Niu 3DS

BLOG
5769V
Niu 3DS
lechu | 05.05.2015, 13:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
No i stało się. Długo się opierałem, zarzekałem się że nie dam "złodziejom" zarobić po raz kolejny, że nie będę głosował portfelem za polityką firmy która mi się nie podoba i że nie będę płacił po raz trzeci za "to samo". Tyle teorii. Jakkolwiek założenia były (i uważam że nadal są) słuszne, tak przyznaje że dałem ciała. Poddałem się i uległem prostackiej chęci posiadania. Tak, kupiłem new 3DSa

.

Mało tego. Nie kupiłem zwykłego n3DSa. Jako wieloletni fan serii, skusiłem się na wersję limitowaną Monster Hunter 4 Ultimate. I chociaż zakup tej konsoli wywołał u mnie najdłuższego zakupowego kaca (gdy zakup dokonywany jest bez wystarczającego przeświadczenia o jego słuszności i sensowności) jakiego dotąd miałem okazję zaliczyć, tak po ponad dwóch tygodniach mogę stwierdzić - tak, jestem zadowolony.

// dla większej zrozumiałości i przejrzystości tekstu zaznaczam – miałem zwykłego 3DSa (tzw. classic) oraz mam 3DSa XL. Kupiony n3DS (jakby ktoś nie wiedział) to również wersja XL. Tym samym większość  porównań n3DS/3DS będzie dotyczyło wersji XL. Brzydkie kaczątko (classic) tym razem zostawię w spokoju.

First things first

Obudowa. Dlaczego zaczynam od obudowy? Ponieważ ta, uwaga - zaskoczyła mnie. Wcześniej jakoś nie miałem okazji przyjrzeć się z bliska tej limitce stąd wiedziałem o niej tyle ile udało mi się wyłapać na materiałach z sieci. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, grafika zdobiąca górę i spód konsoli, wcale nie jest imitacją metalu jak wydawało mi się po zdjęciach, a przedstawia sierść! Jedynym jej mankamentem od strony wizualnej jest napis „MONSTER HUNTER 4 ULTIMATE” umieszczony na górnej „klapce”. Nie żeby był jakiś szczególnie brzydki. Po prostu - nie potrzebny. Pozostałe spostrzeżenia? Spód który jest zdejmowany – celem włożenia karty microSD, pomimo zatrzasków i dwóch śrubek trzyma się trochę luźno przez co przy nacisku na środek panelu lekko się ugina jakby miał te pół milimetra niepotrzebnego luzu. W graniu absolutnie nie przeszkadza, ale wywołuje lekki psychiczny dyskomfort. Nie najładniej prezentują się też miejsca styku srebrnych paneli z grafitową „bazą” konsoli. Jakby nieco przyoszczędzono na wykończeniówce – coś czego w starej XLce nie dawało się zauważyć. Co natomiast ciekawe – obudowa zewnętrza, mimo że wykonana z połyskującego plastiku, właśnie dzięki tematycznej grafice nie uwidacznia tak bardzo odcisków paluchów jak w zwykłym n3DSie (XL).

Skoro mowa o walorach zewnętrznych, muszę nadmienić że rozmieszczenie poszczególnych portów i elementów obudowy  to zdecydowany krok wstecz względem poprzednika. Jak można wywnioskować z poprzedniego akapitu, dostęp do karty pamięci jest mocno utrudniony i wymaga każdorazowego odkręcenia dwóch śrubek. Szkoda, bo zarówno z lewej jak i z prawej strony jest wystarczająco dużo miejsca na ukrycie i tak dużo mniejszego przecież portu microSD. Standardowy 3DS obsługuje karty SD a nie przeszkadzało to w tym aby port umieścić z boku obudowy. Mało szczęśliwym rozwiązaniem jest również przeniesienie rysika na „dół” konsoli. W poprzednim modelu rysik znajdował się na prawej stronie, co było bardziej intuicyjnym i przede wszystkim, wygodniejszym  rozwiązaniem. Ostatnim już chybionym pomysłem jest przeniesienie portu dla gier, również na spód konsoli. Co prawda ciężko tutaj o przypadkowe wysunięcie carta z grą (swego czasu takie rewelacje obiegły fora dyskusyjne), niemniej jednak takie umiejscowienie sprawia że port z cartem dużo częściej znajduje się na widoku. Jako że obudowy konsoli dostępne są w różnych kolorach a carty z grami zawsze są szare – po prostu nie wygląda to dobrze. Szkoda bo można było przynajmniej pomyśleć o jakiejś zaślepce, ale cóż. Myślenie nie jest najmocniejszą stroną Nintendo co niejednokrotnie już udowodnili ;-)

Na szczęście tył konsoli wygląda już zupełnie przyzwoicie. Port ładowarki wylądował na środku, co szczerze mówiąc (pisząc) jest mi kompletnie obojętne. Obok niego znalazł się port podczerwieni, który tak jak w przypadku poprzednika – po prostu tam jest i nic z tego nie wynika. Przyciski L i R trochę zmalały. Obok nich pojawiły się natomiast dwa nowe – ZL/ZR. Ich wykorzystanie, tak samo jak C-sticka (o nim za chwilę) póki co jest mocno ograniczone, a położenie raczej mało wygodne. Pomimo że próbowałem wielokrotnie, nie jestem w stanie (słowo klucz) WYGODNIE wcisnąć ZL/ZR nie dotykając jednocześnie L/R. Może po prostu mam za krótkie paluchy…

Otwórz mnie

Po otwarciu konsoli w oczy z miejsca rzucają się dwie rzeczy. C-stick oraz przeniesienie przycisków START/SELECT spod dolnego ekranu na jego prawą stronę. To drugie to czysta żywa kosmetyka, chociaż po przesiadce z poprzedniej wersji konsoli, wymaga dłużej chwili aby się przyzwyczaić. Tym bardziej że przycisk HOME wyraźnie zmalał. Wróćmy jednak do c-sticka, wszak „sutek” jest jednym z głównych punktów programu. Mały, nieruchomy joystick… No właśnie, jakby tak się nad tym zastanowić. Joystick to tak naprawdę zlepek dwóch angielskich słówek. Joy, z ang. „radość” oraz Stick czyli „kijek”, „drążek” albo „laska”. Tak, zdecydowanie „sutek” nie jest najtrafniejszym określeniem. O czym to ja… A tak, już mam. C-stick jak żywo przypomina patent znany z laptopów Lenovo. Sam w sobie jest nieruchomy, jednak wyczuwa w którą stronę prowadzony jest nacisk. Tym samym działa trochę jak zwykły analog (w przypadku 3DSa - Circle Pad) tyle że sam z siebie nie wychyla się. Obecność c-sticka imituje więc działanie popularnej przystawki dla 3DSa – Circle Pad Pro, w niektórych grach przejmując rolę drugiego „analoga” przez co np. (najczęściej) odpowiada za obsługę kamery. Jak sprawdza się to w praktyce? Szczerze? Tak sobie. Oczywiście, z punktu widzenia użytkownika konsoli, na pewno lepiej c-sticka mieć niż nie mieć, niemniej jednak z całą stanowczością stwierdzam że lepiej w jego miejscu sprawdziłby się drugi Circle Pad. Być może więc lepszym rozwiązaniem było by po prostu zostawić przyciski START/SELECT tam gdzie były, przyciski A/B/X/Y przesunąć nieco w dół a zamiast śmiesznego „suta” dać normalnego (nawet jeśli nie pełnowymiarowego) Circle Pada? Ale do tego przecież trzeba pomyśleć, a jak już wcześniej ustaliliśmy – to nie jest najmocniejszą stroną Nintendo ;-)

Ekran, Bebechy i Super Stable 3d

Co do suchych parametrów ekranu – zmian brak. Co prawda wyświetlacze w bazowej wersji New 3DS nieznacznie  urosły. Wersja XL dostała jednak dokładnie tej samej wielkości ekrany co jego poprzednik. Niestety – z tą samą przedpotopową rozdzielczością. Trochę szkoda, bo patrząc na wyraźnie mocniejsze bebechy konsoli odnoszę wrażenie że można było się pokusić o zastosowanie choćby nieznacznie podbitej rozdzielczości, którą mogły by wykorzystać nadchodzące tytuły. Wiem że kłóci się to z ideą konsolowej jednorodności gier, ale skoro Big N (nie po raz pierwszy zresztą) dokonuje gwałtu na jednej z podstawowych cech konsol i zdecydowało się powiedzieć „A” wydając dużo mocniejszego 3DSa, to czemu nie powiedzieć „B”? Tym bardziej że już teraz taki Monster Hunter 4U na New 3DSie oferuje lepszej jakości tekstury i stabilny framerate, o ekskluzywnym Xenoblade Chronicles nawet nie wspominając. Tak, wiem – właśnie to zrobiłem ;-)

Ile i jakie gry na wyłączność otrzyma n3DS jak na razie pozostaje zagadką. Osobiście podejrzewam że takich tytułów będzie co najwyżej kilka. Nie sądzę bowiem aby Nintendo lekką ręką  odcięło się od 35 mln bazy użytkowników TEORETYCZNIE wciąż tej samej platformy. Platformy która już za dwa-trzy lata otrzyma pełnoprawnego następcę. Paradoksalnie, teraz mając już n3DSa, chętnie zobaczyłbym jakieś exy. Myśl która jeszcze „chwilę” temu wkurzała mnie nieprzeciętnie… Ale nie dziwicie się – człowiek to przewrotne bydle, a punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Skoro już wysupłałem tego tysiaka z kieszeni, chyba nie dziwne że chciałbym jakiejś „rekomplentasty”. Xeno, lepsza grafika w MH i zdecydowanie szybsze loadingi w grach cieszą, ale to wciąż trochę mało.

Wracając jednak do tematu ekranu (górnego, bo dolny na uwagę raczej nie zasługuje) i jego jakości – muszę przyznać że faktycznie jest on lepszy od tego zastosowanego w starej XLce. Nie jest to może jakaś kolosalna różnica, ale różnice w kontraście i nasyceniu barw są zauważalne już na pierwszy rzut oka. Najwyraźniej mam to szczęście że moja konsola wyposażona została w ekran IPS (tak wnioskuje właśnie po barwach/kontraście jak i po kątach z jakich oglądałem swój wyświetlacz). Wiem jednak że nie każdy nabywca n3DSa na to szczęście może liczyć, ponieważ Nintendo zastosowało przedziwny wybieg i w swojej najnowszej zabawce losowo montuje zarówno ekrany IPS jak i „zwykłe” TN. Podejrzewam że w przypadku tego drugiego różnice były by nie zauważalne.

To co aktualnie nie jest zależne od ślepego trafu, to poprawiony efekt 3d. Co prawda w mojej ocenie efekt sam w sobie pozostał bez zmian. Dodano za to jedną, jak się okazuje bardzo potrzebną tej technologii rzecz. Dodatkowy czujnik który podczas zabawy cały czas śledzi położenie naszej głowy i reaguje na jej przesunięcia i obroty korygując efekt trójwymiaru. Muszę przyznać że pomysł ten sprawdza się znakomicie. Co prawda „rozjazdy” obrazu 3d w niektórych położeniach nadal się przytrafiają (spróbujecie całkiem odwrócić głowę od ekranu), jednak naprawdę są sporadyczne. Tym samym można odłożyć kołnierze ortopedyczne, bo dzięki dodatkowemu czujnikowi, autostereoskopowe 3d nareszcie działa tak jak działać powinno, a gracz nie musi siedzieć w kompletnym bezruchu. Duże brawa. Szkoda że dopiero teraz.

Ostatnią dużą nowością n3DSa jest wbudowany moduł NFC. W zasadzie wspominam o nim tylko i wyłącznie z czystej przyzwoitości. Sprawdziłem - jest i działa. Na co to komu? Nie wiem. Prawdopodobnie w przyszłości Nintendo zdecyduje się na implementacje dodatków do gier które zrobią jakiś realny użytek z najnowszej dojnej krowy jaką stały się figurki Amiibo.

And the winner is…

Mój werdykt? Na pewno nie będę w tym miejscu nikomu polecał ani odradzał zakupu, bo wychodzę z założenia że każdy ma zarówno swój rozum jak i portfel i zdecyduje sam. Od siebie powiem tylko że wbrew licznym negatywom i przytykom jakie zapewne wyłapaliście w tekście, z konsoli naprawdę jestem zadowolony. Oczywiście, byłbym bardziej zadowolony gdybym dla Xenoblade’a i lepszych tekstur w MH4U nie musiał wydawać tysiąca złotych. Decyzja o zakupie n3DSa była jedną z trudniejszych jakie podjąłem w ostatnich latach (w temacie sprzętu do gier ofkoz), ale nie uważam żeby były to pieniądze wyrzucone w błoto. Mam tylko cichą nadzieję że ta „rewizja” sprzętu będzie ostatnią, bo wkurwię się nieprzeciętnie jak za rok Nintendo oświadczy że właśnie wydają poprawioną wersję new3DSa która dostanie drugiego Circle-Pada, jeszcze mocniejsze bebechy i jakiś-tam tytuł na wyłączność. Dziękuję za uwagę  ;-)

Oceń bloga:
25

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper