Nuda, nic się nie dzieje. DCS. Pierwsza misja treningowa

BLOG
2795V
Nuda, nic się nie dzieje. DCS. Pierwsza misja treningowa
Alexy78 | 15.03.2019, 14:02
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

A jednak ponad 90 minut u mnie pełnej koncentracji. Przypadkiem zostałem wciągnięty w misję treningową, którą kolega Mikron  - też przypadkiem streamował - a ja pozwalam się tym nagraniem, bo jest w końcu publiczne i w nim występuję, podzielić.

Film może faktycznie się ciekawy nie wydawać - niemniej pierwszy raz miałem okazję wziąć udział w przedsięwzięciu związanym z dużym wydarzeniem w "DCS World Polska Gildia". Same okoliczności też były nietuzinkowe, bo premierę w symulacji znalazł nowy, legendarny dla wielu, F-14 Tomcat - ten sam, którym latał Maverick w filmie Top Gun.

Ja nowej maszyny nie nabyłem, ani póki co nie planuję kupować - jest to sprzęt bardzo wymagający i raczej dla doświadczonych pilotów, którzy i tak od dwóch tygodni "zakuwali" manuale i oglądali filmy instruktażowe, zanim pierwszy raz do samolotu wsiedli. Najpierw opanuję jedną maszynę, co zabierze mi jeszcze dużo czasu, a potem będę się ew. zastanawiał, co innego, ze względnie szerokiej oferty, by mnie zaintrygowało. 

W tym przedsięwzięciu też nie planowałem brać udziału - w hangarze wsiadłem do maszyny i rozgrzewałem silniki sprawdzając systemy mając na celu ćwiczenia przy samolocie z paliwem, tak by kiedyś umieć możliwie pewnie w powietrzu tankować. Brałem też pod uwagę, że może dołączyć do zabawy kolega Giovanne i razem coś porobimy. 

Taki ładny filmik w nawiązaniu do Top Gun na silniku gry nakręcono - jest klimat, choć DCS pokazuje, jaką wiedzę i stalowe nerwy - tym bardziej w realu - piloci przed posadzeniem za sterami tej bestii musieli posiadać. 

Życie jednak miało własny plan i na kanał TS dołączył doświadczony pilot o ksywie wywoławczej "Grooz" - on to przypomniał, że za 40 minut zacznie się wydarzenie od dawna planowane, a związane z premierą nowej maszyny - wesoło nazwane "Hello Kitty" - czyli przywitanie się z Kocurem F-14. 

Oprócz kilku-kilkunastu maszyn o zmiennej geometrii skrzydeł, inni piloci, czy to w helikopterach Mi8, czy Hornetach jak my - też swoje miejsce mogli w uroczystej inauguracji znaleźć. Cóż miałem zrobić - zgodziłem się odkładając plany ćwiczeń po raz kolejny już - na inny dzień. 

Po ustaleniu gdzie i w jakiej grupie mogę lecieć, ustawiony na pasie wraz ze skrzydłowymi zacząłem procedurę "cold-startu". Następnie przygotowałem systemy, by wiedzieć gdzie lecieć, wprowadziłem częstotliwości radia do komunikacji, zrobiłem "double-check" wszystkiego i po prawie 20 minutach mogliśmy zacząć w 3 osobowym składzie kołować do pasa. Całość była bardzo urozmaicona kołowaniem i startowaniem innych maszyn, ale i tak trzeba było się skupić najbardziej na "tej własnej".

Celem było zbombardowanie obiektów na lotnisku oddalonym o ponad 70 mil od nas. Start i oczywiście się pogubiliśmy, potem odnalezienie się i moje próby lotu w szyku, finalnie znaleźliśmy lotnisko, na którym cele już czekały na bycie podpalonymi paroma tonami ładunków wybuchowych. Mając małe doświadczenie z bombami ogarnięcie zasad strzelania z rakiet powietrze-ziemia nie stanowiło problemu - na szczęście, bo głupio latać z doświadczonymi ludźmi, kiedy bardziej się by im przeszkadzało niż czynnie uczestniczyło w zabawie. Nic złego jednak nie mogę o kolegach w powietrzu powiedzieć - bardzo tolerancyjni i wyrozumiali, a w przypadku komplikacji u mnie zawsze cierpliwi i pomocni. Mogę im tutaj za to podziękować. 

Po oddaniu kilku serii z rakiet, pozbycia się także amunicji z działka - padła decyzja o tankowaniu. Podczas zbliżania się do tankera miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć F-14 w całej okazałości - niesamowita maszyna, zdecydowanie wg mnie jedna z najładniejszych w dziedzinie myśliwców jakie widziałem. Olbrzymia - większa od Horneta, o pięknie poprowadzonej linii skrzydeł i kadłuba wraz z dwoma dyszami silników z tyłu robi po prostu oszałamiające wrażenie. 

Zrobił się zgiełk przy "Texaco" i z ulgą dowódca skrzydła podjął decyzję o tankowaniu na lotnisku, po różnych perypetiach wylądowałem, poddałem samolot naprawie, gdyż strzeliła mi opona przedniego kółka no i oczywiście nabiłem paliwa pod korek. Dobrze, że nikt mi rachunku za tankownie nie przyniósł. 

Na powyższym filmiku przede wszystkim mnie słychać niż widać, oczywiście bardzo nieprofesjonalne moje słownictwo wynika z braku oblatania - niemniej czuję niemałą satysfakcję, że dając z siebie wszystko sprostałem tej mało skomplikowanej misji treningowej. 

Czuję się bardzo usatysfakcjonowany, a każdemu, kto samolotami się interesuje - mogę tylko polecić Digital Combat Simulator, tak samo jak dołączenie do polskiej gildii pilotów. 

Podsumowując na koniec tylko podam kilka punktów, które dla mnie wydają się najbardziej interesujące. Przyznaje, że możliwe iż jestem nieco "inny", ale mnie nawet samo oczekiwanie przed startem i oglądanie innych maszyn po prostu bardzo cieszy. Lot na obranym kursie, gdzie pozorwnie nic się nie dzieje, nadal wymaga ode mnie dużo pracy i koncentracji, sprawdzania systemów i innych. Wierzę, że z czasem pewne procedury będą dla mnie bardziej naturalne. Jak na osobę, która od 3 tygodni z przerwami czynnie zaczęła latać jestem jednak bardzo zadowolony z postępów, a taka misja treningowa, to dla mnie kolejny duży krok w dziedzinie poznawania F-18 oraz jego systemów, czy zachowania się w powietrzu. Względem VR powiem też, że przez całe 3h wczoraj spędzone w kokpicie ani razu nie poczułem kłopotów z błędnikiem i jestem przykładem i dowodem na to, że do VR - nawet ktoś tak bardzo podatny na mdłości w VR jak ja - da się przyzwyczaić, by potem już tylko cieszyć się z frajdy jaką daje. Wiele osób gra na TrackIR'ach - uważam, że to także świetna metoda zabawy - nie ma powodu by VR traktować jako klucz do "szczęścia", to po prostu jeden ze sposobów czerpania radości z zabawy.

Nawiązując do wspomnianych wcześniej punktów, bo mam świadomość, że filmik jest przydługawy - wyszczególniłem parę ciekawszych momentów: 

13.20 przylatują krowy, muu, muuu, Mi8

18.30 start - lecę na lewo od prowadzącego

34.20 - moje fajerwerki na pasie atakowanego litniska widać  

36:22 - przez moment da się wyłapać ujęcie, gdzie prawie się zderzyliśmy ze skrzydłowym koncentrując się na celach i atakując lotnisko z dwóch przeciwległych stron. Dobrze, że chwilę wcześniej dowódca zasugerował by standardowo kręgi robić w lewo, bo istnieje duża szansa, że nie wrócilibyśmy z misji cali.

50.30 - pierwsze spotkanie z Tomcatami podlatując w kierunku tankera

1:00:00 - zbliżanie się do lotniska, próbuję dogonić szyk

1:13:25 - melduję postępy w lądowaniu na oparach, a chłopaki robią kręgi

1:15:00 -  "odbiłem się"...."żyjesz" "jest, wylądowałem, żyję" :D

1:20:00 - Mikron ląduje. Też bez E-bracketa, uff - nie tylko ja 

1:25:00 - można Tomcaty pooglądać - imponujące. 

1:27:20 - jeżdżę po trawie, tralala...

1.28.15 - widać zerwane oponki kółka skrętnego

1:29:10 - ładny start Kocura

To tyle - chciałem się na szybko i na "spontanie" podzielić swoją radością, jak i podzielić się swoimi małymi postępami w nowej zabawie, jaką sobie wymyśliłem.

Pozdrawiam, o7

Alex

Oceń bloga:
17

Oglądałeś Top Gun?

Jasne - trylion razy!
122%
Widziałem, fajne to to...
122%
Widziałem, nie fajne
122%
Nie było mnie jeszcze na świecie :D
122%
Nie widziałem, zobaczę, czemu nie.
122%
Pokaż wyniki Głosów: 122

Komentarze (23)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper