Najlepsze. Zakończenie. Gry. Ever? [SPOILERY FAR CRY 4]

Najlepsze. Zakończenie. Gry. Ever? [SPOILERY FAR CRY 4]

JaMaJ | 26.12.2014, 16:42

Od razu uczciwie ostrzegam - [KOLOSALNE SPOILERY FAR CRY 4!] Nie grałeś - zagraj czym prędzej, a potem oglądaj! Nie masz zamiaru grać? Oglądaj, bo czeka Cię niezłe zaskoczenie. Grałeś? Przeczytaj, obejrzyj i powiedz co sądzisz! Aha, byłbym zapomniał, tekst zawiera ocenzurowane przekleństwa.

Jedno z najlepszych zakończeń gry ever, Ubisoft odkupuje swoje winy i powiew świeżości w jednym!
 
Skończyłem Far Cry 4 jakiś czas temu. Następnie zajmowałem się czym innym, w między czasie wracając do przygód Ajaya kolekcjonując znajdźki. I tak sobie przy okazji rozmyślałem jak wygląda drugie zakończenie gry. Jakie zakończenie miałem pierwotnie? Spokojnie, wszystko po kolei. Brak czasu na ponowne przechodzenie gry zaprowadził mnie na youtube. Po wpisaniu w wyszukiwarkę "Far Cry 4 endings" - powiem kolokwialnie, ale niezwykle celnie - rozje...ło mi mózg. To, co odstawił Ubisoft zasługuje na najwyższe pochwały! Zakończenie gry jest niezwykle oryginalne i troszkę szkoda mi słów, które wypowiedziałem pod adresem Pagana Mina w mojej recenzji - bo teraz widzę go w zupełnie innym świetle. O ile moje odczucia w stosunku do niego podczas przechodzenia gry "do recenzji" nie uległy zmianie, tak nastawienie do Pagana może po czasie ulec zmianie. Ale, ale - od początku. Otóż zostałem zaślepiony przez Złoty Szlak, a także przez CAŁĄ NASZĄ KULTURĘ GIER WIDEO! Szkoda, że taką wspaniałą rzecz - która wyszła od tak brukanego przez niektórych studia - można dostrzec zagłębiając się w grę bardziej aniżeli standardowo grając od początku do końca. Ale na tym polega fenomen Far Cry'a - przynajmniej u mnie wywołał on takie emocje, tak byłem nakręcony, po to grałem tyle godzin żeby postąpić z Minem tak jak postąpiłem - i nie żałuję tego ani trochę. Tylko byłoby mi niezwykle przykro, gdyby taki rarytas przeszedł mi koło nosa - całe szczęście, że jestem dociekliwy. Zacznijmy więc!
 
Wybaczcie pierwsze pół minuty gadającego typa, nie znalazłem "cichego" początku gry. Zastopujcie proszę w 10. minucie i wróćcie do czytania (na podglądzie film włącza się od 9:50. Jeżeli macie tak samo - odpalcie od początku):
Dalsza część tekstu pod wideo
 
 
Ekran się ściemnia, po rozjaśnieniu jesteśmy w stanie kierować poczynaniami bohatera. Jak nie jesteś w temacie, nie wiesz o co kaman, z czym to się je - zapraszam do recenzji, z której wszystkiego się dowiesz - motywacji bohatera, gameplay'u, itd. Głównym celem dla którego gramy jest rozsypanie prochów matki w specjalnym miejscu - do tego dążymy. Uciekamy z fortecy DeFleura, z tarapatów wyciąga nas kyratowski ruch oporu i w tym właśnie momencie zaczyna się właściwa, otwarto-światowa gra. Jesteśmy rozrywani pomiędzy Amitą i Sabalem - dwójką przywódców Złotego Szlaku, którzy pragną obalenia Mina. Tak jest skonstruowana gra - dla nich wykonujemy misje, dokonujemy wyboru przyszłego wodza. BTW: Ja wybrałem Sabala - jego konserwatyzm wydał mi się bardzo odpowiedni do tak magicznego świata jak Himalaje, handel narkotykami i pospolite ruszenie, które proponowała Amita było grubą przesadą. Tak czy siak - wykonujemy misje narzucone nam przez grę.
Jak się kończy intro gry, które oglądaliście do 10. minuty? Psychol, zabijający bez mrugnięcia okiem, zostawia nas samopas - wiadomo, że trzeba uciec - GRY NAS TEGO NAUCZYŁY! A więc idziemy, mając Mina za głównego złego, nienawidząc go jeszcze bardziej z każdą jedną audycją propagandową. Nasz czas w Kyracie dzielimy między Sabala i Amitę, tudzież free roam, odbijanie strażnic i tym podobne akcje. Znienawidziłem Mina. Sprofanował prochy mojej matki, był niezrównoważony, był samozwańczym królem-psychopatą, przez którego Kyrat popadł w niedostatek. Z każdą jedną misją, po której byłem coraz bliżej Mina, zastanawiałem się w jaki sposób przyjdzie mi go zabić. I w ten oto sposób - końcówka gry. Mój gameplay, enjoy i pamiętajcie - spoilery:
 
 
Strzeliłem mu w pysk. Po to grałem. Tego chciałem. Chociaż się zawahałem z czysto "doświadczalnego" powodu - po prostu chciałem zobaczyć "co by było gdyby". Poczułem satysfakcję, uwolniłem Kyrat od nieprawości! Ale czy na pewno? Oglądając monolog Mina na minuty przed jego śmiercią zastanawiałem się: "co on pier...li? Pewnie jedzenie jest zatrute albo wbije mi nóż w plecy jak tylko się odwrócę". Także odpowiedź była prosta - kulka w łeb. Ale szukając na youtube drugiego zakończenia wpadło mi w oko coś w stylu "alternate ending". Odpalam i... po chwili konsternacji ściany pokoju pokryły się resztkami mojego mózgu - rozwaliło mi go. Zobaczcie sami.
 
 
Min nas nie okłamywał. Przed śmiercią wręcz nam o tym mówi - "siadaj, zachowujmy się jak ludzie cywilizowani", "Zostań tu. Nie ruszaj się stąd". Ale my, JAKO GRACZE, instynktownie wiemy, co nam nakazuje gra. Mamy możliwość to uciekamy, przecież NA TYM POLEGA GRA! Min ma rację - chcemy wierzyć, że Złoty Szlak ma słuszność, bo NA TYM POLEGA GRA, to oni muszą być ci "dobrzy", podczas gdy psychopata w różowym garniturze musi być łotrem. A on najzwyczajniej w świecie przyleciał helikopterem na granicę by nas z niej odebrać. A że ktoś inny zaczął strzelać, żołdacy Mina zaatakowali nas - to i opinię od razu sobie wyrobiliśmy nie zwracając uwagi na szczegóły, bo DO TEGO NAS GRY PRZYZWYCZAIŁY! Min się zdenerwował, że groziło nam niebezpieczeństwo, to i w przypływie furii zabił pogranicznika. Mówi nam mówi na początku, że rozpozna te oczy wszędzie, ale my, JAKO GRACZE, od razu odbieramy to jako: "Poluje na nas!", w odróżnieniu od - jak to ma miejsce realnym świecie - wyrażania tęsknoty. W tym wypadku za naszą matką - dlatego pragnie nam pomóc wypełnić jej ostatnią wolę, ale GRY NAS NAUCZYŁY, że on chce nam w tym przeszkodzić - przecież jest tym złym. A co się dzieje, gdy poczekamy na niego zajadając krabowe ciasteczka? Przychodzi, zabiera nas w miejsce spoczynku naszej przyrodniej siostry (Lakshmana), gdzie zostawiamy urnę i... koniec gry! Wypełniliśmy zadanie. Jeżeli o mnie chodzi - genialne zakończenie. I niespotykane.
Gdybym zakończył grę tak jak mogłem - kula w łeb, wyłączenie konsoli, gra na półkę - ominęło by mnie niezwykłe wydarzenie w historii gier. Oto wszystkie moje przyzwyczajenia z gier, wszystko to, co sprawiało że jestem w nie dobry, że je znam na wylot - wzięło w łeb za sprawą Ubisoftu. I kto by pomyślał? To Złoty Szlak rozdziera Kyrat między siebie, to my jesteśmy tym psychopatą, który morduje bez zastanowienia, a Pagan Min jest tym dobrym, bezinteresowanie oferując nam swoją pomoc tylko z tego powodu, że kiedyś kochał naszą matkę. Ojciec, którego czcimy, o którym dowiadujemy się wspaniałych rzeczy, że był założycielem Złotego Szlaku, niezrównanym liderem - okazuje się mordercą naszej córki. Wszystko, w co chcemy wierzyć - okazuje się kłamstwem. I nie jest to powiedziane wprost - dojedziemy do tego angażując się, poszukując. Zaskoczenie jest porównywalne z tym z pierwszego Bioshocka - ale nie jest podane na tacy, za co zbiera u mnie dodatkowe punkty. I właśnie od tamtego czasu, od 2007 roku żadne inne zakończenie gry nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
 
Ubisoft rozjebali czwartą ścianę w drobny mak, nabijając się z mojej growej wiedzy i doświadczenia. Może to właśnie kompletnemu laikowi byłoby dane ukończyć grę we "właściwy" sposób nie opuszczając twierdzy na początku. Jestem zaskoczony, że tak oryginalne pomysły potrafią wyjść od nie niezależnego twórcy. O ile w Bioshocku czułem się wykorzystany przez Andrew Ryana, tak w Far Cry 4 czuję się wykorzystany przez siebie, zawiodłem się na sobie. Że Ubisoft potrafił tak zagrać na moich przyzwyczajeniach? Im więcej grasz w gry, im więcej ich skończyłeś, tym bardziej będziesz podatny na owe "alternatywne", a od kiedy je poznałem "jedyne słuszne", zakończenie. Pokazuje ono jak podatni jesteśmy na przyklejanie metek, jak bardzo ulegamy wpływom innych, jak bardzo chcemy wierzyć, że coś jest "dobre", bo jest "dobre" tylko dla nas. Jest tyle znaków, tyle subtelnych szturchnięć, tyle okazji - a my gramy w tę grę jak te owce ślepo idące na rzeź. Tego mi brakowało w zatęchłym sposobie przedstawiania historii, w tak wytartych z nowości grach fps. Brawo Ubisoft. Robicie to dobrze.
 
 
Szkoda, że zakończenie Far Cry 4 nie zyskało większego poklasku i należnego mu miejsca na świeczniku - może jest za bardzo nieoczywiste? A może w przyszłości stanie się standardem, nadając nowe tory w storytellingu, zapewniając bardziej złożone, głębsze wieńczenia przygód wirtualnych bohaterów? Dla mnie jest to największy zakończeniowy shocker w grach od przeszło 7 lat. A Wy? Jak widzicie powyższy patent na tle innych zakończeń w grach na przestrzeni ostatnich lat?
Źródło: własne
cropper