OST (niemal) doskonały - Dune: Spice Opera

BLOG
660V
OST (niemal) doskonały - Dune: Spice Opera
Rankin | 03.03.2017, 13:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W 1992 roku firma Cryo popełniła jeden z najbardziej eklektycznych eksperymentów growych po tej stronie Omikrona. Tytuł ten, zwany po prostu Dune, z grubsza wiernie przedstawiał treść bestsellera Franka Herberta, będąc miksem przygodówki, strategii czasu rzeczywistego, 4X, oraz paru innych rzeczy.
Dziś opowiem o oficjalnym soundtracku do tej gry.

Gra pierwotnie wyszła na IBM PC oraz Amigę. Z tym pierwszym oczywiście nie za wiele dało radę zrobić (FM synth midi...), ale wersja amigowa dziarsko wykorzystywała wszelkie dobrodziejstwa czterech kanałów pcm, oferując garść całkiem niezłych kawałków trackerowych. Naczelny muzyk gry, Stephane Picq, poszedł jednak o krok dalej i z pewną pomocą team lead, Philippe Ulricha, wypuścił pełnoprawny soundtrack CD o jakości CD dołączony do specjalnej edycji gry. Płyta zawiera 13 ścieżek, część jest pełnoprawnymi aranżacjami utworów zamieszczonych w grze (Ecolove, Wormsign), zaś większa część jest zupełnie nowymi/nieużytymi utworami, pasującymi jednakże klimatem do gry.

Wszystkie ścieżki wykorzystują raczej ambientowe instrumenty, czy to dęte, czy to idiofony różnego gatunku, z delikatną nutą elektroniki i synthu. Różne oficjalne źródła podają gatunek albumu jako ambient/trip hop, aczkolwiek prywatnie uważam, że takie etykiety nie do końca oddają niezwykły, organiczny styl prezentowany przez Picq. Ten soundtrack potrafi po prostu wyczarować pustynię dźwiękiem, bez wysiłku i bez krzyku budząc najróżniejsze emocje. Bardzo mało jest kompozytorów growych mogących dokonać takiej sztuki, ba, w zasadzie mi na myśl przychodzą tylko dwie takie osoby - Michiel van den Bos, facet od ">Unreala (pospołu z Aleksandrem Brandonem) i ">Age of Wonders, oraz ">Jeremy Soule, chociaż on ma tendencje do robienia symfonicznego hałasu i taniego fantasy.

Ze Spice Opera wiąże się jeszcze pewna niefajna minikontrowersja. Płyta została pierwotnie wydana nakładem Virgin Recrods, które wkrótce potem zostało nabyte z całym kramem przez EMI i nakład nigdy nie został wznowiony. Motywowany ciągłymi prośbami fanów o re-release (podobno DSO jest jednym z najbardziej poszukiwanych albumów muzyki growej, wyprzedzanym tylko przez parę płyt Japan-only) Stephane Picq zwrócił się do EMI z zapytaniem o nowy nakład albumu - otrzymał informację, że nie, EMI nie ma najmniejszego zamiaru dotłoczenia nowej partii płyt teraz i w ogóle, ale też nie, nie ma też zamiaru wypuszczenia praw autorskich. Autor z niezbyt skrywanym rozżaleniem relacjonował sytuację na swoim blogu (dość sporo lat temu...), dodając, że w takiej sytuacji nie będzie nikogo ganił za zaopatrzenie się w piracką wersję albumu i że wcale a wcale nie zajmuje się osobiście rozpuszczaniem w sieci takiej wersji. Po dziś dzień względnie łatwo znaleźć w sieci mp3-ki, czy inne wma, albo chociaż posłuchać na youtube (Picq nawet zdołał zamieścić trzy ze ścieżek na soundcloudzie) i IMO jak najbardziej warto bo nie bez powodu album ten jest tak wychwalany i tak pożądany.

Oceń bloga:
12

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper