Pierwsze godziny na serwerach Star Wars: Battlefront

Pierwsze godziny na serwerach Star Wars: Battlefront

Wojciech Gruszczyk | 17.11.2015, 13:25

Dawno, dawno temu, a w zasadzie kilka dni temu, pobrałem na konsolę Star Wars: Battlefront (2015) i rozpocząłem poznawanie tytułu DICE. Pierwsze godziny upłynęły zdecydowanie za szybko, ale w tym czasie zdałem sobie sprawę, że wielu graczy czekało na tę produkcję za długo… Chociaż tytuł nie zadowoli wszystkich sympatyków strzelania. 

Długo czekałem na możliwość przetestowania Star Wars: Battlefront, ponieważ betę zaledwie liznąłem. Przez nawał obowiązków i służbowy wyjazd musiałem zadowolić się jednym szybkim meczem i odwiesiłem pada na kołek. Bolało, ale przynajmniej wiedziałem, że warto czekać. Gra zebrała wśród moich znajomych totalnie rozbieżne opinie, więc jeszcze bardzie chciałem się przekonać, czy DICE naprawdę tak bardzo dało radę, czy może tak mocno zawiodło.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na dobry początek sprawdziłem „Potyczkę”, czyli standardowy tryb, który nie wyrwał mnie z butów. To klasyczny do bólu zespołowy deathmatch , czyli oklepane zmagania pojawiające się we wszystkich strzelankach. Nie na takie przyjemności liczę w tytule DICE, ale… Nawet w tym miejscu trudno nie ponieść się atmosferze produkcji. Twórcy mają w swoich szeregach prawdziwych mistrzów-kompozytorów, którzy właśnie przez dźwięk nadali tej pozycji wyjątkowego charakteru. Znana muzyka z filmów, dźwięki blasterów, czy też wybitne wybuchy… Akurat w tym miejscu studio nigdy nie zawodzi i kolejny raz przekonałem się o sile porządnego udźwiękowienia. Klimat wylewa się ze słuchawek, wpada na kontroler i nie pozwala oderwać się nawet od tak typowego i pewnie dla wielu nudnego trybu. 

Po zebraniu kilku strzałów na głowę, postanowiłem sprawdzić kolejny wariant zabawy. Tym razem trafiłem zdecydowanie lepiej. Bohaterowie i złoczyńcy to naprawdę ciekawy tryb, w którym sześciu bohaterów (Luke, Leia, Han vs. Palpatine, Fett, Vader) są wspomagani przez zwykłych żołnierzy. Rundy są krótkie, intensywne i naprawdę widowiskowe. Wszyscy chcą zabić herosów, szukają ich słabych stron lub rzucają się na niemal bezbronną postać całym zespołem. W sytuacji 1 vs. 6 nawet Vader nie może za wiele. Nie będę ukrywał, że właśnie takich wariantów – nowych, ciekawych – oczekuję od tytułu DICE. Na początku miałem zagrać 2-3 mecze, ale skończyłem na 4 godzinach biegania po mapach i za każdym razem z bananem na ustach wcielałem się w każdego bohatera i złoczyńcę. Klasa sama w sobie!

Po tych ekstazach i growych orgazmach przyszedł czas na zimny prysznic. Strefa zrzutu to starcia, w których zespoły muszą przejąć losowo pojawiające się na mapie kapsuły ratunkowe, ale ten tryb nie zapadł mi dobrze w pamięci. Ponownie strzela się dobrze, klimatu tutaj nie brakuje, ale przyjemność psuje losowe pojawianie się kapsuł. Często w tych najtrudniejszych i najbardziej zaciętych spotkaniach miejsce zrzutu pojawia się w lokacji opanowanej przez jeden zespół i w tej sytuacji przeciwnicy nie mają żadnych szans na odbicie punktu. Rezultat jest prosty do przewidzenia…

Bez specjalnej załamki postanowiłem posłuchać znajomych i sprawdziłem Eskadrę… Na dobre kilka godzin zapomniałem o świecie. Zasiadłem za sterami X-Winga, masakrowałem przeciwników i z dziką furią w oczach unikałem wszystkich pocisków. Kawał świetnej rozgrywki, która pewnie obroniłaby się nawet jako osobna gra… Dodajecie do tego rozbudowę statków, więcej map i kilka trybów, a wielu fanów uniwersum nie będzie chciało więcej. Twórcy wykorzystują w Eskadrze motyw znany między innymi z Titanfall – obok żywych przeciwników pojawiają się boty – i dzięki temu zmagania są bardzo intensywne, a zarazem piekielnie satysfakcjonujące. Możesz nawet nie posiadać specjalnych umiejętności, a zawsze kogoś ubijesz i oddaję nerkę, że będziesz chciał więcej. Respawn Entertainment zaprezentowało koncepcję, która mam nadzieję w przyszłości będzie wykorzystywać nie tylko DICE oraz 343 Industries…

Po kolejnych przyjemnościach nie miałem już za dużo czasu, więc sprawdziłem Łowcy na bohatera, czyli mecze, w których jeden z graczy staje się herosem, a grupa rządnych krwi żołnierzy chce go ubić. Zabójca zostaje złoczyńcą lub bohaterem i zabawa rozpoczyna się od początku... Koncepcja prosta, ale bardzo przyjemna, bo grupa „słabeuszy” próbuje dokopać potężnej personie i czasami trzeba się sporo nakombinować, by móc się wcielić z Skywalkera.

Początkowo miałem ochotę liznąć każdy tryb, ale poległem dość szybko. Na dobry początek wiem, że niektóre przygotowane rywalizacje są ciekawe, zaś inne totalnie do mnie nie trafiają. Tak jak wspomniałem, od Battlefronta oczekuję różnorodnej, świeżej rozgrywki i mam nadzieję, że podczas kolejnych zmagań otrzymam zdecydowanie więcej takiej zabawy jak w przypadku Eskadry czy też Bohaterów i złoczyńców. Jeszcze na pewno kilka słów muszę wspomnieć o samym strzelaniu. DICE nie rewolucjonizuje koncepcji wypracowanej w swoich ostatnich produkcjach, ale jestem daleki od stwierdzenia, że „Battlefront to Battlefield w nowej skórze”. Byłoby to dość niesprawiedliwe, bo deweloperzy przygotowali naprawdę sporo nowości, które zdecydowanie urozmaicają pojedynki. Blastery, udźwiękowienie, herosi, tryby oraz cały klimat potwierdza, że DICE tworzy coś więcej niż klona swoich poprzednich projektów.

Pierwsze 10 godzin to zdecydowanie za mało, by wygłaszać jakiekolwiek osądy, ale mam wrażenie, że deweloperzy na pewno trafią swoim produktem do jednego grona odbiorców – fanów Gwiezdnych Wojen. Oni będą biegać po wydmach Tatooine, skakać po drzewkach na Endorze, czy też cieszyć się z każdej walki na Hoth. To sympatycy tego uniwersum są głównym targetem deweloperów i bez wątpienia ta ogromna grupa będzie uradowana. Jednak nie jestem przekonany, czy Battlefront zadowoli całą resztę. Autorzy oferują naprawdę przyjemny klimat, ale czy docenią go wszyscy fani strzelania? Trudno mi na dzień dzisiejszy powiedzieć. Problemem może się również okazać liczba poszczególnych broni, map, a nawet wspomnianych ciekawych trybów, ale na dłuższe rozważania przyjdzie jeszcze czas.

Ja z przyjemnością spędzę na serwerach DICE kolejne godziny. Zerknę dokładnie na rozwój żołnierza, zapoznam się z misjami, wypróbuję każdy tryb i dopiero po tym wszystkim będę mógł ostatecznie zadecydować, czy DICE zaoferowało graczom coś więcej niż tylko przystanek przed nadciągającym epizodem. Jedno jest pewne – jedni pokochają, inni znienawidzą, a i tak wszyscy będą strzelać w oczekiwaniu na kolejne dzieła z tego wielkiego uniwersum...

Tytuł był testowany w wersji na Xboksa One, dzięki usłudze EA Access.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Star Wars: Battlefront (2015).

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper