Questy z Cyberpunk 2077 mają być tak samo złożone jak te z DLC do Wiedźmina 3

A nawet bardziej. O projektowaniu wypowiedział się na tegorocznym Gamescomie Patrick Mills, który w CD Projekt pełni funkcję quest designera.

Jak powiedział Mills, który w tym tygodniu odwiedził niemiecką Kolonię, dla developerów projektujących questy w CD Projekt wyjątkowo ważne było i jest zwłaszcza jedno - logika. Scenarzyści i projektanci często zadawali sobie pytanie, czy czynność wykonywana w danym momencie ma sens w kontekście pobocznego zadania lub głównego wątku.

Ten modus operandi, tłumaczy Mills, towarzyszył twórcom już przy produkcji Wiedźmina 3, ale w Cyberpunk 2077 stał się znacznie bardziej złożony, wymagając większych nakładów pracy. "Proces jest tym razem bardziej skomplikowany", mówi. "Jest o wiele więcej sposobów, jak zaliczyć quest. Wcześniej było ich kilka, teraz jest znacznie więcej".

"Wymaga to wiele pracy, ale próbujemy się postawić w sytuacji gracza, zadającego pytanie: czy mogę to zrobić? Tak, możesz, a następnie mierzysz się z konsekwencjami. Wybór kontra jego konsekwencje - niech nie ograniczają się one tylko do dialogów, niech odbiją się też na gameplayu."

Jak wspomnieliśmy na wstępie, długość questów i ich złożoność ma przypominać Wiedźmina 3, przy czym Mills wskazuje tu przede wszystkim na zadania z popremierowych rozszerzeń. Filozofia, która towarzyszy developerom teraz, narodziła się właśnie wtedy.

Quest designer CD Projekt podał jako jej przykład jedno z pobocznych zadań (dalej możliwy spoiler), w którym Geralt musi odnaleźć skradziony obraz. Obraz ten znajduje się w jaskini, lecz nie pojawiał się w niej, jeśli gracz nie wykonał po kolei wszystkich zaplanowanych przez developerów kroków. "Zgłosiłem to jako bug - obraz musi być w jaskini przed rozpoczęciem questa. Potem należało dokonać zmian [w scenariuszu], które zakładały wcześniejsze odnalezienie obrazu".

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.