Wóz Drzymały S04E15, Giga Wing

BLOG
7392V
Wóz Drzymały S04E15, Giga Wing
Ciapo | 02.08.2017, 16:49
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dziś na tapetę biorę grę zdecydowanie młodszą niż zwykle, bo wydaną w 1999 roku. Należy ona do gatunku shmup, shoot'em up, czy samolociki ;) i jest uznawana za jeden z kanonów gatunku. Stworzona przez firmę Capcom na ich automatowy system CPS-2. Dziś dawka informacji na temat gry Giga Wing. Zapraszam do środka.

Najpierw dla tych, którzy lubią się wkręcić w klimat słuchając czegoś do czytania podaję tutaj ścieżkę dźwiękową z gry.

Teraz mogę się już spokojnie z Wami przywitać w przedostatnim odcinku, czwartego sezonu Wozu Drzymały. Co bardziej wnikliwi mogli zauważyć, że dzisiaj jest środa. Tak, jest środa. Powód tego przyspieszenia jest taki, ze jadę sobie na kilka dni się zresetować i po prostu nie będę miał możliwości opublikować  tego jutro ;)

Dziś na warsztat wrzucam grę, którą każdy fan shmup'ów musi znać. Capcom stworzył wręcz ikonę tego gatunku. Gra po prostu rozwalała oczy tym co się działo na ekranie i w głośnikach. Wrogowie wypluwają z siebie wręcz przerażające ilości pocisków w różnych kolorach pokrywając nie raz 3/4 ekranu gęstą siatką kulek. Feeria barw, do tego bomby robiące naprawdę spore wrażenie, wszystko to w akompaniamencie świetnej muzyki i dynamicznej akcji. Dość już jednak rozpływania się nad tym jaka to gra jest przezajekurwabista. Zaczynajmy.

Automat dedykowany grze nie robi jakiegoś specjalnie wielkiego wrażenia. Ot zwykła maszyna z panelem stylizowanym na ryflowaną blaszkę. Niestety zdjęcie przedstawia jakiś już lekko zmęczony życiem automat. Była też maszyna w wersji DeLuxe. Niestety znalazłem tylko jedno zdjęcie i to w rozdzielczości znaczka pocztowego ;)

Automat Giga Wing Automat Giga Wing DeLuxe
Automaty Giga Wing oraz wersja DeLuxe

Udało mi się znaleźć kilka ulotek reklamowych (oczywiście na stronie The Arcade Flyers Archive) do gry i jak na rok 1999 to wyglądają one raczej niezbyt ciekawie. Szczególnie pierwsza strona z jakimś rozmazanym czymś ;) Ulotka w Japonii miała aż 4 strony i była najlepiej przygotowana.

Ulotka wersja USA
Jednostronicowa wersja USA

Ulotka wersja USA, przód Ulotka wersja USA, tył
Dwustronicowa wersja USA

Ulotka wersja Japonia, przód Ulotka wersja Japonia, tył
Czterostronicowa wersja Japonia. Przód i tył

Ulotka wersja Japonia, środekUlotka wersja Japonia, środek
Czterostronicowa wersja Japonia. Środek

Jeżeli chodzi o domowe platformy do gier to został wydany port na konsolę Sega Dreamcast, która swoją drogą posiada sporą bibliotekę gier tego gatunku. Była to oczywiście konwersja Arcade Perfect, bo chyba tylko takie porty dostawała ta konsola. W sumie nie ma się co dziwić skoro bebechy Dreamcasta były takie same jak automatowa płyta Segi Naomi.

Przechodzimy więc do głównego podejrzanego w tym odcinku, czyli automatowej wersji gry Giga Wing.

Tytuł: Giga Wing
Producent: Capcom
Rok wydania: 1999
Liczba graczy: 1-2 (jednocześnie, co-op)
Używanych przycisków: 2

 

Ekran tytułowy
Giga Wing (Capcom, 1999 rok)

Zanim zacznę się rozwijać nad omawianą dziś pozycją oddam na chwilę głos naszemu portalowemu ekspertowi od gier tego typu jakim bez wątpienia jest Rankin. Specjalnie na potrzeby tego tekstu zapoznał się z Giga Wing i w kilku zdaniach opisał swoje wrażenia z obcowania z tym tytułem, za co bardzo mu dziękuję, bo zawsze fajnie jest jak ktoś rzuci okiem z innej perspektywy.

Rankin:

Okolice roku 1998 były o tyle niezwykłe w świecie strzelanek, że niemal równocześnie wyszło wtedy kilka tytułów wykorzystujących bardzo zbliżony patent, do którego chyba nie wrócono już nigdy. Patentem tym jest odbijanie wrogich pocisków i wykorzystywany był on w Star Soldier, Reflection, KAMUI, oraz właśnie Giga Wing. GW jest grą ze wszech miar kompetentną, ale chyba niczym więcej, ot kilka statków, kilka poziomów (puszczanych w różnej kolejności zależnie od statku), bossowie sypiący gęsto pociskami, do tego super wredny finałowy boss jako niemiła niespodzianka dla ludzi którzy myśleli, że 1CC mają z głowy. Najbardziej niezwykłym patentem jest chyba system punktacyjny, w ramach którego każdy, nawet średnio kompetentny, gracz będzie musiał zapisywać swoje wyniki korzystając z notacji wykładniczej. Graficznie kolorowo i szczegółowo, dźwięki jakoś ujdą, aczkolwiek powiem szczerze że muzyka po pewnym czasie zaczynała mi grać na nerwach.

To tyle od eksperta, a teraz głos przejmuje amator, czyli ja :) Kilka słów o fabule, bo co ciekawe tutaj się ona pojawia. Wiadomo, że nie jest to jakiś główny element rozgrywki jednak warto zaznaczyć, że w grze występuje. Otóż ludzkość korzysta z mocy magicznych kamieni, które pozwoliły nam jako rasie osiągnąć niesamowity postęp w technologiach wojennych. Problem zaczyna się kiedy pojawia się Medalion Mądrości (Medalion of Wisdom), który zasila magiczne kamienie. Dysponuje on energią, dzięki której może zniszczyć ludzkość.

Zarys fabuły
Zarys fabuły

Czwórka śmiałków wsiada do swoich latających maszyn i staje do walki o przyszłość naszej planty. Każde z nich ma inne powody, jednak wszyscy mają ten sam cel. Przed walkami z bossami i pomiędzy misjami będziemy mogli rzucić okiem na scenki przerywnikowe wyglądające jak z japońskich erpgów. Obrazek w tle, ładnie narysowana facjata naszej postaci oraz ramka z jej wypowiedzią. Gra posiada aż dwadzieścia zakończeń. Dziesięć złych, które wyświetlają się kiedy przejdziemy grę używając opcji kontynuacji. Drugie dziesięć kiedy dokonamy tego na jednej blaszce. Dodatkowo, kiedy przejdziemy podstawowe sześć plansz bez kontynuacji, otrzymujemy dostęp do dodatkowej siódmej planszy. Niestety niewiele jestem w stanie o niej napisać, bo jestem za cienki w tę grę i nigdy nie udało mi się tak daleko zajść bez kontynuacji, ale podejrzałem na YouTubie i plansza ta rozgrywa się wysoko nad jakimś lądem wyglądającym na swojską Ziemię i toczymy tutaj walkę z dwoma bossami. Najpierw z wielkim medalionem, z którego co chwilę wypadają literki P, a później z małym samolocikiem jedynego subbossa w grze, który pojawiał się w kilku miejscach na wcześniejszych planszach.

Postaci występujących w grze jest cztery. Każda staje do walki z innych pobudek. Znajdziemy tutaj zakonnice chcącą wyplenić całe zło reprezentowane przez medalion, byłą powietrzną piratkę, która się nawróciła i zajęła prowadzeniem sierocińca dla sierot wojennych, naukowca cyborga mającego do załatwienia sprawę z medalionem, oraz małolata będącego członkiem rodziny, która ma jakieś konszachty z medalionem od pokoleń. Nie skupiono się tu na jakiś wielce potrzebnych charakterystykach postaci jak znak zodiaku, czy grupa krwi i wiemy o nich w zasadzie tylko to co sami powiedzą w przerywnikach między misjami. Każdy z pilotów dosiada swojej ulubionej maszyny, która zachowuje się nieco inaczej. Różnią się prędkością, siłą i rodzajem strzelania.

Wybór postaci
Wybór postaci

Isha to zakonnica stająca do walki aby pozbyć się sił zła zamkniętych w medalionie. Jej ulubionym samolotem jest Porchka. Zaletą tego samolotu są samonaprowadzające rakiety, które bardzo ułatwiają orientację na polu walki, a raczej dzięki nim nie musimy skupiać się na wszystkich przeciwnikach więc pozostaje więcej zasobów naszej uwagi, które możemy wykorzystać do ogarniania tego co się dzieje na ekranie.

Isha Isha
Isha

Drugą z kobiet występujących w grze jest niejaka Ruby. Wcześniej była powietrzną piratką, jednak postanowiła się zmienić i otwarła sierociniec dla dzieci osieroconych przez wojnę. Staje do walki w celu zdobycia funduszy na dalszą działalność placówki. Jej samolotem jest Carmine i jest to najszybszy samolot w grupie.

Ruby Ruby
Ruby

Kolejna postać to małolat Sinnosuke. Członek rodziny, która od bardzo dawna ma jakieś nie do końca znane układy z tajemniczym medalionem. Jego samolot nazywa się Raijin.

Sinnosuke Sinnosuke
Sinnosuke

Ostatnim z wojowników biorących udział w naszej misji jest niejaki Stuck. Jest naukowcem i w części też cyborgiem. Jego samolot to Widerstand, a zdecydowanie najmocniejsza stroną tego zespołu jest siła ognia.

Stuck Stuck
Stuck

Garść informacji na temat przeciwników jacy staną na naszej drodze. Są to w głównej mierze samoloty, śmigłowce, czołgi i różne inne pojazdy. Niekiedy nawet całe budynki rzucają w naszą stronę wszystko co mają. Jest dość różnorodnie i przeciwników występuję naprawdę sporo rodzajów. Postawiono tutaj zdecydowanie na ilość i nawet najmniejszy niepozorny samolocik potrafi rozsypać taką ilość pocisków, że tworzy się z tego siatka zasłaniająca cały ekran. Przeciwnicy nie są tutaj rozpoznawani po wyglądzie tylko po układzie kulek jaki rozpylają, bo rzadko zdarza się aby jakiś przeciwnik po cichutku przemknął przez ekran nie rozsypując się z kulek. Jeśli jednak na ekranie pojawia się przeciwnik większy niż standardowy, to możemy być pewni, że za chwilę naszym oczom ukaże się orgia niebieskich i różowych kulek rozsypująca się po całym ekranie.

Wyliczankę zacznę od pojazdów poruszających się po ziemi. Są to głównie czołgi, a w zasadzie to tylko czołgi, z różnymi wersjami wieżyczek. Jeden z tych czołgów porusza się bardzo sprawnie w wodzie, więc można by to nazwać amfibią.

Występują też tradycyjne czołgi, wyglądające tak, jak każdy z nas jest przyzwyczajony, że powinien wyglądać czołg. Występują w grupkach po kilka sztuk i raczej nie są specjalnie groźne, ale dobrze uzupełniają resztę przeciwników i stanowią zagrożenie jeśli się na nich nie skupimy i nie wyeliminujemy ich odpowiednio szybko. Występują w trzech wersjach kolorystycznych.

Ostatnim rodzajem małych czołgów są takie wyglądające jak jakieś małe chatki. Nie mają wieżyczki tylko wielką lufę, którą po prostu obracają w naszą stronę. Również nie stanowią jakiegoś wielkiego zagrożenia. Natkniemy się jeszcze na malutkie wyrzutnie rakiet, które występują w mniejszych ilościach, ale są na tyle małe, że łatwo je przeoczyć w ogólnej zadymce. Ogólnie większość małych rozmiarów przeciwników występuje w grupach i nie są specjalnie groźni. Jednak dzięki współpracy i sporej liczebności potrafią zrobić sieczkę.

Amfibia Czołg Czołg Czołg Czołg Wyrzutnia rakiet
Małe czołgi

Jest w grze jeden czołg średnich rozmiarów. Występuje dopiero w dalszych etapach, porusza się bardzo powoli albo wcale, występuje przeważnie w ilościach dwie, trzy sztuki jednocześnie i potrafią zrobić już ładną fontannę z kulek.

Średni czołg
Średni czołg

Są też oczywiście czołgi dużych rozmiarów. Pojawienie się takiego pojazdu na planszy powoduje, że robi się naprawdę ciekawie, bo na widok ilości kulek jaką on z siebie jednocześnie wypluwa, jedyną naszą reakcją może być popukanie się po czole. Są to przeciwnicy twardsi i trzeba chwilę się z takim pomęczyć. W sumie w grze spotkamy pięć tego typu konstrukcji. Poza wyglądem nie różnią się specjalnie od siebie.

Duży czołg Duży czołg
Duże czołgi

Duży czołg Duży czołg
Duże czołgi

Duży czołg
Duży czołg

Z naziemnych wrogów trafimy jeszcze na różnego rodzaju działka, występują w trzech podstawowych rozmiarach, tak jak czołgi i w dwóch odmianach kolorystycznych. Chociaż równie dobrze mogą to być te same działka tylko opalizują na inny kolor ze względu na inną kolorystykę planszy ;)

Małe działko Małe działko Małe działko Małe działko Średnie działko Średnie działko
Małe i średnie działka

Znajdzie się też kilka trochę większych działek, oczywiście poza wytrzymałością potrafią one wysypać z siebie znacznie więcej pocisków jednocześnie. Trafi się też i stacjonarna wyrzutnia rakiet naprowadzanych. Najdziwniejszą instalacją jaką dane nam jest spotkać jest wielkie lustro, które jednocześnie wylewa z siebie wodospad znajdziek punktowych i nieprzerwaną strugę kulek o szerokości średnicy zwierciadła ;)

Duże działko Wyrzutnia rakiet

Wielkie działo Wielkie lustro
Duże działa

Ostatnim rodzajem dział są już w zasadzie całe budynki. Znajdzie się nawet platforma wiertnicza z zamontowanymi potężnymi działami. Z oczywistych względów nie poruszają się, ale są tak uzbrojone i wytrzymałe, że w niejednej grze tego typu mogłyby robić za bossów ;)

Budynek Budynek

Platforma wiertnicza
Uzbrojone budynki

Jeżeli jesteśmy już przy budynkach to natkniemy się na dwa rodzaje piramid. Obie na czubku zamontowane mają małe działko, które jednak potrafi zrobić niezłą sieczkę na ekranie.

Piramida Piramida
Piramidy

Kolejne budynki to różnego rodzaju konstrukcje. Jakaś wisząca na klifie baza, czy różnego rodzaju wieże otwierają do nas ogień tak samo jak inni przeciwnicy.

Baza na urwisku Wieża Wieża
Uzbrojone budynki

Kolejne uzbrojone budynki, nie specjalnie jest się co o nich rozpisywać. Walą seriami jak szalone i są stosunkowo wytrzymałe. Jednak w tej grze nie ma czasu na skupianie się w co strzelamy ;)

Budynek Budynek

Budynek
Kolejne uzbrojone budynki

Trafi nam się też jedna jednostka pływająca. Tzn będzie ich kilka, ale takich samych. Jest to po prostu jakiś wojskowy statek, który wypływa sobie z boku ekranu i przepływa przez niego przy okazji oczywiście rozpylając spore ilości ołowiu.

Statek
Statek

Pozostały nam jeszcze jednostki latające. Znajdziemy tutaj jeden rodzaj helikopterów, które latają sobie po ekranie w kółko i wypuszczają pojedyncze kulki. Są o tyle niebezpieczne, że potrafią zawisać w miejscu i zmieniać nieoczekiwanie kierunek lotu.

Helikopter
Helikopter

Samoloty też dzielą się na trzy kategorie wielkości i nie będę się nad nimi rozpisywał, bo poza wyglądem, różnią się tylko sposobem latania, jedne lecą prosto jak strzała z góry na dół, inne jeden za drugim po łukach. Te najmniejsze latają głównie pojedynczo i prawie nie atakują (albo po prostu nie zauważyłem żeby atakowali ;) ). Prawdopodobnie chodzi o to, że są na tyle mali iż przeoczymy ich i będą mieli okazje po prostu w nas wlecieć.

Mały samolot Mały samolot Mały samolot Mały samolot Mały samolot Mały samolot 
Małe samoloty

Średniej wielkości samoloty to tacy standardowi przeciwnicy. Pojawiają się często i w dużych ilościach. Często w różnych formacjach. Latając nie tylko prosto ale też na skos czy po łukach. Występują w kilku rodzajach i znacznie częściej udaje im się zaatakować niż ich mniejszym kolegom.

Średni samolot Średni samolot Średni samolot Średni samolot
Średnie samoloty

Największe samoloty to już poważni przeciwnicy. Wytrzymali, powolni i rozpylający wręcz niepoważne ilości pocisków. Również różnią się w zasadzie tylko wyglądem i schematem rozpylania kulek. W każdym przypadku schemat ten jest niepoważny ;)

Duży samolot Duży samolot
Duże samoloty

Duży samolot

Duży samolot
Duże samoloty

Ostatnim rodzajem przeciwników są statki kosmiczne. Można je w sumie podciągnąć pod średnich i dużych przeciwników. Te wyglądające jak klasyczne, latające spodki, najczęściej wylatują rzędem z boku ekranu i ustawiają się w dwurzędzie wylatując do góry. Pozostałe po prostu wylatują z góry i lecą w dół. Te niebieskie z trzema zielonymi kulami pośrodku wylatują z góry, zatrzymują się mniej więcej w połowie ekranu i zaczynają rozpylać sporą ilość kulek. Do tego zawsze po ich zniszczeniu dostaniemy bonusa w postaci wzmocnienia strzelania lub bomby. Jeśli chodzi o złotych kosmitów to ten przypominający szkielet ryby wylatuje z góry i leci w dół ekranu nie wiele robiąc sobie z naszych ataków. Ten drugi za to zachowuje się jak niebieski. Zatrzymuje się pośrodku ekranu i rozpyla.

Ufo Ufo Ufo Ufo
Statki kosmiczne

Ostatnim z kosmitów jest złoty walec... nie wiem jak to to nazwać, lata sobie powoli po ekranie i rozrzuca kulki.

Nie wiem
Nie wiem jak to nazwać

Tyle jeśli chodzi o zwykłych przeciwników. Zgodzicie się chyba, że jest kolorowo i różnorodnie. Jeśli chodzi o sub-bossów to występuje w grze w zasadzie tylko dwóch. Jeden, który jest tym samym pilotem, ale co chwilę zawraca nam gitarrę aby pochwalić się nową wersją swojego wspaniałego samolotu. Pojawia się w ciągu naszej przygody trzy razy, za każdym razem większy i silniejszy.

Sub-Boss Sub-Boss
Pierwsze i drugie wcielenie sub-bossa

Sub-Boss
Ostatnie, czyli trzecie jego wcielenie

Drugim subbossem są dwa pociągi jadące po równoległych torach, które mają wagony naszpikowane różnego rodzaju działkami i armatkami. Jeden z nich wiezie też cel naszej całej eskapady, czyli ów nieszczęsny medalion.

Sub-Boss
Śmiercionośny pociąg

Sub-Boss
Śmiercionośny pociąg

To już wszyscy pół-szefowie występujący w grze. Teraz czas na tych największych zakapiorów, którzy pilnują przejścia do następnego poziomu. Bossowie, czyli na salonach przez nas potocznie nazywani bazami ;) Kolejność ich występowania zależy od pilota, którego wybierzemy. Dwóch pierwszych bossów zamienia się kolejnością. Jeżeli wybierzemy Ishę lub Stucka, najpierw będziemy walczyć ze statkiem, w przypadku pozostałej dwójki pierwszym bossem będzie czerwony bombowiec. Co można powiedzieć o bossach występujących w Giga Wing? Są wielcy i przeważnie zajmują około połowę ekranu. Niektórzy mają dwa wcielenia, a do tego wszyscy są uzbrojeni po zęby i potrafią zasłonić cały ekran wypluwanymi przez siebie pociskami. Co prawda często układy jakie produkują są robione tylko na zasadzie straszaka i tak naprawdę wystarczy stanąć w jednym miejscu, a cała ta ogromna liczba pocisków przeleci obok nas nie wyrządzając nam żadnej krzywdy. Jednak jeśli spanikujemy, może się to okazać dla nas zgubne.

Pierwszym bossem dla Ishy i Stucka jest wielki statek. Posiada on mnóstwo dział różnego kalibru, do tego uzbrojony jest też w wyrzutnie rakiet. Na szczęście rakiety te można zestrzelić więc nie trzeba się nimi jakoś specjalnie przejmować. Boss ten posiada dwa wcielenia. Kiedy pokonamy pierwsze statek przechodzi metamorfozę i odkrywa swój centralny punkt, którym jest oczywiście główny cel naszej misji, czyli tajemniczy medalion. Dla Sinnosuke i Ruby ten boss występuje jako drugi, ze względu na inną kolejność plansz.

Pierwszy boss
Pierwszy boss

Pierwszy boss
Drugie wcielenie

Drugi z bossów (pierwszy dla Sinnosuke i Ruby) to wielki czerwony bombowiec. Oczywiście jest uzbrojony po zęby i wyrzuca z siebie masę kolorowych kulek, jednak nie jest on jakoś specjalnie trudny. Jeśli skupimy się na tym co z niego wylatuje to jesteśmy w stanie bardzo łatwo omijać jego salwy. Tym bardziej, że strzela on raczej krótkimi seriami, a nie wytwarza chmury pocisków pokrywającej cały ekran. Trzeba uważać głównie z tego powodu, że wystrzeliwane przez niego kulki latają z różnymi prędkościami, co może być nieco dezorientujące.

Drugi boss
Drugi boss

Trzeci z bossów to pociesznie wyglądający, również olbrzymi samolot, wyposażony w osiem silników turbośmigłowych. Jego kształt powoduje uśmiech na naszej twarzy, który jednak po chwili zostaje z niej starty salwami pocisków, które momentalnie zostają posłane w naszym kierunku. Oprócz tradycyjnych kulek w różnych rozmiarach, kolorach i formacjach, które poruszają się w różnych konfiguracjach, samolot ten potrafi z ładowni wystawić wielkie zwierciadło, które wysyła śmiercionośny promień pionowo w dół. Promień ten jest nie do uniknięcia i jedyne co możemy zrobić to w porę odsunąć się z toru jego lotu. Do tego od czasu do czasu wysyłana jest energetyczna kula, która również jest nie do odbicia więc trzeba uważać.

Trzeci boss
Trzeci boss

Boss numer cztery. Tutaj już kończą się przelewki i zaczyna poważna walka. Stajemy szranki z wielkim robotem. Jest to pierwszy z bossów, którzy robią naprawdę solidną zadymę. Składa się on tak naprawdę z trzech wielkich części. Korpus i głowa oraz dwie olbrzymie ręce. Oprócz wystrzeliwania setek kulek różnych kształtów, w różnych konfiguracjach i poruszających się z różnymi prędkościami, które są w zasadzie tylko tłem, wali do nas laserami z oczu, które powodują wielkie eksplozje. Do tego jego ręce, kiedy przez chwilę tylko na nich się skupiamy, odpadają, co może dawać nam złudzenie przewagi. Pozostają one jednak uwiązane do korpusu na łańcuchach i po chwili wracają z powrotem. Dodatkowo ze wspomnianych rąk od czasu do czasu zostają wystrzelone wielkie wiązki laserowe lecące pionowo w dół i zajmujące sporą część ekranu. Na deser z klaty robot wystrzeliwuje dwie mniejsze wiązki laserowe jednocześnie.

Czwarty boss
Czwarty boss

Boss numer pięć. Wielki, złoty, mechaniczny ptak. Ten boss potrafi prowadzić niemal ciągły ostrzał w naszym kierunku i bez użycia bomby albo tarczy raczej nie jesteśmy w stanie przebić się przez gąszcz pocisków wysyłanych w naszym kierunku. Jednak najbardziej podłym i podstępnym atakiem są lasery wystrzeliwane przez naszego ptaszka. Lecą one najpierw pionowo w dół, a gdy dolecą do dolnej krawędzi ekranu naglę się odbijają i skręcają o 90 stopni. Jest to bardzo niebezpieczne, szczególnie w połączeniu z siatką kulek pokrywających w zasadzie cały ekran.

Piąty boss
Piąty boss

Ostatni szósty boss, w sumie nie ostatni jeśli jesteśmy na tyle dobrzy aby przejść grę bez kontynuacji. Tutaj jest już prawdziwy hardcore. Boss przechodzi kilka metamorfoz i za każdym razem robi coraz większy rozpierdul. Najpierw rozpoczynamy walkę z wielkim złotym statkiem kosmicznym, potem robi się on jeszcze większy i toczymy walkę tak na prawdę z każdym segmentem z osobna, aby na końcu zamienić się w malutki sześcian, który zaczyna tak siać grochem, że idealnie pasuje do niego stwierdzenie mały ale wariat. Opisywanie rodzajów jego ataków jest chyba bez sensu, bo jest ich tyle, że musiałbym zrobić o tym osobny wpis ;)

Szósty boss
Szósty boss

Szósty boss
Drugie wcielenie szóstego bossa

Jeśli jesteśmy cyborgiem i jakimś cudem uda nam się przejść całą grę bez używania opcji kontynuacji to dostaniemy jeszcze możliwość walki z samym medalionem, oraz samolotem sub-bossa, który pojawiał się wcześniej w ciągu gry. Niestety nie mam grafik, bo jak wspominałem jestem zbyt miętki w uszach żeby tego dokonać. Podejrzałem sobie tylko na YouTubie jak to wygląda i to co się tam dzieje utwierdza mnie w przekonaniu, że dla mnie to za wysokie progi.

Skoro przeciwników mamy już za sobą to czas napisać coś o lokacjach, które przyjdzie nam odwiedzić. Tutaj, jak już wcześniej wspominałem, jest różnie i nie można jednoznacznie określić kolejności plansz, bo każdy z zawodników ma je poukładane w innej kolejności. Kolejność pierwszych trzech plansz zmienia się w zależności od wybranego zawodnika. Jeżeli gramy w dwie osoby, kolejność jest zależna od postaci wybranej przez pierwszego gracza. W każdym razie plansz w grze jest siedem, z czego siódma jest zarezerwowana tylko dla największych wymiataczy, którzy przejdą wszystkie sześć podstawowych bez użycia kontynuacji. Dodatkowo szósta i siódma to w zasadzie tylko jeden ekran, bo nie występują tam żadni normalni przeciwnicy, są to tylko walki z bossami. Lokacje w zasadzie są dość podobne do siebie i rozgrywają się nad różnymi terenami gdzie dominuje woda. Czasami zamiast wody w dole widzimy jeziora lawy, od czasu do czasu jakieś wojskowe zabudowania. Autorzy postanowili, że nasza bitwa będzie toczyć się z dala od miast i innych cywilnych zabudowań. Jeżeli chodzi o długość samej gry, to wprawnemu graczowi potrzeba około 30 min na ukończenie wszystkich siedmiu plansz. Jednak gra jest tak wypakowana akcją, że adrenalina powoduje iż wydaje nam się, że gramy ze dwa razy dłużej. W tym tekście wyjątkowo nie będę się rozpisywał nad każdą lokacją z osobna, bo w sumie nie wydaje mi się, że w tej konkretnej grze jest to istotne. Akcja na ekranie jest tak dynamiczna, że i tak nie ma czasu na podziwianie tego co się dzieje na dolnych poziomach, a poza tym i tak większość ekranu przez większą część czasu jest zasłonięta pociskami wroga i znajdźkami wypadającymi z przeciwników w hurtowych ilościach. Wrzucę tylko screeny poglądowe, prezentujące poszczególne lokacje. Oczywiście oprócz ostatniej, bo tam nie udało mi się nigdy dotrzeć, więc nie bardzo mam jak porobić screeny.

Pierwsza plansza Pierwsza plansza
Pierwsza plansza

Druga plansza Druga plansza
Druga plansza

Trzecia plansza Trzecia plansza
Trzecia plansza

Czwarta plansza Czwarta plansza
Czwarta plansza

Piąta plansza Piąta plansza
Piąta plansza

Szósta plansza
Szósta plansza

To tyle jeśli chodzi o lokacje dostępne w grze. Teraz skupimy się na grafice. Ta stoi na naprawdę wysokim poziomie. Oczywiście to dlatego, że gra jest stosunkowo nowa w porównaniu do innych opisywanych przeze mnie pozycji, bo wydana została w 1999 roku. Mimo to i tak jest już pełnoletnia. Ogólnie to co dzieje się na ekranie to jedna wielka orgia kolorów. Może tła, które przewijają się na samym dole nie są jakieś bardzo szczegółowe i dopracowane, jednak w przypadku Giga Wing jest to najmniej istotny element. Ilości przeciwników, ich różnorodność i zróżnicowanie ataków jest tak wielka, że trudno jest nadążyć za tym co widzimy. Same pociski wrogów mają kilka jeśli nie kilkanaście różnych kolorów i wielkości, a ich ilość rozpylana na ekranie jest po prostu wstrząsająca. Zwykły samolot potrafi wysypać s siebie tyle kulek, że jedyne co jesteśmy pomyśleć to: no chyba Was poebao. Do tego, żeby było łatwiej, każdy zestrzelony przeciwnik pozostawia po sobie znajdźkę punktową. Dodajmy, że przeciwnicy potrafią pojawiać się w grupach liczących kilkanaście sztuk, a więksi wrogowie zostawiają swój kształt ułożony z tych punkcików, które od razu zaczynają spadać w dół ekranu. Wszystko to tworzy wręcz wodospady złotych przedmiotów, które czasami zasłaniają pociski. Jeżeli zbierzemy to do kupy to wyłania się obraz totalnego chaosu, a to jeszcze nie wszystko, oczywiście każdy wróg pozostawia po sobie ładną eksplozję powiększając wrażenie zagubienia. Najładniejszymi jednak, w mojej opinii, efektami graficznymi są bomby rzucane przez naszych zawodników. Wtedy ekran zmienia się w jedną wielką ognistą burzę wymiatającą wszystkich wrogów na ekranie. Bomba każdego z pilotów jest nieco inna. Poza kolorem różnią się też dodatkowymi efektami.

Bomba Ruby
Bomba Ruby

Ogólnie grafika w grze robi wrażenie nawet dzisiaj, po 18 latach od premiery i myślę, że nikt nie powinien być zawiedziony tym jak tytuł prezentuje się pod względem wizualnym.

Kolejny akapit poświęcę na oprawę dźwiękową. Tutaj też jest nieźle. Zaraz po uruchomieniu gry zostajemy poinformowani o tym, że gra wykorzystuje technologię Qsound, czyli trójwymiarowy dźwięk nadawany z dwóch głośników. Co prawda w salonie gdzie stało wiele maszyn tworzących specyficzne środowisko dźwiękowe, raczej ciężko było dostrzec ten efekt trójwymiarowości. W każdym razie jest to gra z końcówki życia drugiej generacji systemu Capcom Play System. Dokładnie jest to trzydziesta gra wydana na tej płycie więc muzycy potrafili już wycisnąć całkiem sporo z tego sprzętu. Sama muzyka jest dość zróżnicowana, motyw przewodni z ekranu tytułowego to spokojna, rozpoczynająca się melodią graną na klawiszach muzyczka, z mocniejszymi gitarowymi wstawkami, później możemy natknąć się na jakieś kojarzące mi się z indiańskimi piszczałkami wstawki na ekranie wyboru postaci, oraz relaksującym plumkaniem na gitarze pomiędzy misjami. Zaś podkład przygrywający podczas samej gry to dynamiczne, elektroniczne brzmienia z okrzykami typu c'mon w trakcie. Ogólnie muzyka nie drażni, a dla tych, którym wpadnie w ucho wydana została nawet oficjalna ścieżka dźwiękowa

Okładka przód.Okładka tył

Będąc jeszcze przy muzyce, to inną sprawą jest, że jest ona dość mocno zagłuszana przez cały ocean efektów dźwiękowych, od eksplozji, które są w zasadzie nieprzerwaną falą dźwięku, przez odgłosy wystrzałów przeciwników, zbierania znajdziek, dźwięk odpalonej bomby, czy tarczy po moment jej naładowania będący wypowiadanym przez syntetyczny głos słowem OK. Mnogość tych wszystkich efektów dźwiękowych powoduje, że w trakcie większych zadymek, muzyka jest niemal całkowicie zagłuszona i prawie jej nie słychać. Inną rzeczą jest, że w ferworze walki nasz mózg nie ma w zasadzie czasu na to żeby skupiać się na bodźcach dźwiękowych docierających do naszych uszu. Najważniejsze jednak, że oprawa audio nie przeszkadza w rozgrywce i nie występują tu jakieś kaleczące nasze uszy dźwięki, które wyrywają nas z szału bojowego. Podsumowując oprawa dźwiękowa stoi tutaj na bardzo dobrym poziomie mimo tego, że nie mamy czasu na to by ją docenić.

Teraz przejdę do tego co w grach jest najważniejsze, czyli samej rozgrywki. Do sterowania naszym stateczkiem używamy gałki oraz dwóch przycisków, jeden do strzelania, drugi do odpalenia bomby, więc klasycznie do bólu i nie ma się nad czym rozwodzić. Od siebie dodam tylko, że aby w pełni ogarnąć tę grę i nauczyć się w nią grać, będziemy potrzebować naprawdę precyzyjnego kontrolera. Granie w Giga Wing na analogowej gałce w moim odczuciu mija się z celem, gdyż aby przeżyć musimy wykonywać naprawdę precyzyjne manewry, nie raz polegające na szybkim przesuwaniu naszego samolotu o kilka milimetrów. Dobra gałka z krótkim angażem i szybko centrująca się jest wymagana, aby nauczyć się grać w tę grę na przyzwoitym poziomie.

Patentem, który wyróżnia tę grę na tle innych jest możliwość odbijania wysłanych w naszą stronę pocisków. W lewym, dolnym rogu ekranu (albo w prawym jeśli gramy jako Player 2) widnieje mały pasek z napisem OK. Kiedy przytrzymamy przycisk strzelania, zaczyna się on zapełniać, trwa to około sekundy. Gdy zapełni się do maksa, nasz statek rozbłyskuje i pojawia się wokół niego pole siłowe. W tym momencie stajemy się nieśmiertelni, a każdy pocisk, który nas trafi zostaje odbity i wraca do przeciwnika, który go wystrzelił, dodatkowo każdy taki odbity pocisk zamienia się w specyficzną zdobycz punktową w kształcie małej, złotej tarczy. Po zniknięciu pola siłowego, które utrzymuje się prze około 2 sekundy, pasek tarczy zostaje przekreślony czerwonym X i zaczyna znowu się zapełniać. Tym razem trwa to około pięciu sekund i w tym czasie nie możemy ponownie odpalić tarczy. Aby grać w Giga Wing na poważnie trzeba nauczyć się dobrze wykorzystywać tę funkcję, gdyż jest ona kluczowa do przeżycia w większych zadymach.

Kolejnym aspektem wyróżniającym Giga Wing jest licznik punktów. Jest to pierwsza gra, która liczy punkty w kwintylionach. Sam nie wiem ile to jest zer po jedynce, ale oficjalny światowy rekord w tej grze wynosi 291252468839040 punktów ;) Do tego system zbierania punktów jest tutaj dosyć skomplikowany i sam nie wiem czy dobrze go zrozumiałem. Musiałem się podeprzeć angielskojęzycznymi stronami aby to rozpracować i jeśli wystąpi tu jakiś błąd to proszę o zwrócenie mi uwagi, w celu poprawienia babola. Ogólnie sprawa wygląda tak, że mamy sześć rodzajów medali do zbierania. Każdy z nich ma oczywiście inną wartość.

Tarcza Medal Medal Medal Medal Medal
1, 1, 5, 10, 20, 100

Medal w kształcie tarczy występuje tylko kiedy trafimy przeciwnika odbitym pociskiem i jest warty jeden punkt, kolejne medale warte są odpowiednio jeden, pięć, dziesięć, dwadzieścia i sto punktów. Do tego momentu wszystko jest raczej oczywiste. Teraz jednak do akcji wkracza mnożnik punktów i tutaj zaczynają się komplikacje. Według tego co udało mi się zrozumieć sprawa wygląda tak, że gra liczy każdy zebrany przez nas medal i sumuje ich liczbę. Każdy z medali podnosi mnożnik o określoną wartość. Więc medale warte jeden punkt podnoszą mnożnik o jeden, medale warte pięć podnoszą mnożnik o pięć i tak dalej. Tak więc wartość każdego medalu wzrasta wraz z ilością sztuk danego medalu przez nas zebranego. Więc jeśli zbierzemy trzy medale warte jeden punkt to za pierwszy otrzymamy jeden punkt, za drugi dwa punkty a za trzeci trzy punkty. W przypadku medali wartych 5 punktów pierwszy będzie wart pięć punktów, za drugi dostaniemy punktów dziesięć, a za trzeci piętnaście. Wzór na to wygląda mniej więcej tak (podstawowa wartość)*(ilość zebranych medali + podstawowa wartość). Mnożnik punktów kasuje się dopiero po utracie ostatniego życia i dołączeniu się. Mniej więcej coś koło tego.

Giga Wing jest kolejną grą (po serii Aero Fighters/Sonic Wings), która nie pozwala na wpisanie słowa SEX w liście najlepszych graczy. Po wpisaniu tego strasznego słowa, gra automatycznie zastępuje go słowem CAP.

Odnosząc się jeszcze do fabuły, to między misjami pojawiają się scenki przerywnikowe z ładnie narysowanymi obrazkami postaci i ich dialogami.

Scenka dialogowa
Scenka przerwynikowa

Przed walkami z sub-bossami też pojawiają się szybkie przemyślenia naszych bohaterów. Gra posiada aż dwadzieścia różnych zakończeń. Dziesięć dobrych i dziesięć złych. Złe zakończenia wyświetlane są jeśli przejdziemy grę używając kontynuacji i wtedy nisi bohaterowie poświęcają własne życie aby uratować ludzkość przy użyciu samobójczego ataku w stylu Kamikadze. Oczywiście grając w dwie osoby uruchamiamy inne ścieżki fabularne stąd aż tyle zakończeń. W tych dobrych wszyscy przeżywają.

Ważnym elementem każdego shmupa są różnego rodzaju power-up'y Tutaj sprawa wygląda tak, że nie możemy zmieniać rodzaju strzelania. Każdy z zawodników ma specyficzne dla siebie strzelanie. Inny kolor i inne dodatki. Isha posiada samonaprowadzające rakiety, Stuck wyrzuca wielkie wybuchające miny, Sinnosuke oprócz strzelania do przodu wyrzuca na boki duże półksiężyce, a Ruby całą swoją silę kieruje centralnie przed siebie. Dzięki temu, każdym z pilotów gra się nieco inaczej. Wracając do dopałek, to mamy ich tutaj tylko dwa rodzaje. Literkę P oraz B. Chyba nie trudno się domyśleć ich znaczenia. P to oczywiście wzmocnienie siły strzelania. Mamy tutaj w sumie cztery stopnie siły strzelania. Podstawowy i później możemy zebrać trzy literki P aby dotrzeć do maksymalnego poziomu mocy. Każda kolejna zebrana literka P to sto punktów i podniesienie mnożnika o sto, więc jest to całkiem opłacalne. Drugim dostępnym w grze dopalaczem jest literka B. Myślę, że wielkie tłumaczenie nie jest tutaj potrzebne. Oczywiście dodaje on do naszego ekwipunku jedną bombę. Według wikipedii każdy z samolotów może zebrać maksymalnie siedem bomb. Zakładam, że po przekroczeniu tego limitu zebranie każdej następnej skutkuje podobnym efektem jak w przypadku strzelania, czyli dostajemy sto punktów plus następne sto do mnożnika, jednak to info jest niepotwierdzone i wysnuwam je tylko na zasadzie domysłu, więc nie daję gwarancji, że jest prawdziwe.

Wzmocnienie strzelania Bomba
Power, Bomba

To chyba już wszystko co chciałbym Wam napisać na temat Giga Wing. Dla najbardziej wytrwałych czytelników, którzy nadal nie mają dość, zamieszczam jeszcze filmik przedstawiający moje kalectwo w tej grze. Oczywiście z użyciem kontynuacji i przedstawiający tylko sześć plansz.

Na zakończenie dziękuję wszystkim za poświęcony czas i mam nadzieję, że nie uznacie go za stracony. Zapraszam też  jeszcze do wzięcia udziału w sondzie, dzięki temu, jeśli jeszcze nie wbiliście aczika za udział w ankietach, możecie się do niego zbliżyć, ale co ważniejsze możecie pomóc mi zdecydować czy bawić się dalej to co sobie wymyśliłem, czy mielibyście w ogóle ochotę na coś takiego jak książka ze zbiorem tekstów z pierwszego sezonu? Tymczasem zapraszam do następnego i ostatniego już w tym sezonie odcinka, w którym przeczytacie o grze OutZone.

To już jest koniec

 

Tekst pochodzi z mojej strony www.Retro-Granie.info.

Oceń bloga:
21

Pytanie jest raczej do stałych czytelników i jest następujące. Czy był(a)byś zainteresow(-any, -ana) kupnem książki zawierającej cały pierwszy sezon cyklu? Jeśli tak, to w jakiej jakości??

Tak, w opcji na bogato
60%
Tak, w edycji po taniości
60%
Ale, że wogle po co to komu?
60%
Pokaż wyniki Głosów: 60

Komentarze (21)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper