Paris Games Week: Graliśmy w multiplayer Uncharted 4: A Thief's End

Paris Games Week: Graliśmy w multiplayer Uncharted 4: A Thief's End

SoQ | 30.10.2015, 19:50

Uncharted to dla mnie przede wszystkim wspaniała, przygodowa historia, tak więc do multiplayera nigdy nie przywiązywałem specjalnej uwagi. Jednak rozgrywka wieloosobowa w Uncharted 4 wygląda na pomysłową, dopracowaną i co najważniejsze - stylistycznie związaną z charakterem serii.

Jeśli chodzi o suche liczby, to dostaniemy 8 całkiem nowych map, na których będziemy walczyć w ekipach 5 na 5. W becie, która ruszy w grudniu, dostępny będzie zespołowy deathmatch, do której dostęp mieliśmy w Paryżu, a autorzy póki co nie chcą mówić o tym jakie będą pozostałe tryby ani nawet o ich liczbie. Wiadomo natomiast, że całość ma być nastawiona właśnie na działanie w grupie. "Wspólne działanie i pozostawanie na mapach w zwartej grupie" - takie hasło padło podczas prezentacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

W multi wcielimy się w wiele postaci, które poznaliśmy w trylogii choć wygląda na to, że wybór bohatera jest czysto kosmetyczny. Może to być więc Drake, Chloe, Elena, Sully czy któryś ze złych np. Lazarević z "dwójki". O ile single to 30 klatek na sekundę i rozdzielczość 1080, tak sieczka multiplayerowa śmiga w 60 klatach i rozdziałce 900p. To dobry wybór, bo płynność podczas zabawy w Sieci jest niezmiernie ważna. Zyskuje na tym tempo gry, a postać błyskawicznie reaguje na wszelkie komendy i np. znacznie szybciej trwa dawanie susa przez osłony.

Kasa misiu, kasa - mawiał znany piłkarski trener. I kasa jest podstawą w multi Uncharted 4. Nasze poczynania nagradzane są dolarami (zabicie jest lepiej płatne niż zranienie przeciwnika itp.) i jeśli wprawnie radzimy sobie z bronią palną, szybko na koncie uzbiera się sumka za która będziemy w stanie kupić pomagające w eksterminacji dodatki. Tych są dwa rodzaje - mistyczne artefakty i pomocnicy. Wzorem multi w The Last Of Us w każdym momencie meczu możemy odpalić "sklep" i wybrać porządną "dopałkę".

Pomagierzy sterowani przez SI to ekipa standardowa. Snajpera najlepiej przywołać na wysoko położonym punkcie, a jego zadanie jest oczywiste - wali headshoty i zarabia nam dodatkową kasę. Potężny drab z mini-gunem również pozwoli podreperować budżet. Jest wolniejszy, ale z racji siły ognia i opancerzenia idealnie sprawdza się jako wsparcie na otwartym polu podczas większych wymian ołowiu. Medyk będzie z kolei biegał za nami i w razie zgonu przeprowadzi reanimację, a łowca - namierzy najbliższego przeciwnika, złapie go w stalowy uścisk i umożliwi nam tym samym zaliczenie łatwego fraga. Pomocnicy mają swój pasek zdrowia, odnawiający się gdy przez pewien czas nie łapią obrażeń. Drużyna może naturalnie przywołać kilku jednocześnie i łączyć efekty ich działania.

Mistyczne przedmioty prezentują się znacznie ciekawiej i to one nadają multiplayerowi charakteru znanego z fabularnych przygód. Trzy z nich mogliście zobaczyć na zaprezentowanym w Paryżu trailerze. Złoty sarkofag znany w pierwszej części gry, z której wylatują ścigające i zabijające przeciwników duchy, idealnie sprawdza się, gdy chcemy wykurzyć drużynę rywali z kryjówki. Wróżę mu dużą przyszłość w trybach pokroju Capture The Flag, bo taka niespodzianka posieje niezły popłoch w obozie pilnujących flagi. Dalej mamy posiadający moce kamień z Uncharted 2 - aktywowany tworzy wokół nas aurę. My i wszyscy kompanii będący w jej zasięgu odzyskujemy zdrowie, a w przypadku zgonu – jesteśmy przywracani do żywych. Przydatny patent podczas atakowania zwartą grupą. Ostatnia "umiejętność" ma z kolei działanie jednoosobowe. To moc dżinów znanych z "trójki" pozwalająca na teleportację na krótką odległość. Sprawdza się podczas jednoosobowego ataku w stylu Rambo, bo ciężko nas wówczas trafić, ale ma też wadę - po jej użyciu nie możemy przyklejać się do zasłon. Co tu dużo gadać - artefakty (których łącznie będzie 5, zatem 2 jeszcze poznamy) robią robotę. Dzięki nim wymiany ognia często bywają nieprzewidywalne, a całość odróżnia się od zwyczajnych shooterów i ma unikatowy sznyt.

Nie zapominajmy też o uzbrojeniu bardziej standardowym. Dostępne są choćby granaty przylepiające się do ścian czy linka, pozwalająca nie tylko przemierzać większe odległości, ale i atakować z powietrza. Jako dodatek do gry właściwej, multiplayer w Uncharted 4 na pewno sprawdzi się doskonale. Ba, nowości spodobały mi się na tyle, że sam z chęcią spróbuje się w niego zagłębić.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Uncharted 4: Kres Złodzieja.

cropper