Piłka nożna i gry video – dwa nierozłączne światy

BLOG
1508V
Piłka nożna i gry video – dwa nierozłączne światy
Sendo1910 | 13.08.2016, 00:48
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mariaż niezwykle popularnej formy domowej rozrywki  oraz sportu, który sam w sobie daje wiele radości, to historia tworząca się od ponad trzech dekad. Umowy sponsorskie, reklamy czy masa gier – dla graczy i fanów piłki nożnej to jedna wielka uczta.
 

Futbol jest prawdziwą maszynką do robienia pieniędzy. Patrząc przez pryzmat najsilniejszych lig, a co za tym idzie topowych zespołów, przyciąga do współpracy największe światowe firmy z wszelakich branż, w tym także gigantów związanych z grami video. Pod względem marketingowym, w ostatnich 15-20 latach zasięg piłki nożnej i gier video zwiększył się kilkukrotnie, docierając do ogromnej grupy odbiorców. Nic więc dziwnego, obie te dziedziny co raz śmielej przeplatają się pomiędzy sobą na wielu płaszczyznach. Zgłębimy ten temat, omijając jak się da takie przykłady, jak serie FIFA i Pro Evolution Soccer, które są czymś oczywistym i niepodlegającym dyskusji. Będzie o grach i deweloperach, choć w nieco innym wymiarze.

Koszulkowe szaleństwo – Mario w Serie A, Master Chief kapitanem Seattle.

Obopólne działania pomiędzy tymi odmiennymi światami zaczęły się jednak wcześniej, gdy na rynku królowały komputery domowe, a po europejskich i światowych boiskach biegali wąsaci piłkarze w krótkich spodenkach. Już w latach 80. XX wieku, Commodore podpisało umowę z hegemonem 1. Bundesligi – Bayernem Monachium (1984 do 1989 roku), oraz mało znaną wówczas Chelsea F.C (1987 do 1994), stąd na koszulkach piłkarz tych zespołów pojawiło się logo Commodore 64, czy w wypadku londyńskiego klubu, również Amigi. Co ciekawe, firma Jacka Tramiela pod koniec swojego istnienia sponsorowała również Paris Saint Germain w latach 1991-1994.

                  

Silna współpraca pomiędzy światem gier video, a piłką nożną zawiązała się w Japonii, gdzie w 1993 roku powołano do życia profesjonalną ligę krajową – J-League. Najwięksi deweloperzy z Kraju Kwitnącej Wiśni włączyli się we współpracę z lokalnymi, lub krajowymi drużynami. Capcom we wczesnych latach 90. sponsorował Cerezo Oskaka, zaś Konami, choć już pod koniec dekady, drużynę Tokyo Verdy. Swoistego boom-u na piłkę nożną nie przeoczyli też ówcześni liderzy rynku gier i konsol – Nintendo i Sega. „Niebiescy” do połowy lat 90. sponsorowali JEF United Ichihara Chiba, stąd na koszulkach piłkarz tej drużyny widniało początkowo logo „Sega”, a później nawet sam Sonic! Nintendo z kolei zostało sponsorem drużyny Kyoto Sanga, która to współpraca przetrwała do dziś. Na trykotach piłkarzy z Kioto widnieje jednak tradycyjna nazwa firmy –  任天堂, a nie charakterystyczny, znany graczom napis „Nintendo”.

                                               

Międzynarodowe logo firmy mogliśmy za to oglądać na koszulkach graczy ACF Fiorentina. W czasie trwania V generacji konsol Nintendo, wyraźnie będące w tyle za Sony, próbowało wszelkich sposobów, żeby nawiązać równorzędną walkę na polu marketingowym. Niestety, w połowie lat 90. Południowa Europa grała na PlayStation, a sam plan wsparcia drużyny z Florencji też okazał się chybiony. Poza znanym wówczas Gabrielem Batistutą (najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Argentyny), „Fiołki” nie miały argumentów pozwalających Nintendo zdobyć nowych fanów. Fiorentina, poza Pucharem Włoch w 1996 roku nie wygrała niczego. Nie była to półka Juventusu (którego głównym sponsorem było… Sony), Sampdorii czy Chievo. Dla entuzjastów gier video ciekawostką był natomiast fakt, że na koszulkach Fiorentiny widniał klasyczny czerwony napis „Nintendo”, a z czasem pojawił się również sam boss – Super Mario! Obecnie koszulki tej włoskiej drużyny są nie lada gratką dla graczy i osiągają spore sumy na portalach aukcyjnych. Podobnie jak limitowana edycja Game Boy Pocket A.C. Fiorentina, w pięknym opakowaniu z Mario, kopiącym piłkę do nogi. Graczom z Florencji jest czego pozazdrościć.

                   

 

Druga połowa lat 90. i przełom wieków to przede wszystkim silna współpraca deweloperów gier video i angielskich klubów. W latach 1995-97 Leyton Orient – jeden z najstarszych brytyjskich klubów, występujący obecnie na czwartym poziomie rozgrywkowym w kraju, związany był m.in. z nieistniejącym już Acclaim Entertainment. Manchester City z kolei przez trzy sezony (1999-2002) sponsorowany był przez Eidos ,twórców takich hitów, jak Tomb Raider, Soul Reaver czy Deus Ex. Pole do popisu miała w tym czerwona strona Manchesteru, która nasycona ciągłymi sukcesami swojej drużyny, przerobiła nazwę tego dewelopera na wymowny akronim wyrażenia „Eleven Idiots Dreaming Of Succes”. Jak pokazał czas, sny „Obywateli” w końcu się ziściły.

Najgłośniejszą współpracą była jednak umowa Arsenalu F.C z Segą. Popularni „Kanonierzy” po długich 18 latach zakończyli współpracę z JVC i musieli szybko się zabezpieczyć na sezon 1999/00. Dla Segi, która nie szczędziła na promocji Dreamcasta, był to świetny moment, żeby pokazać swoją markę szerszemu gronu odbiorców. Jak podkreślił to Jean Francois Cecillion – ówczesny szef Sega of Europe,: Była to okazja, której nie mogliśmy przegapić. Szansa związania się z jednym z najlepszych klubów na świecie… Główny profil fana Arsenalu to osoby w wieku 16-30 lat, a to pasuje do bazy europejskich klientów Segi. Razem z Arsenalem wprowadzimy naszego nowego Dreamcasta do Wielkiej Brytanii i reszty Europy*. Japoński gigant nie poprzestał jednak tylko na klubie z Północnego Londynu, zaznaczając swoją obecność w Hiszpanii (Deportivo de La Coruna 2000/01), Francji (AS Saint –Etiene 2000/01), czy we Włoszech ( UC Sampdoria 1999-2001). Co ciekawe, oprócz loga Dreamcasta, na koszulkach włoskiej drużyny pojawił się też napis usługi sieciowej do konsoli Segi – Dreamarena.

                  

Growe akcenty mogliśmy też podziwiać na koszulkach Mansfield Town (sezon 2007/08), gdzie promowano FIFĘ 08 ( Produkcje z tej serii pojawiały się też na koszulkach Swindon Town); S.S. Lazio (sezon 2008/08) za sprawą Pro Evolution Soccer 2009, choć tylko przez kilka spotkań w końcówce rundy jesiennej; w końcu też na tej płaszczyźnie zaistniał Football Manager, którego logo nosili piłkarze AFC Wimbledon w sezonie 2011/12, czy Watfordu F.C. w latach 2012-14.

Wartym uwagi jest również współpraca Microsoftu i występującego w Major League Soccer Seattle Sounders FC, zapoczątkowana w końcówce maja 2008 roku, czyli... rok po restrukturyzacji klubu i przystąpieniu do ligi. Technologiczny gigant dobrał zespół do promocji Xbox’a pod kątem barw, co idealnie przełożyło się na marketing. Logo konsoli perfekcyjnie współgra z zielonymi trykotami, a gracze i kibice dostali ciekawe reklamy, jak chociażby podczas premiery Halo 5 Guardians, gdzie można było podziwiać sesje fotograficzne najlepszych piłkarzy z Master Chiefem!

Wirtualna Liga Mistrzów

Z kolei koszulki z logiem PlayStation mogliśmy oglądać na francuskich boiskach, a dokładnie w meczach z udziałem AJ Auxerre. W latach 1998 – 2007, trykoty tego klubu promowały PSX’a, PlayStation 2, czy PlayStation Portable. Sony jednak poszło o krok dalej, podpisując w końcówce latach 90. umowę z rozwijającą się Ligą Mistrzów, która stawała się coraz atrakcyjniejsza zarówno dla widzów, jak i partnerów biznesowych. Na przestrzeni lat mogliśmy oglądać bandy reklamowe z kolejnymi konsolami Sony (ostatnio pojawiał się na nich również Uncharted 4!), krótkie spoty reklamowe w najdroższych czasach antenowych - przed, w trakcie i po spotkaniach, a obecnie posiadacze PS4 mogą skorzystać z bezpłatnej dedykowanej rozgrywkom aplikacji. Dziś trudno wyobrazić sobie mecze Ligi Mistrzów bez tej specyficznej otoczki.

                

Również na płaszczyźnie gier UEFA zadbała o odpowiednią promocję swoich rozgrywek, sprzedając licencję odpowiednio Krisalis (1996-1998), Silicon Dreams (1998-2002), EA Sports (2002-2008), czy w końcu Konami, które niedawno przedłużyło umowę do 2019 roku. Produkcje sygnowane logiem Champions League były dość przeciętne, a w przypadku EA, które tworzyło równolegle FIFĘ, był to jawny skok na kasę. Na szczęście tego błędu nie popełniło Konami, które mimo sporych problemów z licencjami, oferuje Champions League w Pro Evolution Soccer. Podobnie jak Ligę Europejską i najważniejsze rozgrywki klubowe w Azji i Ameryce Południowej.

Mecze w grach, gry na meczach

W kwestii software’u popełniano (i dalej to się robi) ciekawe zabiegi, polegające na tworzeniu gier dedykowanych jednej gwieździe futbolu, lub danemu klubowi. Chyba wiele osób wychowanych na PlayStation pamięta takie gry, jak Ronaldo V-Football czy David Beckham Soccer, które mówiąc delikatnie – były takie sobie. Z kolei młody narybek, który nie rozstaje się ze smartfonami, może grać w proste produkcje sygnowane nazwiskami największych gwiazd, takich jak Cristiano Ronaldo czy Robert Lewandowski. Inne czasy, inni piłkarze, a deweloperzy wciąż potrafią zarabiać na estymie kibiców do gwiazd światowego futbolu. Ale i nie tylko. W młodych latach dwutysięcznych brytyjski deweloper Anco Software Ltd, znany głównie z serii Kick-Off, stworzył kilka managerów piłkarskich opartych wokół znanych trenerów, takich jak Sir Alex Ferguson’s Player Manager 2001, czy Sven Goran Eriksson’s – World Challenge, które jednak szybko przepadły w odmętach software’owej nicości. Najświeższym z kolei przykładem wykorzystania wizerunku trenera piłkarskiego, choć tylko w promocji gry, jest Jose Mourinho, obecny na tegorocznej konferencji EA na E3. Nowy manager Manchesteru United pojawił się tam w związku z nowościami w FIFA 17, polegającymi na wprowadzeniu wirtualnych odpowiedników prawdziwych trenerów z angielskiej Premier League. Niby drobnostka, ale „Elektronicy” po raz kolejny naprężyli muskuły pokazując, ze FIFA jest dla nich kluczową marką.

                 

W przeszłości mieliśmy również ciekawy projekt Codemasters, które w latach 2003-2004 wypluło wydało, uwaga, 22 gry z serii Club Football! Każda z nich była poświęcona czołowemu europejskiemu klubowi, z których najwięcej pochodziło z Anglii. Produkcje te posiadały pełne licencje na piłkarzy, stroje, trenerów czy stadiony. Ze strony technicznej można je było usadowić pomiędzy tasiemcami od EA, a Konami – choć moim subiektywnym zdaniem, bliżej im było do Pro Evolution. Podania i strzały miały trochę lepszą finezję niż w FIFIE , a graficznie była to półka gier od Konami.  Do tego przygrywały nam klimatyczne utwory Snow Patrol - Spitting Games, czy Franz Ferdinand – Take Me Out. Codemasters próbowało na dłużej zadomowić się w segmencie gier piłkarskich, za sprawą serii LMA Manager, jednak ostatecznie ukierunkowało swoje działania na gry wyścigowe.

    

    

    

Patrząc na drugą stronę współpracy growych firm i podmiotów odpowiedzialnych za rozgrywki piłkarskie, trzeba wspomnieć o popularnych, szczególnie w Anglii, bandach reklamowych. Podobnie jak w Lidze Mistrzów, kibice na Zachodzie w trakcie zwykłych meczów ligowych mogą podziwiać tę nieco specyficzną promocję nowych gier i konsol. Szczególnie wiele tego typu przekazów było w latach 90. gdzie dało się dostrzec reklamy PSX’a w formie czterech geometrycznych znaków, Nintendo 64, konsol Segi, czy gier pokroju Street Fighter II. Odnosząc się do przykładu Anglii,  obecnie króluje piłkarska seria od EA, które jest jednym z głównych sponsorów Premier League. Oprócz tradycyjnych band z kolejnymi edycjami FIFY, możemy od kilku lat oglądać logo EA Sports na rękawach sędziów!

            

Prawdziwym hitem był jednak pomysł Nintendo, które niejako wyszło ze swoim produktem do ludzi. Po premierze Wii, marketingowcy japońskiej korporacji postanowili ustawiać rewolucyjny system do gier video w specjalnych punktach przy boiskach wielu klubów Premier League. W czasie przerw kibice mogli przetestować Nintendo Wii, sprawdzić jakimi możliwościami dysponuje ówczesny „next-gen”, przekonać się do jego zakupu, lub po prostu zabić wolny czas. Takie formy promocji zasługują na słowa uznania.

                    

Jak widać, akcenty ze świata gier video są często obecne w piłkarskiej rzeczywistości. Liczne reklamy, umowy sponsorskie i szeroko zakrojona współpraca to już chleb powszedni. Wiąże się to z zauważalną popularyzacją tych obydwu światów, z których jeden ugruntował się w popkulturowym mainstreamie, a drugi z niespodziewaną dynamiką rozwija się docierając, podobnie jak gry, to setek milionów osób na całym świecie. W przyszłości to zjawisko na pewno się nasili, choć patrząc chociażby na kampanie reklamowe do kolejnych gier z serii FIFA, gdzie angażowane są największe gwiazdy światowego futbolu, osiągnęliśmy wysoki, profesjonalny poziom. Nie inaczej jest z grami o innych tematykach, lub nawet samym sprzętem (Steven Gerrard w reklamie Xbox’a One), gdzie sport niemal na każdym kroku przeplata się z wirtualną rozrywką. Nam graczom, ale i sportowym zapaleńcom pozostaje się cieszyć z zastanej rzeczywistości i czekać na kolejne ciekawe współprace.

 

 

*S. Pettus, D. Munoz, K. Williams, I. Barroso, Service Games: The Rise and Fall of SEGA: Enhanced Edition, s. 447, Dostępny w Internecie: https://books.google.pl/books?id=DbFxAgAAQBAJ&pg=PA447&lpg=PA447&dq=main+arsenal+profile+16-30+sega&source=bl&ots=fkxTIetioT&sig=P3jSv8dHQs1MbBWI0-pGMicHMLA&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwi66cmJ07zOAhUBWSwKHRy0D54Q6AEIKjAC#v=onepage&q=main%20arsenal%20profile%2016-30%20sega&f=false [5.08.16]

Oceń bloga:
18

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper