Zbierzmy się i uratujmy świat! [PRACA NA KONKURS]

BLOG
520V
Zbierzmy się i uratujmy świat! [PRACA NA KONKURS]
Affek | 31.01.2015, 21:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nasz dream team w jRPG jest często potężny. Mocarny. Niesamowity. Postaci zadają obrażenia często o czterocyfrowej liczbie. Ach, jakie to świetne! Jest tylko jeden problem. Dlaczego oni w ogóle z nami łażą?

Często bywa, że nasi towarzysze niedoli są wyjęci kompletnie znikąd, ew. jakby z innego wymiaru. Jest to zbieranina kompletnie niepowiązanych ze sobą osób, które z jakiegoś (trudnego do wyjaśnienia) powodu ze sobą podróżują, narażają dla siebie życie. Dlaczego? Praktycznie się nie znają. Nieraz motywem jest, jak chociażby w Persona 4, odwdzięczenie się, za uratowane w jakiś sposób życie. Podziękowanie. W tym tytule to właśnie dlatego nasza drużyna istnieje. W tymże tytule nasz team to wręcz festwial skrajności - od tępego osiłka do genialnego detektywa. Ten kontrast jest jednak wybitny i to on jest głównym mięskiem gry. ATLUS problem związania drużyny rozwiązał dość pokrętnie, aby nie mówić niezgrabnie. Dość monotonnym wydaje się fakt, że przez praktycznie 3/5 gry ją kompletujemy.  Stworzenie jednak tak zróżnicowanej pod względem zachowań drużyny jest straszliwie trudnym rozwiązaniem (sam coś o tym wiem - niejednokrotnie prowadziłem scenariusz do gry RPG i sprawienie, aby gracze byli drużyną jest często najtrudniejszą częścią gry). Niestety, zdarza się, że wybawiciele świata w grze RPG są związani w dość dziwny, aby nie powiedzieć głupi sposób.

Tak się stało w przypadku Fairy Fencer F od Compile Heart. Tutaj drużyna została zbudowana irracjonalnie, w szczególności nie udało się powiązać losów dwóch głównych bohaterów.. Nie trzymają się one kupy, niczego. Jedynie jedna postać ma dość racjonalny powód, aby dołączyć się do tej (bądź co bądź) dziwnej kompanii. Często można odnieść wrażenie, że fabuła specjalnie była pisana "z jajem", aby to miało jakikolwiek sens. Niemal wszyscy to losowe zlepki. Co doprowadziło do takiego stanu rzeczy? Zapewne głównym winowajcą jest pomysł, a raczej jego brak. Nie bez powodu wspomniałem o papierowych RPG i trudnościach w skompletowaniu drużyny w nich. Tutaj mamy podobny przypadek, o ile historia została poprowadzona bardzo sprawnie i dobrze, o tyle drużyna została źle złożona. Compile Heart jest jednak dopiero początkującym studiem, takie wpadki mogą się zdarzyć.

Można wywnioskować, że zarówno Persona 4 jak i Fairy Fencer F cierpią w pewnym sensie na brak pomysłu, jak skonstruować swoją drużynę. Najlepszym przykładem tytułu, w którym wszystko jest na swoim miejscu i gra jak w zegarku będzie Final Fantasy X. Postaci powiązano ze sobą mistrzowsko, każdy obraca się wokół głównej bohaterki - Yuny, wszystkie grywalne postaci są jej ochroniarzami. Ba, zdecydowaną większość drużyny poznajemy już w pierwszej wiosce. Dzięki temu wszystko wydaje się trzymać kupy i ma sens, każdy ma swoje miejsce i jest nieodłączny. Nawet Tidus, mimo, że z innego (dosłownie) świata, pasuje tutaj jak ulał. Jest świetnym narratorem i świetnie zrealizowano poznawanie świata Spiry wraz z nim. Jest niczym Watson - wprowadza nas w wszystkie sprawy, wyjaśnia je krok po kroku. Drużyna jest zróżnicowana, ale mimo tego spójna i ciekawa. Każda z postaci ma własne sekrety, własną osobowość. W dziesiątym Final Fantasy ten aspekt został zrealizowany idealnie i  ciężko mu cokolwiek zarzucić.

Podsumowując, ciężko, aby drużyna się... cóż, zebrała w sensowny sposób. Jest to jedno z najtrudniejszych zadań stojących przed scenarzystą. Ciężko sprawić, aby grupa teoretycznie niezwiązanych ze sobą ludzi zaczęła współpracować, mieć współny cel. Są różne drogi i ciężko obrać właściwą. Dlatego coraz częściej deweloperzy odchodzą od idei drużyn w grach RPG ogólnie, dzięki temu łatwiej napisać scenariusz.

 

Oceń bloga:
19

Komentarze (8)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper