrywki, które nie do końca zagrały w oryginale, obudowana została o wiele ciekawszym i bardziej skomplikowanym scenariuszem, a przede wszystkim – lepiej straszyła. Złagodzono również poniekąd klimat filmów klasy B. Był on, co prawda, nadal obecny do pewnego stopnia, ale dzięki bardziej profesjonalne aktorstwo ułatwiało graczom wczuwanie się w klimat. Resident Evil 2 został wypchany po brzegi zawartością, a do tego zachęcał do ponownego kończenia gry. Wszystko za sprawą wprowadzenia podziału na dwa przeplatające się scenariusze, których przebieg różnił się zależnie od tego, który z nich poznawaliśmy jako pierwszy.


8. System Shock 2

SHODAN – to imię tłumaczy wszystko. Jedna z najbardziej przerażających postaci w historii gier wideo. Omnipotentna w obrębie władanej przez nią stacji kosmicznej sztuczna inteligencja przerażała nas swoimi poniżającymi wypowiedziami i wywoływała ciarki na plecach, gdy kroczyliśmy korytarzami statku Von Braun. Warto jeszcze wspomnieć o niezwykle rozbudowanej, jak na pierwszoosobową produkcję, mechanice oraz ciężkim tle fabularnym, które poznajemy za pomocą pozostawionych przez członków załogi zapisków głosowych. Klasyk, w którego trzeba zagrać chociaż raz w życiu.


7. Fatal Frame II: Crimson Butterfly

Japońska seria Fatal Frame, to gry, obok których żaden miłośnik horrorów, zwłaszcza tych pochodzących z kraju kwitnącej wiśni, nie może przejść obojętnie. Mocny klimat połączony z fenomenalną mechaniką „walki” z duchami za pomocą aparatu fotograficznego zachwyca nawet dzisiaj. Zapytajmy jednak o zdanie eksperta:

Roger:
Fatal Frame II to świetny klimat rodem z najlepszych japońskich horrorów i dobrze napisany scenariusz, który szokuje do samego końca. Dwójka poprawiła wszystko, co było słabe w jedynce, gdy kolejne odsłony jechały już na utartym schemacie. Crimson Butterfly, ze względu na swoją rewolucyjność jest tytułem wartym waszej uwagi.

 


6. Siren: Blood Curse

Trzecia odsłona cyklu Siren, to jedna z bardziej niedocenionych produkcji minionej generacji. Podana w epizodycznej formie opowieść o grupce zupełnie różnych osób, których los przeplata się w opanowanej przez dziwne moce japońskiej wiosce Hanuda, to wyjątkowo ciekawa produkcja. Główną mechaniką gry jest tzw. „Sight Jack”, czyli umiejętność pozwalająca bohaterom na spoglądanie na świat oczami demonicznych istot Shibito.


5. Obcy: Izolacja

Oto dobra gra przygotowana na podstawie filmowego uniwersum. Wyjątek potwierdzający regułę? Może.  Ważne, że dostaliśmy do rąk niemal doskonałą, pod względem charakteru i klimatu opowieść osadzoną wśród obrzydliwych wizualnie kreacji H.R. Gigera. Tytułowy Obcy nie jest wreszcie jedynie mięsem armatnim a stanowi prawdziwe zagrożenie dla głównej bohaterki – Amandy Ripley. Dokładne nasłuchiwanie kroków w kanałach wentylacyjnych, by uniknąć napaści Ksenomorfa i niepewność tego, co czeka nas za kolejnymi drzwiami sprawia, że jest to jeden z najbardziej trzymających w napięciu tytułów dostępnych na rynku.


4. Eternal Darkness

Ten ekskluzywny dla konsoli GameCube horror solidnie mieszał graczom w głowie. Tytuł, może nie wyróżniał się fabularnie, ale wielokrotnie łamał czwartą ścianę za pomocą mechaniki paska zdrowia psychicznego. Im więcej dziwnych rzeczy napotykało prowadzoną przez nas postać, tym jeszcze więcej abstrakcji miało miejsce na ekranie. Nierzadko wplątując w rozgrywkę rzeczywistość przez ściszanie nam dźwięku lub udawanie, że gra kasuje zapisany stan gry.


3. p.t.

Małe dzieło sztuki Kojimy i Del Toro rozpatrujemy w zupełnie oddzielnych kategoriach, jako że ostatecznie gra nigdy nie ukazała się oficjalnie pod nazwą Silent Hills. To krótkie demo jest praktycznie jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat, nawet pomimo obecności tzw. „jump scare’ów”. Autorom tego projektu udało się stworzyć niezwykłą wręcz atmosferę zagubienia poprzez zamkniecie bohatera w powtarzającej się, z pozoru, w nieskończoność sekwencji.  Wszystko co dzieje się w jej obrębie jest mocno niepokojące i ociekające narracją kojarzącą się z Miasteczkiem Twin Peaks.


2. I Have No Mouth and I Must Scream

Oto kolejny wyjątek potwierdzający regułę. Tym razem w kwestii adaptacji książkowych. Ogromna zasługa leży tu po stronie autora samego opowiadania, gdyż to on jest również odpowiedzialny za scenariusz gry, który prezentuje alternatywną do oryginału historię. I Have No Mouth and I Must Scream, to niezwykle brutalna wizja świata zniszczonego przez sztuczną inteligencję o nazwie AM. Wiele lat po wyplenieniu ludzkości, superkomputer podtrzymuje przy życiu kilku ostatnich mieszkańców planety, by torturować ich psychicznie i eksplorować ich najbardziej skrywane lęki. Gra podejmuje się tak trudnych tematów, jak eksperymenty na ludziach, gwałty i obozy zagłady.


1. Silent Hill 2

Druga część serii o miasteczku zwanym Cichym Wzgórzem to mistrzostwo horroru. Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych opowieści grozy w całej historii, nie tylko gier wideo, ale również popkultury. Nie jest to nawet kwestia bardzo dobrego scenariusza i świetnego pomysłu na wytłumaczenie całej otoczki związanej z Silent Hill. Przede wszystkim twórcom gry udało się stworzyć klimat wywołujący w graczu głęboko psychologiczną grozę. Wbrew pozorom poruszające się powoli istoty nie stanowiły ogromnego zagrożenia dla zdrowia protagonisty. Nic nie wyskakiwało nam również prostacko zza rogu, by spowodować, że podskoczymy na krześle. Przez całą grę jest po prostu źle i okrutnie niekomfortowo, co jest swoistym mistrzostwem horroru.

 

 

 

 

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper