10 największych crapów 8. generacji konsol

10 największych crapów 8. generacji konsol

Mateusz Gołąb | 23.10.2015, 18:00

Jeżeli gracie w średniaka i przez to, że jest "tylko" nudny myślicie, że gorzej już być nie mogło, to nie graliście jeszcze we wszystko. Zapraszamy was na zestawienie 10 najgorszych gier tej generacji konsol. Najgorszych do tej pory przynajmniej.

Przygotowana przez nas lista, to tytuły które zawiodły tak mocno, że powinny zostać zakopane. Gry wypchane błędami, niedociągnięciami i owocami fatalnych decyzji projektowych. Programista płakał jak programował, a wracając do domu pił, żeby pozbyć się stresu. Projektanci wieczorami chodzili na anonimowe spotkania, aby porozmawiać o swoich problemach. Generalnie nie wyszło najlepiej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zasady naszej topki są proste - jedna gra na markę. Kolejność, to ponownie dzieło przypadku. Pewnych rzeczy nie da się stopniować...

 

Afro Samurai 2: Revenge of the Kuma Volume One

Pierwsza część gry, wydana na początku życia poprzedniej generacji konsol była fajna. Oferowała bardzo ciekawy system krojenia przeciwników i wyróżniała się ładną, jak na swoje czasy, grafiką, która opracowana została z wykorzystaniem technologii cel-shading. Dwa lata po rozpoczęciu kolejnej generacji otrzymujemy sequel. Gorszy. Wizualnie "dwójka" wygląda jak oryginał, a do tego wypchana została po brzegi przestarzałymi rozwiązaniami projektowymi i jakby tego było mało - jest zabugowana. Ten tytuł zasługuje na znacznie lepszą kontynuację

 

Basement Crawl

Pierwsza polska gra na PlayStation 4? Tak. I prawdopodobnie najgorsza na tę platformę. Nie mamy nic przeciwko korzystaniu ze starych i sprawdzonych schematów. Klon Bombermana mógł być całkiem dobrym pomysłem. Szkoda tylko, że gra nie działała w dniu premiery a nawet dzisiaj nie radzi sobie najlepiej. "Dzieło" Bloober Team jest niedokończone, utkane błędami i praktycznie nie ma w nim żadnej zawartości. Bo przecież nieznana marka sprzeda się z jednym trybem gry na krzyż, prawda? Deweloper jednak stanął na wysokości zadania i przygotował niezły remake, który nabywcom oryginału rozdał za darmo. To się chwali.

 

Tony Hawk's Pro Skater 5

Widząc numerek przy tytule mieliśmy nadzieję na powrót do korzeni. Otóż nie. Gra raziła oprawą sprzed dwóch generacji do momentu, aż twórcy na ostatni moment nie przerzucili się na cel-shading, który jako tako ratuje sytuację. Inną sprawą są błędy odbierające całą radochę z zabawy. Graczom nie przypadły również do gustu pewne rozwiązania, takie jak wrzucanie wszystkich do sieciowych hubów, gdzie stamtąd wybierają misje dla pojedynczych graczy (co?). Poza tym większość gry trzeba ściągnąć w patchu, a to już mówi samo za siebie. Activision skasowało nawet wersję na poprzednią generację konsol. Wydaje się, że możemy już zapomnieć o tym, by Sokół powrócił do swej dawnej formy.

 

Godzilla

Oto najnudniejsza gra o Królu Potworów w historii. Plus za tryb gry, w którym możemy robić fotki. Nie zmieni to jednak przedpotopowej oprawy graficznej i tragicznie schematycznego pomysłu na rozgrywkę. Przechodzenie każdej misji połączone jest z mistycznym wręcz cierpieniem grającego. Równie dobrze można płacić za bycie chłostanym pokrzywami. Zastanawiamy się, dlaczego Bandai Namco nie oddało tej gry chociażby autorom serii Earth Defense Force? Może nie są to produkcje najwyższych lotów, ale przynajmniej doskonale bawią.

 

The Amazing Spider-Man 2

Pierwszy Spider-Man będący adaptacją filmu z Andrew Garfieldem w roli głównej był wyjątkowo dobry. Drugi Spider-Man będący adaptacją filmu z Andrew Garfieldem był wyjątkowo zły. Co poszło nie tak? Lepiej nie wynajdywać na nowo koła. Ogromnym problemem był nowy system pajęczej sieci. Studio chciało realizmu, więc teraz faktycznie mogliśmy bujać się jedynie pomiędzy budynkami, bo sieć musiała być do czegoś przyczepiona. Podstawowa zasada game designu mówi, że pójście w skrajny realizm nie równa się dobrej zabawie. Podobnie było w tym przypadku. Świetna mechanika przemieszczania się po mieście zamieniona została na coś, co doprowadzało graczy do szału. A jeśli zepsuto element będący jedną z podstaw zabawy, to nie ma zabawy. Nie zapomnijmy o sztampowym i nudnym systemie walki, który bardzo chciał być Batmanem, ale bardzo mu nie wyszło. Szkoda, że taką wpadkę zaliczyło studio Beenox. Jest ono w końcu znane z najlepszych tytułów o Człowieku Pająku.

 

Trzeci Risen był średnią grą. Deep Silver obiecało ją zatem zremasterować na potrzeby PlayStation 4. Jedna z pierwszych sieciowych recenzji Enchanced Edition pochodziła od serwisu Destructoid, który wlepił jej okrągłe 1. Nasz Kuba był nie co bardziej pobłażliwy, ale i tak musiał odbyć potem rozmowę z psychologiem. Generalnie Titan Lords zostało rozszerzone na tyle, że stało się praktycznie niegrywalne. Jeden wielki bug od którego lepiej trzymać się z daleka.

 

Transformers: Rise of the Dark Spark

Oto Activision będące Activision. Mamy fenomenalną serię o Transformersach przygotowaną przez utalentowane studio? Dajmy ją słabej ekipie i doklejmy na siłę licencję filmową. Na pewno się sprzeda. W ten sposób Edge of Reality sporządziło crossover pomiędzy bohaterami serii o Cybertronie, a robotami z filmów Michaela Baya. Gra oczywiście nie mogła równać się z hitami autorstwa High Moon Studios. Nawet nie chodzi o to, że ta gra była straszliwie zabugowana, czy niegrywalna. Rise of the Dark Spark to po prostu interaktywna nuda i czysty zawód na ekranie naszego telewizora. Tylko dla fanów serii, którzy ograli już wszystko z Optimusem w roli głównej i to po 10 razy.

 

Fighter Within

Ubisoft wpadł na pomysł zrobienia hardcore'owej bijatyki... na Kinecta. Kropka.

 

LocoCycle

Studio Twisted Pixel Games znane jest ze swojego fenomenalnego poczucia humoru. Spędziliśmy dziesiątki godzin przy tytułach, takich jak 'Splosion Man i . Za każdym razem bawiliśmy się do łez. Tym razem jednak nie były to łzy radości. LocoCycle miało potencjał. Jest nawet całkiem śmieszne w paru momentach. Problem leży w mechanice. Generalnie nie najlepiej się w to gra. Pomysł na stworzenie arcade'owej ścigałki z elementami bijatyki był ciekawy, jednak coś poszło nie tak po drodze. I to jest właściwie jeden z tych momentów, w których trudno powiedzieć co się tak naprawdę zepsuło. To po prostu tytuł, w który pogracie kilkanaście minut i odłożycie, żeby wrócić do niego... nigdy. Mało który krytyk ocenił tę grę wysoko. Wielka szkoda, że tak się skończyło.

 

NBA Live 14

Cztery lata nieobecności na rynku sprawiły, że obietnica powrotu tej popularnej serii gier koszykarskich wywoływała u fanów gatunku nerwowe tupanie nóżką. Gra pojawiła się na półkach sklepowych, zakręciła się w czytnikach i została jednogłośnie okrzyknięta jako jedna z najbardziej zmarnowanych licencji sportowych ostatnich lat. Nawet grafika nie stała na wysokości zadania. Co ciekawe, bardzo chwalono wprowadzone do zabawy nowe tryby gry, jednak co z tego, jeżeli sama rozgrywka nie bawi. W kategorii gier sportowych gorszy powrót zaliczył chyba tylko Tony Hawk's Pro Skater 5.

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper