Space Trippin'

BLOG O GRZE
392V
Space Trippin'
Rankin | 10.04.2017, 10:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Miniraport z minipodróży minikosmicznych. Minielite Dangerous. Dużo zdjęć!

A więc tak, po dłuższej przerwie, po której nastąpiła kolejna dłuższa przerwa, ruszyłem w kolejną długą trasę Elite Dangerous. Trasa bez konkretnego celu i konkretnej misji, po raz kolejny w stronę mniej więcej "południowo-zachodnią" mapy galaktyki. Mój statek - Asp Explorer, pojazd sławny z występowania przed najróżniejszymi rzeczami.


środek po lewej - to ja

Zanim wyruszyłem w trasę jeszcze uzbierałem dość funduszy na odpicowanie wszystkich podstawowych modułów do rangi A; do tego duży klakson planetarny (tj. discovery scanner maksymalnego zasięgu), mały klakson planetarny (surface scanner), łącznie 64 tony paliwa i ssawka paliwowa do tego, SRV i heat sinki (bronie wywaliłem dla zaoszczędzenia na masie). Jedyna decyzja co do której do dziś nie jestem całkiem pewien to było wsadzenie ośmiotonowej ładowni zamiast AMS, systemu naprawczego. W sumie, patrząc z rolplejowego punktu widzenia decyzja się opłaciła, ale od strony powergamingu była kompletnie bzdurną... ale o tym później. Tak czy siak zmontowałem solidną maszynę eksploracyjną, wyciągającą bardzo ładne ~27 lat świetlnych na skok (w praktyce większość skoków jest w okolicy 24 ze względu na gęstość gwiazd). Pierwszy kurs obrałem na mgławicę Małe Hantle (Little Dumbbell). Poszwendałem się po okolicy aż znalazłem dość wesoły system, GCRV 950. Dlaczego wesoły? Ot, dlatego, że jego mapa wygląda tak:


(każdy obrazek można kliknąć dla otwarcia w osobnym oknie)

Yep, to układ, w którym słońc jest sześć, prawie-słońc kolejne cztery, a planet ledwo parę garści. Całość oświetlana gigantem typu widmowego O i umieszczona w mgławicy dawała naprawdę dziwaczny nastrój. Poleciałem więc na jedną z planet i pojeździłem na niej łazikiem - przede wszystkim wreszcie połapałem w jaki sposób dokładnie działa wave scanner i czego należy się trzymać. Moje wysiłki w tej dziedzinie opłaciły się: z kwadrans jeżdżenia później natrafiłem na wrak statku z funkcjonującymi kapsułami ratunkowymi!


(moja aktualna tapeta pulpitu)

Tak byłem zaaferowany odkryciem, że nawet zapomniałem fotkę strzelić. W każdym razie wydaje mi się (bo dowodów fotograficznych brak, a z map online trudno dokładnie sprawdzić) że - ku mojemu zdziwieniu - bardzo blisko była samotna baza należąca do Federacji z prawie pełnym naziemnym serwisem. Tam wylądowałem, pozbyłem się kapsuł ratunkowych i w geście dobrej woli (Federacja lekko mnie nie lubi, ot życie człowieka bardzo chcącego Imperial Clippera) opchnąłem dotychczasowe dane skanowe. Co dalej? Po kwadransie turlania mapy galaktyki wybrałem następny cel - "znany" mi z poprzedniej podróży w tę okolicę obiekt NGC 7822 i tamtejszy kompleks gwiazd Sharpless 171, jeden z niewielu chyba w takiej odległości kompleks gwiazd żywcem wzięty z map galaktycznych, "znany" z tego, że wyróżnia się na tle gwiezdnego nieba w promieniu wielu setek lat świetlnych jako taki "palec" skierowany w stronę Słońca. Niestety na miejscu mocno się rozczarowałem widokami, które były raczej mało powalające w sraczkowatym tle mgławicy - może przy pulsarze czy gdzie byłoby weselej, ale ja nie mam AFM żeby takie imprezy ryzykować i gwiazdy spoza ciągu omijam. I tak wraca dylemat: co dalej? Akurat przy okazji NGC 7822 podłubałem trochę w temacie IRL mgławic i rzuciła mi się w oczy mgławica Bąbel, która od NGC 7822 była już praktycznie o rzut kamieniem - pora wybrać się na kolejną spiralę Drogi Mlecznej. Po drodze jeszcze kilkakrotnie lądowałem tu i ówdzie żeby nabrać wprawy w posługiwaniu się syntezą i zbieraniem rzadkich pierwiastków, nawet znalazłem jeszcze jeden wrak daleko w pustkowiu kosmicznym (też bez foto). Lądowania jednak były coraz rzadsze, z prozaicznego powodu - zapchałem sobie zasobnik śmieciem pokroju żelaza, siarki i fosforu (lwią część wywaliłem i teraz zbieram tylko najrzadsze), zresztą z czasem planetki bez atmosfery zlały się w jedną brązową masę pozbawioną unikatowych cech.


ostatnie spojrzenie na NGC w tle


Droga Mleczna już coraz ciemniejsza


Wygląda ładnie? Astmofera z metanu, a na powierzchni bagatela 400 Kelwinów


obowiązkowe foto z Aspem

Tymczasem im bliżej Bąbla byłem, tym ładniejszym mi się jawił. Na miejscu było trochę gorzej, bo okazało się, że "wewnątrz" są w sumie ledwo dwa systemy, jeden z nich dość nudny, ale drugi już był naprawdę bardzo ładny i wizyta połączona z krótką przejażdżką po fantastycznym podwójnym układzie planet wynagrodziła mi trudy podróży.

W okolicy mgławicy Bąbel zacząłem też dłubać trochę po sprawach gwiezdnej kartografii i skończyło się na tym, że założyłem konto na Elite Dangerous Star Map. Pierwsze parę logów wysłałem ręcznie, ale po godzinie dłubania doinstalowałem narzędzie EDDiscovery, które będzie to robiło za mnie, a przy okazji ma parę drobnych ale całkiem ok funkcji oraz wykorzystanie systemowego syntezatora mowy. Tak czy siak na moim profilu można prześledzić chyba już wszystkie moje trasy podróżowe. Co ze mną natomiast? Pierwotnie planowałem wędrówkę spory kawał drogi w stronę centrum galaktyki aby odwiedzić parę wyszukanych gwiazd Wolfa-Rayeta, które mnie lekko zaciekawiły, ale koniec końców lecę w przeciwną stronę, na krawędź, po czym wracam do domu.

Tym optymistycznym akcentem kończę. Do następnego!

Oceń bloga:
13

Komentarze (29)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper