Retrobeściaki: Top 5 Zaxa

Gry
1345V
Retrobeściaki: Top 5 Zaxa
Bartosz Dawidowski | 19.11.2010, 15:55

Ściera i Majk podzielili się już swoimi wspomnieniami ze starych gier. Zgredziole wskazały tytuły, które były wg nich najwspanialsze w danym okresie (Ściera zajął się Amigą, a Majk ogólnie gatunkiem chodzonych bijatyk). Ja chciałbym ugryźć temat od innej strony. Pokazać Wam pokrótce pięć gier, które - choć może brzmieć to przesadnie i pompatycznie - odmieniły moje życie. Nie są to często tytuły najlepsze. Po prostu znaczą dla mnie bardzo wiele.

Ściera i Majk podzielili się już swoimi wspomnieniami ze starych gier. Zgredziole wskazały tytuły, które były wg nich najwspanialsze w danym okresie (Ściera zajął się Amigą, a Majk ogólnie gatunkiem chodzonych bijatyk). Ja chciałbym ugryźć temat od innej strony. Pokazać Wam pokrótce pięć gier, które - choć może brzmieć to przesadnie i pompatycznie - odmieniły moje życie. Nie są to często tytuły najlepsze. Po prostu znaczą dla mnie bardzo wiele.xxxxx
 

Dalsza część tekstu pod wideo


To, że jestem teraz graczem i z rozrywką cyfrową mam tyle wspaniałych wspomnień zawdzięczam mojemu ojcu. Dzięki niemu w okolicach 1989 roku pojawił się w moim domu ZX Spectrum. Jako 5. letni smark nie miałem oczywiście zielonego pojęcia jak obsłużyć "czytnik" kaset (na których zapisywane były gry), albo co oznaczają menusy w grach, które opisane były obcym dla mnie językiem angielskim. Mój tata w tych latach był więc prawdziwym przewodnikiem - bez niego z całą pewnością nie skosztowałbym 8-bitowego grania na początku lat 90.



Poniżej moja całkiem subiektywna piątka retrobeściaków!
 


Sport of Kings

Czy wirtualne wyścigi konne mogą być niesamowite? Okazało się, że mogą. Sport of Kings nie jest jakimś wybitnym tytułem - wybrałem go, ponieważ była to pierwsza gra, którą odpaliliśmy na ZX Spectrum. Takie chwile pamięta się do końca życia (jaka była pierwsza pozycja, w którą zagraliście?). Cała rodzina zebrała się przed telewizorem i obstawiała, który koń zostanie zwycięzcą następnej gonitwy. Pamiętam dokładnie mój szok, kiedy widziałem ten portret gościa z cygarem w ustach. To było wtedy... prawie fotorealistyczne (przynajmniej dla pięciolatka)!






Pssst

Kolejny tytuł, w który przegrałem wiele, wiele godzin mojego chłopięcego żywota. W tę pozycję szarpałem już samodzielnie. Po małym szkoleniu i podrośnięciu o kilkanaście miesięcy nauczyłem się sam obsługiwać "Spectrumnę". Pssst zawsze był na czołowym miejscu mojej listy popularności. Uwielbiałem też Brucee Lee i Tappera, ale mimo wszystko to robocik z Pssst był największym herosem mojego dzieciństwa.

Pssst to taka archetypiczna, bezpretensjonalna gra zręcznościowa. Jesteśmy robocikiem (uwielbiałem wtedy wszystko co związane z robotami!) i musimy bronić wzrastającego kwiatka przed żarłocznymi szkodnikami. W grze występuje jedna mała komplikacja. Każdy robal wrażliwy jest na inny rodzaj pestycydów. Musimy więc ciągle lawirować między przeszkadzajkami, a kolorowymi pojemnikami ze sprayem. Ciekawe czy ktoś z Was też miał do czynienia z tym świetnym tytułem na Spectrumie?

 





Wings


Trzy lata później ojciec kupił mi Amigę 600. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu! Dokładnie pamiętam szok jaki wywoływała niezwykle zaawansowana grafika i świetna muzyka z nowego sprzętu. Po kolejnych dwóch latach zabawy z "Przyjaciółką" miałem już dokładnie sprecyzowane preferencje, co do gier. Zacząłem opanowywać podstawy języka angielskiego (głównie poprzez wertowanie słownika, by zrozumieć co dany amigowy tytuł chce mi przekazać).

Otwarł się dla mnie świat ambitniejszych produkcji. Takich, w których deweloperzy oprócz samej akcji stworzyli też zajmujący scenariusz (dlatego później tak pokochałem RPG; na Amidze zaczęło się od Black Crypt). Jedną z firm, która podążała w takim kierunku było Cinemaware. Nazwa studia była świetnie dobrana - grupa zapaleńców tworzyła niesamowite, bardzo filmowe gry, w których pojawiła się znakomita fabuła, uzupełniona bardzo dobrą oprawą graficzną. Jedną z takich produkcji było Wings - najlepsza gra z samolotami w całej historii rozrywki cyfrowej. Inne tytuły mają milion razy doskonalszą grafikę i fizykę zachowania samolotów, ale nie mają jednego: fascynującej, wciągającej fabuły. Wings nie tylko było bardzo fajną strzelaniną - potrafiło również poruszyć dogłębnie gracza, pokazać mu jak kruche było życie pilotów podczas I Wojny Światowej, związać go ze swoim szwadronem wyłącznie poprzez znakomicie napisany, wyrafinowany tekst (seria wpisów do pamiętnika).

Pamiętam, że odgrywanie roli pilota tak mnie wkręciło, że siadałem przed monitorem z szalikiem na szyi i goglami na oczach – wcielałem się w asa przestworzy. Gdy ma się jedenaście lat wyobraźnia jest naprawdę potężna - czułem się jak prawdziwy uczestnik Wielkiej Wojny (pomagała też rewelacyjna jak na tamte czasy grafika i koncepcja perma-death w gameplayu). To były zdecydowanie najlepsze chwile mojego życia gracza! Wings w moim osobistym rankingu to też najwspanialsza pozycja z Amigi 500/600. Konwersja na GBA była niestety bardzo kiepska, odradzam granie w tę wersję.

 

Na marginesie dodam, że panicznie boję się latać w samolotach pasażerskich.







Walker

Walker to potęga. Niezwykle trudny tytuł, który zafascynował mnie swoją surową, namacalną brutalnością. To niesamowite, że współcześni deweloperzy nie potrafią stworzyć tak dobrej gry z dwunożnymi maszynami kroczącymi, jak DMA Design tyle lat temu.

Walker to też gra, która zafascynowała mnie tematem mechów. Przez wiele lat później rysowałem przeróżne roboty i machiny wojenne, które nawiązywały estetyką do tytułowego, stalowego potworka. Być może właśnie dlatego uznaję Ring of Red za jedną z najlepszych gier, jakie powstały na PlayStation 2. Mechy rządzą.

Sterowanie w Walkerze było bardzo fajnie rozwiązane. Klawiaturą ruszaliśmy w lewo i prawo, a myszką kierowaliśmy celowniczkiem i otwieraliśmy ogień. Koniecznie zagrajcie w tę perełkę, jeśli lubicie takie klimaty. Tylko nie płaczcie jak nie uda się Wam przejść tej pozycji! Dokonali tego tylko nieliczni gracze (działka w mechu bardzo szybko się przegrzewają i nie pozwalają na prowadzenie ciągłego ognia, co w dalszych etapach okazuje się niezwykle problematyczne). Ja niestety nie mogę się zaliczyć do grona walkerowych triumfatorów.
 

 






Civilization

Dla osoby z dużą wyobraźnią Cywilizacja to tytuł idealny. Tak było i ze mną - nie pamiętam ile dokładnie godzin spędziłem przy tym arcydziele strategicznym. Na pewno było ich ponad 500. Ten tytuł, podobnie jak Wings, powinien być "lekturą obowiązkową" na lekcjach historii w szkołach podstawowych. Nie ma lepszego sposobu, by zaciekawić uczniów przeszłością ludzkości, niż spróbowanie swoich własnych sił w cywilizacyjnych zapasach. Oczywiście Sid Meier popełnił przy swoim magnum opus kilka błędów (np. grecka falanga rozbijająca oddział czołgów), ale mimo wszystko rozmach tej produkcji zapierał dech w piersi. Ta gra była tak dobra, że kolejne sequele zmieniały właściwie tylko oprawę graficzną - schemat zabawy pozostaje w nich w ogóle nie tknięty!

Jedną z najciekawszych anegdotek związanych z Cywilizacją na Amigę 500 było intro (włączało się za każdym razem gdy rozpoczynaliśmy nową kampanię), które trwało 10 minut i nie można było go przerwać! Komputer generował w tym czasie mapę świata. Pomyślcie, co by było dzisiaj, gdyby jakaś gra kazałaby nam czekać na siebie 10 minut. Internet by eksplodował i żylibyśmy znowu jak ludzie z epoki kamienia łupanego.


Intro z wersji przeznaczonej na układ graficzny AGA:





 

Źródło: własne

Komentarze (63)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper